Branża
Canon zmienia sposób świadczenia usług gwarancyjnych i serwisowych w Polsce - od teraz aparaty będą naprawiane w Niemczech
Rynek fotografii zmienia się nieustannie i coraz bardziej dynamicznie. Czy to jednak ewolucja w dobrym kierunku? Zobacz jak robiło się to w latach 70. XX wieku.
W dzisiejszych zabieganych czasach trudno nam uwierzyć, że kiedykolwiek wszystko mogło dziać się wolniej, a jednocześnie przynosić większe, lub porównywalne zyski. Rozwój komputerów i internetu na dobre zmienił i zdemokratyzował rynek fotografii, dając dostęp do niezbędnych narzędzi wszystkim zainteresowanym. Ale czy to rzeczywiście zmiana na lepsze?
Postępująca dewaluacja fotografii publikowanych w prasie to tylko jeden ze skutków tej zmiany, a fotografowie pamiętający czasy analogowe chyba nigdy nie przestaną narzekać jak to cyfra zabiła „prawdziwą” fotografię. Zarzuty te z kolei w ogóle wydają się nie obchodzić młodych fotografów, którzy dorastając w „cyfrowym” świecie, doskonale się w nim odnajdują i patrzą na to, co było kiedyś z pobłażliwym uśmieszkiem.
Jednym i drugim dobrze zrobi zapewne krótka podróż w przeszłość. Dzięki dokumentowi „Moving Stills” Benhama Attara możemy przyjrzeć się jak wyglądała praca nad materiałem w agencji Contact Press Images pod koniec lat 70. XX wieku.
Kamera towarzyszy światowej sławy fotografowi, Davidowi Burnettowi i załodze agencji w przygotowaniu materiału na temat ostatniego tradycyjnego pędzenia bydła w USA. To, co robi największe wrażenie to cały proces produkcji, który dzisiaj zapewne ograniczałby się do kilku maili, realna praca włożona w pozyskiwanie budżetu i sprzedaż materiału, a także czas poświęcony na analizę i odpowiednie przygotowanie zdjęć.
Czas, którego dzisiaj, mimo tylu udogodnień tak często brakuje.