"Coś więcej, niż ilustracja do tekstu" - Tomasz Kaczor opowiada nam o zdjęciu nagrodzonym w World Press Photo 2020

Tomasz Kaczor jako pierwszy Polak w historii nominowany był do głównej nagrody w konkursie WPP. I choć laur pierwszeństwa przypadł komu innemu, jego fotografia zwyciężyła w kategorii portretowej. Nam opowiada o kulisach jego powstania.

Autor: Julia Kaczorowska

17 Kwiecień 2020
Artykuł na: 6-9 minut

Co najbardziej pociąga w cię fotografii?

Od ogłoszenia nominacji zadano mi to pytanie już kilkakrotnie i nadal sprawia mi ono kłopot, bo trudno powiedzieć coś, co nie trąci banałem. Zająłem się fotografią hobbystycznie, jako dzieciak, razem z grupą znajomych. Długo trwało, zanim na pytanie o to, czym się zajmuję, zacząłem odpowiadać: „jestem fotografem”, chociaż utrzymuję się ze zdjęć od ponad dekady.

Myślę o sobie jak o rzemieślniku - mam narzędzie, którym potrafię się sprawnie posługiwać, wydaje mi się, że mam dość czułe oko. Zawodowo na pewno blisko mi do tematów społecznie zaangażowanych: jestem w redakcji magazynu Kontakt, współpracuję z portalem warszawa.ngo.pl i z wieloma organizacjami pozarządowymi i instytucjami kultury.

Prywatnie bardzo pociąga mnie fotografia krajobrazowa, którą uwielbiam. To dla mnie często argument za dłuższym spacerem, odwiedzeniem nieznanych miejsc - i co może w tym kontekście paradoksalne - najchętniej takich, które wcale na pierwszy rzut oka nie wydają się fotogeniczne. I tak jak większość z nas, doceniam w fotografii możliwość zatrzymania wspomnień. Mówię to w sensie praktycznym, nie sentymentalnym - mam bardzo kiepską pamięć.

Opowiedz o kulisach powstania nagrodzonego zdjęcia.

Portret Ewy zrobiłem na potrzeby zilustrowania reportażu w Dużym Formacie pt. „Dzieci śpią ze strachu”, autorstwa Doroty Borodaj (prywatnie mojej żony). Dorota pracowała nad tym tematem od kilku miesięcy, poznała ormiańską rodzinę, która trafiła do ośrodka dla cudzoziemców w Dębaku z nastoletnią córką, cierpiącą na syndrom rezygnacji.

Fot. Tomasz Kaczor, "Awakening", 1. miejsce w kategorii Portrait w konkursie World Press Photo 2020

To choroba, która dotyka sporą grupę dzieci migrantów przymusowych, polegająca na ekstremalnym wycofaniu się z życia: pod wpływem stresu i traumy dziecko przestaje jeść, pić, mówić, wstawać z łóżka, wreszcie wpada w rodzaj katatonii. Musi być karmione przez specjalną rurkę, wygląda jakby było w śpiączce. Chorują na to nawet kilkuletnie dzieci. Powodem są doświadczenia przymusowej migracji: coś, co wydarzyło się w kraju pochodzenia, trauma związana z procedurami migracyjnymi, ekstremalnie trudne doświadczenia w obozach dla uchodźców.

W domu słuchałem opowieści Doroty o spotkaniach z rodziną Ewy (w tym czasie Ewa była jeszcze chora), o tym, jak zaczęła się wybudzać, o ich historii, o tym, jak trafili do Polski. Gdy tekst był już gotowy do publikacji, redakcja Dużego Formatu spytała Dorotę, czy jest szansa na zdjęcia. Czasu było bardzo mało, więc gdy tylko rodzina wyraziła zgodę, nie czekając, pojechałem do ośrodka dla cudzoziemców w Dębaku i w trakcie krótkiej sesji w pobliskim lesie zrobiłem im kilka zdjęć rodzinnych, w tym ten portret Ewy.

