"Fotografia komercyjna w praktyce" - fragmenty

Autor: Marcin Grabowiecki

13 Sierpień 2011
Artykuł na: 49-60 minut
Prezentujemy ostatni odcinek fragmentów najnowszych publikacji łódzkiego wydawnictwa Galaktyka. Dziś Kirk Tuck zdradzi Wam sekrety pracy na komercyjnym rynku fotograficznym. Dowiecie się czy, jego zdaniem, warto uczęszczać do szkoły fotograficznej czy może lepiej zostać asystentem profesjonalnego fotografa.

Zdobywanie wiedzy z zakresu wybranej dziedziny fotografii

Gdy już uda ci się określić swoje miejsce na rynku fotograficznym, czas przygotować dobry i efektywny plan, który pozwoli ci się dalej rozwijać w obszarze własnych zainteresowań. Pytanie brzmi: "Szkoła fotograficzna czy praktyczna nauka zawodu u boku doświadczonego fotografa?". A może samouk też mógłby zaistnieć w tej branży...?

Mam dla ciebie dobrą wiadomość - bez względu na to, którą drogę wybierzesz, będziesz miał swoją szansę. Sposobów na wkroczenie w świat fotografii jest bowiem tyle, ile obracających się w nim osób. Każdy wybór ma jednak plusy i minusy.

Zacznijmy od najbardziej podstawowego poziomu. Większość informacji technicznych jest obecnie dostępna zarówno w książkach, jak i w sieci. Weźmy dla przykładu techniki oświetleniowe - dziś nie stanowią już żadnej tajemnicy, gdyż istnieje całe mnóstwo publikacji i stron internetowych poświęconych temu zagadnieniu. Jest tu jednak pewien haczyk: musisz nauczyć się filtrować dostępne wiadomości, aby umiejętnie wyłuskiwać tylko te naprawdę wartościowe. Możesz zatem polegać wyłącznie na zbieżnych opiniach lub czytać, co tylko wpadnie ci w ręce, i wszystkiego próbować na własnej skórze.

Samokształcenie ma kilka podstawowych zalet: jest tanie, daje możliwość zachowania swojego indywidualnego punktu widzenia oraz zapewnia łatwość stawiania kolejnych kroków. Niestety niemal każdy z czasem zaczyna mieć skłonność do nadmiernego analizowania i - słusznie lub nie - powątpiewania w swoje umiejętności. W efekcie można poczuć się niedostatecznie wtajemniczonym w sekretny świat profesjonalnej fotografii. Ponadto, co jeszcze ważniejsze, samoucy zwykle nie radzą sobie zbyt dobrze finansowo ze względu na nieumiejętność spojrzenia na fotografię z perspektywy prowadzenia biznesu.

SZKOŁA FOTOGRAFICZNA

Poza kilkoma wyjątkami, szkoły fotograficzne (zwykle w formie rocznych lub dwuletnich studiów) dają przede wszystkim dość jednorodną edukację z zakresu fotografii, przygotowują stosunkowo dobrze wykwalifikowanych specjalistów, którzy choć w niewielkim stopniu są świadomi konieczności rozwijania własnych umiejętności handlowych. Miałem okazję prowadzić zajęcia poświęcone fotografii w jednym z college'ów w Austin - z przykrością muszę stwierdzić, że bez względu na to, jak dużo praktycznych informacji przekazuje się młodym słuchaczom, większość z nich i tak nie wyciąga właściwych wniosków i beztrosko podąża w stronę finansowej klęski. Wspaniale jest być młodym i pełnym sił witalnych. Jeśli się chce jednak zrobić karierę w branży fotograficznej, trzeba przy odrobinie talentu być na tyle bystrym, by wynosić odpowiednią naukę z doświadczeń innych.

Mam za sobą także nauczanie fotografii na wyższych uczelniach, wyrobiłem sobie więc niestety nie najlepsze zdanie na temat większości programów szkół fotograficznych i artystycznych. Na każdym z tych wydziałów czteroletni program nauczania w ogóle nie zakłada nawet poruszenia tematyki handlowej. Kadra w lwiej części składa się z dyplomowanych specjalistów, którzy rozpoczęli pracę na uczelni bezpośrednio po uzyskaniu tytułu naukowego, i tylko nieliczni mieli kiedykolwiek do czynienia z prawdziwym rynkiem. Większość nie ma pojęcia, co znaczy trzymanie się niedorzecznie krótkich terminów podczas pracy na zlecenie, nigdy nie musiała dogadzać neurotycznemu dyrektorowi artystycznemu ani walczyć o wynagrodzenie sprzed kilku miesięcy. Są to eksperci od mącenia w głowie, dla których własne subiektywne przekonania to świętość.

Moja rada dla każdego, kto zamierza uczyć się fotografii na wyższej uczelni, jest następująca: wybierz inną drogę. Kup tonę książek, przeczytaj je, a następnie tę całą masę pieniędzy przeznaczonych na studia zainwestuj w dobry sprzęt i usługi kilku fachowców od marketingu - najlepiej tych specjalizujących się w twojej dziedzinie (jak zrobiło kilku z moich znajomych) - a już na starcie zyskasz znaczną przewagę nad swoją konkurencją. Nie oczekuj, że z paru lat studiów poświęconych fotografii wyniesiesz dużo więcej niż umiejętność przekazywania zdobytej wiedzy. Co więcej, na 3000 studentów kończących studia, wolne etaty znajdzie może trójka z nich! Dosyć przygnębiająca wizja.

Nie znaczy to oczywiście, że jako ambitny fotograf powinieneś zupełnie zrezygnować z edukacji na wyższych uczelniach. Dam ci dobrą radę, choć wielu może ją uznać za nieco przestarzałą: zdobądź dyplom w dziedzinie nauk humanistycznych (literatura, historia, sztuka, muzyka itp.) oraz podstawową edukację w zakresie takich dyscyplin, jak psychologia, socjologia czy antropologia. Istnieją dwa powody, dla których polecam takie rozwiązanie: po pierwsze, gruntowna edukacja z zakresu nauk humanistycznych kształtuje zdolność myślenia i wprowadza człowieka w świat dotychczasowych dokonań ludzkości. Podstawowa wiedza na temat historii sztuki jest bezcenna dla każdego artysty z ambicjami. Umiejętność poprawnego pisania pozwala starannie dopracować własne oferty i czyni je bardziej atrakcyjnymi. Z kolei znajomość podstaw ekonomii niewątpliwie ułatwia zrozumienie fundamentalnych zasad działalności handlowej. Drugim powodem, dla którego warto zadbać o rzetelną edukację humanistyczną, jest styczność z osobami mającymi podobne wykształcenie - zarówno w branży reklamowej, marketingowej, jak i artystycznej. Ten wspólny mianownik znacznie ułatwi ci prowadzenie interesów.

Wszystkiego, co niezbędne na temat fotografii, możesz nauczyć się z książek i podczas pracy w charakterze asystenta.

