Budowa i wykonanie

Wyniki testu:
Jakość obrazu:
10
Ergonomia:
9
Cena / Jakość:
10
Wydajność:
7
Funkcjonalność:
10
Nasza ocena:

92%

Bardziej zaawansowany brat modelu S5II oferuje szereg udogodnień dla twórców wideo. Czy warto za nie dopłacać? Czy droższa konstrukcja skrywa coś jeszcze? Sprawdzamy to w naszym teście.

Autor: Maciej Luśtyk

28 Lipiec 2023
Artykuł na: 49-60 minut
Spis treści

Budowa i wykonanie

Jakość wykonania

Pisząc o konstrukcji modelu S5 IIX moglibyśmy w zasadzie po prostu odnieść Was do naszych pierwszych wrażeń z modelu S5 II. Pod względem wagi i ergonomii to w zasadzie dwa niemal identyczne korpusy. Różni je jedynie wykończenie. Podczas gdy S5 II utrzymany był w standardowej kolorystyce marki Lumix, S5IIX otrzymał bardziej dyskretny, minimalistyczny, grafitowy lakier, bez wyraźnie podmalowanych białą farbą oznaczeń. Pod względem estetycznym wygląda to dużo lepiej, ale ma też niestety swoje minusy.

„Wyciemnione” oznaczenia na pokrętłach są zwyczajnie dużo cięższe do zauważenia, co utrudnia szybkie zorientowane się w głównych parametrach bez spoglądania w ekran i co może np. skomplikować pracę w słabym świetle. Oczywiście górne pokrętła nie są tymi, które bardzo często przestawiamy, ale sami mieliśmy sytuację, że zwyczajne nie zauważyliśmy przypadkowo prowadzonej zmiany na pokrętle trybów i kosztowało nas to ciekawe zdjęcie. Z modelem S5IIX musimy więc po prostu być bardziej uważni.

Jeżeli chodzi o samą bryłę, jak na współczesną pełną klatkę Lumix S5IIX jest dosyć spory i rozmiarami znacznie bardziej przypomina lustrzankę niż bezlusterkowca. Ma to jednak niewątpliwe plusy w zakresie komfortu pracy. Głęboki, duży grip zaskakujące pewnie leży w ręce, a szeroko rozstawione kontrolery zapewniają wygodę obsługi, bez konieczności podginania palców i obaw o przypadkowe wciśnięcie sąsiadujących przycisków. Zaryzykowalibyśmy nawet stwierdzenie, że to jeden z najwygodniejszych obecnie aparatów na rynku.

Samo body doczekało się też kilku istotnych usprawnień względem pierwszej generacji modelu S5. Najbardziej istotne z nich to lepiej umiejscowiony spust migawki, bardziej wysunięty, a przez to wygodniejszy wizjer, którego sensor zbliżeniowy przesunięto na górną cześć muszli ocznej (nie będziemy przypadkowo przełączać widoku, podczas nawigacji palcem po ekranie aparatu), lepiej umiejscowione uchwyty paska, 8-kierunkowy joystick AF (w model S5 działał tylko w 4 kierunkach) oraz pełnowymiarowe złącze HDMI.

Pojawił się też wentylator sprytnie wmontowany w kopułę wizjera, co zapobiegło przesadnemu powiększeniu rozmiarów body (jak np. w modelu EOS R5C). Do tego wszystkiego jest to body w pełni magnezowe i uszczelnione, a także umożliwia wygodne ładowanie przez złącz USB-C, które w tym wypadku posłuży także do bezpośredniego nagrywania materiału na dyski SSD.

O tej funkcji piszemy więcej w rozdziale poświęconym filmowaniu, tutaj wyrazimy jedynie ubolewanie nad tym, że mimo tak ciekawej funkcjonalności producent nie pomyślał o tym, by pozwolić fotografom robić w ten sposób szybki backup materiału z kart. W końcu moglibyśmy w ten sposób w zasadzie ominąć cały proces standardowego zgrywania materiału, a dzięki szybkiemu połączeniu USB-C 3.2 Gen 2 całość trwałaby też dużo krócej niż w przypadku wielu posiadanych przez nas czytników.

