Ergonomia i obsługa

Wyniki testu:
Jakość obrazu:
8
Ergonomia:
8.5
Cena / Jakość:
8.5
Wydajność:
7.5
Funkcjonalność:
7.5
Marka:
Fujifilm
Nasza ocena:

85%

Nowy X-T20 to zaawansowane rozwiązania zaczerpnięte wprost z flagowego X-T2 i zamknięte w bardziej kompaktowym i stylowym body. Czy w takim razie mamy do czynienia z uniwersalnym aparatem dla każdego?

Autor: Michał Chrzanowski

28 Kwiecień 2017
Artykuł na: 49-60 minut
Spis treści

Ergonomia i obsługa

Kompaktowa obudowa została zaprojektowana tak, aby zachować wszelkie charakterystyczne elementy serii X - w szczególności linii z literą T w nazwie. Jednak sama ergonomia uległa jedynie minimalnym usprawnieniom. Ale czy jest sens diametralnie zmieniać sprawdzone rozwiązania - zwłaszcza, że te odziedziczone po pierwszej generacji aparatu są wygodne i wyjątkowo dobrze przemyślane.

Nowy X-T20 to nieco lepiej zaakcentowany grip, który poprawia wygodę chwytu. Pomaga w tym także całkiem spory anatomiczny profil kciuka. Niestety osoby o większych dłoniach mogą już odczuwać pewien dyskomfort spowodowany niewielkim rozmiarem korpusu. Jednak zawsze można dokupić opcjonalny grip MHG-XT10, który zapewni dodatkową powierzchnie do trzymania aparatu.

Fujifilm oferuje jedyną w swoim rodzaju ergonomię, która przywodzi na myśl analogowe konstrukcje ze złotej ery fotografii. I w tej kwestii X-T20 nie jest wyjątkiem. Podobnie jak w innych aparatach firmy najważniejsze funkcje i ustawienia zostały wyciągnięte na zewnątrz body, w postaci dedykowanych przycisków i pokręteł. Dlatego też na korpusie nie znajdziemy standardowego pokrętła trybów pracy PASM. Jednak każde z pokręteł (a także pierścień przysłony, który ma większość obiektywów Fujinon) możemy przestawić na pozycję “A”, uruchamiając tym samym wybrany tryb z zestawu PASM (Program, Auto, Priorytet Czasu, Priorytet Przysłony). Choć na pierwszy rzut oka taka ergonomia może wydać się skomplikowana, to już po chwili obcowania z aparatem przyzwyczaimy się do proponowanej przez Fujifilm systematyki obsługi.

Jednak producent pomyślał również o mniej wprawionych użytkownikach, którzy na początku będą chcieli zawierzyć automatyce. Ci będą mogli skorzystać z trybu Auto SR (pojawił się już w pierwszej generacji aparatu), który uruchomimy poprzez przesunięcie małej dźwigni umieszczonej na górnej ściance. Jest to tryb pracy w pełni automatyczny, jednak różni się on od klasycznego trybu Auto tym, że aparat sam ocenia rodzaj fotografowanej sceny, na przykład krajobraz, makro czy portret. Co więcej, nie tylko dostosuje parametry czasu naświetlania, przysłony i czułości ekspozycji, lecz także wybiera optymalne ustawienia dla fotografowanej sceny. Jest to o tyle funkcjonalne, że podczas pracy w tym trybie możemy fotografować na przykład duże zbliżenia (tryb makro) oraz przyrodę (tryb krajobrazu) bez konieczności zmiany jakichkolwiek ustawień.

Reszta ergonomii, w tym rozmieszczenie pokręteł, jest zbliżona do modelu X-T2 - z jednym zasadniczym wyjątkiem. Po lewej stronie górnego panelu (w miejscu, gdzie flagowiec Fujifilm ma pokrętło ISO) w X-T20 znalazło się pokrętło, na którym możemy ustawić nie tylko tryb seryjny zdjęć, lecz także wybrać opcję bracketingu, tworzenia fotografii panoramicznych z ręki czy też wielokrotnej ekspozycji. Dzięki niemu szybko uruchomimy także tryb filmowy, co jest wygodnym rozwiązaniem.

Na górnym panelu znajdziemy także pokrętło odpowiadające za czas naświetlania oraz pokrętło kompensacji ekspozycji, na którym poza typowym przedziałem -3/+3 znalazła się także pozycja „C“, poszerzająca zakres kompensacji od -5 do +5. W tym przypadku korekty dokonujemy za pomocą przedniego kołowego wybieraka, co jest wygodnym i szybkim rozwiązaniem. Jeżeli dodamy do tego możliwość przypisania do jednego z przycisków funkcyjnych wyboru czułości matrycy, to otrzymujemy wszystkie parametry ekspozycji dostępne w intuicyjnych miejscach korpusu X-T20.