ASYSTOWANIE

Jeśli chodzi o bliższe poznanie specyfiki pracy fotografa, najlepszym sposobem nauki jest asysta lub praktyka u boku jednego z nich - pod warunkiem, że jest naprawdę dobry i odnosi sukcesy w swojej dziedzinie. O ile ci się poszczęści, bez trudu przyswoisz wiedzę na temat właściwego przebiegu pracy podczas sesji zdjęciowej, samodzielnego przeprowadzania postprodukcji lub zlecania jej odpowiednim specjalistom, a także dowiesz się, jak należycie dbać o klientów, co i w jaki sposób wyceniać oraz jak prowadzić działania marketingowe.

Tylko nie zrozum mnie źle. Nadal powinieneś czytać wszystko, co tylko wpadnie ci w ręce, a każdą wolną chwilę poświęcać na pracę nad swoją techniką i stylem. Jest jednak wiele trudnych do opisania niuansów, których możesz się nauczyć tylko na drodze doświadczeń zdobywanych w codziennej pracy. Wiedza ta okaże się nieoceniona w twojej karierze zawodowej.

W pewnych krajach europejskich nadal funkcjonują praktyki zawodowe, podczas których osoba przyuczająca się do określonego zawodu płaci za możliwość uczenia się od specjalistów w danej dziedzinie. W Stanach te czasy już dawno minęły. Jedynym sposobem nawiązania relacji z dobrym fotografem jest zatrudnienie się jako jego asystent.

Asystowanie - poziom podstawowy. Oto cała prawda na temat pracy u boku fotografa komercyjnego w dobie cyfrowych technologii: zostajesz zatrudniony głównie po to, by odwalać monotonną i najmniej interesującą część roboty. Nikt cię nie przyjmuje do pracy ze względu na ładne portfolio. Nie zostajesz asystentem z powodu nieodpartej chęci fotografa do podzielenia się swoją wiedzą. Twoim zadaniem nie jest nauka (choć możesz jej sporo wynieść przy odrobinie uwagi). Jeśli dostajesz posadę asystenta, musisz uczynić pracę fotografa lżejszą i efektywniejszą!

Rzadko zdarza się, aby fotograf potrzebował porady w kwestii doboru sprzętu czy aranżacji danego ujęcia. Nie nastawiaj się zatem na tego rodzaju współpracę. Jako asystent najczęściej będziesz odpowiedzialny za pakowanie całego sprzętu, kabli i akcesoriów do toreb oraz ich transport ze studia do samochodu, a następnie na plan zdjęciowy. Na miejscu twoim zadaniem będzie rozpakowanie tego wszystkiego i przygotowanie zgodnie z wcześniejszymi instrukcjami.

Po zamontowaniu oświetlenia i ustawieniu wszystkich rekwizytów wedle życzeń fotografa, dobry asystent stanie z tyłu i będzie cierpliwie czekał na dalsze polecenia. W chwili zakończenia sesji zabierze się natomiast za pakowanie sprzętu z powrotem do toreb w ściśle określonym porządku, a następnie wykona w odwrotnej kolejności te same czynności, o których była mowa w poprzednim akapicie. Ostatecznie ma dopilnować, aby cały ekwipunek trafił bezpiecznie do studia i został odłożony na swoje miejsce.

Zupa kukurydziana. Została sfotografowana jako zdrowsza, alternatywna propozycja jednego z dań serwowanych zwykle na kolację z okazji Święta Dziękczynienia. Dla magazynu "Resorts and Spas" powstało siedem mojego pomysłu zdjęć o różnej stylizacji oraz cała dokumentacja pracy szefów kuchni podczas przyrządzania potraw.

Pamiętaj, że od chwili przyjęcia danego zlecenia fotograf całą uwagę skupia na planowaniu każdego kolejnego kroku zmierzającego do realizacji projektu. Żaden moment aż do zakończenia sesji nie będzie odpowiedni do zadawania pytań dotyczących fotografii. Właściwy czas na to przychodzi dopiero w drodze powrotnej do studia.

Zasady postępowania dobrego asystenta. Oto moja lista, zgromadzonych przez ostatnich 20 lat, uwag dotyczących właściwego zachowania się podczas pracy u boku fotografa komercyjnego:

