Dlaczego nie zostałem fotografem – felieton Kuby Kossaka

Autor: kj

3 Czerwiec 2014
Artykuł na: 4-5 minut
Kuba Kossak pisze o swoim wyborze ścieżki zawodowej. Kuba jest wykładowcą Collegium Artis, w którym już 18 czerwca poprowadzi filmowy masterclass Noc Kupały.
Zobacz wszystkie zdjęcia (3)

Często jedną z najtrudniejszych decyzji, przed jaką stajemy w życiu, jest wybór ścieżki zawodowej – marzymy o tym, by praca była związana z naszą pasją, by dawała nam uczucie spełnienia. Pierwszym krokiem w tym procesie musi być odpowiedź na pozornie proste pytanie – co napędza nas do działania? Co nas satysfakcjonuje i co mobilizuje nas do dalszego rozwoju? Czasem odpowiedź przychodzi szybko, czasem jest wynikiem wielu mniej lub bardziej udanych prób, a dla niektórych samo szukanie odpowiedzi na to pytanie staje się sensem życia. Moja droga do odpowiedzi miała kilka zakrętów.

Po maturze rozpocząłem studia w klasie fagotu Akademii Muzycznej w Warszawie. Po ukończeniu Akademii wyjechałem do Nowego Jorku, aby kontynuować naukę w Milton Avery School Of Fine Arts. Tam zetknąłem się z twórczością Stephena Westfalla – amerykańskiego malarza i krytyka sztuki. Zafascynowały mnie jego minimalistyczne kompozycje, zapraszające odbiorcę do świata konsekwencji kształtów i kolorów. Poczułem, że w pełni rozumiem ten język i że to właśnie w obrazie, nie w muzyce, będę mógł w pełni wyrażać swoje myśli i uczucia.

Rozpocząłem poszukiwania swojej drogi. Szybko jednak zaczęło towarzyszyć mi uczucie niedosytu – muzyka dawała mi możliwość dynamicznych zmian w obrębie jednego utworu. Nieruchome obrazy wydawały mi się zbyt stałe, statyczne – choć początkowo to właśnie ich harmonia i spokój mnie przyciągnęły.

Moje poszukiwania znalazły swoje zwieńczenie pewnego wieczoru na stacji nowojorskiego metra. Siedziałem zmęczony na ławce, obserwując rzędy peronów. Na jedną z platform podjechał pociąg, z którego zaczął wylewać się tłum pasażerów. Najwyraźniej czynne było tylko wyjście z jednej strony - strumień ludzi płynął w prawo, pociąg zaś ruszył w lewo. W tej samej chwili na peron bliżej mnie zaczął wjeżdżać kolejny pociąg w kierunku przeciwnym do ruchu ostatniego. Ten obraz wybuchł takim sensem, składnością i pięknem, że nie mogłem oderwać wzroku, siedziałem na ławce zupełnie zahipnotyzowany. Ten krótki moment utwierdził mnie w przekonaniu, że chcę zajmować się obrazem, ale przede wszystkim interesuje mnie ruch i rytmy.

Niedługo potem, oglądając jeden z moich ulubionych filmów, Punch Drunk Love (z przepięknymi zdjęciami Roberta Elswita), gdzie w scenie kulminacyjnej główny bohater całuje się ze swoją wybranką pod zacienionymi arkanami, a w tle widzimy tłum ludzi przelewający się to w prawo, to w lewo, dokładnie jak na stacji nowojorskiego metra, pomyślałem, że mój wybór był dobry.

Kuba Kossak - ukończył studia na Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie w klasie fagotu. Dzięki eksperymentom muzycznym w 2002 roku dostał się do Milton Avery School of Fine Arts w Nowym Jorku. Dziś jest jednym z najbardziej rozchwytywanych twórców video na polskim i europejskim rynku. Jako operator ma na koncie dwa filmy pełnometrażowe, szereg teledysków oraz krótkich form filmowych. Jako reżyser/operator jest autorem dwóch filmów dokumentalnych o tematyce muzycznej oraz wielu reklam.

Kuba jest wykładowcą Collegium Artis, w którym już w czerwcu poprowadzi filmowy masterclass Noc Kupały.

Więcej informacji o Kubie Kossaku na: kubakossak.com.

Artykuł przygotowany przez Collegium Artis.

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Fotofelietony
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Sergey Ponomarev – misja fotografa została spełniona
Zdjęcie roku, to bez wątpienia ogromne wyróżnienie. Dla mnie jednak królową nagród prasowych jest pierwsze miejsce za reportaż w kategorii „General news”.
0
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Kinowska: „Zdjęcie roku World Press Photo wkurza”
Zdjęcie Warrena Richardsona, uznane przez Jury za najlepsze zdjęcie prasowe roku 2015, denerwuje i wyprowadza z równowagi. Z kilku powodów.
0
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Lifelogging - przyszłość, czy zmora fotografii?
Podczas gdy największe firmy w ostatnim czasie na nowo rozpętują wojnę na megapiksele, swojego rodzaju rewolucja w fotografii może nadejść nieoczekiwanie ze strony urządzeń przeznaczonych dla...
0