Z kolei tylny panel - choć na pierwszy rzut oka wygląda bardzo minimalistycznie - zapewnia możliwość wybrania wielu przydatnych podczas fotografowania opcji. Otrzymujemy przyciski AE-L i AF-L oraz cztery konfigurowalne pozycje tylnego wybieraka (wokół przycisku Menu/Ok) standardowo dają nam dostęp do najważniejszych ustawień takich jak: tryb pomiaru światła (fotometria), balansu bieli, symulacji klisz filmowych czy wyboru punktu aufotokusa. Nie znajdziemy natomiast znanego z X-T2, X-Pro2 czy X100T osobnego joysticka służącego do wyboru pól AF.

Własne funkcje możemy przypisać do 8 przycisków znajdujących się na obudowie aparatu, co pozwoli przeprogramować go według własnych preferencji - zwłaszcza że mamy do wyboru aż 31 funkcji. Wprawdzie standardowa konfiguracja jest optymalna, ale na pewno wielu fotografów skorzysta z tej możliwości i dostosuje poszczególne przyciski do własnego stylu fotografowania.

Zobacz wszystkie zdjęcia (8)

Zwłaszcza, że przypisanie swoich ustawień jest wyjątkowo proste. Wystarczy wcisnąć i przez chwilę przytrzymać dany przycisk. Po chwili wyświetli się lista, z której wybierzemy ustawienia, na przykład symulacji filmu, pomiaru światła, trybu ostrości, samowyzwalacza czy balansu bieli. Przyciskom możemy przypisać funkcje także w menu głównym.

Zobacz wszystkie zdjęcia (5)
 

Na dodatek otrzymujemy również możliwość dowolnej zamiany funkcji pokręteł, a także zapisu i numeracji zdjęć. Poza tym - podobnie jak we flagowych modelach producenta - wreszcie możemy wprowadzić informacje o prawach autorskich, które zostaną dodane do każdej z wykonanych fotografii.

Po raz kolejny musimy pochwalić podręczne menu Q. Znajdziemy w nim aż 16 konfigurowalnych pozycji, do których przypiszemy wybrane przez siebie funkcje. Co więcej, możemy zapisać 7 własnych wariantów podręcznego menu. Tak więc z pewnością jest to odpowiednie miejsce, z którego przywołamy ulubione ustawienia w każdej możliwej sytuacji zdjęciowej.

X-T20 to także nowe menu znane z ostatnich generacji aparatów Fujifilm. Przeszło ono wyraźny lifting, który oceniamy pozytywnie. We wcześniejszych modelach firmy mieliśmy niekiedy problem z szybkim odnalezieniem niektórych funkcji. Teraz menu jest zdecydowanie bardziej przejrzyste i intuicyjne. Wszystko dzięki możliwości nawigowania po 6 ułożonych pionowo zakładkach, które zostały pogrupowane i nazwane w logiczny sposób. Dodatkowo ustawienia dotyczące jakości obrazu i autofokusa zostały zebrane w dwie główne zakładki zbiorcze, co jeszcze bardziej ułatwia odnalezienie pożądanych funkcji. Poza tym użytkownicy mogą zapisać najczęściej odwiedzane i używane opcje w zakładce Moje Menu.

Zobacz wszystkie zdjęcia (6)

Komponować ujęcia możemy na dwa sposoby - za pomocą wizjera elektronicznego lub ekranu. Pierwszy nie uległ choćby najmniejszym zmianom. Tak więc otrzymujemy dobrze znany z modelu X-T10 celownik o rozdzielczości 2,36 miliona punktów, około 100% pokryciu wyświetlanego kadru i powiększeniu 0,62x.

Obraz w wizjerze jest szybko odświeżany, dzięki czemu nie ma mowy o spowolnieniu lub wstrzymaniu wyświetlanej sceny. Poza tym znacznie mniej widoczne są szumy, które zazwyczaj pojawiają się po zablokowaniu ostrości w trudniejszych warunkach oświetleniowych. Jedyne co nie do końca przypadło nam do gustu to fakt, że celownik jest stosunkowo ciemny (opcja Auto jasność), jednak zawsze możemy to skorygować w ustawieniach aparatu - co akurat zalecamy zrobić.

W celowniku wyświetlimy także najpotrzebniejsze informacje dotyczące między innymi parametrów ekspozycji, czy trybów pracy lub naniesionych filtrów artystycznych. Wszystko jest pogrupowane w ramkach na dole i górze wizjera, co naszym zdaniem jest najwygodniejszym z możliwych rozkładów. Ponadto prezentowanie informacji jest optymalizowane do pozycji w jakiej znajduje się aparat - portretowej lub panoramicznej. Dzięki temu odczyt parametrów jest bardzo wygodny.

