Talent Roku 2024 - poznaliśmy zwycięzców konkursu na projekt dokumentalny

Za nami 9. edycja konkursu na najciekawsze projekty dokumentalne, organizowanego przez poznański Pix.House. Zobaczcie zdjęcia tegorocznych laureatów.

Autor: Redakcja Fotopolis

25 Kwiecień 2024
Artykuł na: 23-28 minut

Jury w składzie Rafał MilachMagda BendaKrzysiek Orłowski, Anna Molter i Adrian Wykrota rozstrzygnęło 9. edycję konkursu Talent Roku, organizowanego przez fundację Pix.House. Konkurs co roku nagradza najciekawsze projekty dokumentalne wschodzących twórców i oferuje unikalne nagrody, w postaci stypendium na dokończenie projektu, możliwości wydania zina czy też dofinansowania indywidualnej wystawy zwycięzcy.

„Poziom Waszych projektów nadesłanych na tegoroczną edycję konkursu Talent Roku był wysoki, a różnorodność tematów i sposobów opowiadania imponujący. Dziękujemy za nadesłanie zgłoszeń, otrzymaliśmy ich 160! Gratulujemy Wam wrażliwości, uważności i chęci poruszania istotnych tematów społecznych z wykorzystaniem medium fotografii.” - komentują tegoroczną edycją organizatorzy

Zwycięzcy konkursu Talent Roku 2024:

Kategoria Scholar

Paweł Starzec, „Anew”, 1. miejsce

  • Nagroda: Stypendium 6000 zł na dokończenie projektu fotograficznego

Fot. Paweł Starzec, z projektu "Anew"

Anew (Od nowa) to projekt dokumentalny o współczesnym krajobrazie Dolnego Śląska – regionu, który po II wojnie światowej stał się częścią Polski w ramach tzw. Ziem Odzyskanych. Cały region przeżył gwałtowny koniec ponad tysiącletniej historii, a potem konieczność napisania na nowo swojej tożsamości. Zasiedlony przez przesiedleńców i migrantów wielokulturowy Dolny Śląsk szybko stał się ważnym ośrodkiem przemysłowym PRL, a z czasem także ważnym ośrodkiem oporu przeciwko władzy komunistycznej. Wylęgarnia ruchów kulturalnych Wrocław – stolica regionu – był demograficznie najmłodszym miastem w Polsce. Jednocześnie, dopiero badając mobilizację w walce z powodzią w 1997 roku, socjolodzy uznali, że wykształciła się polska dolnośląska tożsamość. Tematem Anew jest właśnie kształtowanie się tożsamości – to wszystko, co dzieje się od 1945 roku i nie zostało dotychczas opisane w formie dokumentalnej. Jaka jest suma historii w liczbie mnogiej?

Fot. Paweł Starzec, z projektu "Anew"

Fot. Paweł Starzec, z projektu "Anew"

Urodziłem się na Dolnym Śląsku i od ponad 15 lat dokumentuję jego przemiany. W tym sensie Anew jest podsumowaniem tej pracy, czerpiąc także z moich materiałów archiwalnych, zrealizowanych na filmie. Próba podzielenia opowieści na rozdziały szybko sprawia, że każda historia opowiadana na temat tego obszaru przeplata się z innymi: w tym samym paśmie górskim kryjówki szukały trzy odrębne grupy religijne, poszukiwacze Złotego Pociągu kopią pod ziemią w mieście, które zbankrutowało po zamknięciu kopalni węgla, wnuki pionierów pomagają dziś migrantom uciekającym przed wojną, symbol oporu staje się komercyjną pamiątką, a w mieście wymazanym z map mieści się sztuczna wioska Dzikiego Zachodu.

Fot. Paweł Starzec, z projektu "Anew"

Fot. Paweł Starzec, z projektu "Anew"

Pracuję nad tym projektem przez ostatnie pięć lat, udokumentowawszy zbiór mniejszych historii. W 2024 roku otrzymałam także stypendium Prezydenta Wrocławia, które współfinansuje część mojej pracy. Jednak koszt filmów uniemożliwia kontynuację tego projektu w sposób, jaki sobie zamierzyłem. Wszystko to dzieje się na rok przed 80. rocznicą przyłączenia tego regionu do Polski; ludzie, którzy pamiętają początki tego rozdziału, niestety znikają, więc to ostatni możliwy moment na pracę nad opowieściami pionierów. Od ponad dwóch lat region jest celem migracji na skutek wojny. Według przybliżonych szacunków obecnie 1/4 mieszkańców Wrocławia to uchodźcy. Po raz kolejny w historii regionu jego tożsamość staje się wymuszoną przez wojnę mozaiką, a asymilacja przybyszów zmienia społeczno-gospodarczy kształt miasta. To współczesna i zupełnie nieopowiedziana część historii, którą chcę zbadać i udokumentować w 2024 roku. Zrozumienie problemów Dolnego Śląska w mikroskali jest kluczem do zrozumienia bardziej globalnych problemów Polski i Unii Europejskiej.

