Fotograf niedzielny - Blask

Autor: Łukasz Kacperczyk

15 Grudzień 2002
Artykuł na: 6-9 minut
Kiedy zarządzałem uczelnianą ciemnią, zauważyłem pewne ciekawe zjawisko. Od czasu do czasu jacyś zdyszani zwiedzający jedynie sobie znanym sposobem trafiali do nas na dół. Zawsze pytali o to samo.

Wiele lat temu pracowałem jako kierownik laboratorium fotograficznego w Corcoran School of Art w Waszyngtonie. Uczelnia ma teraz nową nazwę, ale to wciąż ta sama stara dobra szkoła upchnięta po strychach i piwnicach, zagubiona w plątaninie korytarzy i mysich dziur budynku Galerii Corcoran, który znajduje się rzut beretem od Białego Domu. Frank Lloyd Wright uważał, że stylowa siedziba galerii jest najładniejszym budynkiem w całym Waszyngtonie.

Ale wracając do rzeczy - kiedy zarządzałem uczelnianą ciemnią, zauważyłem pewne ciekawe zjawisko. Od czasu do czasu jacyś zdyszani zwiedzający jedynie sobie znanym sposobem trafiali do nas na dół. Zawsze pytali o to samo.

"Oglądałem wystawę na górze i musiałem kogoś o to zapytać - co to takiego jest odbitka bromowo-srebrowa?"

Nie chcieli uwierzyć, kiedy im mówiłem, że odbitka bromowo-srebrowa to zwyczajna czarno-biała fotografia na zwykłym papierze. Byli zawiedzeni - myśleli, że odkryli Wielką Tajemnicę, która nada ich fotografiom wyjątkowy charakter. W rzeczywistości patrzyli po prostu na dobre odbitki wykonane przez doświadczonych fachowców, którzy wiedzą, co robią.

"Nie wierzę", odparła kiedyś jakaś zdruzgotana kobieta. "Te zdjęcia promienieją blaskiem. Moje odbitki tak nie wyglądają."

No tak. Blask. Dobrze wiem, o co jej chodziło - ten bogaty, miękki, perłowy charakter typowy dla niektórych odbitek wykonanych przez mistrzów w swoim fachu. Zupełnie jakby z wnętrza papieru wydobywało się delikatne światło.

Oczywiście zawiedzeni zapaleńcy natychmiast zakładali, że skoro metoda nie miała nic wspólnego z magią, to technika użyta przez artystę musiała wymagać niezwykle wysokiego stopnia wtajemniczenia i że na pewno nie uda im się jej wykorzystać. Jest w tym trochę racji - umiejętności to wciąż podstawa.

Ale nie zapominajmy, że to tylko zdjęcie. Przez wiele lat przygotowywałem odbitki wystawowe i tak jak rasowy dziennikarz musi się nauczyć pisać w każdym stylu, tak i ja dostosowywałem się do wymagań klientów. Każdy miał swoje zdanie, jak powinna wyglądać "dobra odbitka".

Jeśli naprawdę chcecie uzyskać ten słynny "blask", nie będzie to takie trudne, jak by się mogło wydawać. Zacznijcie od dobrego przepisu i po prostu przyłóżcie się nieco bardziej niż zwykle. Poniżej znajdziecie właśnie taką receptę. Nie jedyną z możliwych, ale na początek powinna wystarczyć. Każdy może spróbować - zachęcam, bo naprawdę warto.

Przepis na "Blask"