Znacznie więcej usprawnień przeszedł ekran nowego X-T20. Wprawdzie dalej mamy do czynienia z 3-calowym i odchylanym wyświetlaczem. Jednak teraz zapewnia on większą rozdzielczość - 1 040 000 punktów, w porównaniu do 920 000 punktów z X-T10. Poprawę w jakości widać od razu. Otrzymujemy obraz charakteryzujący się dobrą wyrazistością i kontrastowością, a także odpowiednim odwzorowaniem barw - choć delikatnie wpadają  one w cieplejsze tony. Nie możemy narzekać także na zastosowane powłoki antyrefleksyjne, dzięki którym - nawet w słoneczny dzień - całkiem dobrze widać informacje czy zdjęcia.

Fujifilm zapewnia także możliwość zmiany ustawień jasności oraz nasycenia kolorów. Do tego na ekranie wyświetlimy najpotrzebniejsze pozycje dotyczące parametrów ekspozycji, balansu bieli, trybu fotografowania, trybu AF, rozmiaru zdjęcia, pozostałego miejsca na karcie i stanu baterii. W razie potrzeby możemy też aktywować wirtualną poziomicę, siatkę i histogram na żywo lub w pełni wyłączyć wszystkie z prezentowanych opcji.

Zaletą jest także odchylany ekran, co stanowi wyjątkowo funkcjonalne rozwiązanie, które często może ułatwić fotografowanie. Będziemy w stanie komponować ujęcia z niewygodnych perspektyw i kątów patrzenia - zarówno podczas wykonywania zdjęć nad głowami, jak i tuż przy ziemi.

Jednak to nie koniec nowości. Wyświetlacz X-T20 jest wreszcie dotykowy, a tej funkcji nie tylko nie zapewniał poprzednik, lecz także najnowsze flagowce Fujifilm są jej pozbawione. Nie będziemy ukrywać, że jest to ogromna zaleta nowego modelu, która ułatwia fotografowanie - zwłaszcza z niewygodnych pozycji, gdzie za pomocą panelu dotykowego z łatwością ustawimy ostrość i wyzwolimy migawkę.

Mimo to pozostajemy z pewnym niedosytem. Producent nie umożliwił dotykowej nawigacji po menu głównym i podręcznym, co jest zaskakującym posunięciem. Możemy za to przeglądać i powiększać zapisane zdjęcia, wszystko odbywa się tak jak w przypadku urządzeń mobilnych. Jednak przesuwanie miniatur dostępnych w podglądzie zdjęć jest już niemożliwe, co wydaje się niezrozumiałym i nielogicznym posunięciem.

 

Fotografie możemy też przeglądać w bardziej konwencjonalny sposób - za pomocą kombinacji klawiszy znajdujących się obok ekranu tylnego kołowego wybieraka. Pokrętłem nie tylko wybierzemy interesujące nas zdjęcie czy wyświetlimy siatkę miniatur, lecz także przybliżymy wyświetlany obraz. Takie rozwiązanie jest bardzo funkcjonalne. Za pomocą jednego kliknięcia będziemy mogli szybko ocenić czy ostrość została ustawiona w wybranym przez nas miejscu.

Dodaj ocenę i odbierz darmowy e-book
Digital Camera Polska
Spis treści
Skopiuj link

Autor: Michał Chrzanowski

Stały bywalec naszego laboratorium. Ciągle patrzy na świat przez różne ogniskowe oraz przemierza miasta i wioski obwieszony sprzętem fotograficznym. Uwielbia stylowe aparaty, a także eleganckie i funkcjonalne akcesoria. Ma słabość do monochromu i suwaków w programie Lightroom, po godzinach – do literatury faktu i muzyki country.

Komentarze
Więcej w kategorii: Aparaty
Leica SL3 - test praktyczny i zdjęcia przykładowe [RAW]
Leica SL3 - test praktyczny i zdjęcia przykładowe [RAW]
Ta sama niemiecka precyzja, ale teraz z 60 Mp na pokładzie, szybszym autofokusem i odchylanym wyświetlaczem. Sprawdziliśmy, jak Leica SL3 spisuje się w praktyce.
21
Canon EOS R8 - test aparatu
Canon EOS R8 - test aparatu
Najnowsza kompaktowa pełna klatka Canona przełamuje schemat tego, co może oferować aparat dla amatorów. Specyfikacja zapożyczona z wyższego modelu R6 Mark II i przystępna cena...
41
Fujifilm X100VI - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe
Fujifilm X100VI - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe
Szósta generacja jednego z najbardziej oryginalnych aparatów na rynku wprowadza do serii stabilizowaną matrycę o wysokiej rozdzielczości 40 Mp. To nowe możliwości kadrowania i pracy ze...
41
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (4)