  • Twoja praca ma ułatwiać fotografowi życie. Zadbaj o odpowiednie nastawienie - bądź pomocny. Jeśli oznacza to bieganie po kawę, czyszczenie kabli, mycie okien na planie zdjęciowym czy trzymanie blendy podczas sesji, nie powinieneś mieć żadnych obiekcji. W tym przypadku twoja chęć nauki zawsze będzie pozostawać w cieniu potrzeb pracodawcy.
  • Każdy fotograf ma własny sposób pakowania sprzętu przed wyruszeniem na plan oraz przechowywania go w studio. Dowiedz się, jakie są preferencje twojego przełożonego i pilnuj, by wszystko znajdowało się zawsze na swoim miejscu.
  • Pamiętaj o odpowiednim stroju. Jeśli sesja odbywa się pod gołym niebem w jeden z niemiłosiernie upalnych dni, niewątpliwie możesz poprzestać na krótkich spodenkach i koszulce. Gdy natomiast zdjęcia są wykonywane w firmie klienta, twój strój powinien być zgodny z zasadami obowiązującymi pozostałych pracowników - podczas sesji w korporacji asystent może mieć na sobie spodnie khaki i koszulkę polo, na ślubie powinien zadbać o nieco bardziej elegancki strój, z kolei asystując podczas koncertu hiphopowego, bez obaw może sobie pozwolić na włożenie luźnych dżinsów i sportowych butów. Chodzi o to, aby ubierać się z należytą starannością i nie wprawiać w zakłopotanie swojego pracodawcy.
  • Pamiętaj, że od czasu do czasu możesz natknąć się na minę. Gdy coś pójdzie nie tak, pomimo świadomości, iż to nie ty zawiniłeś, dobrze jest nieraz wykazać się zdrowym rozsądkiem i wziąć winę na siebie, by chronić dobre imię swojego mentora. Oto prosty przykład: Podczas przygotowań do sesji zdjęciowej jednego z członków zarządu fabryki, w której będą robione zdjęcia, twój przełożony prosi cię o podłączenie całego oświetlenia do jednego obwodu. Gdy tylko pojawia się kierownik marketingu w towarzystwie zniecierpliwionego dyrektora, automatyczny wyłącznik samoczynnie odcina dopływ prądu do obwodu zasilającego oświetlenie całego planu. Napięcie rośnie, a kierownik marketingu wygląda na nieco poirytowanego. Możesz w tym momencie oszczędzić kłopotu fotografowi i zwrócić się do niego, mówiąc krótko: "Przepraszam za to niedopatrzenie. Zaraz przepnę część sprzętu i włączę zasilanie z powrotem". Dzięki temu fotograf nie wyjdzie na głupka i, jeśli tylko jest choć trochę wrażliwym człowiekiem, zapamięta i wynagrodzi ci ten dobry uczynek.
  • Gdy nie jest możliwe kontrolowanie wszystkiego, co się dzieje na planie zdjęciowym, nigdy nie spuszczaj z oka sprzętu, który ci powierzono. Poza studiem fotograf nie może jednocześnie doglądać aparatu i toreb ze sprzętem. Twoim zadaniem jest dopilnowanie, aby żaden z pazernych gapiów nie przywłaszczył sobie na pamiątkę któregoś z cennych rekwizytów. A zatem wzrok miej bezustannie skierowany na sprzęt, a nie na atrakcyjną modelkę. Jeśli na planie nie ma zapewnionej ochrony, jesteś nią ty.
  • W studiu zawsze zwracaj uwagę na oświetlenie. Załóżmy, że do danej sesji fotografowi będzie potrzebne oświetlenie tła, kontra oraz światła pomocnicze - stale czuwaj, aby wszystkie one miały odpowiednie zasilanie. Informuj ze spokojem o każdym problemie, który odkryjesz.
  • Asystowanie to tak naprawdę ciężka praca fizyczna. Będziesz odpowiedzialny za zbieranie sporo ważących toreb ze sprzętem, taszczenie ich po schodach w górę i w dół, pakowanie do samochodu i wypakowywanie na wózki. Możesz także zostać poproszony o to, abyś zarzucił na siebie worek pełen sprzętu, by móc szybko reagować w miarę potrzeby i podawać określone obiektywy bądź akcesoria. Zadbaj o dobrą formę i ćwicz regularnie, by sprostać takim zadaniom.
  • Nie przyglądaj się modelkom w trakcie ich pracy. Oto powód: Większość modeli, zwłaszcza tych niedoświadczonych, oczekuje wskazówek dotyczących pozowania. Wszelkie instrukcje powinny iść z jednego źródła - od człowieka odpowiedzialnego za realizację sesji zdjęciowej zgodnie z zamierzoną koncepcją, czyli od fotografa. Nawiązując kontakt wzrokowy z osobą pozującą, rozpraszasz jej uwagę i sprawiasz, że nie może się odpowiednio skoncentrować na wskazówkach fotografa. Zakłóca to całkowicie relację, którą stara się on stworzyć z modelką. W trakcie sesji najlepiej trzymać się z tyłu i skupiać się na tym, na czym nie może w danej chwili twój mentor - czy całe oświetlenie jest właściwie podłączone, czy plan nie staje w płomieniach itp.
  • Nie udzielaj żadnych rad i nie wyrażaj swoich opinii, dopóki nie zostaniesz o to poproszony. Nie wyobrażasz sobie, z jak niesamowitą łatwością człowiek ulega wpływom. Do dziś pamiętam sesję sprzed 12 lat, która miała miejsce w Houston, w Teksasie. Mój ulubiony pomocnik był akurat nieosiągalny, zadzwoniłem więc po jednego z raczej dobrze znanych asystentów, polecanego przez kilku całkiem niezłych fotografów.Człowiek ten od 10 lat jeździł po całym świecie, pomagając niejednokrotnie prawdziwym legendom świata fotografii. Gdy przygotowywałem plan do sesji portretowej w sali posiedzeń dużej korporacji, poprosiłem go o rozstawienie oświetlenia. Wyszedłem na moment, by sprawdzić, co się dzieje na drugim planie. Gdy wróciłem, okazało się, że ustawienie to oraz akcesoria zastosowane do kształtowania charakteru światła nieco odbiegały od moich oczekiwań. Ponadto asystent miał "kilka drobnych sugestii dla osiągnięcia lepszego efektu".

Mój tok myślenia obrał wówczas następujący kierunek: "Cóż, zwykle do takich ujęć stosuję większy softbox i główne źródło światła ustawiam zde cydowanie bardziej z boku, ale w końcu Bob pracował dla tego i tego w Nowym Jorku, tego i tego w Londynie... zapewne proponuje rozwiązanie, którego nauczył się od tych mistrzów. Może sam źle to wszystko ustawiam". Rzecz jasna, nie muszę dodawać, że całkowicie ulotniła się moja pewność siebie, a w efekcie na każdym kroku zacząłem podważać swoje zamiary. Zanim wróciliśmy do Austin, miałem tylko nadzieję, że uda się znaleźć na kliszy zdjęcia, które klient będzie mógł wykorzystać. Jak można się domyślać, raczej niechętnie zatrudniłbym tego asystenta ponownie, pomimo jego świetnych kwalifikacji i cennej wiedzy wyniesionej z wieloletniej praktyki. Wolę mieć obok ludzi, którzy będą mi pomagać zgodnie z moimi oczekiwaniami, a nie wedle zwyczajów innych fotografów.

  • Nie rozmawiaj o swoich doświadczeniach w pracy z kimkolwiek z zewnątrz. Nic nie jest w stanie szybciej zniszczyć twoich dobrych stosunków z przełożonym (i szansy na cenne referencje w przyszłości) niż ujawnianie klientom lub konkurencji informacji związanych z działalnością zawodową twojego pracodawcy. Może się zdarzyć, że gdy będziesz czekał w fabryce na rozpoczęcie sesji zdjęciowej jednego z pracowników, ktoś zapyta cię o stawkę fotografa. Jeśli ci się wyrwie: "Jest naprawdę świetny! Kasuje 2500 dolców za dzień!", twój rozmówca może puścić tę informację w obieg i prędzej czy później dotrze ona do pracownika, którego po kilku minutach rozmowy udało się fotografowi namówić do pozowania za jedyne 10 USD. Nagle ów człowiek może nie być już taki chętny do współpracy z kimś, kto dziennie zarabia tyle, co on przez cały miesiąc.Jeśli chcesz jak najwięcej nauczyć się u boku swojego mentora i poznać od strony praktycznej tajniki branży, musisz zdobyć jego zaufanie, by mógł ci się zwierzać bez obaw, że obróci się to przeciwko niemu. W twoim interesie powinno być dbanie o stworzenie relacji opartych na wzajemnym zaufaniu.
  • Nigdy się nie spóźniaj. Nigdy! Dzwoń, jeśli spóźnienie jest nieuniknione. Staraj się jednak być zawsze przed czasem.
  • Dobrze się wysypiaj. Twój pracodawca płaci ci za usługi na odpowiednim poziomie. Nie będzie zadowolony, jeśli pojawisz się rano na kacu, totalnie wykończony po całej nocy balowania ze znajomymi.
Fotografom zależy na pracy z kimś, z kim łatwo nawiązać dobre stosunki. Jeśli narzekasz z powodu wypadów po kawę, nie rozumiesz idei asystowania.

Profil fotografa: Wyatt McSpadden

Wyatta McSpaddena poznałem wiele lat temu - wystarczył mi rzut oka na jego portofolio i byłem gotów zostawić wszystko dla samej milowości pracy u jego boku. Większość ze znanych mi fotografów dosyć łatwo ulega wpływom, Łamie się lub pozwala kontrolować w wyniku, zamierzonej bądź nie, presji ze strony klienta. Tymczasem raz stworzona przez Wyatta koncepcja pozostaje w nienaruszonym stanie do samego końca. Jakimś cudem udaje mu się być wiernym temu, co czyni jego prace tak wyjątkowymi, pomimo różnych uwag czy komentarzy z zewnątrz. Powinniśmy choćby starać się mu dorównać, jeśli zależy nam na pokazaniu naszego prawdziwego stylu. Poniżej zamieszone zostały trzy moje ulubione zdjęcia McSpaddena.

