Sigma DP1 - test

Sigma DP1 była jednym z najbardziej oczekiwanych aparatów cyfrowych. Potencjalnym użytkownikom - zaawansowanym amatorom, pasjonatom fotografii czy nawet zawodowcom - od samego początku spodobał się pomysł małego aparatu oferującego jakość zdjęć znaną z lustrzanek. Czy Sigma DP1 ma szansę sprostać oczekiwaniom? Zapraszamy do lektury testu.

Autor: Michal Grzegorczyk

14 Lipiec 2008
Artykuł na: 38-48 minut

4. Budowa i obsługa

Optyka i sensor

Jedną z cech wyróżniających Sigmę DP1 na tle konkurencyjnych aparatów jest stałoogniskowy obiektyw o nominalnej ogniskowej wynoszącej 16,6 milimetra, który daje taki sam kąt widzenia jak małoobrazkowe 28 milimetrów. Minimalna wartość przysłony to F4. Od chwili ogłoszenia specyfikacji aparatu trwają dyskusje - czy nie powinno być 35 mm, a może szerzej niż 28 mm? Wydaje sie jednak, że 28 mm to wartość rozsądna, dość uniwersalna, choć posiadająca ograniczenia, które należy przemyśleć przed zakupem. Pewien niedosyt wzbudziła też jasność obiektywu. Dużo osób liczyło na maksymalną przysłonę rzędu F2.8 - należy jednak pamiętać, że obiektyw ma pole krycia sensora o rozmiarze APS-C, a producentowi zależało na zachowaniu kompaktowych wymiarów. Wydaje się, że zaprezentowany zestaw ogniskowa-jasność to rozsądny kompromis między uniwersalnością, wymiarami, a oczekiwaniami potencjalnych użytkowników.

Sensor Sigmy DP1 to konstrukcja nietypowa, stosowana jedynie przez tego producenta. X3 - tak się nazywa - wynaleziony został przez firmę Foveon, ma wymiary 20,7 x 13,8 i praktyczne nie ustępuje rozmiarem matrycom znanym z lustrzanek cyfrowych. Jego nietypowość polega na zastosowaniu trzech warstw detektorów (każda rejestruje inny kolor), co przypomina nieco budowę tradycyjnego filmu kolorowego. W "normalnych" matrycach detektory umieszczone są w jednej warstwie, jeden obok drugiego, a przed nimi znajduje się tzw. filtr Bayera tworzący szachownicę komórek rejestrujących osobno kolor czerwony, niebieski i zielony (tych ostatnich jest dwa razy więcej). Skąd więc obraz o rozdzielczości kilkunastu megapikseli, jeśli na tą liczbę składają się piksele o trzech kolorach? Z interpolacji. Informacja o kolorze konkretnego piksela na zdjęciu to tak naprawdę informacja o nim i kilku sąsiednich. W Foveonach zrezygnowano z mozaiki Bayera na rzecz warstwowego ułożenia fotodetektorów. W tym przypadku każdy piksel składa się w rzeczywistości z trzech, niosąc dokładną informację o jasności i kolorze (więcej o matrycy X3 pisaliśmy we wcześniejszym artykule). Tyle teorii. A jak przekłada się to na praktykę? O jakości zdjęć napiszemy w dalszej części testu, teraz zajmiemy się jeszcze jednym wątkiem związanym z matrycą - rozmiarem zdjęć. Producent deklaruje, że matryca ma ponad 14 megapikseli. Zgoda, tyle, że znajdują się w trzech warstwach, a więc zdjęcie ma ostatecznie rozmiar jak z aparatu o matrycy 4,6 megapiksela. Dokładnie 2640 x 1760 pikseli. Pozwala to na wykonanie wydruków około 35 na 23 centymetry przy rozdzielczości blisko 200 dpi. Można większe, jednak wtedy rozdzielczość (co za tym idzie jakość wydruku) będzie odpowiednio mniejsza. Taki rozmiar zdjęć z pewnością zadowoliłby amatorów i początkujących, którzy jeśli w ogóle robią odbitki, to nie wychodzą poza 13 x 18 cm, czy sporadycznie 20 x 30 cm. Jednak DP1 adresowany jest do zaawansowanych fotografów, którzy często chcieliby mieć możliwość komfortowego druku w dużo większym rozmiarze. Ponadto należy pamiętać o tym, że obiektyw w DP1 jest stałoogniskowy. Niekiedy warunki nie pozwalają na precyzyjnie wykadrowanie w chwili robienia zdjęcia i dobrze byłoby mieć zapas rozdzielczości na poprawki w postprodukcji. Sigma DP1 tego zapasu nie daje.

