Software
Fuji symuluje filmy, Leica fotografów - Niemcy mają nowy pomysł na presety
Najnowszy OnePlus obiecuje topową specyfikację aparatów w przystępnym pułapie cenowym. Czy może konkurować z najlepszymi? Możliwości smartfona sprawdziliśmy w praktyce.
OnePlus to marka, która wyrobiła sobie uznanie użytkowników, oferując świetnie wyposażone smartfony w przystępnej cenie, które z roku na rok coraz mocniej konkurują z topową ofertą konkurencji. Początkowo, na polskim rynku interesowała głównie geeków z branży IT, ale od kilku lat producent stara się sukcesywnie poszerzać appeal swoich smartfonów. Obejmuje to także coraz doskonalsze układy aparatów, które od 4 lat współtworzone są z marką Hasselblad.
W tym roku OnePlus docisnął jednak pedał gazu jeszcze mocniej i ma wreszcie do zaoferowania zestaw aparatów, który godnie rywalizować ma nawet z najmocniejszymi fotograficznymi flagowcami na rynku. A to dlatego, że choć producent się tym otwarcie nie chwali, OnePlus 13 oferuje prawie dokładnie identyczny układ obrazowania co Oppo Find X8 Pro, którego mieliśmy okazję testować jesienią i który okazał się jednym z najbardziej imponujących smartfonów, jakie przewinęły nam się przez ręce.
Takie zagranie nie powinno być specjalnym zaskoczeniem - obydwie marki są własnością chińskiej grupy BKK Electronics i choć zachowują odrębną tożsamość i linie produktowe, to rozwijane są w ramach jednego zespołu R&D, często dzieląc się różnymi technologiami. Dla przykładu, zeszłoroczny OnePlus 12 oferował bardzo zbliżony aparat do Oppo Find N3.
Tym razem sytuacja jest jednak o tyle szczególna, że OnePlus 13 to zarazem jeden z najtańszych flagowców na rynku. Czy więc telefon, który możemy obecnie kupić za niecałe 4000 zł może konkurować z najlepszymi? Smartfon miałem okazję używać przez ostatnie półtora miesiąca, i dość dobrze poznałem system obrazowania oferowany przez OnePlusa. Zobaczmy więc, co nowy smartfon ma nam do zaoferowania.
Zacznijmy od samej konstrukcji. Dobrą wiadomością jest to, że OnePlus 13 oferuje niemal identyczny ekran (10-bit LTPO AMOLED, 120 Hz, ze szczytową jasnością 4500 nitów), co Oppo Find X8 Pro. W zasadzie jest to nawet ekran marginalnie lepszy, oferujący delikatnie większą rozdzielczość (1440 x 3168 px względem 1264 x 2780) i większe zagęszczenie pikseli (510 ppi względem 450 ppi). Jeżeli chodzi o same wrażenia, otrzymujemy wzorowe czernie i ładnie nasycone, nie przesadzone kolory, które dobrze odpowiadają temu, jak zdjęcia wyglądają w rzeczywistości.
Idąc dalej, ciekawiej prezentuje się także bazowa specyfikacja z procesorem Snapdragon 8 Elite, lepiej zoptymalizowana grafiką Adreno 830, maksymalną konfiguracja obejmującą aż 24 GB RAM-u i marginalnie większa baterią węglowo-krzemowa o pojemności 6000 mAh, z możliwością ładowania z mocą 100 W (ładowanie do 100% w pół godziny).
Poza tym telefon oferuje niemal identyczne gabaryty (162.9 x 76.5 x 8.5 mm i 210 g względem 162.3 x 76.7 x 8.2 mm i 215 g) i taką samą klasę szczelności IP68/IP69 (odporność na wodę pod wysokim ciśnieniem i wodoszczelność do 1,5 m przez min. 30 minut). Jedyną faktyczną różnicą na korzyść Oppo pozostaje więc fizyczny przycisk migawki, którego w OnePlusie nie uświadczymy, a który w Find X8 Pro pozwalał m.in. na błyskawiczne uruchomienie aparatu czy też wykonywanie zdjęć przy zablokowanym ekranie. Jeśli jednak preferujecie typowo smartfonowy sposób fotografowania, prawdopodobnie brak ten nie będzie Wam zbytnio doskwierał.
