Akcesoria
Sennheiser Profile Wireless - kompaktowe mikrofony bezprzewodowe od ikony branży
Na terenie TPN wyznaczono 64 oznakowane szlaki, dostępne dla turystów. Faktycznie udało mi się przejść wszystkie, wyłączając te prowadzące do jaskiń lub wąwozów. W te kilometry wliczają się również różne warianty przejść - na przykład na Starorobociański Wierch można wejść trzema wariantami od Doliny Kościeliskiej, czyli przez Ornak, Doliną Starorobociańską i przez Trzydniowiański Wierch. Tak kilometry się mnożą, jest ich coraz więcej i finalnie stanęło na 580 km i przewyższeniach 35 594 m w górę oraz 36 458 m w dół. Realizacja projektu zajęła mi rok - mogłem fotografować tylko w okresie letnim, ponieważ wymogiem był brak śniegu na zdjęciach.
Są bardzo wymagające, teren jest zróżnicowany. Tatry Zachodnie charakteryzują się ciekawymi wieloplanami fotograficznymi i widokami na Tatry Wysokie, są rozległe i zapewniają bardzo dużo łażenia. To dobre miejsce by zrobić formę na dalsze tatrzańskie wędrówki. Tatry Wysokie natomiast są na tyle bajeczne, że aż ciężko jest potem jechać gdzieś indziej - tak uzależniają! Z drugiej strony to są już wyższe szczyty, często bardzo niebezpieczne. Wielu turystów nie zdaje sobie z tego sprawy i porywa się z motyką na słońce.
Dla ludzi, którym góry nie są obce, polecam Przełęcz Pod Chłopkiem, Kozi Wierch, Szpiglasowy Wierch, Świnicę, Starorobciański Wierch, Wołowca, Kończysty Wierch. Dlaczego akurat te miejsca? Z każdego z tych szczytów roztacza się cudowna panorama, która zachwyci każdego miłośnika Tatr.
Zazwyczaj sam, czasem z dziewczyną i znajomymi. Podczas samotnych wędrówek obawa zawsze była i będzie, bo tak naprawdę zawsze może wydarzyć się coś niespodziewanego, a jestem zdany tylko na siebie. Za każdym razem daję znać rodzinie lub dziewczynie i piszę w jaki teren idę, a jak następują jakieś zmiany planów podczas wędrówki od razu wysyłam sms.
Góry uczą pokory. Myślę, że wielu się o tym przekonało. Musiałem zawrócić nie jeden, a wiele razy. Do gór trzeba mieć wielki szacunek, ponieważ to one tutaj rządzą - ty jesteś tylko gościem. Powodem zawrotki była często bardzo dynamiczna pogoda. Na przykład: wchodzę na Kozi Wierch Żlebem Kulczyńskiego, jest piękny poranek, w prognozach nie ma deszczu ani burz. Na końcowym podejściu pogoda z jednej strony wciąż była piękna, ale już gdy dotarłem na przełęcz warunki po drugiej stronie okazały się być dramatyczne. Musiałem szybko ewakuować się z niebezpiecznego terenu.
Miałem też różne przygody związane ze zdrowiem, jak zatrucie pokarmowe czy odwodnienie. I to w niebezpiecznym terenie w Tatrach Wysokich. Najgorzej wspominam sytuację kiedy musiałem ewakuować się w połowie drogi na Orlej Perci z powodu zatrucia. Przeżyłem wtedy mozolne schodzenie do Pięciu Stawów, podczas gdy organizm odmawiał posłuszeństwa i momentami po prostu mnie “odcinało”. Musiałem położyć się na szlaku żeby chwilę odpocząć i się nawodnić. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze i wróciłem do domu, ale po tym wyjściu musiałem odleżeć tydzień żeby organizm doszedł do pełni sił.
Na pewno nie bo w Tatrach jest wiele cudownych miejsc, do których można wracać setki razy. Warunki, które panują w górach często mogą nas zaskoczyć i to samo miejsce potrafi wyglądać zupełnie różnie w zależności od pory dnia, roku, światła.
Zazwyczaj aparat zawsze jest przy mnie, chyba, że trenuję - wtedy zabieram ze sobą tylko telefon. Jednak podczas moich wyjść znajduję czas zarówno na zdjęcia, jak i na odpoczynek. Myślę, że gdybym skupiał się tylko i wyłącznie na fotografii, to nie czerpałbym z tego takiej frajdy i nie doceniał aż tak natury, która nas otacza.
