"Opowieści z krypty" - Ciemno wszędzie, głucho wszędzie. Co to będzie, co to będzie? Czyli, w którą stronę zmierza świat (a z nim fotografia)

Autor: Wojtek Tkaczyński

13 Maj 2012
Artykuł na: 6-9 minut
Publikujemy nowy felieton Wojtka Tkaczyńskiego - o zmianach w Polsce i różnicy między prognozowaniem a planowaniem. Zapraszamy do lektury.

czy prognozowanie przyszłości ma sens?

Felieton majowy, jak co roku, zaczynam od maturzystów. Stąd tytułowy cytat, znany każdemu z nich. Dalej zajmę się kwestią ich - i nie tylko przyszłości. Zanim jednak do tego przejdziemy należy poświęcić chwilę uwagi kolejnemu ważnemu wydarzeniu majowemu. Trzeci maja to święto kojarzące się przede wszystkim z istotą naszej państwowości. Warto więc zastanowić się w jakim naprawdę kraju żyjemy.

W upalne majówkowe południe stanąłem w kolejce. Dzień był gorący. Mnóstwo ludzi spacerowało ulicami. Trudno się dziwić, że przed jedyną otwartą lodziarnią utworzyła się prawdziwa kolejka. Przede mną stało małżeństwo z nastoletnią córką, która z sekundy na sekundę coraz głośniej wyrażała swoje niezadowolenie. Matka próbowała ją zachęcić do czekania, wciągnąć w jakąś rodzinną grę. Zapytała więc "A czy ty w życiu to w ogóle stałaś w jakiejś kolejce?" Na to młodzież odparła znudzona: "No jak to nie stałam. Stałam. Do przymierzalni w H&M."

Dla człowieka wychowanego w czasach kolejek stojących przed wszystkimi sklepami (w których i tak nic nie było...) taka odpowiedź pokazuje jedno. Pokazuje mianowicie jak bardzo zmienił się nasz kraj. Jak bardzo powinniśmy się cieszyć, że żyjemy tu i teraz. Wiem, że to mocne słowa. Używam ich z pełną świadomością ich ciężaru. Kiedy w 1989 zaczął się nowy etap naszej państwowości nikt nie mógł nawet przypuszczać, że w 2012 będziemy sobie stać w kolejkach do przebieralni w sklepach z ubraniami. Nikt nawet nie prognozował, że po dwudziestu latach od zmiany ustroju będziemy członkami Unii Europejskiej, NATO i - co dla mnie najważniejsze - będziemy należeć do strefy Schengen. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy są tu dziś szczęśliwi. Wiem jak trudno o pracę. Wiem jak trudno utrzymać się na powierzchni. Myślę jednak, że lepsze jest dzisiejsze bezrobocie niż peerelowski nakaz pracy. Kropka.

Urząd pewnego miasta średniej wielkości zorganizował - z okazji majówki właśnie - koncert znanej gwiazdy. Za darmo. Każdy mógł przyjść do sali i posłuchać. W całej okolicy wisiały plakaty informujące o tym wydarzeniu. Kiedy - tuż przed koncertem - wchodziłem do (zapełnionej już prawie w całości) sali, minąłem w drzwiach dwie wychodzące panie. Jedna mówiła do drugiej: "Zupełnie nie wierze, że tu będzie jakiś koncert." Osoby, które nie wierzą w żadne racjonalne argumenty i które nie ufają nikomu oprócz swego guru to też nowość w naszym kraju. Powstanie takiej, kontestującej rozumowy świat, grupy jest czymś, czego nikt nie przewidział.

Bardzo trudno przewidywać przyszłość. Świadczy o tym chociażby przykład dziennikarza pracującego dla Bloomberga, którego raport z 2007 roku robi ostatnio furorę w sieci (na stronach poświęconych rozrywce a nie ekonomii). Kiedy na rynku pojawił się iPhone analityk ów stwierdził z całą powagą, że czeka go spektakularna klęska i że nie będzie on miał żadnego wpływu na rynek komórkowych aparatów telefonicznych. Zalecał również, by inwestorzy nie pozbywali się akcji koncernu Nokia. Nie warto chyba pisać jak bardzo się mylił.

Przykłady na nieprzewidywalność przyszłości można wymieniać bez końca. Wszelkiego typu prognozy, badania rynku, ankiety wśród grupy docelowych odbiorców są, moim zdaniem, źródłem wiedzy zupełnie nieprzydatnej i kompletnie oderwanej od realiów. Dotyczy to tak samo ekonomii jak i sztuk wizualnych. Któż z nas nie zna okładki płyty "Atom Heart Mother" grupy Pink Floyd? Stojąca na zielonej trawce krowa wpatrzona w obiektyw stała się symbolem pewnej epoki. Ale przecież jej autor, Storm Thorgerson, stworzył coś zupełnie nieprzystającego do ówczesnego wizerunku Pink Floydów i idącego w poprzek ówczesnego stylu projektowania okładek. Miał swoją wizję a inni (wytwórnia, wydawcy, artyści, impresariat, etc...) się na nią zgodzili. Mimo oczywistej niezgodności owego pomysłu z przewidywanym gustem odbiorców. Który z dzisiejszych producentów zgodziłby się na podobną ekstrawagancję?

Dlaczego o tym piszę? Ostatnio odnoszę bowiem wrażenie, że bardzo często myli się przewidywania i prognozy z planami. Producenci nowego sprzętu przewidują, że pomoże on robić lepsze zdjęcia. My kupujemy go planując zrobienie lepszych zdjęć. Różnica jest niewielka. Choć bardzo istotna. Nawet jeśli dotyczy rozważań o wyższości Nikona D800 nad Canonem EOS 5D Mk III (lub odwrotnie).

Prognozy i przewidywania to kwestia wierzeń, wrażeń i marketingu. Plan to konkret. Nie możemy przewidzieć przyszłości. Możemy za to postarać się zaplanować co będziemy w tej przyszłości robić. Czy takie plany mają sens? Chyba tak. Często spotykam osoby niezadowolone ze zdjęć, które robią. Rozglądają się za nowym sprzętem zamiast poszukać kursu czy podręcznika. Kupują nową kartę pamięci zamiast biletu na fotofestiwal. Długopis i kartka wystarczą aby zaplanować kilka ruchów na fotograficznej szachownicy, które doprowadzą nas bliżej zwycięstwa. Nie trzeba ponosić żadnych kosztów. Trzeba tylko zastanowić się nad swoją aktualną pozycją i drogą prowadzącą do celu.

No właśnie. Trzeba jeszcze mieć cel. Ale to już temat na zupełnie inny felieton

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Fotofelietony
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Zdjęcie roku, to bez wątpienia ogromne wyróżnienie. Dla mnie jednak królową nagród prasowych jest pierwsze miejsce za reportaż w kategorii „General news”.
0
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Zdjęcie Warrena Richardsona, uznane przez Jury za najlepsze zdjęcie prasowe roku 2015, denerwuje i wyprowadza z równowagi. Z kilku powodów.
0
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Podczas gdy największe firmy w ostatnim czasie na nowo rozpętują wojnę na megapiksele, swojego rodzaju rewolucja w fotografii może nadejść nieoczekiwanie ze strony urządzeń przeznaczonych dla...
0
Powiązane artykuły