Wyatt McSpadden. Jeśli kiedykolwiek obudziłbym się w środku nocy, z pistoletem tuż przy moich skroniach i usłyszałbym zadanie wyjawienia nazwiska najlepszego fotografa, jakiego udało mi się poznać osobiście, bez chwili zastanowienia wykrzyczałbym: "Wyatt McSpadden".

Każdy powinien znać kilku fotografów wybitnych w danej dziedzinie. Przypominamy sobie w ten sposób, ile można się jeszcze nauczyć i jak wiele pozostaje do zrobienia. Wyatt wydał książkę Texas BBQ, która stanowi coś więcej niż tylko dokumentację tradycji teksańskiego barbecue. Wszystkie zdjęcia wykonał analogowo, bez użycia dodatkowych świateł. Są wprost niewiarygodne.

Portret seryjnego zabojcy wykonany dla "Texas Monthly". Fot. (c)2008 Wyatt McSpadden.
Mary Jane Johnson, sfotografowana dla magazynu "Texas Monthly". Fot. (c)2008 Wyatt McSpadden.
Zdjęcie jednego z teksańskich kucharzy barbecue, które zostało opublikowane w książce Texas BBQ. Fot. (c)2008 Wyatt McSpadden.

Czerpanie jak największych korzyści z pracy u boku mentora.

Jeśli twoim długofalowym celem jest osiągnięcie sukcesu w branży fotograficznej i będziesz miał szczęście stawiać pierwsze kroki pod okiem dobrego, cieszącego się uznaniem fotografa, powinno ci zależeć na wyniesieniu jak najcenniejszej nauki ze zdobytych doświadczeń. Zważywszy na fakt, że połowę twojej pracy stanowić będzie opieka nad wyposażeniem studia i ekwipunkiem fotografa, koniecznie się upewnij, czy wiesz, jak (i kiedy) posługiwać się sprzętem, którego używa. Poproś, aby dokładnie zaprezentował ci sposób pakowania wszystkich rzeczy oraz krótko omówił zasadę ich działania. Jeśli coś jest dla ciebie nowe, może warto zrobić listę sprzętu, z którym będziesz miał do czynienia, i po powrocie do domu przestudiować instrukcje obsługi pobrane ze strony internetowej producenta.

Zapewniam cię, że twój pracodawca znacznie chętniej poświęci godzinę na pokazanie ci wszystkiego, niż zaryzykuje, że w trakcie realizacji ważnego zlecenia przez nieuwagę coś zniszczysz.

Oto kilka przykładów, co może pójść nie tak, gdy wychodzi się z założenia, że nowy asystent posiada doświadczenie w posługiwaniu się sprzętem:

Najlepiej pod tym względem pamiętam dzień, w którym musieliśmy ograniczyć moc zestawu dużych lamp studyjnych. Skręciliśmy wszystko do minimum, jednak potrzebowaliśmy odrobiny światła, żeby ujęcie lepiej się prezentowało. Poprosiłem więc nowego asystenta o podpięcie dodatkowej głowicy, by zmniejszyć moc błysku o połowę (prąd zostałby wówczas podzielony między dwie głowice podłączone do małego generatora Profoto, co dwukrotnie zmniejszyłoby jego moc wyjściową). Byłem w tamtym momencie nieco zajęty i nie zwracałem uwagi na poczynania asystenta.

Tymczasem on wyciągnął z torby drugą lampę, odłączył zasilacz i podpiął nową głowicę, włączając całość na nowo. Po kilku minutach pracy na planie, poczułem swąd spalenizny i topiącego się plastiku. Rozejrzałem się, nieco spanikowany, po pomieszczeniu i wreszcie dostrzegłem drugą głowicę - leżała z boku na ziemi, z nałożoną plastikową osłoną i powoli się paliła.

Nie potrzeba było wiele czasu, by cała moc z 250-wa-towej lampy zebrała się pod osłoną, stopiła plastik i ostatecznie zniszczyła przewody i lampę.

Innego dnia zapytałem nowego asystenta, czy potrafi obsługiwać aparaty przeziernikowe. Odparł, że oczywiście. Poprosiłem go zatem o zapięcie tylnej ścianki typu Polaroid do aparatu marki Sinar, podczas gdy sam zająłem się przygotowaniem oświetlenia do sesji. Po chwili usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła. To był jeden z tych elementów, do których nie mieliśmy części zapasowych w studiu. Aparat był niesprawny przez niemal tydzień w szczycie sezonu.

Straciłem już rachubę, na ile spektakularnych sposobów asystenci potrafią złamać lub powyginać pręty w softboxie. Nie wiedzieć czemu, gdy coś nie działa, wolą użyć większej siły niż poprosić o pomoc.

Takie historie można by mnożyć. Ze wszystkich płynie jednak ten sam morał: pytaj. A jeszcze lepiej: pytaj, zanim znajdziesz się w stresującej sytuacji. Warto poświęcić nieco więcej czasu na zapoznanie się z całym sprzętem jeszcze w studiu, bo masz tam okazję nauczyć się wszystkiego krok po kroku. Gdy już znajdziesz się na planie, gdzie panuje napięta atmosfera, nie licz na to, że pracujący pod presją fotograf będzie ci udzielał odpowiedzi. W takiej sytuacji z pewnością chętniej sam chwyci sprzęt i zrobi, co trzeba, niż wytłumaczy ci wszystko od podstaw.

Kolejnym przydatnym nawykiem jest robienie notatek, a następnie małego rozeznania w sieci. Powinieneś znać podstawy, włącznie z zasadami bezpieczeństwa, dotyczące obsługi wszystkich elementów wyposażenia. Warto będzie zachować w głowie te informacje, bo - przy odrobinie szczęścia - któregoś dnia i ty będziesz szkolić własnego asystenta.

Zasadnicza część wiedzy na temat obsługi sprzętu znajduje się zwykle w instrukcji jego producenta. Tymczasem podstawowym powodem, dla którego warto zatrudnić się jako asystent, jest możliwość obserwacji z bliska tych cennych, trudno uchwytnych aspektów pracy odnoszącego sukcesy fotografa.

Gdy masz okazję uczestniczyć w spotkaniu swojego przełożonego z klientem, powinieneś wnikliwie obserwować sposób, w jaki twój szef składa propozycje i negocjuje warunki współpracy, jak wydobywa to, co najlepsze z modeli oraz jak radzi sobie w trudnych sytuacjach. Przyjrzyj się, jak obchodzi się z klientem, gdy konieczna jest zmiana warunków umowy. Oto moment konfrontacji teorii z rzeczywistością. Choć metod na budowanie relacji jest co najmniej tyle co fotografów, zauważysz pewne prawidłowości. Czy drobne awarie sprzętu wyprowadzają go z równowagi? Czy jest w stanie „odciąć się" i skupić wyłącznie na robieniu zdjęć? Czy we właściwy sposób dzieli się obowiązkami na planie; zleca zadania współpracownikom i podwykonawcom? Czy potrafi sprawić, aby jego zleceniodawca czuł się jak szanowany partner biznesowy, a nie intruz? Czy umie podejmować dobre decyzje pomimo stresu? Jak to robi?