Marek Kita, „It’s not even my final form”, wyróżnienie

  • Nagroda: Warsztaty Edycyjne/Zinowe, Zestaw publikacji Pix.House

Fot. Marek Kita, z projektu "It's not even my final form"

Historia, która przyszła do mnie w bardzo osobistym momencie mojego życia, podczas terapii, kiedy odbudowywałem swoje zdrowie psychiczne.

Po zakończonym leczenia zacząłem zwracać uwagę na to, jak duże znaczenie ma ten szczególny czas między okresem dziecięcym a wchodzeniem w dorosłość. To opowieść o dorastaniu, odnajdywaniu siebie, pewności i niepewności. Gdzie jesteś, gdzie chcesz być, kim jesteś, z lub bez.

Fot. Marek Kita, z projektu "It's not even my final form"

Osoby, które są częścią opowiadania, mają własne historie, pochodzą z różnych części kraju, mniejszych lub większych miast, co znacząco wpływa na to, jak są odbierani przez środowisko. Manifestują swoje potrzeby, skrywają lub przełamują traumy.

Fot. Marek Kita, z projektu "It's not even my final form"

Chcę zapytać o to, jak trudno jest być sobą, co to znaczy, czy jest to tymczasowe, czy stałe. Tytuł to cytat z japońskiego Anime, którym często posługuje się młodzież, podkreślając swoją indywidualność.

Kategoria Zin Call

Karol Szymkowiak, „0169-8629 5223-01750”, 1. miejsce

  • Nagroda: Wydanie Zina/Małej publikacji do kwoty 10 000 zł, warsztaty edycyjne

Fot. Karol Szymkowiak, z projektu „0169-8629 5223-01750”

W połowie 2023 roku eksperci z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej odnotowali na Jeziorze Powidzkim nowy rekord widzialności, wynoszący 10,38 metra przezroczystości wody pionowo w dół. Największe jezioro w Wielkopolsce zostało tym samym ogłoszone najczystszym w Polsce. Akwen objęty jest strefą ciszy, ma dobrze rozwiniętą florę i faunę, i od dziesięcioleci stanowi popularne miejsce rekreacji i wypoczynku.

Fot. Karol Szymkowiak, z projektu „0169-8629 5223-01750”

W bezpośrednim sąsiedztwie jeziora rozgrywa się równoległa rzeczywistość. Zaledwie kilka kilometrów od jeziora w 1953 roku Sowieci rozpoczęli budowę bazy lotnictwa wojskowego i największego po dziś dzień wojskowego lotniska w Polsce. Były to czasy zimnej wojny. Kilka lat temu Pentagon ujawnił ściśle tajne opracowanie Studium Wymagań Broni Nuklearnej Strategicznego Dowództwa Lotniczego na rok 1959. Pośród około 1200 celów w krajach bloku wschodniego i Chinach, jakie amerykańskie lotnictwo strategiczne miało zbombardować przy użyciu bomb nuklearnych w razie wybuchu III wojny światowej, znajduje się też Powidz. Numer tego celu to 0169-8629 5223-01750.

Fot. Karol Szymkowiak, z projektu „0169-8629 5223-01750”

Fot. Karol Szymkowiak, z projektu „0169-8629 5223-01750”

Obecnie znajduje się tu 33 Powidzka Baza Lotnictwa Transportowego, która jest miejscem stacjonowania m.in. dużych transportowych samolotów C-130 Hercules. W Powidzu stacjonuje też co najmniej tysiąc żołnierzy amerykańskich. W 2023 roku na terenie przyległym do bazy został otwarty nowy kompleks logistyczno-sprzętowy LTESM-C, którego celem jest długoterminowe magazynowanie i naprawa sprzętu US Army. Do tej pory pod rozbudowę bazy wycięto już około 100 hektarów lasów, z których część znajdowała się na terenie obszaru Natura 2000 i Powidzkiego Parku Krajobrazowego. W miejscach, gdzie jeszcze kilka lat temu były jedynie polne drogi powstały szerokie szosy i ronda zdolne pomieścić ciężki sprzęt. W okolicach bazy powstają obiekty usługowe sprofilowane pod amerykańskich żołnierzy. W budowie znajdują się także: składy środków bojowych MSA, magazyny mobilnego systemu bazy lotniczej DABS i skład paliwa BFS.

