Peak Design Outdoor 45L – test plecaka dla poszukiwaczy przygód

Peak Design Outdoor to początek nowej linii plecaków wyprawowych. Producent posłuchał w końcu swoich użytkowników i stworzył lekki model z zaawansowanym systemem nośnym, który ma się sprawdzić w każdych warunkach. Jak udał się ten debiut?

Autor: Maciej Zieliński

28 Kwiecień 2025
Artykuł na: 23-28 minut

Plecakiem Outdoor producent wkracza na zupełnie nowe terytorium. Peak Design świetnie zna się na projektowaniu pomysłowych i funkcjonalnych rozwiązań podróżniczych, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że są to produkty dla użytkowników, którzy raczej nie sypiają pod gwiazdami.

Rynek produktów wyprawowych jest przy tym trudny, a klient znacznie bardziej wymagający – komfort i funkcjonalność plecaka ma tu w końcu ogromne, jeśli nie decydujące znaczenie. Być może właśnie dlatego Peak Design przygotowywał się do tej premiery tak długo.

 

Premiery z pewnością potrzebnej, o którą fani marki o nieco innym profilu podróżniczym prosili od lat. Bo choć plecaki Travel to absolutna czołówka jeśli chodzi o bezpieczne przenoszenie sprzętu, pod względem ergonomii nie mogą konkurować nawet z prostymi modelami stricte turystycznymi.

PD Outdoor to też ucieczka do przodu. By wyróżnić się na rynku, producent stawia na oryginalny design i nowatorskie rozwiązania, takie jak (zastrzeżone od razu patentem) systemy otwierania jedną ręką Ultra Cinch, czy Cord Rails, umożliwiający szybkie i elastyczne mocowanie sprzętu na zewnątrz plecaka.

Zaletą „Outdoora” ma być też kompatybilność z systemem kontenerków Camera Cube i Travel, do których dołączają teraz nowe, jeszcze lżejsze modele ułatwiające organizację ubrań i biwakowego ekwipunku (Ultralight Packing Cube) oraz „nerki” Outdoor Sling, które możemy przypiąć także jak pas piersiowy, by mieć np. łatwy dostęp do aparatu.

Na papierze wszystko wygląda świetnie, a promocyjna akcja na kickstarterze zebrała imponujące 3,5 miliona dolarów (projekt wsparło ponad 10 tys. osób!). By przekonać się jak plecak wypada w praktyce zabraliśmy model 45l na kilka górskich spacerów w Indonezji oraz tygodniowy trip kamperem wzdłuż wschodniego wybrzeża Australii.

Peak Design Outdoor debiutuje w dwóch rozmiarach, ale różnic jest więcej

Outdoor to obecnie dwa modele: 25 i 45l. Mniejszy ma być idealny na jednodniowe wycieczki i krótkie plenery. Model 45 pomieści wszystko czego potrzebujemy na plener z kempingiem. Od razu trzeba jednak zaznaczyć, że producent wliczył w litraż również pojemność rozwijanego „komina”, która zazwyczaj traktowana jest jako przestrzeń dodatkowa. Plecak ze zwiniętym roll-topem ma 35 litrów, a 45 litrów to pojemność maksymalna. W przypadku mniejszego modelu jest to odpowiednio 20 i 25l. Niektórzy mogą być więc zaskoczeni.

Model 25l z oczywistych względów ma też nieco mniejszą funkcjonalność. Znajdziemy tu dwie, a nie pięć zewnętrznych kieszeni typu Flex, zrezygnowano też z wewnętrznego stelaża, a paski „load lifters”, służące do przyciągania ciężaru do ciała, zastąpiono dodatkowymi poduszkami na naramiennikach.

Również pas biodrowy w modelu 25l to tylko opcja. Skrzydełka kupujemy oddzielnie i, co istotne, nie schowamy ich pod elastyczne plecki, jak w modelu 45l. Większy Outdoor zyskuje ponadto wewnętrzną zasuwaną kieszonkę oraz możliwość regulacji wysokości mocowania ramion, rodem z prawdziwych plecaków turystycznych. Do wersji 25l zmieścimy maksymalnie kontenerek w rozmiarze M, podczas gdy do 45l możemy wpiąć również największy L.