Na początku kariery poszczęściło mi się i zostałem asystentem Willa Van Overbeeka, znanego wówczas w całym kraju fotografa, pracującego na zlecenie redakcji różnych magazynów (który z czasem zyskał międzynarodową sławę w dziedzinie fotografii reklamowej). Podróżowaliśmy wspólnie po południowym Teksasie, wykonując zdjęcia dla czasopisma lifestyle'owego „Domain".

Byłem wtedy świeżo po rezygnacji z posady dyrektora artystycznego w jednej z agencji reklamowych i zamierzałem wrócić do fotografii po siedmiu latach przerwy. Miałem całkiem przyzwoity poziom wiedzy na temat sprzętu, jakim posługiwał się Will, i - jak większość raczkujących fotografów - zakładałem, że cały sekret dobrego ujęcia tkwi w umiejętności posługiwania się nim. Kilkudniowa wyprawa uświadomiła mi, jak bardzo się myliłem. Sekretem udanych portretów w przypadku Willa była bowiem zdolność tworzenia w głowie określonej koncepcji, którą następnie za wszelką cenę starał się przekazać osobie znajdującej się przed obiektywem. Nigdy nie wybierał drogi na skróty, nie uznawał kompromisów. Nie pozwalał także nikomu zbytnio ingerować w kompozycję danego ujęcia. Nie wyrażał jednak sprzeciwu w sposób arogancki; raczej po mistrzowsku, z wyczuciem odpierał wszelkie próby ingerencji, by zachować kontrolę nad przebiegiem sesji. Aparat i światła zawsze schodziły na drugi plan, gdyż najważniejsze było nawiązanie dobrych stosunków z modelem. Will dopiero nabywał wówczas doświadczenia w tego rodzaju fotografii, jednak nawet podczas wielkich sesji dla międzynarodowych klientów z branży reklamowej, sprzęt zawsze był mniej ważny niż relacje międzyludzkie i jasno określona, niepodważalna wizja danego ujęcia.

Po powrocie do domu zdałem sobie sprawę z tego, jak wielki wpływ wywarła na mnie ta krótka podróż -zmieniła całkowicie mój sposób postrzegania fotografii komercyjnej.

Wiele lat później, na kolejnym etapie kariery, w samym centrum Austin miałem swoje studio w jednym z wielkich budynków, w którym urzędowało również czterech innych fotografów i kilku artystów z innej branży. Jednym z nich był Wyatt McSpadden. Mimo że od ponad dziesięciu lat pracowałem dla wielu znaczących klientów, z miejsca zwróciłem uwagę na prace Wyatta, których jakość znacznie przewyższała moje. Jego umiejętność operowania światłem była niesamowita - wprowadzało ono niepowtarzalny nastrój i podkreślało kompozycję, a jednocześnie nie skupiało na sobie zbytniej uwagi. Trafiłem kiedyś na zdjęcie, które wykonał skazańcowi czekającemu na wykonanie wyroku śmierci - siedziałem i gapiłem się na nie przez dobry kwadrans, zastanawiając się, jakim cudem udało mu się uchwycić tyle niuansów i uczuć na fotografii wydrukowanej w jednym z czasopism.

Pewnego późnego popołudnia Wyatt wpadł do mojego studia z pilną prośbą. Okazało się, że jego asystent zachorował, a koniecznie potrzebował kogoś do pomocy przy sesji mającej się odbyć następnego dnia w Dallas, w Teksasie. Miał fotografować Colleen Barrett, która była ówczesnym zastępcą dyrektora generalnego Southwest Airlines, znanych amerykańskich linii lotniczych. Choć uważałem się za profesjonalnego fotografa z ugruntowaną pozycją zawodową, byłbym głupkiem, marnując szansę nauki u boku takiego mistrza jak Wyatt.

Spakowaliśmy do toreb całą masę wysłużonych średnioformatowych aparatów Bronica SQ błon fotograficznych i obiektywów. Do tego doszło kilka potężnych elektronicznych zestawów błyskowych Normana, które wyglądały na solidnie wyeksploatowane, i para powykrzywianych statywów. Jakimś cudem udało nam się z tym wszystkim przejść kontrolę bagażową i uderzyliśmy prosto do zarządu Southwest Airlines.

Jak się okazało, ludzie z działu PR już dokładnie zaplanowali, gdzie i jak ma przebiegać sesja. Obserwowałem Wyatta, który zaproponował (wykonując przy tym specyficzny ruch ręką niczym mistrz Jedi używający swojej tajemnej mocy), abyśmy rozejrzeli się jeszcze po budynku i spróbowali znaleźć lepsze miejsce. Ku mojemu zdziwieniu wszyscy ustąpili i ruszyli za Wyattem. Ostatecznie udało mu się znaleźć idealną do zdjęć, wielką salę konferencyjną, o którą z miejsca poprosił. Został poinformowany, że nie ma niestety możliwości zarezerwowania jej w tak krótkim czasie. Dziesięć minut później rozkładaliśmy sprzęt w tej właśnie sali.

Poprosił mnie o ustawienie dużego softboxu i załadowanie tylu klisz, ile byłem w stanie znaleźć - nie chciał ani na moment przerywać sesji, by nic nie wybiło go z rytmu.

Zdjęcia, jakie udało nam się tego dnia zrobić, były zdumiewające. Nauczyłem się wtedy, że należy walczyć z przeciwnościami oraz ze spokojem i wytrwałością dążyć do zrealizowania własnej koncepcji. Uświadomiłem sobie również, iż podstawowe znaczenie ma sposób wykorzystania światła, a nie jego rodzaj. I wreszcie najważniejszy wniosek: tym, co czyni fotografa prawdziwym artystą, jest posiadanie odpowiedniej wizji i umiejętność podążania jej tropem do samego końca.

Decydując się na pomoc Wyattowi, byłem dosyć pewny siebie - w końcu miałem całkiem pokaźną, lśniącą kolekcję aparatów Hasselblad, a on mało imponujący, zniszczony zestaw aparatów Bronica. Ja używałem najnowszego oświetlenia szwedzkiej firmy Profoto, a Wyatt lamp firmy Norman, które (jak na moje ówczesne poglądy) miały w sobie tyle uroku, co zardzewiały akumulator. Zdecydowałem się na ten wyjazd z nadzieją, że uda mi się poznać kilka sztuczek, które uczynią mnie lepszym fotografem. Od momentu powrotu zdecydowanie spokorniałem i zaczęło to do mnie docierać: żaden sprzęt nie jest w stanie przebić wartości, jaką u Wyatta stanowiło połączenie wyobraźni i talentu z umiejętnością współpracy z ludźmi. Swój czarny pas w fotografii zdobył wiele lat temu, gdy poznał wszystkie techniki i nauczył się je stosować bez większego namysłu. Dzięki temu więcej uwagi może dziś poświęcać pracy twórczej, zamiast ciągłemu świadomemu planowaniu każdego swojego ruchu, co zwykle niepotrzebnie rozprasza i tłumi prawdziwą pasję.