Oprócz tego OnePlus oferuje wyspę z aparatami umieszczoną bliżej rogu obudowy, co może powodować większe problemu z przysłanianiem obiektywu palcem podczas fotogorafowania w poziomie, ale paradoksalnie pod tym samym względem wypada lepiej od Oppo, gdy tylko z powrotem obrócimy telefon do pionu. Trudno więc mówić tu o przewadze jednej konstrukcji nad drugą.
Dalsze podobieństwa odsłania przed nami sam system. OnePlus 13 korzysta z nakładki Oxygen OS 15, która jest niemal identyczna, co Color OS 15 zastosowany w modelu Oppo. Obydwa systemy być może różnią się drobnymi niuansami, ale pod względem ogólnego działania czy rozplanowania prezentują się praktycznie tak samo.
Po lewej Oppo Find X8 Pro, pro prawej OnePlus 13
Zdziwieniem nie powinno być także to, że identycznie prezentuje się również systemowa aplikacja aparatu. Ta jest przejrzysta, wygodna i logicznie rozplanowana, oferując nam szybki dostęp do poszczególnych modułów obiektywu, najważniejszych trybów oraz funkcji i wygodną regulacje ustawień w trybie Master/Pro, który z jednej strony oferuje bardziej naturalną kolorystykę, a z drugiej funkcjonuje jako tryb manualny (o tym dalej).
Po lewej Oppo Find X8 Pro, po prawej OnePlus 13
Wszystko działa tu naprawdę sprawnie, a aplikacja pozwala na blokowanie ekspozycji w trybie automatycznym. W jej działaniu przeszkadzało mi wyłącznie to, że nie jesteśmy w stanie rozdzielić punktu ostrości od punktu pomiaru ekspozycji, a także sporadyczne lagi. Niestety, podobnie jak w przypadku Oppo, od czasu do czasu apka aparatu potrafi się zawiesić, lub reagować z opóźnieniem na wyzwalanie migawki, co wymusza na nas jej ponowne uruchomienie i niekiedy oznacza utratę zdjęcia. Nie jest to jednak nagminny problem.
Aplikacja aparatu OnePlus 13
W ramach funkcji systemowych otrzymujemy także apkę do edycji zintegrowaną z galerią zdjęć, która również prezentuje się tak samo, jak we flagowcu Oppo. Otrzymujemy wszystkie podstawowe funkcje edycji oraz dość obszerny zestaw filtrów (wraz z kilkoma symulacjami filmu analogowego), których intensywnością możemy sterować, ale sam system przetwarzania i poszczególnych suwaków wydaje się być zoptymalizowane nieco gorzej niż w niektórych smartfonach.
Aplikacja do edycji zdjęć OnePlusa 13
W przypadku regulacji niektórych opcji intensywność efektu bywa np. aplikowana skokowo, a działanie poszczególnych efektów wydaje się nieco agresywne. W praktyce złapałem się na tym, że chcąc przerobić jakieś zdjęcie, przesyłałem je na swojego prywatnego iPhone’a, którego aplikacja systemowa wydaje się działać bardziej subtelnie. Na szczęście różnego rodzaju zewnętrznych aplikacji do edycji nie brakuje i każdy będzie w stanie znaleźć coś, co mu odpowiada.
Jeżeli chodzi o ogólne działanie i odczucia organoleptyczne, OnePlus 13 prezentuje się niemal identycznie jak Find X8 Pro, a ewentualnie różnice dostrzeże zapewne tylko bardzo dociekliwy użytkownik. Czy więc - jak sugerowałem na początku - identycznie może prezentować się także system obrazowania obydwu smartfonów?
Początkowo miałem spore wątpliwości odnośnie tego czy OnePlus 13 i Oppo Find X8 Pro będą w stanie zaoferować zbliżone rezultaty. Tym bardziej, że oficjalne specyfikacje aparatów różnią się jednak delikatnie między sobą rozmiarami użytych matryc czy też informacjami o układzie AF. Bezpośrednie porównanie wskazują jednak jasno - obydwa układy różnią się co prawda marginalnie pomiarem balansu bieli, nasyceniem kolorów czy kontrastowością, ale są to różnice bardzo niewielkie i choć Oppo wypada delikatnie lepiej, w większości przypadków różnice te zatrzemy przesuwając lekko suwaki na etapie edycji. Bazowy sposób przetwarzania obrazu jest tutaj bowiem niemal identyczny. Z jednym wyjątkiem.