Systematyka obsługi

Aparat niestety przejawia też pomniejsze problemy z zakresu UX. Główne pokrętła funkcyjne poruszają się dość luźno i wydają się oferować mniej wyczuwalny skok niż w aparatach konkurencji. Podobnie bardzo czuły jest także spust migawki (przyzwyczajenie się do wyłapywania półpozycji wymaga wprawy), a przełącznik trybów AF łatwo mimowolnie przestawić o pozycję dalej niż byśmy chcieli (chcąc przestawić go z pozycji S na C zbyt łatwo przełączmy go na MF).

Dosyć dziwne w kontroli jest także tylne pokrętło którego środkowa część ugina się niczym joystick, a nie pełni to żadnej funkcji (pokrętło pełni także rolę 4-kierunkowego wybieraka, ale środkowy segment ugina się niezależnie od reszty kontrolera). Mało wytrzymałe wydają się też gumowe osłony portów - łatwo się wyginają i sprawiają wrażenie takich, które z czasem mogą się wypaczać. Tego oczywiście nie sposób na razie rzetelnie ocenić, ale z pewnością dużo lepszym rozwiązaniem byłyby plastikowe pokrywy, na które przerzuciła się już większość producentów. To drobne niuanse, do których w niedługim czasie się przyzwyczaimy, ale jednak niektóre kwestie mogłyby zostać rozwiązane nieco lepiej.

Drobne niedogodności wynagradza nam jednak bardzo dobrze opracowany interfejs, z nowym układem menu i bardzo udaną kontrolą dotykową. To między innymi chyba najszybszy i najwygodniejszy system kontroli ustawień AF, wyjątkowo komfortowe w obsłudze i obszerne menu pomocnicze Q, precyzyjne i błyskawicznie reagujące na nasze ruchy funkcje dotykowe czy logicznie posortowane menu, z osobnym widokiem dla trybu foto i wideo i możliwością pełnego rozdzielania ustawień pomiędzy obydwa tryby.

Menu główne modelu S5IIX

Menu pomocnicze (Q) modelu S5IIX

Personalizacja

Lumix S5II bardzo pozytywnie wypada też w zakresie personalizacji. Własne funkcje przypisać możemy do większości kontrolerów na obudowie i bardzo skutecznie przeprogramować korpus pod swój styl pracy. Oprócz wspomnianych trybów użytkownika, otrzymujemy też możliwość personalizacji menu pomocniczego i dostosowania wielu aspektów działania aparatu, jak sposób zapisu na kartach czy przełożenie skoku pokręteł na kontrolę poszczególnych parametrów.

Menu konfiguracji modelu Lumix S5 IIX

Aparat pozwala konfigurować także 12 pozycji menu pomocniczego Q

Oczywiście wszystkie funkcje możemy też zaprogramować osobno dla trybów foto i wideo. Osoby lubiące „grzebać” w fabrycznych ustawieniach powinny być w pełni usatysfakcjonowane.

Wizjer i ekran

Na chwilę uwagi zasługują też wizjer i ekran. Ten pierwszy, względem modelu S5 otrzymał większą rozdzielczość (3,6 mln punktów) a także powiększenie (0,78x), co sprawia, że jest on zwyczajnie większy i bardziej komfortowy. Problemu z dojrzeniem całości kadru nie powinni mieć nawet okularnicy. Jak już wspomniałem, jest też bardziej wysunięty, co zapobiega „smarowaniu” nosem po ekranie.

Wizjer, jak na swoją specyfikację wydaje się też zaskakująco jasny i kontrastowy, charakteryzuje się też dobrym odświeżaniem (60-120 Hz) i nie jest obarczony problemem wyciemniania w przypadku wykonywania ujęć seryjnych (poza najszybszym trybem HS). Przede wszystkim jednak bardzo rzetelnie odwzorowuje kolorystykę zdjęć. To, co w nim widzimy zwykle bardzo dobrze pokrywa się z rzeczywistym wyglądem zdjęć.

Podobnymi zaletami charakteryzuje się także wspomniany tylny monitor. Jego specyfikacja nie zmieniła się co prawda względem poprzednika (3 cale, rozdzielczość 1 880 000 punktów), ale jest to układ zupełnie wystarczający do wygodnego podglądu zdjęć i wideo, a do tego nadal jest to jeden z najlepszych na rynku ekranów pod względem obsługi funkcji dotykowych. Pozytywnie prezentuje się też rozkład informacji na nim wyświetlanych, a w szczególności możliwość wyświetlenia parametrów filmowania w ramkach poza podglądem oraz w formie wygodnych w obsłudze kafelków (co będzie komfortowe np. w przypadku korzystania z zewnętrznego rekordera). Niestety ekran ma tendencję do przesadnego rozjaśniania cieni, co często będzie skłaniać nas do niedoświetlania zdjęć.