Wniosek z tych historii jest jeden: decydującą rolę w sukcesie takich fotografów jak Will czy Wyatt odgrywa nie sprzęt, a ich niczym niezakłócona wizja i umiejętność zjednywania sobie ludzi, aby pomagali w jej realizacji. Tego rodzaju wiedza stanowi najcenniejszy skarb dla asystenta i może zostać przyswojona wyłącznie poprzez obserwację mistrza przy pracy.

Nauka - poziom średnio zaawansowany. Istnieje pewien obszar, w obrębie którego zdobycie praktycznych umiejętności może się szczególnie opłacić - są to działania handlowe. Nie każdy fotograf będzie chętnie się z tobą dzielił wszystkimi szczegółami swojej pracy zawodowej. Jeśli jednak będziesz użytecznym i godnym zaufania pomocnikiem, zyskasz szansę, że twój pracodawca przedstawi ci kilka cennych zasad, które przesądzają o sukcesie stosowanych przez niego praktyk. Oto zagadnienia szczególnie warte twojej uwagi:

  1. Jak wyceniać swoje usługi i licencje na publikację zdjęć.
  2. Jak, unikając zbytnich kompromisów, przygotować atrakcyjną ofertę.
  3. Jak szukać i pozyskiwać klientów.
  4. Jak efektywnie zarządzać kosztami w celu zwiększenia dochodów.

Na każdy z tych tematów możesz wiele przeczytać w różnych źródłach. Będzie to jednak tylko namiastka tego, czego możesz się nauczyć dzięki obserwowaniu doświadczonej osoby, która wprowadza określone zasady w życie. Najlepszym sposobem na zdobycie interesujących cię informacji jest zadawanie pytań wprost, lecz w odpowiednim momencie. O składanie ofert zdecydowanie lepiej zagadnąć po sfinalizowaniu umowy, a nie w chwili żmudnego obliczania kosztów. Dobrym momentem na postawienie kilku hipotetycznych pytań będzie również podróż albo chwilowy przestój w pracy. Kolejną rzeczą, na którą warto zwracać uwagę, są "naturalne" metody redukcji kosztów stosowane przez twojego szefa. Może to być ograniczenie zbędnych wydatków, jak na przykład: rezygnacja z podróży pierwszą klasą, odkładanie zakupu sprzętu drugiej potrzeby, zlecanie na zewnątrz pracy pochłaniającej dużo czasu (retusz może zostać lepiej i szybciej wykonany przez fachowca, a zaoszczędzony w ten sposób czas fotograf będzie mógł poświęcić na czynności, które faktycznie przysłużą się zwiększeniu dochodów, jak na przykład zorganizowanie pokazu własnych prac dla dobrze rokujących klientów).

Oto kilka przydatnych informacji, jak dobrze wykorzystać czas spędzony na asystowaniu:

  • Miej oczy szeroko otwarte i staraj się przyswajać jak najwięcej praktycznych wiadomości. Masz chłonąć wiedzę, ale nie oczekuj od swojego mentora bezinteresownej gotowości do uczenia cię wszystkiego.
  • Zadawaj konkretne pytania, lecz tylko w dogodnym momencie.
  • Cokolwiek robisz, zawsze pamiętaj o należytym zaangażowaniu i uczciwości. Wykonuj swoją pracę tak, jak oczekiwałbyś tego od własnego asystenta. Ma to swoje zastosowanie również w innych dziedzinach życia.
  • Poszukuj możliwości pracy u boku fotografów prezentujących rozmaite style i specjalizujących się w różnych dziedzinach - ułatwi ci to w przyszłości określenie kierunku własnej ścieżki zawodowej.
  • Zawsze miej pod ręką notatnik. Gdy tylko pojawia mi się w głowie jakaś cenna myśl lub pomysł, z miejsca wyciągam notes i spisuję spostrzeżenia. W ten sposób utrwalam szczegóły realizowanych wcześniej zleceń. Polecam asystentom noszenie ze sobą takiego zeszytu, by mogli na bieżąco robić notatki i korzystać z nich w przyszłości. To naprawdę dobry nawyk.Druga strona medalu. Jeśli pracujesz już jako fotograf i nie interesuje cię funkcja asystenta, nadszedł czas, abyś porządnie się zastanowił, jak najlepiej wykorzystać obecność pomocnika podczas realizacji zleceń. Poniżej znajdziesz kilka ze stosowanych przeze mnie praktyk.
  • Gdy pracuję w swoim, co prawda niewielkim studiu, asystent jest mi pomocny przede wszystkim w utrzymaniu porządku - najlepiej się sprawdza, gdy podąża moim śladem i zbiera wszystkie pozostawione przeze mnie elementy sprzętu, zanim zaczną się niebezpiecznie piętrzyć tu i ówdzie. Sterty rzeczy zostawionych luzem potrafią szybko rosnąć i utrudniać znalezienie potrzebnych elementów w trakcie pracy. Wtedy pojawiają się dręczące pytania: Gdzie mój światłomierz? Gdzie ja położyłem ten obiektyw? Dlaczego nie jestem w stanie swobodnie się poruszać po studiu, bez obawy nadepnięcia na coś? Muszę przyznać, że jestem dosyć niechlujny i dlatego potrzebuję kogoś dbającego o porządek. Na samym początku współpracy z nowym asystentem dokładnie omawiam sposób przechowywania wszystkich rzeczy oraz sytuacje, w których konieczne jest odkładanie ich na miejsce, aby uniknąć nieumyślnego zniszczenia czegokolwiek.
  • Zanim weźmiesz się do pracy, poświęć chwilę i usiądź ze swoim pomocnikiem (my zwykle robimy to w pobliskiej kawiarni), by dokładnie przyjrzeć się zadaniom na nadchodzący dzień. Uprzedź, czego konkretnie oczekujesz od niego na poszczególnych etapach realizacji danego zlecenia. Zwykle przygotowuję w tym celu listę, której kopię przekazuję asystentowi. Wygląda ona mniej więcej tak: „
  • Spakuj wszystkie lampy (patrz: lista rzeczy do spakowania) wraz ze statywami i kablami. Potrzebny będzie zestaw do makijażu, laptop z bateriami i ładowarką oraz kilka akcesoriów do kształtowania światła. Pamiętaj o taborecie dla modelki! Spakowałem aparaty, ale dopilnuj, by się znalazły w samochodzie. O 9.00 ustawiamy szare, jednolite tło do pierwszej sesji. Główne oświetlenie będzie stanowić głowica błyskowa xxxxx w małym softboxie, skierowana w kierunku komody. Trzeba też umieścić po lewej stronie duży softbox z kolejną głowicą błyskową xxxxx i jako uzupełnienie biały dyfuzor po prawej. O 10.00 zwijamy się i zmieniamy lokalizację. Potrzebne będą dwie lampy ze standardowymi odbłyśnikami oraz nałożonymi zielonymi filtrami połówkowymi w celu dopasowania ich temperatury barwowej do światła fluorescencyjnego". Ta lista jasno określa, czego w danym momencie będę oczekiwał od swojego pracownika. Poza tym przygotowuję także wykaz sprzętu wymaganego do każdej z planowanych sesji
  • ten spis stanowi informację o tym, co ma się znaleźć w aucie plus ewentualnie kilka dodatkowych instrukcji. W miarę jak uczymy się odpowiednio współpracować i poznajemy się nawzajem, tak szczegółowa lista przestaje być konieczna.
  • W trakcie porannego spotkania przy kawie zwykle dyskutujemy na temat zdjęć, jakie zamierzam danego dnia robić, oraz efektu, jaki będę chciał uzyskać, a także nieco o samym kliencie i ewentualnych zasadach postępowania w jego obecności (np. jeśli jest on zagorzałym demokratą czy republikaninem, lepiej unikać rozmów o polityce). Dopiero gdy do pewnego stopnia wtajemniczysz pomocnika w realizowane przez siebie projekty, zaczniecie tworzyć prawdziwy, zgrany zespół i nie będziesz już musiał instruować go na każdym kroku. Takie wstępne spotkanie jest także doskonałą okazją do rozmowy na temat poczynionych zmian w wyposażeniu lub chęci sprawdzenia kilku nowych pomysłów.