Oppo Find X8 Pro vs OnePlus 13: moduł wirtualny 48 mm
Podczas gdy Oppo Find X8 Pro oferuje układ 4 fizycznych aparatów z imponującym, 50-megapikselowym peryskopowym modułem teleobiektywu 135 mm f/4.3, tak w przypadku OnePlusa otrzymujemy 3 aparaty, których fizyczny zakres kończy się na 73 mm: 50-megapikselowy moduł standardowy 23 mm f/1.6 (matryca 1/1/43”), 50-megapikselowy moduł ultraszerokokątny 15 mm f/2 (matryca 1/2.75”) i 50-megapikselowy moduł teleobiektywu 73 mm f/2.6 (matryc 1/1.95”. Naturalnie więc OnePlus 13 musi okazać się gorszy w zakresie dużych zbliżeń. Jak bardzo?
Oppo Find X8 Pro vs OnePlus 13: moduł tele 135 mm / wirtualny 6x
Tutaj też miłe zaskoczenie. Bezpośrednie porównania wskazują co prawda jednoznacznie na przewagę Oppo, ale należy też podkreślić, że nie są to różnice dramatyczne. Dodatkowo maleją one w sytuacjach, gdy światła jest mniej a aparat musi w większej mierze polegać na software'owych sztuczkach. W wielu sytuacjach korzyści płynące z bardziej zaawansowanego układu Oppo zauważymy jedynie oglądając zdjęcia w powiększeniu. Główną różnicę robi tutaj fakt, że wirtualny moduł 6x w OnePlusie oferuje nieco większe zbliżenie niż fizyczny teleobiektyw 135 mm w modelu Oppo.
Generalnie otrzymujemy więc zaskakująco dobry i wszechstronny zestaw aparatów, które są w stanie konkurować z najlepszymi rozwiązaniami na rynku i które dostarczają zdjęć o jakości, która nie tylko prezentuje się dobrze na małym ekranie smartfona, ale broni się także na większych ekranach (czy wydrukach). Podobnie jak to było w przypadku Oppo, producentowi należy się również pochwała za spójność przetwarzania obrazu pomiędzy poszczególnymi modułami. Niezależnie którym aparatem fotografujemy, możemy liczyć na zbliżoną kolorystykę, wyrazistość czy skuteczność efektu HDR. Nieco słabiej wypada jedynie moduł superszerokokatny, ale to też rzecz, którą zauważamy zwykle dopiero oglądając zdjęcia w powiększeniu. Za wygląd obrazka odpowiada tu jednak znacznie więcej niż tylko typ zastosowanych matryc i obiektywów.
W tym miejscu warto podkreślić, że finalny wygląd zdjęć w nowym OnePlusie w ogromnej mierze zależy do systemu przetwarzania telefonu, który stosuje szereg sztuczek mających poprawić ich wygląd. Wsród nich znane rozwiązania, jak m.in. łączenie informacji z kilku modułów czy wieloklatkowy HDR, ale też nowości, jak użycie generatywnej AI, która w określonych sytuacjach „dorysowuje” brakujące detale. Wszystko to ma swoje dobre, jak i złe strony.
Główną funkcją, w przypadku której procent chwali się rozwiązaniami AI są możliwości cyfrowego zoomu, który w zależności od przybliżenia albo jedynie wspiera się sztuczną inteligencją, albo z pełnym rozmachem używa jej do generowania utraconych detali. Generalnie od przybliżenia 60x opieramy się już w zasadzie wyłącznie na AI, a maksymalne przybliżenie oferowane przez telefon to aż 100 x. Z racji tego, że fizyczny teleobiektyw nie jest tak dobry, jak w modelu Oppo, rezultaty także nie są w tym wypadku tak precyzyjnie, ale jeśli tylko na zdjęciu za dużo się nie dzieje, będziemy w stanie otrzymać jeszcze całkiem realistycznie wyglądające obrazy. Przynajmniej na tyle, by wszystko prezentowało się dobrze na na pierwszy rzut oka. Generalnie jednak dla zachowania możliwie rzeczywistego obrazka radzimy nie wychodzić poza granice przybliżenia 20-30 x.
Zdjęcie poglądowe
Zoom AI
Zdjęcie poglądowe
Zoom AI
Choć ikonka AI pojawia się jedynie w przypadku wspomnianego cyfrowego zoomu, ze sztucznej inteligencji aparat korzysta także w szeregu innych sytuacji. Jakich dokładnie? To loteria, której efekty zobaczymy dopiero na finalnym zdjęciu. Niekiedy aparat stara się na siłę dorysować detale na zdjęciu, które było poruszone, innym razem poprawia twarze fotografowanych osób. W większości sytuacji są to rzeczy bardzo subtelne, które nie wpływają na odbiór zdjęcia.
