Obiektywy
Rollei wchodzi na rynek współczesnej optyki. Ale 85 mm f/1.8 STM to prawdopodobnie przepakowana chińska konstrukcja
Jak wyglądał Twój ostatni spacer z aparatem? Co przykuło Twoją uwagę?
Mój ostatni spacer z aparatem miał miejsce w Pruszkowie, gdzie mieszkam. Raczej rzadko tu fotografuję, bo jednak więcej dzieje się w Warszawie i tam zazwyczaj wybieram się na zdjęcia, ale akurat świętowaliśmy Dni Pruszkowa i było trochę atrakcji, a to oznacza więcej ludzi i większe szanse na złapanie jakiegoś ciekawego kadru. I muszę przyznać, że to było bardzo owocne wyjście - nie dość, że czułem w sobie ten głód robienia zdjęć, to jeszcze pojawiła się lekkość, wręcz miałem wrażenie, że fajne kadry same wchodzą mi w obiektyw. Poszedłem na to wydarzenie przede wszystkim z chęcią sfotografowania orkiestry dętej, której parada miała tam mieć miejsce, a poza orkiestrą był też pochód mażoretek i to właśnie przy nich najdłużej się zatrzymałem - i z ujęć, na których ćwiczą, jestem najbardziej zadowolony.
Czym dla Ciebie jest ulica: sceną, laboratorium, chaosem, medytacją?
Dla mnie to zawsze jest scena z chaosem. Jako fotograf najmocniej skupiam się, aby w tym bałaganie wyłapać jakiś wzór, porządek - to zwiększa szansę na interesujący kadr. Całe to doświadczenie to nauka cierpliwości, bycia w skupieniu, obserwowania i przewidywania, co może się za chwilę wydarzyć.
Co decyduje o tym, że dane zestawienie barw przykuwa Twoją uwagę?
Nie wiem, skąd to się wzięło, ale moje oko naturalnie wyszukuje intensywnych barw. Sam temat i kompozycja to za mało - chcę, aby zdjęcie było dopełnione ciekawą paletą kolorów. Zwracam uwagę na kontrast, na intensywność barw, ale też harmonię, jaka powstaje z połączenia różnych kolorów. To oczywiście nie jest decydujący aspekt dobrego zdjęcia, ale kiedy w kadrze złapię interesujące zestawienie kolorystyczne, to sprawia, że zdjęcie wydaje mi się po prostu ciekawsze. Do tego - a to wcale nie jest takie proste pod naszą szerokością geograficzną, ale próbuję - sądzę, że kilka razy udało mi się tu złapać ciekawe kadry, które, poza kompozycją, również satysfakcjonują mnie wizualnie.
W fotografii ulicznej pojawiają się różne emocje, zwłaszcza gdy wchodzimy w przestrzeń innych ludzi. Czy zdarzyło Ci się kiedyś zawahać przed naciśnięciem spustu migawki?
Sama ulica jest bardzo dynamiczna i nieraz trudno jest przewidzieć, co za chwilę pojawi się w kadrze, więc często refleksja na temat tego, co zostało sfotografowane, pojawia się po naciśnięciu spustu migawki, czy nawet dopiero wtedy, kiedy zdjęcia przeglądam na komputerze. Wtedy, jeśli widzę np. że na zdjęciu jest osoba w kryzysie bezdomności czy ktokolwiek inny, ewidentnie będący w nienajlepszej formie życiowej, to takie zdjęcie po prostu usuwam. To nie są ciekawe kadry, zupełnie nic nie wnoszą, kompletnie nie ma sensu ich publikować.
Właśnie, jak wygląda Twoje podejście do zdjęć, których bohaterowie nie są tego świadomi: gdzie przebiega dla Ciebie granica etyki?
Według mnie w uprawianiu takiego rodzaju fotografii istotne są intencje, a moje zawsze są dobre. Wychodząc z aparatem na ulicę, nie idę na polowanie - idę fotografować z nastawieniem na zrobienie dobrego zdjęcia, a nie z nastawieniem, że chcę komuś zepsuć dzień, bo zrobiłem zdjęcie bez jej/jego zgody. Oczywiście wykonanie zdjęcia trwa milisekundę i zaraz po tym ruszam dalej - i w 99,9% przypadków nawet nie wiem, czy ktoś zauważył, że został przeze mnie sfotografowany i jak się z tym doświadczeniem czuje. Miałem sytuacje, w których ktoś zwrócił mi uwagę, że mu się to nie podoba, ale wszystkie przypadki mogę policzyć na palcach jednej ręki i za każdym razem usunąłem zdjęcia, jeśli te osoby sobie tego zażyczyły.
A czy są jakieś rytuały, które towarzyszą Ci podczas robienia zdjęć - coś, co robisz zawsze, choćby odruchowo?
Każde wyjście na zdjęcia to dla mnie mini święto. Nie jestem fotografem, który ma zawsze aparat przy sobie - wolę wybrać sobie jakiś dzień, w którym poświęcam kilka godzin na poszukiwanie ciekawych kadrów. Aby takie wyjście było owocne, to muszę trochę się do tego przygotować. Tuż przed wyjściem z domu upewniam się, czy baterie do aparatu są faktycznie naładowane i czy zapasowa też jest w torbie. W dniu, w którym planuję iść na zdjęcia, staram się pozamykać wszelkie zaplanowane tego dnia zadania, aby mnie nic nie obciążało, abym mógł skupić się tylko na zdjęciach. Przed rozpoczęciem spaceru staram się chociaż na chwilę wyciszyć, więc ograniczam korzystanie z telefonu i chowam słuchawki. A potem już tylko idę, gdzie mnie nogi poniosą.