Fot. Karol Szymkowiak, z projektu „0169-8629 5223-01750”

W rezultacie tych inwestycji baza w Powidzu staje się dużym kompleksem lotniczo-logistyczno-sprzętowym i jedną z ważniejszych europejskich baz NATO, która z pewnością znajduje się na podobnej liście celów strategicznych, choć rzecz jasna innych mocarstw. Bazie, lotnisku, lasom, okolicznym wioskom i jezioru nadano nowy numer.

Kristina Visotskaya, „Mama”, wyróżnienie

  • Nagroda: Warsztaty edycyjne, zestaw publikacji Pix.House

Fot. Kristina Visotskaya, z projektu „Mama”

Patrząc na świat przez pryzmat choroby, doświadcza się go jak poprzez odbicie w lustrze z zakrzywionym zwierciadłem. Chwilami, że jest normalnie, że wszystkim tak bywa, ale okazuje się, że nie zawsze i nie u wszystkich. Próbuję to naprawić. Kiedy to się zaczyna, pojawia się w świadomości, a może w podświadomości myśl, że proces naprawy jest niemożliwy. To głęboko schowany sekret, można go obserwować wtedy i tylko wtedy, gdy jest na powierzchni. Można go jedynie podglądać, z pewną dozą dystansu. Zauważać rozwój, stagnację lub regres. Stojąc w miejscu, w którym spotykają się czasem dwa bieguny, podglądam: patrzę, wsłuchuję się. Wchodzę do tego pokoju, który ma około dziesięciu metrów. Eksploruję przestrzeń poniekąd znaną mi już wcześniej, zawsze jakby na nowo. Zastanawiam się jednocześnie, ile to jest 10 minut. Zastanawiając się jednocześnie, ile może trwać 10 minut. Zastanawiając się przy tym, jak długo trwa 10 minut.

Fot. Kristina Visotskaya, z projektu „Mama”

Tak jakby podglądając przez dziurkę od klucza… To historia relacji zbliżenia i kontaktu z moją mamą. Prace nad tym projektem rozpoczęłam 7 lat temu, gdy już nie mieszkałam w domu rodzinnym.

Wychowywałam się na Białorusi, stamtąd również pochodzę, dzieciństwa nie wspominam z lekkością i radością. Szybko musiałam dorosnąć i stać na wysokości zadania. Nie miałam ojca, a mamie towarzyszyła choroba, która cały czas była obecna w naszym życiu. Padaczka.
Obserwowałam wiele stanów niemocy, bezsilności i słabości…atak, krew, drgawki, piana z ust, łyżka trzymająca język…

Fot. Kristina Visotskaya, z projektu „Mama”

Nigdy wcześniej nie miałam bliskości z mamą, nigdy nie robiłam jej zdjęć. Kiedy wzięłam aparat do ręki, miałam wrażenie, że czas się zatrzymał, nie trzeba było słów, rozumiałyśmy się jak nigdy dotąd, wspólnie budując historie, z tego, co miałyśmy pod ręką. Dokumentowałam ten proces z zapierającym oddechem w piersiach. Wracając do domu rodzinnego, powtarzałyśmy nasz wspólny rytuał.

Wojtek Chrubasik, „Człowiek z krwi i kości”, wyróżnienie

  • Nagroda: Warsztaty edycyjne, zestaw publikacji Pix.House

Fot. Wojtek Chrubasik, z projektu "Człowiek z krwi i kości"

Rodzice widziani oczami dziecka wytyczają horyzont patrzenia młodej osoby. To oni wiodą prym w pokazywaniu świata. We wczesnych etapach przed dziećmi zakrywa się ciemną stronę, konflikty, słabości. Mówi się, że dorośli potrzebują porozmawiać. Tworzy się bufor obronny przed trudnymi emocjami. Te zostają dawkowane i zachowane na czas, gdy dziecko stanie się bardziej dojrzałe, mądrzejsze.