Czasem jednak efekt jest taki, że otrzymujemy zdjęcie, z którym na pozór wszystko jest w porządku, ale im dłużej mu się przyglądamy tym bardziej zaczynamy zauważać, że osoba na finalnym zdjęciu nie przypomina siebie w rzeczywistości. To drobne niuanse i nie sposób pokazać tego bez znajomości fotografowanej osoby, ale jednak uczucie to w przypadku zdjęć ludzi towarzyszy nam znacznie częściej, niż byśmy tego chcieli.
Pełny kadr
Powiększenie 100%. Zbliżenie na twarz ukazuje ingerencję układu AI. Twarz jest wyraźniejsza od reszty zdjęcia i pozornie wygląda bardzo dobrze, ale problemem są detale - choć moje dziecko potrafi robić dziwne miny, wiem że w tym wypadku to jedynie aproksymacja jego rzeczywistego wyglądu. Bywa to trochę przerażajace i wywołuje to samo nieswoje uczucie, co oglądanie obrazów wytworzonych przez AI, gdzie drobne szczegóły z czasem zaczynaja zdradzać fałszywość oglądanego obrazu. To zdecydowanie mój najmniej ulubiony element układu obrazowania OnePlusa.
Po przeanalizowanie większej ilości zdjęć dochodzę do wniosku, że system przetwarzania OnePlusa (a także i Oppo) został zoptymalizowany tak, by priorytetowo traktować wyrazistość fotografowanych twarzy i sylwetek. O ile operujemy w dobrych warunkach oświetleniowych a nasi modele pozostają statyczni i dobrze wypełniają kadr, wszystko jest w porządku. Gdy jednak matryce mają nieco mniej światła lub obiekty zaczynają się ruszać a twarze zajmują jedynie mały fragment całego kadru, system zaczyna „dosztukowywać” detale w celu zachowania ogólnego klarownego rezultatu czy też przesadnie rozjaśniać poszczególne partie obrazu.
Cyklicznie pojawiającym się problemem aparatu jest również przesadne rozjaśnianie sylwetek w słabych warunkach oświetleniowych
Nie zawsze działania są też jednakowo intensywne - czasami zauważamy, że zmiany zostały naniesione jedynie na fragment twarzy, innym razem nie jesteśmy ich w stanie w ogóle wychwycić bez mocnego przybliżania zdjęcia. I w większości sytuacji wygląda to naprawdę dobrze. Niestety niekiedy zdarzają się sytuacji, gdy wszystko to owocuje efektami o jakich wspomniałem powyżej.
Skoro jesteśmy już przy niedoskonałościach warto wspomnieć też o sporadycznych problemach z odbiciami światła. W większości kontrastowych sytuacji obiektywy radzą sobie bardzo dobrze, ale niekiedy zdarza się, że w przypadku fotografowania pod słońce mocne flary wyłapuje każdy z modułów.
Moduł ultraszerokokątny 15 mm
Moduł szerokokątny 23 mm
Moduł wirtualny 48 mm
Moduł tele 73 mm
System przetwarzania obrazu to zresztą jedna z najbardziej polaryzujących cech aparatu Oppo. Z jednej strony jest to działanie zbawienne i szybko zauważamy w jak ogromnym stopniu software poprawia tu wyjściową jakość zdjęć (gdy po wykonaniu zdjęcia szybko przejdziemy do galerii, nakładanie programowej korekty możemy obserwować na żywo). Dobrze obrazuje to także porównanie pomiędzy trybem Standardowym i Master, w którym aparat stara się zachować naturalny wygląd zdjęć. Jeżeli zależy nam na szybkich efektach, obrazek z trybu standardowego wygląda naprawdę fenomenalnie i sprawia, że nie chcemy nawet zawracać sobie głowy trybem manualnym. Niestety czasem aż zbyt fenomenalnie.