(lub polskim Allegro, przyp. tłum.). Z nowych obiektywów przychodzi na myśl dość niedrogi Ricoh 55mm f/1.2. Jeśli używacie tylko szkieł Leiki, pewnie zadowolicie się Noctiluxem czy Summaritem. Nie używajcie nowszych pięćdziesiątek f/1.4, bo są za ostre. Nie zbliżajcie się też do obiektywów Nikona. Jeśli macie ograniczony budżet, warto zainwestować w Pentaxa Spotmatika z Takumarem 50/1.4 na gwint M42. A jeśli uważacie, że różne obiektywy nie mają odmiennych tonalności, zróbcie to samo zdjęcie Takumarem i Nikkorem 50mm f/1.8 AF. To wam otworzy oczy!;Używajcie filtra K2 - Wratten # 8, średni żółty, jak zwał tak zwał. Będziecie musieli wydłużyć czas otwarcia migawki (lub zwiększyć otwór przysłony oczywiście) o jeden stopień podziałki. Światłomierz prawdopodobnie zasugeruje tylko 2/3, ale posłuchajcie mojej rady.;Fotografujcie w dobrze oświetlonych miejscach, ale nie w ostrym słońcu. Unikajcie flary. Używajcie osłonki przeciwsłonecznej na obiektyw. Trzymajcie się z daleka od scen o dużym kontraście.;Nie używajcie filmów o cienkiej emulsji - wybierzcie staromodne, tradycyjne emulsje. Wciąż produkuje się takie filmy, np. Kodak Plus-X. Jeśli należycie do tych nielicznych szczęściarzy, którzy mają dużo wolnego czasu, zwróćcie uwagę na filmy Efke i Foma, które bazują na "przestarzałych" emulsjach.;Nie żałujcie światła. Naświetlajcie np. Plus-X na E.I. 64 (to prawdziwa czułość tego filmu) i na wszelki wypadek zastosujcie bracketing w górę.;Używajcie tradycyjnych wywoływaczy. I znów - jest ich kilka, ale warto wypróbować Kodaka D-76. D-23 to wywoływacz, który sami możemy przygotować. Jeśli naprawdę zależy wam na srebrzystej poświacie, spróbujcie jednego z wywoływaczy typu "pyro". Stracicie nieco czułości, ale cienie pełne szczegółów i wspaniała tonalność powinny wam to wynagrodzić.;Starajcie się nie przewołać filmu. Wywołujcie 10%, 20% krócej niż zaleca producent dla scen na dworze i nie dłużej niż zalecenia producenta dla zdjęć we wnętrzach. Technika szczodrego naświetlania i krótszego wywoływania nazywa się "pulling" i była bardzo powszechnie stosowana w czasach światłomierzy, którym nie warto było ufać. Działo się to na długo zanim magazyny fotograficzne i fotoreporterzy przyczynili się do rozprzestrzenienia okrutnej zarazy zwanej "forsowaniem". Dam wam teraz radę, dzięki której znajdziecie się na prostej drodze do lepszych odbitek - nie forsujcie.;Używajcie powiększalników z dyfuzorem. Większość powiększalników emituje światło, które znajduje się gdzieś w środku spektrum między całkowicie skierowanym, a rozproszonym. Na jednym końcu znajdują się głowice z punktowym źródłem światła, a na drugim tzw. głowice "cold light". Światło, z którego korzystają powiększalniki firmy Durst wyposażone w kondensor jest względnie rozproszone, a to dlatego, że jego źródłem jest duża żarówka o matowej powierzchni. Głowice wyposażone w filtry do odbitek kolorowych także oferują dość rozproszone światło. Większość fotografujących nie ma pojęcia, jak duże znaczenie ma rodzaj głowicy, której używamy podczas pracy w ciemni. Odbitki z tego samego negatywu Tri-X wykonane przy pomocy powiększalników Leitz Focomat IIc i Saunders 4550 VC wyglądają zupełnie inaczej. Do tego stopnia, że wydaje się, że to film zmienia charakterystykę. Spróbujcie, a sami się o tym przekonacie. (Ja już to zrobiłem. Czasem, kiedy mam zły dzień, wydaje mi się, że wypróbowałem już każdą ciemniową sztuczkę.);Używajcie papieru na podłożu barytowym. Stary papier Ilforda "Galerie" (nie nowy o tej samej nazwie) doskonale się nadawał do oddania "blasku". Jeszcze przed nim cudowne efekty dawał Kodak Medalist. Wciąż można kupić wiele wspaniałych papierów fotograficznych, ale jeszcze więcej bezpowrotnie zniknęło.;Nie róbcie zbyt kontrastowych odbitek. Zdjęcia większości fotografów są zbyt jasne i zbyt kontrastowe. Cartier-Bresson zawsze przypominał swojemu laborantowi, żeby nie używał zbyt wysokiego kontrastu - kiedyś nawet odesłał do poprawki pierwszą partię odbitek, które miały się znaleźć w albumie "Decisive Moment", ponieważ jego zdaniem były za bardzo kontrastowe. W większości przypadków fotografowie przekraczają granicę kontrastu, który byłby najodpowiedniejszy dla danego zdjęcia, a potem myślą, że jego obniżenie sprawi, że odbitka będzie mdła. W rzeczywistości jeśli negatyw zawiera wystarczająco wiele szczegółów, obniżenie kontrastu zaowocuje odbitką, która będzie wyglądała na bogatszą. Oczywiście do momentu, kiedy znajdą się na niej już wszystkie odcienie obecne na negatywie. Niewielu fotografów potrafi osiągnąć taki efekt. Nie chodzi o to, żeby było więcej albo mniej kontrastu. Najważniejsze, żeby był to właściwy kontrast.]

Voila. Blask. Spróbujcie - może wam się spodobać.

---

Mike Johnston

W latach 1994-2000 Mike Johnston był redaktorem naczelnym magazynu "PHOTO Techniques". Od 1988 do 1994 roku był redaktorem bardzo cenionego periodyku "Camera & Darkroom". Choćby z tego powodu stał się jednym z najbardziej wpływowych dziennikarzy amerykańskiego rynku fotograficznego ostatniej dekady.
Co niedziela Mike pisze swój felieton zatytułowany "Fotograf niedzielny", w którym daje wyraz swoim kontrowersyjnym poglądom na temat przeróżnych zjawisk, jakie mają miejsce w świecie fotografii.

Mike Johnston

Mike Johnston pisze i publikuje niezależny kwartalnik The 37tth Frame, który adresowany jest do maniaków fotografii. Jego książka zatytułowana "The Empirical Photographer" ukaże się w 2003 roku.

Autor udzielił nam pozwolenia na przetłumaczenie i opublikowanie jego felietonów w wyrazie wdzięczności dla swoich krewnych - państwa Nojszewskich mieszkających w Oak Park w stanie Illinois.

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Fotofelietony
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Zdjęcie roku, to bez wątpienia ogromne wyróżnienie. Dla mnie jednak królową nagród prasowych jest pierwsze miejsce za reportaż w kategorii „General news”.
0
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Zdjęcie Warrena Richardsona, uznane przez Jury za najlepsze zdjęcie prasowe roku 2015, denerwuje i wyprowadza z równowagi. Z kilku powodów.
0
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Podczas gdy największe firmy w ostatnim czasie na nowo rozpętują wojnę na megapiksele, swojego rodzaju rewolucja w fotografii może nadejść nieoczekiwanie ze strony urządzeń przeznaczonych dla...
0