Zaawansowane materiały i jeden cel – zbić wagę

Jeśli Peak Design chciał się wyróżnić na tle innych (i zazwyczaj nudnych) plecaków turystycznych, to z pewnością mu się to udało. Cały koncept Outdoora definiuje autorski system zamykania Ultra Cinch, z długą zawleczką swobodnie zwisającą przez całą długość poszycia. Pełni ono funkcję zarówno zamknięcia zewnętrznej kieszeni, jak i systemu kompresji plecaka i z pewnością jest to najbardziej wyrazisty element designu tego modelu. Jest intrygujący i nowatorski, a czy również funkcjonalny? O tym już za chwilę.



Główny materiał poszycia to tzw. Terra Shell wykonany z nylonu ripstop 210D. Denier (D) to jednostka określająca masę włókien użytych w tkaninie. Im wyższa liczba denierów, tym grubsze i mocniejsze włókno - ale też cięższy i sztywniejszy materiał. Gęstość 210 denierów to wartość umiarkowana (dla porównania typowy namiot ma ok. 70-100 deniarów, a plecak Peak Design Travel 400) i po prostu kompromis między wagą a wytrzymałością.

Deklarowana w specyfikacji wodoodporność na poziomie 1500 mm oznacza, że tkanina może wytrzymać nacisk słupa wody o wysokości 1,5 metra, zanim przepuści wodę. Jest to minimalny próg wodoodporności według norm outdoorowych, dlatego w trudnych warunkach producent zaleca korzystanie z pokrowca przeciwdeszczowego Rain Fly (oferowanego oddzielnie).



Oczywiście nylon pokryto dodatkowo powłoką hydrofobową (DWR), a od wewnątrz warstwą poliuretanową. Kolejną barierą jest niemniej odporne poszycie kontenerków, więc nasz sprzęt będzie raczej bezpieczny, ale jak wiadomo, lepiej dmuchać na zimne! Sam Ripstop to dobrze znany i szeroko stosowany w branży materiał o bardzo dużej odporności na rozdarcia i tarcie.

Największe wątpliwości może budzić materiał, z którego wykonano boczne kieszenie na statyw czy butelkę. Jest to bardzo rozciągliwy i miły w dotyku mesh, co tym bardziej rodzi obawy o jego wytrzymałość. Okazuje się jednak, że to niezwykle zaawansowana tkanina łącząca nylon i UHMWPE - materiał w przeliczeniu na masę 15 razy mocniejszy niż stal!

UHMWPE, czyli Ultra-High-Molecular-Weight Polyethylene (polietylen o ultrawysokiej masie cząsteczkowej) ma najwyższy stosunek wytrzymałości do masy spośród wszystkich tworzyw sztucznych, ale jest też bardzo trudny w obróbce, a przy tym drogi w produkcji, dlatego stosuje się go raczej w formie kompozytu lub domieszki wzmacniającej tkaniny nylonowe. W plecaku Outdoor znajdziemy go również w zamkach błyskawicznych UltraZip.

Peak Design podkreśla (a my doceniamy), że plecak wykonany jest w 100% z materiałów pochodzących z recyklingu. Posiada certyfikat Bluesign (Fair Trade) i jest wolny od szkodliwych substancji PFAS, co oznacza, że nie zawiera fluoroorganicznych związków chemicznych, które z jednej strony nadają tkaninom właściwości hydrofobowe (odpychanie wody i brudu), ale są też nazywane „wiecznymi chemikaliami”, bo praktycznie nie rozkładają się w środowisku.

Nadrzędnym celem w doborze zastosowanych materiałów było oczywiście obniżenie wagi samego plecaka – kwestia zasadnicza dla podróżujących często samolotem (małe limity dla bagażu podręcznego) jak i piechurów, którzy cały ciężar wyprawy biorą zazwyczaj na własne barki. Jak się to udało?