Jesteś członkiem Streetwise Collective. Jak narodził się pomysł na tę grupę i czego Wam brakuje w polskim świecie fotografii ulicznej?
Powstanie kolektywu zawdzięczamy Arturowi Trolińskiemu, który w ubiegłym roku zaczął publikować na swoim kanale YouTube’owym serię rozmów Point of View o fotografii ulicznej i do jednego z odcinków zaprosił również mnie. W taki oto sposób kolejne osoby biorące udział w tych rozmowach poznawały się i zaczęły częściej dyskutować o fotografii, ale nie tylko. Po pewnym czasie stwierdziliśmy, że skoro tak dobrze nam się rozmawia, to może warto zawiązać jakąś oficjalną formację - i tak powstał Streetwise Collective. Zaznaczę, że nie ustalaliśmy żadnego statusu czy celów do realizacji w postaci zrewolucjonizowania polskiej sceny streetowej. Bycie w kolektywie miało nas motywować do wspólnych spotkań, spacerów i wyjazdów fotograficznych, a zarazem być miejscem wsparcia w naszych prywatnych inicjatywach oraz miejscem konstruktywnej krytyki zdjęć. Działamy bardzo nieformalnie i bez spiny, nie narzucamy sobie żadnych wzniosłych celów, ale jeśli mamy okazję promować fotografię uliczną i zachęcać do niej innych, to robimy to chętnie - chociażby przez organizację bezpłatnych fotospacerów. Obecnie pracujemy nad tym, aby zorganizować pierwszą wspólną wystawę fotograficzną i jeśli akurat ktoś dysponuje ciekawą przestrzenią wystawienniczą, to zapraszamy do kontaktu z nami.
Co się tyczy drugiej części pytania - to pozwolisz, że wypowiem się jedynie za siebie, nie za cały kolektyw. Wydaje mi się, że polskiej fotografii niczego nie brakuje, poza większą rozpoznawalnością. Mamy tu mnóstwo świetnych fotografek i fotografów, którzy w dość trudnym położeniu geograficznym do uprawiania takiej fotografii dostarczają naprawdę niebanalne zdjęcia, nad którymi można zawiesić oko na dłużej niż chwilę. Jednak takie wymagające kadry nie są obecnie doceniane - i tu sporo złego robią media społecznościowe, które częściej promują klikalność zdjęcia niż faktyczną wartość artystyczną. Czyli mamy zalew powszednich zdjęć, często hashtagowanych jako „fotografia uliczna”, jednak nie mających z nią nic wspólnego.
Fotografia często jest samotną praktyką. Czy działanie w kolektywie zmieniło coś w Twoim podejściu do zdjęć?
Obecnie trudno mi to jeszcze określić - myślę, że jest to zbyt świeże doświadczenie, ale na pewno będę się temu przyglądał. To, na co znacząco wpłynęło bycie w kolektywie, to swego rodzaju dobrostan psychiczny. Fotografia, poza dostarczaniem zadowolenia i takiego poczucia kreatywnego wyżycia się, potrafi też mocno frustrować, ponieważ ścieżka rozwoju fotograficznego jest kręta, ma swoje wzloty i upadki - a będąc w kolektywie, uświadamiasz sobie, że jest to naturalny proces, który każdy z nas przechodzi i doświadcza. W takiej ekipie łatwiej jest znaleźć zrozumienie i złapać dystans, a czasem zwyczajnie w świecie pożalić się, ale też nabrać wiatru w żagle i wyjść ze świeżą motywacją do kolejnego wyjścia z aparatem czy pomysłem na projekt fotograficzny.
Na koniec zapytam: jaka była najważniejsza rozmowa, jaką odbyłeś dzięki swojej fotografii?
Tu odpowiem trochę przewrotnie, bo jak do tej pory najważniejszą rozmową była ta wewnętrzna dyskusja na temat tego, czym właściwie dla mnie jest fotografia i co ja dalej chcę z tym tematem robić. Było to o tyle istotne, że od pewnego momentu przestałem ją traktować jako hobby i wypełniacz wolnego czasu - a stała się czymś na kształt narzędzia poznawczego, będącego nie lada wsparciem przy próbie rozumienia świata w skali mikro i makro. Fotografia towarzyszy mi cały czas, chociaż w różnej postaci - mam nadzieję, że ta intensywność będzie jeszcze tylko wzrastać i będzie wypełniać moją codzienność jeszcze bardziej.
Dziękuję za rozmowę.
Więcej zdjęć fotografa znajdziecie na jego profilu na Instagramie @korull oraz na profilu kolektywu Streetwise @streetwise_collective
Łukasz Korulczyk (ur. 1983) – fotograf samouk, mieszka w Pruszkowie. Z wykształcenia psycholog, zawodowo zajmuje się projektowaniem produktów cyfrowych. Fotografią zainteresował się 6 lat temu – zainspirował go do tego jego pies Felek. Mimo krótkiego stażu, jego fotografie zostały wyróżnione w międzynarodowych konkursach fotograficznych: LensCulture, KAAF Photo Contest oraz rodzimym INTERPHOTO Białystok. Ma za sobą pierwsze publikacje w wystawach zbiorowych oraz magazynach fotograficznych. Ogromny fan filmów Pedro Almodóvara i Park Chan-Wooka, muzyki Björk i fotografii Harry’ego Gruyaerta.