Na pewno najważniejszy jest trójpodział, pierwszy, drugi i trzeci plan. Mamy dziś do dyspozycji wiele przydatnych aplikacji, więc zawsze możemy sprawdzić gdzie i o której dokładnie wschodzi słońce. Bardzo ważne jest to, by być też przynajmniej godzinę przed zachodem słońca na szczycie, sprawdzić, czy lepiej użyć szerokiego kąta czy jednak teleobiektywu.
Myślę nawet, że wielu profesjonalnych fotografów nie wyobraża sobie w krajobrazie szerokiego kąta. Wiadomo, są pewne granice, używanie szerszej ogniskowej niż 14 mm raczej nie ma sensu. Krajobraz staję się wtedy bardzo nienaturalny. Oczywiście zgodzę się z tym, że teleobiektyw jest niezbędny, bo daje inne spojrzenie na krajobraz, możemy się pobawić w wieloplany czy uchwycić w kadrze zwierzynę, którą napotkamy czasem na szlaku.
Widząc mój profil zazwyczaj spotkacie zdjęcia w pionie, ponieważ czuję się w nim najlepiej, mam takie odczucie: skoro chodzimy po górach to ten świat jest tam pionowy, więc robię zdjęcia w pionie. A co do orientacji - zazwyczaj zaczynam robić fotki w pionie i jeśli widzę, że nie będzie on działał tak dobrze jak poziom, to obracam aparat. Oczywiście można robić dalej w pionie tylko wtedy robimy panoramę!
Oj tak! Bardzo zwracam na to uwagę, wręcz jestem na tym punkcie wyjątkowo wyczulony. Każdy gram się liczy, począwszy od aparatu aż po sam ubiór. W moim plecaku znajdziemy bezlusterkowca marki Nikon, a dokładnie model Z6 lub Z50. Wybieram obiektywy z systemu Z, dedykowane do tego bezlusterkowca: Nikkor 14-30 mm f/4, 24-70 mm f/4 oraz Nikkor 50-250 mm f/4,5-6,3 VR, czasem też Tamron 150-500 f/5-6,3, w zależności od tego, w jaki teren idę i na jak długo. Obowiązkowo porządny statyw, bo bez tego nasze zdjęcia nie będą tak ostre jak chcemy. Zawsze mam przy sobie też szare filtry.
Bez zastanowienia Nikkor Z 14-30 f/4. Bardzo uniwersalne szkło, pozwala podpiąć kołowe filtry, a do tego jest naprawdę lekkie.
Mam o tyle łatwo, że pochodzę z Zakopanego i mam blisko w góry, mogę wyjść prosto z domu na szlak. Przyjezdnym polecam spanie w schroniskach, to najbliżej gór. Sprzęt zwykle nosi się przy sobie, a gdy chcemy się iść wykąpać możemy podejść do Pani czy Pana z recepcji i poprosić o przechowanie przez dwadzieścia minut. Pojawiają się też pomysły spania pod namiotem… Jest to nielegalne. Jeżeli już się na to decydujesz, to nie radzę się tym chwalić.
Nie trzymajmy się reguły, że najlepsze światło jest tylko o wschodzie czy o zachodzie słońca. Często jest tak że nawet w środku dnia zrobimy swoje najlepsze zdjęcie. Czasem wręcz jest to pora najlepsza. Dobrym przykładem jest tu Czarny Staw pod Rysami. Jeśli chcemy uchwycić ten piękny błękit tafli jeziora, to nie zrobimy tego w godzinach porannych ani o zachodzie słońca, jedynie po południu wyciągniemy ten kolor, bo właśnie wtedy operuje tam słońce. Zawsze warto mieć zawieszony aparat na szyi.
Tak, w góry trafia coraz więcej ludzi. Rzeczywiście znajduje się wśród nich grono, które jest zupełnie niegotowe do takich wędrówek, ale zazwyczaj po pierwszym takim wypadzie uczą się na błędach i na przyszłość wiedzą już co muszą ze sobą zabrać lub co dokupić. Co nie zmienia faktu, że w dobie kiedy tak nieustannie śledzimy social media, warto zapytać się bardziej doświadczonych jak przygotować się na takie wędrówki. To może nam potem uratować życie.
Błędów jest bardzo dużo: nieodpowiednie obuwie, nieodpowiedni ubiór, złe przygotowanie na wyznaczony sobie szlak. Dużo ludzi od razu skacze na głęboką wodę i potem niestety skutki są tragiczne… Pamiętajcie o nawodnieniu i jedzeniu, wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jaki to jest ważny czynnik. Co zawsze podkreślam: nie iść za wszelką cenę. Czasami trzeba odpuścić. Często jest tak, że na wejście mamy jeszcze siły, ale na zejście już ich nam brakuje i wzywamy TOPR. Góry nie uciekną - one stoją i stać będą!