Niejednokrotnie proszę asystenta, by przypominał mi o kluczowych sprawach, które w chwili podekscytowania mogą mi umknąć, jak np. "Pamiętaj o robieniu ujęć w układzie pionowym i poziomym". Zwykle oczekuję również, że będzie miał mnie stale na oku i postara się przewidywać moje potrzeby, zamiast plotkować z modelką. Ponadto liczę na jego dyskrecję i ostrożność w poruszaniu tematów, które mogłyby wprowadzić niepotrzebne napięcie w trakcie sesji. W szczególności niewskazane jest krytykowanie i dyskutowanie na temat innych fotografów i/lub ich prac.

Po zakupie nowego sprzętu, którego obsługi asystent powinien się nauczyć, zatrudniam go na dodatkowe pół dnia i krok po kroku wyjaśniam, jak należy montować, obsługiwać i rozkładać nowe części. Często odbywa się to w formie miniwarsztatów, na których może poznać sposób ustawiania świateł do ujęć na białym tle, dokładne zasady posługiwania się światłomierzem czy kopiowania plików. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest bowiem nabycie cennych umiejętności podczas dobrego treningu niż uczenie się w trakcie realizacji zlecenia, co wiąże się z ryzykiem popełniania żenujących błędów w obecności zleceniodawcy.

Jeśli potrafisz słuchać i będziesz zatrudniał bystrych, utalentowanych pomocników, zyskasz możliwość uczenia się także od nich. W chwili pisania tej książki mam za sobą 53 lata życia i wciąż jestem wdzięczny każdemu z moich asystentów, który dzieli się ze mną ciekawą muzyką; są w tym temacie z pewnością bardziej na czasie niż ja. Obecnie słucham m.in. Radiohead, Shiny Toy Guns, czy Daft Punk - sam nigdy bym nie odkrył tych kapel.

Miałem kiedyś wspaniałą asystentkę, która pomogła mi znacząco poprawić własną prezencję, a co za tym idzie, także zarobki. Sama zawsze modnie się ubierała i zaczęła krytykować moją garderobę oraz wygląd. Choć może się to wydawać zabawne, zwykle były to słuszne uwagi, co wychodziło mi na dobre.

Zasadniczą kwestią jest jednak powierzenie pomocnikowi podstawowych prac fizycznych, aby samemu poświęcić więcej czasu na pracę twórczą. To jego zadaniem jest dźwiganie sprzętu i rozstawianie go (ja tylko dostrajam wszystko). To on odpowiada za spakowanie i odłożenie na miejsce wszelkich części i akcesoriów pod koniec dnia. W razie potrzeby przyniesie też kawę (choć by być w porządku, wypadałoby zapłacić również za napój dla niego).

Strefa konfliktów.

Większość problemów między fotografem a pracownikami pojawia się na skutek niedomówień w kwestii finansów. Jeśli chodzi o pieniądze, warto przedyskutować temat wzajemnych oczekiwań jeszcze przed rozpoczęciem współpracy. Oto jak my sobie z tym radzimy:

  • Wysokość wynagrodzenia powinna zostać ustalona już na pierwszym spotkaniu, a nie w drodze na ważną sesję.
  • Na samym początku zdecyduj, czy chcesz zatrudnić osobę do pomocy jako niezależnego wykonawcę, czy też jako pracownika własnej firmy, a następnie przygotuj odpowiednie dokumenty. Przez lata fotografowie, którzy sporadycznie korzystali z usług różnych asystentów, zatrudniali ich na podstawie umowy o dzieło. Jednak zgodnie z nowymi przepisami w Stanach Zjednoczonych, to urząd podatkowy określa, czy podlegasz obowiązkowi zatrudniania asystentów jako tymczasowych pracowników oraz wymogowi odprowadzania podatku i składek na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne. Poza tym powinieneś zadbać o wykupienie dla swoich pomocników ubezpieczenia od wypadków przy pracy. Te wszystkie formalności koniecznie należy i załatwić przed rozpoczęciem pracy.
  • Musisz mieć świadomość, że to ty (nie twój klient) zatrudniasz asystenta i, w związku z tym, na tobie spoczywa odpowiedzialność za wypłacanie mu wynagrodzenia, niezależnie od warunków twojej współpracy ze zleceniodawcą. Oznacza to, że będziesz potrzebował pewnego kapitału lub zaliczki, aby być wypłacalnym bez względu na to, kiedy otrzymasz własne wynagrodzenie. Pomyśl także zawczasu o wyznaczeniu granicy między dniem pracy a nadgodzinami.
  • Przy ustalaniu terminu zapłaty, kieruj się raczej zdrowym rozsądkiem. Zrobiłem szybkie rozeznanie wśród lokalnych fotografów i zdecydowana większość z nich płaci swojemu asystentowi po zakończeniu sesji, o ile jest to jednodniowe zlecenie, lub na koniec tygodnia w przypadku zleceń kilkudniowych. Gdy wybieracie się poza studio na parę tygodni, najrozsądniej będzie umówić się na płatność po powrocie. Oczywiście, jeśli masz na koncie sporą zaliczkę od klienta, nie ma przeciwwskazań do częściowego wynagrodzenia pomocnika nieco wcześniej.
  • Przygotuj także podstawową umowę o zachowaniu poufności. Dzięki temu będziesz miał prawo pociągnąć swojego pracownika do odpowiedzialności, w razie gdyby wyjawił tajemnicę handlową lub jakiekolwiek poufne informacje. Prawdopodobnie nigdy nie będzie takiej konieczności, jednak podpisanie takiej umowy umocni go w przekonaniu, że ponad wszystko cenisz sobie dyskrecję.