Układy wyświetlania dla trybu wideo w modelu Lumix S5IIX

Układy wyświetlania dla trybu fotograficznego w modelu Lumix S5IIX

Wi-fi i funkcje łączności

Jak każdy współczesny aparat, tak i Lumix S5IIX oferuje moduły Wi-Fi i Bluetooth do wygodnego łączenia się z aplikacją mobilną czy komputerem. Najnowszy Lumix idzie jednak o krok dalej i oprócz standardowej funkcjonalności oferuje też rozbudowane funkcje streamingu czy bezprzewodowy tethering.

W przypadku Lumixa S5 IIX wszystko sprowadza się do podłączenia aparatu kablem do komputera bądź sparowania go z nim (lub urządzeniem mobilnym) za pomocą łączności bezprzewodowej. Aparat pozwala na transmisję strumieniową w rozdzielczości do 4K 60 kl./s przy wykorzystaniu połączenia USB-C lub LAN (potrzebny dodatkowy adapter UBS-C - Ethernet) i do Full HD 60 kl./s w przypadku połączenia bezprzewodowego Wi-Fi.

To ostatnie możemy łatwo skonfigurować za pomocą aplikacji mobilnej Lumix Image Sync i transmitować materiały na żywo bezpośrednio na platformy wspierające protokoły RTMP/RTMPS (Real Time Messaging Protocol), jak Youtube, Twich, Facebook, Twitter, Linkedin, Vimeo i wiele innych. Co ciekawe, w celu transmisji terenowej ze smartfonami możemy również połączyć się za pomocą kabla USB-C, co zapewni lepszą jakość połączenia i ograniczy zużycie baterii w aparacie.

Wygląd aplikacji Lumix Sync

Sama aplikacja jest prosta, działa dosyć sprawnie i oferuje płynny podgląd, choć ma swoje mankamenty. Z pewnością przydałoby się odświeżyć jej design. Oprócz tego, apka nie zawsze chce parować się ze smartfonem, co wymaga od nas kilkukrotnego odłączania i ponownego łączenia urządzeń. Nieco denerwuje także fakt, że szybkie manu aplikacji nie dubluje naszych spersonalizowanych ustawień, a zamiast tego wyświetla fabrycznie ustawiony zestaw funkcji. W końcu przydałoby się także wzbogacić ją o bardziej zaawansowane funkcje z zakresu monitorowania rejestracji wideo. Chcielibyśmy, by apka była w stanie posłużyć za monitor poglądowy, z możliwością wyświetlenia zebry, peakingu itp Zwłaszcza że oferuje przecież możliwość stabilnego połączenia po kablu. 

Spis treści
Skopiuj link

Autor: Maciej Luśtyk

Redaktor prowadzący serwisu Fotopolis.pl. Zafascynowany nowymi technologiami, choć woli fotografować analogiem.

Komentarze
Więcej w kategorii: Aparaty
Sony ZV-E10 II - pierwsze wrażenia
Sony ZV-E10 II - pierwsze wrażenia
Druga generacja vlogerskiego korpusu APS-C ma być wreszcie idealnym rozwiązaniem dla początkujących, ale ambitnych twórców internetowej rozrywki. Sony ZV-E10 II to jednak także prawie...
13
Canon EOS R5 Mark II – pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe [RAW]
Canon EOS R5 Mark II – pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe [RAW]
Nowa warstwowa matryca 45 Mp, wideo 8K 60p, dodatkowy procesor, który „patrzy na scenę” i oczywiście jeszcze więcej AI, które wspiera AF i wprowadza funkcje znane dotychczas tylko z zewnętrznych...
53
Pentax 17 - sprawdziliśmy najnowszy analogowy kompakt [RECENZJA]
Pentax 17 - sprawdziliśmy najnowszy analogowy kompakt [RECENZJA]
Pierwszy od ponad 20 lat zaawansowany analogowy kompakt otwiera nowy rozdział rynku fotografii analogowej. Czy jednak ma do zaoferowania coś więcej niż konstrukcje dostępne powszechnie...
54
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (8)