Tryb standardowy / Tryb Master (JPEG) / Tryb Master (RAW)
W niektórych sytuacjach zdjęcia wykonywane w trybie standardowym okazują się po prostu nieco zbyt kontrastowe i wyraziste jak na sytuacje w jakich się znajdujemy, a my nie mamy nad tym właściwie żadnej kontroli. Większość amatorów nie zwróci na to uwagi, bo obrazek generalnie wygląda świetnie, ale jeśli traktujemy fotografowanie smartfonem bardziej na poważnie i lubimy odwzorowywać rzeczywisty wygląd danych scen, może brakować nam tu pewnej subtelności. Różnica nie jest tak dramatyczna w przypadku modułu standardowego, ale zaczyna mocno rzucać się w oczy w przypadku układu superszerokokątnego czy tele, a także gdy tylko zaczną panować gorsze warunki oświetleniowe.
Tryb standardowy / Tryb Master (JPEG) / Tryb Master (RAW)
Tryb standardowy / Tryb Master (JPEG) / Tryb Master (RAW)
Tryb standardowy / Tryb Master (JPEG) / Tryb Master (RAW)
Takim osobom oddane zostały właśnie wspomniane już tryby Master/Pro, w którym smartfon przełącza się na naturalny system przetwarzanie kolorów (opracowany wspólnie z Hasselbladem), gdzie możemy także manualnie korygować parametry ekspozycji. Niestety ma to swoją cenę. Otóż w trybie Master aparat przestaje korzystać z większości software’owych sztuczek, jak HDR, symulacja rozmycia tła, tryb nocny czy ogólna poprawa wyrazistości i nasycenia. W efekcie tracimy większość zalet współczesnych aparatów smartfonowych i stajemy przed kompromisem: albo wyraziste, ładne i dynamiczne, ale nieco zbyt mocno przetworzone zdjęcia, albo naturalna tonalność i kolorystyka, ale i mało atrakcyjnie prezentujący się wyjściowy obrazek.
Nie chciałbym, żeby to wszystko zabrzmiało źle, bo system obrazowania najnowszego OnePlusa jest naprawdę imponujący i wyjściowo oferuje nam obrazek, którego uzyskanie normalnie wymagałoby od nas intensywnej obróbki. Ja sam w przypadku materiału o Oppo Find X8 Pro pisałem, że po odrzuceniu pewnych przyzwyczajeń tego typu aparat może okazać się wystarczający nawet na potrzeby bardziej świadomych hobbystów. Mimo wszystko w niektórych sytuacjach może brakować tu nieco wypośrodkowania.
Póki co, sposób przetwarzania obrazu przez aparat musimy po prostu polubić i przyzwyczaić się do faktu, że OnePlus lubi niekiedy podkręcać wyjściowy wygląd zdjęć bardziej, niż to potrzebne. Przynajmniej jak na nasz europejski gust. Jeśli robimy zdjęcia wyłącznie z przeznaczeniem umieszczenia w mediach społecznościowych czy wydrukowania w niewielkim rozmiarze do rodzinnego albumu większość ze wspomnianych wad prawdopodobnie nie będzie nam zbytnio zawracać głowy. Chcąc czegoś więcej będziemy jednak niekiedy czuć się rozdarci pomiędzy obydwoma trybami pracy smartfona.
Tryb portretowy - moduł tele 73 mm
OnePlus 13 potrafi wypadać naprawdę świetnie w zakresie trybu portretowego, który zresztą jest moim ulubionym trybem do fotografowania na co dzień, gdyż pozwala zamarkować plastykę zwykłego aparatu z jasnym obiektywem. W OnePlusie symulacja rozmycia działa przy użyciu modułu standardowego (23 / 35 mm) i modułu tele (73 / 85 mm), a także „wirtualnego” modułu 48 mm i pozwala na sterowanie intensywnością efektu, ale wygląda naprawdę dobrze tylko w jednym przypadku.
Tryb portretowy - moduł tele 83 mm
Tryb portretowy - moduł tele 73 mm
Tryb portretowy - moduł tele 73 mm
Gdy używamy obiektywu 73/85 mm (moduł x3) zdjęcia oglądane w rozmiarach ekranowych bywają nie do odróżnienia od tych wykonywanych zwykłym zestawem fotograficznym i często prezentują się naprawdę doskonale nawet w powiększeniu. Niestety efekt ten i skuteczność aplikowania rozmycia zaczynają rozpadać się wraz z przełączaniem się na moduły o szerszym kącie widzenia. Najbardziej szkoda tu przeciętnych rezultatów przy module 48 mm (x2), który w większości sytuacji stanowi najbardziej naturalny wybór do fotografowania w trybie portretowym. To niestety najprawdopodobniej efekt tego, że aparat nie oferuje fizycznego modułu o standardowej ogniskowej, tylko używa wycinka obrazu z matrycy podstawowego modułu szerokokątnego.