Myślę, że możemy mówić o umiarkowanym sukcesie. 1,8 kg (plecak + pas biodrowy) to mniej niż większość górskich plecaków fotograficznych, ale nadal zauważalnie więcej niż topowe modele turystyczne, które często schodzą z wagą nawet poniżej 900 g. Z większym kontenerkiem Camera Cube, uchwytem Capture Clip, dodatkowymi paskami, bez problemu uzbieramy więc nawet 3 kg. Nadal będzie jednak lżejszy i z pewnością wygodniejszy do plecaka z linii Travel, co fanów marki Peak Design może interesować najbardziej.

Na koniec, słowo o kolorach. W tej chwili dostępne są trzy wersje: bezpieczna i klasyczna czerń, bardzo ciekawy burgund (Eclipse) i zdecydowanie najładniejszy, ale też ryzykowny biorąc pod uwagę outdoorowe przeznaczenie, model biały (Cloud). Producent zapewnia oczywiście, że materiały, z których wykonano poszycie plecaków są odpowiednio zaimpregnowane, dzięki czemu będą odporne na zabrudzenia. I faktycznie po naszej wyprawie, bez problemu zmyliśmy widoczne na zdjęciu ślady błota i czerwonej australijskiej ziemi. Nie mamy jednak złudzeń – trudnych do usunięcia drobnych pamiątek i śladów naszych przygód, z pewnością będzie z czasem przybywać.

Wersja Cloud wydaje się więc dobrym wyborem do miasta, a zwłaszcza na śnieg. A ci poszukiwacze przygód, którzy z natury zawsze wybierają najtrudniejszy szlak i tak pewnie zdecydują się na wersję ciemną.

Organizacja przestrzeni – sam plecak to dopiero początek

Tabula rasa - przestrzeń, którą każdy powinien wypełnić zgodnie z własnymi potrzebami dedykowanymi dodatkami. Tu odczuwamy to nawet bardziej niż w przypadku innych plecaków producenta, bo bez organizerów plecak jest po prostu mało funkcjonalny. Ale po kolei.

Model outdoor to bardzo prosta konstrukcja w typie „clamshell” (bo otwiera się niczym muszla małży). Do głównej komory dostajemy się przez plecy lub rozwijany roll-top z magnetycznym zapięciem. W odróżnieniu od linii Travel, gdzie kolejne kieszonki odkrywamy jeszcze długo po zakupie plecaka, tu znajdziemy tylko jedną małą kieszeń z suwakiem wewnątrz i dwie bardzo płytkie kieszonki na zewnątrz, po bokach. Nie mają one też jakichkolwiek przegródek do organizacji małych akcesoriów, jak karty pamięci czy baterie.

Na otwieranych plecach znajduje się wykonana z cienkiego materiału kieszeń, która pomieści MacBooka Pro 16”. Alternatywnie możemy do niej włożyć worek hydracyjny (na dole znajduje się otwór na wyprowadzenie rurki), co z jednej strony pozwala przesunąć ciężar bliżej pleców, z drugiej może wywoływać ciągłe stany lękowe, jeśli w plecaku przenosimy również sporo drogiej elektroniki. Kieszeń ma też tylko pętelkę, więc by móc unieruchomić bukłak, musimy dobrać model z mocowaniem w kształcie haczyka, co nie jest wcale najpopularniejszą opcją.

Najciekawszy jest oczywiście nowy system Ultra Cinch, który zdaniem producenta ma dawać szybki dostęp do kieszeni jedną ręką, ale też kompresować objętość plecaka i utrudniać niepożądany dostęp. Jak to działa? Bardzo prosto. Gdy podciągamy pętelkę do góry, zwalniamy zacisk i klapa odchyla się tworząc całkiem pojemną kieszeń. Gdy pociągniemy taśmę do góry, zaciska się jak worek.


Początkowo mechanizm działa dość opornie, ale okazuje się, że trzeba go po prostu „rozchodzić” niczym parę nowych butów. Gdy powtórzymy ten ruch kilkanaście razy, wszystko zaczyna pracować płynnie, również pamięć mięśniowa pomaga wykonać właściwy ruch szybko i sprawnie.