Fot. Wojtek Chrubasik, z projektu "Człowiek z krwi i kości"

Człowiek z Krwi i Kości to historia o przerwaniu tego procesu. Konflikt między rodzicami skutkuje utratą kontaktu z jednym z nich na sześć lat, a potem z kolejnym na następne sześć. Obraz nieobecnego rodzica nie ma możliwości ewoluowania wraz z procesem dojrzewania. Zostaje zamrożony w momencie, gdy trudne emocje nie były jeszcze pokazywane. Ta seria powstała w czasie odmrażania dawnego obrazu każdego z rodziców. Ci nabierają pełnego wymiaru, gdy jako dorosła osoba, 12 lat po rozpoczęciu ich konfliktu, po raz pierwszy mam możliwość kontaktowania się z obojgiem.

Fot. Wojtek Chrubasik, z projektu "Człowiek z krwi i kości"

Fot. Wojtek Chrubasik, z projektu "Człowiek z krwi i kości"

Te same miejsca, te same osoby zaczęły nabierać zupełnie nowego wymiaru. Biele i czernie ujawniły szerokie spektrum barw. Początek i koniec historii zyskał swoje brakujące rozwinięcie. Ta seria to obrazy z czasu łączenia elementów ze sobą. To fotografie tworzone w momentach wielogodzinnych rozmów, wielogodzinnych spacerów, obserwacji wydających się znanymi elementami w zupełnie nowym kontekście i świetle. Ciała z niezniszczalnych ujawniają swoje rysy i doświadczenia.

Fot. Wojtek Chrubasik, z projektu "Człowiek z krwi i kości"

Fot. Wojtek Chrubasik, z projektu "Człowiek z krwi i kości"

Historie rodzinne rzucają światło na ciemne strony podejmowanych decyzji. Te wciąż pozostają mroczne, lecz przestają być tajemniczą, emocjonalną czarną dziurą.

Mityczna postać rodzica zamienia się w Człowieka z Krwi i Kości.

Kategoria CuratorLab

Anka Jaworska, 1. miejsce

  • Nagroda: Dofinansowanie organizacji wystawy w galerii Pix.House (produkcja, dojazdy, teksty, druk) do kwoty 6000 zł, wsparcie kuratorskie i promocyjne, warsztaty edycyjne.

Fot. Anka Jaworska

Odkąd mam ten aparat – maleńkiego Samsunga sprzed 20 lat – znów wszystko widzę. Od początku lutego zrobiłam nim ponad 200 zdjęć. Noszę go ze sobą wszędzie, a powstałe fotografie traktuję trochę jak autoportret – pocztówki z miejsc, w których bywam. A miejsca te ulegają ciągłym zmianom i choć wracam do nich regularnie – codziennie czy co tydzień – stale pojawia się w nich coś nowego lub dopiero przy którymś przejściu zauważam detal będący tam od lat. Ulice, w każdej godzinie pełne życia, aktualizują się jak mapa w grze.

Fot. Anka Jaworska

Ta praca to podglądanie chaotycznego świata, który (choć to bujda) zdaje się nosić w sobie kadry wprost czekające na moje oko. Czasami przechodzę obok tych „kompozycji” i myślę: ależ to jest dziwne! To istnieje tylko po to, by być zauważonym. Odgrzana słabość do fotografii, przekora wobec umiaru, fotograficzne szaleństwo – dziecięca obsesja rejestracji, którą miałam, gdy lata temu chodziłam z podobnym kompaktem. To drobne urządzenie daje przyjemność, o której już dawno zapomniałam. Gdy wieczorem idę przez miasto i błyskam lampą w kierunku któregoś z parapetów, jest to jak głośne przyznanie się – uważam to za interesujące! Z czasem dostrzegam, że seria ma w sobie trochę refrenów i sporą spójność. Myślę sobie – może moje oko przyciągają tylko konkretne kolory i kształty?

Fot. Anka Jaworska

Jednym z repetytywnych tematów są ulice łazarskie – to tędy wracam do domu, to tutaj wyprowadzam psa (będącego zresztą pewnym przewodnikiem całej serii). W pracy nierzadko pojawia się inwentarz tutejszych odpadów wielkogabarytowych czy butelek po alkoholu „wpasowanych” w przestrzeń – nie stawiam żadnej tezy o stanie czystości ulic czy sąsiednich klatek schodowych, porzucone ludzkie przedmioty pokazuję raczej jako elementy dziwnego kolażu w przestrzeni miejskiej. Nie chcę robić z obrazów krzywego zwierciadła (czy zwierciadła w ogóle) – widoki z ulic zostają mocno przeinaczone, chociażby przez lampę – i przez lampę wyprowadzone z ciemności.