Poszanowanie natury musi być na pierwszym miejscu. Kadr zawsze możemy znaleźć inny, nic kosztem przyrody.
Z letnich wyjść na pewno najmocniej zapamiętałem takie, podczas których spędzałem kilka dni z rzędu w górach. Organizm był na rezerwie i jedynie co dodawało otuchy to bliskość z naturą i możliwość jej uchwycenia na zdjęciu. Poza tym bardzo cenię sobie zimowe wyjścia w góry na zdjęcia, to zupełnie inna bajka dostępna tylko dla nielicznych.
Moim zdaniem nie ma granic, każdy ma swój styl. Dajmy na to masz już kilka tysięcy obserwujących, jednym będzie odpowiadać cieplejszy charakter zdjęć a drugim bardziej surowy. Musisz pójść za swoimi odbiorcami, albo robić to, w czym sam czujesz się lepiej. Ja najpierw przeglądam wszystkie zdjęcia wykonane podczas wypadu i wybieram to, które od razu powędruje na social media. Przy obróbce trzeba poczuć tzw. „flow” więc najlepiej obrabia mi się przy muzyce. Trzeba zagłębić się mocno w temat i szukać swojej drogi...
1. Nikon Z6 to obecnie mój podstawowy korpus. Projektanci spisali się na medal. Szczelność obudowy jest na tyle dobra, że nie przejmuję się ani deszczem ani śniegiem - zawsze wygrywa z warunkami atmosferycznymi. Oczywiście w mojej fotografii najważniejsze są waga i gabaryty. Wcześniej pracowałem na pełnoklatkowych D810 oraz D610 i choć to naprawdę solidne puszki wiem, że nie wrócę już do lustrzanek. W górach liczy się każdy gram. Do tego obsługa Z6 jest prosta i intuicyjna, przydaje się uchylny, dotykowy ekran, zwłaszcza gdy kadruję w pionie z niskiej perspektywy. Oczywiście nie mniej ważna jest jakość obrazka. Przy 24,5 Mp można jeszcze bez straty dla szczegółowości „wycinać” i kadrować jak tylko chcemy. Dużym atutem jest dobrze kontrolowane wysokie ISO – bez obaw podbijam czułość nawet do ISO 6400. Przydaje się w nocnych zdjęciach gwieździstego nieba. Również bateria trzyma zaskakująco dobrze, choć wiadomo, że w górach zawsze trzeba mieć przy sobie zapasowe akumulatory, zwłaszcza zimą. Świetną opcją w Z6 jest możliwość podpięcia pawerbanka – dzięki temu baterie możemy ładować nawet w trakcie robienia zdjęć. To bardzo cenny backup. Wiele osób jest też sceptycznie nastawiona do jednego slotu kart pamięci, ale dla mnie to nie problem - mam większe zaufanie do kart XQD niż do zwykłych SD. Minusem oczywiście jest ich cena... Ważną zaletą systemu jest adapter FTZ. Nie tracimy jakości zdjęć a AF działa z obiektywami F na tym samym poziomie co z lustrzankami.
2. Nikkor Z 14-30 mm f/4 S to mój ulubiony obiektyw. Idealny na górskie wyprawy - poręczny i lekki, do tego konstrukcja na naprawdę wysokim poziomie. Jakość zdjęć jest bardzo dobra i co ważne, świetnie sprawuje się również pod słońce – problem flary praktycznie nie występuje. Poza tym możemy nakręcać filtry kołowe – większość ultraszerokokątnych obiektywów ma wypukłą soczewkę, która to uniemożliwia.
3. Nikkor Z 50 mm f/1,8 S to obiektyw, którego ostrość i plastyka powalają na kolana. Bardzo celny AF, co w przypadku jasnych stałek wcale nie jest oczywiste. Do tego uszczelniona i solidna obudowa oraz cena, która jest bardzo przystępna w stosunku do jakości jaką oferuje.
4. Nikkor 35 mm f/1,8 G to obiektyw niezbędny. Zawsze zabieram go na różne akcje górskie, czy to sesje biegowe, freeride’owe czy zdjęcia produktowe. Jest to obiektyw lustrzankowy, ale podpinam adapter FTZ i mogę działać dalej z korpusem Z. Bardzo przystępna cena!
5. Nikkor Z DX 50-250 mm f/4,5-6,3 czyli kitowy długi teleobiektyw. Waży zaledwie 405 g, więc zawsze można go spakować do plecaka. Jakość zdjęć jest bardzo dobra, choć nie można oczekiwać poziomu porównywalnego do półki profesjonalnej. Zachęca też cena i warto zainwestować w to szkło na początku przygody z krajobrazem.