Kieszeń, którą tworzy system Ultra Cinch, jest faktycznie bardzo praktyczna. Bez męczenia się z linkami bungee unieruchomimy tam kurtkę, matę do siedzenia czy worek z wodą (jeśli „slot” na tylnej klapie zajmuje akurat laptop). Jedynym niedopatrzeniem wydaje się brak otworów na dnie, przez co kieszeń może zatrzymywać roztopiony śnieg, który ze względu na otwartą konstrukcję z pewnością się tam dostanie.

Ultra Cinch stanowi też element systemu górnego zamykania głównej komory, czyli zwijanego roll-top'u. Krawędzie przyciągają się dzięki wszytym magnesom ale sam komin nie ma własnego zapięcia i to właśnie zewnętrzna klapa ściąga, zamyka i stabilizuje całość.

Zewnętrznym linkom nie mówimy oczywiście „nie”. Peak Design rozwinął tę ideę poprzez system Cord Rail - ciągły kanał z przelotkami (oczka + prowadnice) rozmieszczony na całym obwodzie plecaka. Przez te przelotki można przeciągać elastyczne sznurki bungee (Cord Hook), mocować dodatkowe paski lub linki kompresyjne, albo zakotwiczać inne akcesoria – np. statyw, kijki trekkingowe, śpiwór, kurtkę, panel solarny. Pozwalają też mocować dodatkowe akcesoria (jak Peak Design Sling), albo kompresować całość robiąc zygzak.

Boczne kieszenie są naprawdę pojemne i bardzo elastyczne, dzięki czemu możemy bez problemu z tej samej strony zamocować jednocześnie i statyw i butelkę z wodą. Nie będą za to zbyt wygodne, jeśli chcemy trzymać tam podręczne drobiazgi, zwyczajnie nie sięgniemy po nie bez zdejmowania plecaka. Cięższe akcesoria, jak duży statyw, możemy unieruchomić dodatkowo linką bungee, by nie huśtały nam się podczas marszu.

Środek, jak już wspominaliśmy, to pusta przestrzeń gotowa do wypełnienia kontenerkami foto i workami na rzeczy osobiste. Komora została zwymiarowana tak, by idealnie pasowały do niej moduły systemu Travel w rożnych konfiguracjach. Nie mieliśmy okazji przetestować nowych modeli Ultralight, ale klasyczne kostki Packing Cubes projektowane z myślą o plecaku Travel pasują idealnie.

W rozmiarze Medium, z Camera Cube Small tworzą dobry zestaw zostawiając jeszcze dość miejsca na „kablarkę”, czyli organizer typu Tech Pouch. Jeśli mamy więcej sprzętu, możemy odwrócić konfigurację, przeznaczając dwie jednostki na sprzęt (Camera Cube Medium) i jedną na rzeczy osobiste (Packing Cube Small). Maksymalnie plecak pomieści kontener na sprzęt w rozmiarze L, ale wówczas nie mamy swobodnego dostępu do elementów znajdujących się na samej górze.

Outdoor nie trzyma kształtu jak modele Travel, więc by wygodnie zarządzać zawartością, i przede wszystkim trzymać ją na miejscu, kontenerek warto unieruchomić. Wewnętrzne pętle montażowe umożliwiają stabilne przymocowanie Camera Cube’a.



Szybki dostęp do sprzętu generalnie nie jest mocną stroną tego plecaka. Nie ma tu bocznej klapy jak w typowym modelu, więc by sięgnąć po aparat, musimy każdorazowo plecak zdjąć. Producent zachęca nas do korzystania z kolejnego sprytnego patentu Peak Design, bo plecak wyposażono w cztery wzmocnione punkty montażowych dla uchwytu na aparat Capture – nie tylko na naramiennikach, ale również skrzydełkach pasa biodrowego.

To rozwiązanie o tyle sensowne, że przenosi część ciężaru na przód, a aparat (a z uchwytem Capture Lens, także dodatkowy obiektyw) mamy zawsze pod ręką. Kolejna alternatywa, to nowa nerka Outdoor Sling, którą możemy przypiąć między ramionami plecaka niczym pas piersiowy.