Tryb portretowy - moduł wirtualny 48 mm
Tryb portretowy - moduł wirtualny 48 mm
Oprócz tego żałuję, że w trybie portretowym nie jesteśmy w stanie sterować punktem ostrości już po fakcie wykonania zdjęcia, tak jak ma to miejsce w telefonach Huawei czy Apple. Tam pomaga to często w sytuacjach w których system pierwotnie nie poradził sobie idealnie z aplikacją rozmycia. Tutaj ostrość możemy ustawiać wyłącznie przed wyzwoleniem migawki, a ewentualnie niedoskonałości próbować ukrywać zmniejszając, lub zwiększając intensywność rozmycia, ale to tylko półśrodek.
Zaskakująco skuteczny okazuje się natomiast tryb nocny, który ma do zaoferowania naprawdę realistyczne rezultaty, właściwie niezależnie od używanego obiektywu. Zdjęcia zachowują odpowiednią kolorystykę i nie są przesadnie rozjaśnione. Co ważne, tryb nocny działa także w przypadku trybu portretowego. Czasem tylko mocno zaciemnione miejsca są przesadnie wyczerniane, co utrudnia odzyskanie detali na etapie edycji.
Tryb nocny - moduł superszerokokątny 15 mm
Tryb nocny - moduł szerokokątny 23 mm
Tryb nocny - moduł wirtualny 48 mm
Tryb nocny - moduł tele 73 mm
Tryb nocny - moduł wirtualny tele 6x
Tryb nocny uruchamia się automatycznie po wykryciu słabych warunków oświetleniowych (choć włączać i wyłączać możemy go także ręcznie) i standardowo wymaga przytrzymania nieruchomo smartfona przez kilka sekund. Jeśli z kolei zależałoby nam na uzyskaniu jak najlepiej jakości zdjeć nocnych, w ramach trybu nocnego możemy uruchomić także tryb statywowy, gdzie czas zbierania informacji zostanie wydłużony do 10 sekund. W niektórych sytuacjach zdjęcia wykonane w ten sposób uda nam się zrobić z reki, ale jednak statyw jest tutaj wskazany.
Poza tym wszystkim, OnePlus 13 oferuje także kilka trybów specjalnych, którą pozwolą m.in. na wykonywanie długich ekspozycji z ręki, symulowanie efektu obiektywu tilt-shit (efekt miniatury) czy fotografowanie w ultrapanoramicznym formacie inspirowanym aparatem Hasselblad X-Pan. To przyjemny dodatek, który pozwala na kreatywną zabawę, ale w praktyce zdjęcia wykonywane w tych trybach odznaczają się zawsze słabszą jakością i szczegółowością.
Zdjęcie wykonane w trybie Miniatury (Tilt-Shift)
Zdjęcie wykonane w trybie długich ekspozycji
W końcu, OnePlus oferuje także funkcje edycji AI, które wykorzystują przetwarzani w chmurze w celu poprawy poszczególnych elementów zdjęcia. Możemy więc wykorzystać AI do poprawy wyrazistości, usunięcia niechcianych obiektów, usunięcia odbić światła (przy fotografowaniu przez szybę) czy też skorygować poruszenie na zdjęciu. Generalnie jednak realne korzyści przyniesie nam jedynie funkcja usuwania, która potrafi działać zaskakująco dobrze. Pozostałe funkcje działają średnio lub prawie w ogóle (jak wspomniana poprawa wyrazistości)
OnePlus 13 - usuwanie obiektów AI
Na koniec parę słów o trybie filmowym. Ten prezentuje się całkiem imponująco, choćby ze względu na fakt, że w przypadku wszystkich dostępnych obiektywów jesteśmy w stanie nagrywać filmy w jakość 10-bit 4K 60 kl./s HDR. Maksymalnie zaś telefon oferuje rozdzielczość 8K. Mimo wszystko otrzymujemy całkiem wszechstronne możliwości w zakresie prostych realizacji wideo, które mają np. trafić do mediów społecznościowych. Miłym dodatkiem jest tu także tryb rozmycia tła, działający na wszystkich modułach poza superszerokokątnym, choć ten akurat zmusza nas do filmowania w jakości Full HD 1080p 30 kl/.s i prezentuje średnią skuteczność, ale na potrzeby filmików do SM może okazać się wystarczający.