Monitor

2,5 calowy monitor o rozdzielczości około 230 000 punktów to obecnie standard. Podobnie jak możliwości regulacji jego jasności i kontrastu. Jakość obrazu odtwarzanego i wyświetlanego w dobrych warunkach oświetleniowych jest dobra i trudno mieć do niej jakieś zastrzeżenia. Gorzej, gdy światła jest niewiele. Wyświetlacz robi się niemal monochromatyczny. Minusem jest też zbyt łatwe brudzenie się ekranu. Ślady palców powstają szybciej i są bardziej widoczne niż w konkurencyjnych aparatach. W kompakcie dla zaawansowanych fotografów powinna się też znaleźć opcja wyświetlania histogramu w trakcie robienia zdjęć - w Sigmie takiej możliwości nie ma.

Lampa błyskowa

lampa błyskowa wyskakuje błyskawicznie

Wbudowana lampa błyskowa w Sigmie DP1 ukryta jest w obudowie i można ją uwolnić przyciskiem na tylnej ściance aparatu. Słowo "uwolnić" dobrze oddaje sposób w jaki lampa pojawia się na zewnątrz - szybko, dynamicznie i z dość głośnym kliknięciem. Wbudowana lampa ma liczbę przewodnią wynoszącą 6 (ISO100/m). Przekłada się to na zasięg od 0,3 - 2,1 metra przy ustawionej czułości ISO 200. Podczas fotografowania należy pamiętać o zdjęciu osłony przeciwsłonecznej z obiektywu. W przyciwnym razie na zdjęciach zobaczymy taki efekt:

zdjęcie z lampą i założoną osłoną przeciwsłoneczną

Sigma oferuje też opcjonalną, pasującą stylistycznie, lampę EF-140, która jest co prawda jedynie nieco ponad dwa razy silniejsza od wbudowanej, ale przynajmniej można jej używać z założoną osłoną przeciwsłoneczną. Oczywiście można też założyć inną lampę zewnętrzną, która znacznie bardziej rozszerzy możliwości Sigmy DP1.

zewnętrzna lampa błyskowa

Zasilanie

Aparat zasilany jest litowo-jonowym akumulatorem BP-31 o nominalnej pojemności wynoszącej 1300 mAh. Według producenta pozwala on na wykonanie około 350 zdjęć. Nam nie udało się osiągnąć takiej wartości. Sigma DP1 odmawiała współpracy po około 50-100 klatkach mniej. W zestawie znajduje się ładowarka BC-31. Do pełnego naładowania akumulatora potrzebuje około 2,5 godziny.

akumulator BP-31

Gniazdo baterii kryje się obok gniazda karty pamięci. Po otwarciu klapki bateria jest dodatkowo trzymana przez zaczep gwarantujący, że nie wypadnie nam przypadkowo podczas wyjmowania karty.

bateria włożona do aparatu

Pamięć

Sigma DP1 wykorzystuje karty SD i SDHC. Ten standard to dobry wybór producenta. Karty są tanie, szeroko dostępne, a aparat nie wymaga szybszych nośników. Gniazdo kart pamięci zostało umieszczone tuż obok baterii, pod wspólną klapką. Nie wpływa to jednak w żaden sposób na wygodę użytkowania. Kartę można wyciągnąć bez najmniejszego problemu.

karta SD w gnieździe kart pamięci Sigmy DP1

Złącza

Sigma DP1 złącza ma dwa: gniazdo zasilacza i połączone USB i audio-video. Producent ukrył je pod gumową klapką i jeśli ktoś ma czytnik kart, może o ich istnieniu zapomnieć.

klapka ukrywająca złącza aparatu

Podsumowanie działu

+ gorąca stopka na lampę błyskową

- niewielki rozmiar zdjęć

- przeciętny ekran LCD

Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Aparaty
Leica SL3 - test praktyczny i zdjęcia przykładowe [RAW]
Leica SL3 - test praktyczny i zdjęcia przykładowe [RAW]
Ta sama niemiecka precyzja, ale teraz z 60 Mp na pokładzie, szybszym autofokusem i odchylanym wyświetlaczem. Sprawdziliśmy, jak Leica SL3 spisuje się w praktyce.
24
Canon EOS R8 - test aparatu
Canon EOS R8 - test aparatu
Najnowsza kompaktowa pełna klatka Canona przełamuje schemat tego, co może oferować aparat dla amatorów. Specyfikacja zapożyczona z wyższego modelu R6 Mark II i przystępna cena...
41
Fujifilm X100VI - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe
Fujifilm X100VI - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe
Szósta generacja jednego z najbardziej oryginalnych aparatów na rynku wprowadza do serii stabilizowaną matrycę o wysokiej rozdzielczości 40 Mp. To nowe możliwości kadrowania i pracy ze...
41
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (6)