Nowy system nośny. Nareszcie!

Niewystarczający komfort, zwłaszcza podczas całodniowego noszenia, to w zasadzie jedyny poważny zarzut wysuwany przez użytkowników pod adresem plecaka Travel. I mamy wrażenie, że jeden z głównych powodów rozpoczęcia prac nad modelem Outdoor.

 

O ile więc Travel oferuje chowane, ale dość cienkie i wąskie ramiona, tu mamy do czynienia z mięsistymi, profilowanymi naramiennikami z perforowanej pianki EVA z rozbudowaną możliwością regulacji. Peak Design postawił przy tym na styl „kamizelki biegowej” znany z plecaków trail-runningowych.

Długość, a zwłaszcza wysokość mocowania możemy dopasować do długości torsu (na YT producenta znajdziecie filmik instruktażowy ułatwiający określenie własnej), a gdy plecak jest mocno dociążony za pomocą pasków „load lifters”, dociągniemy skutecznie plecak do ciała.

 

Ramiona są szerokie, ale jednocześnie krótkie, przez co u osób naprawdę wysokich mogą kończyć się zbyt wcześnie, już na wysokości pachy. Są też bardzo sztywne i na początku uwierają nas nieco w kark. Okazuje się jednak, że również ramiona muszą się po prostu nieco wyrobić. Po kilku spacerach dyskomfort znika, a uprząż staje się wygodna nawet, gdy kucamy i fotografujemy w pionie.



Na zewnętrznej stronie ramion również sporo się dzieje. Znajdziemy tu kolejne pętle Gear Loops do montażu akcesoriów i wyprowadzenia rurki systemu nawadniania oraz elastyczne siateczkowe kieszenie na smartfona, kompaktowy aparat, mikrofon, a nawet butelkę. Możemy tu też ukryć paski piersiowe, gdy nie są w użyciu. Pod siateczką ukryto po dwa punkty montażowe uchwytu Camera Clip.

A skoro już mowa o paskach piersiowych. To często pomijane rozwiązanie jest bardzo przydatne podczas długiego marszu. Zapobiega rozsuwaniu się szelek podczas wspinaczki, ogranicza huśtanie się plecaka i przenosi część ciężaru na górną część klatki i mostek, redukując tym samym nacisk punktowy na barki.

W plecaku Outdoor występują w postaci dwóch cienkich tasiemek, które możemy mocować na różnej wysokości, w zależności od budowy anatomicznej naszego ciała. Zapinamy je płaską plastikową klamrą, którą zahaczamy o jedno z oczek biegnących wzdłuż krawędzi ramienia. Rozwiązanie minimalistyczne, lekkie i wygodne (choć może nie w grubych rękawiczkach).

Do wykonania „plecków” użyto siatkowanego, przewiewnego nylonu (mesh), który umożliwia cyrkulację powietrza pomiędzy, ogranicza potliwość i zwiększa komfort, jest miękki, elastyczny i szybkoschnący. Panel jest też wyprofilowany tak, by ułatwić chowanie skrzydełek pasa biodrowego, co jednocześnie daje przyjemne dociska plecak do naszych lędźwi.

Pas biodrowy będziemy tylko chwalić. Nie jest może tak masywny jak w niektórych plecakach turystycznych, ale trzeba też pamiętać, że to model 40- a nie 80-litrowy. Skrzydełka są szerokie, miękkie, ale jednocześnie bardzo lekkie. Elastyczną taśmę łączy płaska klamra, którą rozpinamy z łatwością jedną ręką. Gdy ich nie używamy, możemy schować je za tylny panel lub zupełnie zdemontować.