Katerina Kouzmitcheva, „Betonium”, wyróżnienie

  • Nagroda: Zaproszenie do zorganizowania spotkania autorskiego / premiery publikacji, wystawy, pokazu zdjęć w galerii Pix.House. 

Fot. Katerina Kouzmitcheva, z projektu „Betonium”

BETONIUM to projekt, który bada współczesną tożsamość w byłych krajach Bloku Wschodniego w kontekście dziedzictwa architektonicznego — bloków mieszkalnych z paneli.

Dziś wielu ludzi w Europie Wschodniej mieszka w domach stworzonych w okresie sowieckim, ale ich światopogląd i składnik ideologiczny rozwijają się już w innym środowisku. W tej sytuacji tworzą nowe miejskie rytuały, praktyki i znaczenia. Projekt obejmuje podróżowanie po niektórych krajach byłej Żelaznego Kurtyny (w tym po Polsce, Słowacji, Węgrzech, Czechach, Gruzji, Litwie, Estonii, Białorusi).

Fot. Katerina Kouzmitcheva, z projektu „Betonium”

Fot. Katerina Kouzmitcheva, z projektu „Betonium”

Poprzez zestawienie społecznych rytuałów mieszkańców z różnych krajów i poruszanie się po tzw. dzielnicach sypialnych, poszukuję kompleksowego zrozumienia, czy istnieje i jakie formy przybiera unikalna, odrębna od swoich zachodnich odpowiedników tożsamość. Integruję nadrukowane na zasłonach blokowiska z jednego kraju w innym, starając się rozpoznać, czy istnieje wspólne doświadczenie mieszkania w budownictwie prefabrykowanym.

Fot. Katerina Kouzmitcheva, z projektu „Betonium”

Dodatkowo nadruk urbanistyczny na zasłonie jest również metaforą chusteczki magika, aby przykryć część miejsca. Metafora ukrytego, niewyrażonego zakątka przestrzeni pamięci - krajobrazu, który zawsze będzie ukochany tylko przez konkretną osobę.
Fascynujące oddziaływanie architektury, dynamiki społeczności i doświadczeń jednostek w tych miejskich krajobrazach odzwierciedlam za pomocą tancerzy i stworzonych ludzkich ruchomych rzeźb.

Fot. Katerina Kouzmitcheva, z projektu „Betonium”

Pomysł na BETONIĘ wynika z mojego zainteresowania złożonością tożsamości kształtowanej pod różnymi systemami ideologicznymi, polityką miejską i jest próbą zrozumienia mojego własnego doświadczenia życia w jednej z republik sowieckich oraz mojej miłości/niemiłości do jej dziedzictwa blokowego.

Więcej informacji znajdziecie na stronie pix.house.

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Galerie
Zmiany w życiu matki i córki: Agnieszka Pazdykiewicz i projekt "Przejście"
Zmiany w życiu matki i córki: Agnieszka Pazdykiewicz i projekt "Przejście"
Przemijanie, menopauza, starzenie się, a obok dorastanie, dojrzewanie i zmiany. Agnieszka Pazdykiewicz fotografuje specyficzny okres w życiu swoim i córki w projekcie "Przejście".
3
Sony World Photography Awards 2024 - Juliette Pavy fotografką roku
Sony World Photography Awards 2024 - Juliette Pavy fotografką roku
Za nami gala finałowa konkursu SWPA 2024. Główną nagrodę otrzymała Juliette Pavy, której projekt dokumentalny bada skutki kampanii przymusowej sterylizacji grenlandzkich kobiet w XX...
24
World Press Photo 2024 rozstrzygnięte - oto zdjęcie, reportaż i projekty dokumentalne roku
World Press Photo 2024 rozstrzygnięte - oto zdjęcie, reportaż i projekty dokumentalne roku
Poznaliśmy laureatów największego konkursu fotografii prasowej na świecie. W tym roku główną nagrodę zdobył Mohammed Salem za przejmujące zdjęcie dokumentujące konflikt w Strefie...
31
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (2)