Zestaw akcesoriów do pracy

Saszetka na biodra jest wygodnym rozwiązaniem dla asystenta, ułatwiającym mu przechowywanie podręcznych akcesoriów. W zestawie powinny się znaleźć rzeczy używane w danego rodzaju fotografii. W mojej pracy (portrety do celów reklamowych oraz zdjęcia wykorzystywane przez korporacje w ramach public relations) dobrze jest, gdy pomocnik ma przy sobie: klamerki do spinania kiepsko dopasowanych marynarek czy koszul; płócienną taśmę samoprzylepną do przyklejania źle układających się klap i krawatów; kilka agrafek; transparentny puder w kamieniu; uniwersalny zestaw narzędzi do dokręcania śrubek przy różnych konstrukcjach, do wycinania papierowego tła itp.; gumę do żucia i miętówki; ściereczki do czyszczenia obiektywów; ewentualnie dodatkowy światłomierz. Taki zestaw jest zawsze pod ręką i umożliwia sprawne radzenie sobie z drobnymi problemami pojawiającymi się w trakcie sesji.

Możesz oczywiście poprosić swojego asystenta o przygotowanie nieco innego pakietu, jednak powinien on zawierać wszystkie niezbędne akcesoria. Już po kilku sesjach będziesz doskonale wiedział, co powinno się znaleźć w saszetce. Te drobne rzeczy jeszcze nie raz ocalą ci życie.

Powyżej - Poleć asystentowi zebranie kilku prostych narzędzi i akcesoriów do podręcznej saszetki na biodra. Dzięki temu w razie konieczności będzie miał wszystko przy sobie.

Kilka słów na temat zdrowego rozsądku.

Nigdy nie pozwalaj sobie na jakiekolwiek zaloty wobec swoich podwładnych. Jest to nie na miejscu i stanowi doskonały temat do plotek, które rozchodzą się w branżowym światku w mgnieniu oka. Chwilowy kryzys w gospodarce może powodować u wszystkich zwiększoną gotowość do pracy, nie oznacza to jednak, że tak będzie zawsze. W okresie rozkwitu gospodarki znalezienie dobrego, wolnego asystenta staje się trudnym wyzwaniem. Każdemu zależy zwykle na pracy u boku kogoś, kogo się ceni i darzy zaufaniem. Jeśli nie cieszysz się najlepszą reputacją, możesz mieć trudności ze znalezieniem chętnych do współpracy, a to będzie z pewnością ciężka próba.

W trakcie realizacji zlecenia poza studiem, większość fotografów pokrywa koszty wyżywienia asystenta (posiłek oznacza zazwyczaj co najmniej półgodzinną przerwę, dającą możliwość spokojnego zjedzenia czegoś dobrego). Gdy pracujemy w mieście, zawsze korzystamy z kilku sprawdzonych restauracji, serwujących zdrowe i smaczne jedzenie. Fast food jest ostatecznością - tylko w kryzysowych sytuacjach! Na co dzień płacę również za kawę i przekąski.

Nigdy nie zlecaj swojemu pomocnikowi niebezpiecznych czynności, jak wspinanie się na ostatni szczebel drabiny, posługiwanie się sprzętem elektrycznym nieposiadającym uziemienia, dźwiganie zbyt ciężkich rzeczy czy też stanie na środku wypełnionego wodą brodzika z agregatem prądotwórczym. W razie konieczności zadbaj też o odpowiednią ochronę głowy lub uszu. Nawet jeśli pracownik podpisał zrzeczenie się prawa do dochodzenia jakichkolwiek roszczeń z tytułu wypadku podczas pracy, lepiej, abyś nie miał okazji przekonać się, jak mało skuteczną ochronę to stanowi, gdy zostajesz oskarżony o zaniedbanie. Żaden fotograf nie jest wart tego, by narażać za niego zdrowie lub życie.

Przygotuj plan, dzięki któremu odpowiednio zagospodarujesz czas swojego pomocnika w trakcie sesji zdjęciowej. Jeśli będziesz miał go u boku tylko do towarzystwa, sam sobie zaszkodzisz. Zawsze najpierw jednoznacznie określ, do czego jest ci potrzebny asystent, a następnie mądrze wykorzystaj jego obecność.

Warto się również zastanowić nad przekazaniem mu obowiązków, które sam wykonujesz niechętnie. Będę z tobą szczery. Nienawidzę porządkować swojego biura i studia. Zdecydowanie wolałbym, aby ktoś mnie wyręczał właśnie w tych czynnościach, niż towarzyszył mi podczas nawiązywania kontaktu z modelką przed sesją portretową. Jak dla mnie, znacznie bardziej przydatna jest pomoc przy archiwizacji danych na płytach, przygotowywaniu galerii na stronie internetowej czy też adresowaniu kopert z materiałami promocyjnymi niż wykonywanie podczas sesji tak wybitnie skomplikowanych czynności jak wymiana karty pamięci w aparacie (celowy sarkazm).

Jeśli wciąż asystujesz, bądź cierpliwy - w końcu nadejdzie ten właściwy moment, w którym poczujesz, że już czas wziąć sprawy w swoje ręce i rozpocząć własną działalność. Będziesz gotów, w chwili gdy perfekcyjnie opanujesz obsługę całego sprzętu, zdobędziesz praktyczną wiedzę z zakresu księgowości oraz zaczniesz żywić przekonanie, że jesteś w stanie radzić sobie lepiej niż twój dotychczasowy mentor. Pewnego dnia obudzisz się i będziesz wiedział, że jesteś gotów. Pamiętaj wówczas, aby uprzedzić pracodawcę o nadchodzących zmianach. Zakończenie współpracy w dobrej atmosferze z pewnością przysłuży się każdej ze stron.

Kirk TuckFotografia komercyjna w praktyce

Liczba stron: 128
Format: 210 x 280
Oprawa: miękka
Cena: 44,90zł

Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Poradniki
Jak dobrać kabel HDMI do filmowania i streamingu?
Jak dobrać kabel HDMI do filmowania i streamingu?
Jak wybrać kabel HDMI, żeby nie mieć problemów na planie i uzyskać optymalną jakość? W tym poradniku przyglądamy się odpowiednim kablom do filmowania na przykładzie oferty marki...
17
Jak zrobić oryginalne zdjęcie na walentynki? Zapytaliśmy ChatGPT
Jak zrobić oryginalne zdjęcie na walentynki? Zapytaliśmy ChatGPT
Nadal myślisz, że najlepszym pomysłem na walentynkowe zdjęcie jest serce narysowane na zaparowanej szybie? Zobaczcie, co na ten temat ma do powiedzenia sztuczna inteligencja.
4
Oświetlenie filmowe w fotografii portretowej - GlareOne LED 300 BiColor D w praktyce
Oświetlenie filmowe w fotografii portretowej - GlareOne LED 300 BiColor D w praktyce
Filmowo-fotograficzny świat nie mógłby istnieć bez światła. W tym artykule fotograf Piotr Werner na przykładzie lamp GlareOne 300 BiColor D pokazuje trzy filmowe ustawienia...
16
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (2)