 

Świetnie pomyślano też sposób montażu. Zamiast rzepów Velcro, zastosowano estetyczny i praktyczny system oparty na mechanicznym wpięciu końcówek pasa w małe dedykowane sloty. Do wyboru mamy dwie pozycje, by znów wygodnie dopasować obwód do do naszej sylwetki. Równie łatwo możemy pas zdemontować, gdy np. podróżujemy na lekko i chcemy urwać jak najwięcej z wagi samego plecaka. Również tu znajdziemy punkty mocowania klipsa na aparat oraz dwie dodatkowe kieszonki – na przekąski, filtry do obiektywu, czy inne drobne akcesoria.

Czego brakuje? Przede wszystkim tego, do czego przyzwyczaił nas model Travel. A więc wygodnego przenoszenia na wiele sposobów dzięki uchwytom rozmieszczonym dookoła plecaka. Górna rączka jest przy tym wąska i ostra jak sznur, więc wrzyna się nam w dłoń. Dodatkowy, nawet równie niewygodny chwyt na spodzie byłby jednak sporym ułatwieniem podczas przemieszczania plecaka w plenerze, bezpiecznym pakowaniu go do samochodu, czy luku bagażowego.

Podsumowując...

Można powiedzieć, że modelem Outdoor, producent śmiało wkracza na rynek produktów turystycznych. A może raczej odnajduje swoje miejsce na styku plecaków wyprawowych i fotograficznych. Bo Outdoor, to bez wątpienia najlepiej przystosowany model Peak Design do długich wędrówek i trudnych plenerów. System nośny zahacza tu o segment profesjonalny, oferując kluczowe rozwiązania podane w - typowy dla producenta - pomysłowy i praktyczny sposób. To też topowe materiały, i zupełnie nowatorski design i estetyka, która wnosi trochę świeżości w ten raczej nieciekawy segment rynku.

Jednocześnie nowy plecak pokazuje jak niejednoznaczne jest tu pojęcie komfortu czy wygody. Outdoor wygląda świetnie i tak też się nosi, jednak bez dodatkowych organizerów, może wydawać się mało funkcjonalny. Jeśli więc wygoda oznacza dla Was przede wszystkim łatwe pakowanie i przenoszenie, mnogość uchwytów oraz niezliczoną liczbę kieszonek niezbędnych do uporządkowania całego mobilnego workflow, to naszym zdaniem szukacie plecaka Peak Design Travel.

Oczywiście oba modele łączy ta sama filozofia, której podstawą jest modułowość i możliwość swobodnego komponowania zawartości. A także żonglowania kontenerkami właśnie między podróżnym plecakiem Travel i lżejszym, wyprawowym Outdoor. Idealnie byłoby mieć oba, wybierając najlepszy, w zależności od okoliczności...

 

Skopiuj link

Autor: Maciej Zieliński

Redaktor naczelny serwisu fotopolis.pl i kwartalnika Digital Camera Polska – wielki fan fotografii natychmiastowej, dokumentalnej i podróżniczego street-photo. Lubi małe dyskretne aparaty, kolekcjonuje albumy i książki fotograficzne.

Komentarze
Więcej w kategorii: Akcesoria
Wotancraft Pilot 7L -  test podróżniczej torby fotograficznej
Wotancraft Pilot 7L - test podróżniczej torby fotograficznej
Wotancraft to niewielka manufaktura znana z produkcji estetycznych i funkcjonalnych toreb i plecaków fotograficznych klasy premium. Czy inspirowana militarnym stylem torba Pilot to godny następca...
21
Peak Design Travel Backpack 45L Coyote - test plecaka dla podróżnika
Peak Design Travel Backpack 45L Coyote - test plecaka dla podróżnika
Travel Backpack Coyote to nowy wariant popularnego plecaka dla twórców w podróży. Zmienił się kolor, ale też materiał, z którego został wykonany. Podczas dwumiesięcznej podróży sprawdziłem, czy...
38
Calibrite Display Plus HL - recenzja kolorymetru i kalibracja krok po kroku
Calibrite Display Plus HL - recenzja kolorymetru i kalibracja krok po kroku
Najnowsze kolorymetry Calibrite wyznaczają współczesny standard kalibracji i profilowania wyświetlaczy. Przyjrzeliśmy się, jak działa flagowy Display Plus HL. Oto nasze wnioski.
20
Powiązane artykuły