Ja trybu wideo OnePlusa 13 użyłem m.in. do nagrania kilku rolek na instagrama czy przebitek do testu wideo na Youtube. Pod tym względem OnePlus 13 sprawdził się bardzo dobrze, oferując ładnie wyglądający obrazek prosto z aparatu i spójność pomiędzy poszczególnymi modułami. Generalnie bez większego problemu smartfona możemy użyć do vlogowania, ale raczej nie ma co nastawiać się tu na bardziej zaawansowane produkcje. Aplikacja pozwala jedynie na pracę w trybie pełnej automatyki, a my tak samo jak w trybie fotograficznym nie jesteśmy w stanie rozdzielić punktu ostrości od pomiaru światła. Nie mamy też dostępu do żadnego rodzaju płaskiego profilu Log czy bardziej zaawansowanych ustawień dotyczących parametrów kompresji i rejestracji.
Wyświetl ten post na Instagramie
Przykładowa rolka nagrana OnePlus 13
Nieco większą kontrolę możemy oczywiście uzyskać instalując zewnętrzne aplikację typu Blackmagic Camera, ale i tak raczej nie powinniśmy się nastawiać na to, że OnePlus zaoferuje nam podobną jakość nagrań co najnowsze iPhone’y z rejestracją ProRes. Jeśli jednak nasze filmowe aspiracje nie wykraczają poza media społecznościowe, OnePlus może okazać się w zupełności wystarczający.
OnePlus 13 to bardzo przyjemne zaskoczenie. W konkurencyjnej cenie oferuje bowiem naprawdę imponujący system obrazowania i wszechstronny zestaw aparatów, który uniwersalnością i jakością tylko nieznacznie ustępuje sporo droższemu Oppo Find X8 Pro. A biorąc pod uwagę ogół specyfikacji i wyposażenie bazowe jest to także jeden z najbardziej opłacalnych fotograficznych flagowców na rynku.
Jeśli chodzi o same aparaty, OnePlus 13 może pochwalić się jedną z najlepszych specyfikacji modułu foto na rynku, ze stosunkowo dużymi matrycami w module standardowym i tele i tylko nieznacznie gorszym aparatem superszerokokątnym. Zaawansowany system przetwarzania sprawia jednak, że zdjęcia wykonywane wszystkimi aparatami prezentują się podobnie i już prosto z aparatu wyglądają jak po intensywnej obróbce. Ma to swoje dobre i złe strony.
Smartfon potrafi dostarczyć fenomenalnie wyglądających zdjęć i w większości sytuacji przetwarza zdjęcia w taki sposób, że w zasadzie nie mamy potrzeby poddawania ich żadnym dalszym edycjom. Oferuje też świetnie działający tryb portretowy przy użyciu teleobiektywu. Niestety to, co stanowi jego siłę, w niektórych sytuacjach okazują się także wadą - zdjęcia z aparatu bywają niekiedy przesadnie nasycone i nieco zbyt kontrastowe. Dodatkowo, w przetwarzaniu zdjęć smartfon używa rozwiązań AI, które czasem negatywnie wpływają na wygląd fotografowanych osób. Z drugiej strony, kierowany do bardziej wymagających twórców i oferujący mniej przetworzony obrazek tryb Master nie wykorzystuje głównych zalet systemu przetwarzania i prezentuje się nieco nudno. Z punktu widzenia bardziej wymagających użytkowników brakuje tu więc nieco trochę wypośrodkowania.
Jeśli jednak smartfon służyć ma nam wyłącznie do hobbystycznego uwieczniania codziennych chwil, publikacji w mediach społecznościowych czy tworzenia małych wydruków do domowych albumów, możliwości OnePlusa mogą okazać się zaskakująco wystarczające, by zastąpić zwykły aparat. Oferuje nam bowiem wszechstronny aparat, którym możemy skutecznie fotografować właściwie w dowolnych warunkach. Trzeba jedynie polubić jego system przetwarzania, gdyż nie mamy nad nim zbyt dużej kontroli.
Poniżej prezentujemy galerię zdjęć przykładowych, wykonanych aparatami OnePlus 13 w standardowym trybie fotografowania, bez obróbki i użycia filtrów kolorystycznych (chyba że wyszczególniono inaczej).