Wydarzenia
Melchior Wańkowicz. Fotoreporter - wystawa nieznanego dorobku reportera literackiego
77%
Cyfrowy następca kompaktowej konstrukcji z 1973 roku to nie tylko stylowy, ale również zaawansowany bezlusterkowiec z matrycą APS-C, szybkim AF i świetną ergonomią. Czy zdobędzie serca - i przede wszystkim portfele - wymagających użytkowników?
Leica CL z pewnością nie jest aparatem dla filmowców. Wprawdzie otrzymujemy możliwość rejestrowania obrazu w rozdzielczości 4K (30 kl./s) i Full HD (60 kl./s), ale poza korektą ekspozycji nie zapewnia żadnej kontroli nad parametrami pracy. Tak więc dopóki nagrywamy w dobrym i stałym oświetleniu, otrzymamy zadowalającej jakości nagrania. W bardziej wymagających warunkach jesteśmy zdani na automatykę.
Natomiast pochwalić musimy autofokus, który dosyć pewnie śledzi obiekty (zdecydowanie lepiej niż w fotograficznym trybie AF-C). Przeostrzać możemy również za pomocą ekranu dotykowego. Z kolei w pracy z manualnymi szkłami pomoże focus peaking.
Zabrakło wejścia na słuchawki, a do korpusu nie podepniemy także mikrofonu. Poza tym aparat nie zapewnia profilu płaskiego obrazu. Możemy jednak wybrać styl naturalny i zminimalizować w nim kontrast, wyostrzenie oraz kolorystykę, co może okazać się dobrym punktem wyjścia do gradacji i późniejszej postprodukcji. Możemy także skorzystać z symulacji filmu, dzięki czemu w prosty sposób otrzymamy ciekawe efekty wizualne.