Dopiero gdy po powrocie do domu przeglądałem zrobione zdjęcia, poczułem, że ten portret to coś więcej niż tylko ilustracja do tekstu, że nie jest tylko o tej jednej dziewczynce. Kiedy ogłoszono nominację, Turcja otworzyła granicę i zaczął się kolejny rozdział dramatu uchodźców na granicy turecko-greckiej. I chociaż to konkretne doświadczenie nie dotyczy Ewy i jej bliskich, mam wrażenie, że jej portret może mówić w imieniu wielu innych dzieci, którym zawalił się świat. Połowa uchodźców na świecie to dzieci.

Dla mnie to zdjęcie oderwało się od Ewy i niesie ze sobą uniwersalny przekaz: z jednej strony o tym, co dzieje się z dzieckiem, kiedy traci poczucie bezpieczeństwa tak bardzo, że poddaje się; z drugiej - jak niesamowicie dużo daje mu, gdy to bezpieczeństwo odzyska.

Jak w obliczu aktualnej sytuacji zmieniły się Twoje plany fotograficzne na najbliższy czas?

Jeśli pytasz o kwestię epidemii koronawirusa i kwarantannę, to póki co wszystkie moje plany zostały odwołane lub zawieszone, w tym także festiwal World Press Photo, na który byłem zaproszony i gala rozdania nagród. Wszyscy nominowani otrzymali wiadomość, że informacja o przyznaniu nagród będzie ogłoszona w terminie, ale tylko i wyłącznie online. Żałuję, ale nie mogło być inaczej. Jak wielu freelancerów i ludzi związanych z kulturą nie wiem, jaka będzie przyszłość. Teraz, dopóki się da, staram się jeździć w różne bezludne miejsca i fotografować krajobraz.

Tomek Kaczor

Fot. Dorota Borodaj

Fotograf, animator kultury, edukator. Przez wiele lat prowadził zajęcia z fotografii dla młodzieży i seniorów. Współzałożyciel i członek redakcji magazynu Kontakt - papierowego i internetowego periodyku lewicy katolickiej, piszącego m.in. o wykluczeniu, prawach mniejszości i sprawiedliwości społecznej.

Działa w Towarzystwie Krajoznawczym Krajobraz. Współpracuje z organizacjami pozarządowymi, instytucjami kultury, prasą i wydawnictwami. Ukończył Instytut Kultury Polskiej UW.

Skopiuj link

Autor: Julia Kaczorowska

Studiowała fotografię prasową, reklamową i wydawniczą na Uniwersytecie Warszawskim. Szczególnie bliski jest jej reportaż i dokument, lubi wysłuchiwać ludzkich historii. Uzależniona od podróży i trekkingu w górach.

Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Wywiady
Anita Andrzejewska: "Dzięki fotografii otworzyłam się na drugiego człowieka"
Anita Andrzejewska: "Dzięki fotografii otworzyłam się na drugiego człowieka"
Jak fotografia analogowa pomaga jej odnaleźć równowagę w codziennym zgiełku? O ulubionym świetle, kodach kulturowych w fotografii oraz pracy nad nową książką rozmawiamy z Anitą Andrzejewską
19
Maciej Dakowicz: „Pociąga mnie szukanie porządku w chaosie codzienności”
Maciej Dakowicz: „Pociąga mnie szukanie porządku w chaosie codzienności”
O ponad 20 letniej przygodzie fotografowania w azjatyckich metropoliach, pierwszej retrospektywnej książce (oraz o tym jak ją zdobyć), rozmawiamy z jednym z najlepszych fotografów ulicznych...
32
Jacek Poremba: W portrecie chodzi o pewną energię, wybuch, który nastąpi. Albo nie.
Jacek Poremba: W portrecie chodzi o pewną energię, wybuch, który nastąpi. Albo nie.
"Śladowy zarys sesji portretowej mam w głowie. Natomiast co później powstanie, jest wynikiem tu i teraz, dziania się". Z Jackiem Porembą rozmawia Beata Łyżwa-Sokół
25
Powiązane artykuły