Wydarzenia
Manfrotto, Exascend i Gitzo - skorzystaj z atrakcyjnych promocji na statywy i karty pamięci
Ultraszerokokątny zoom Sigmy ma być doskonałą propozycją dla fotografów krajobrazu, architektury i miłośników nocnego nieba. Czy pod względem optyki jest tak świetny jak obiecywał producent? Sprawdzamy, na co naprawdę go stać.
Co można powiedzieć o nowej Sigmie? Cóż, producent kolejny raz pokazuje, że naprawdę ostre szkła nie muszą kosztować więcej niż korpus aparatu. Obiektyw jest wzorowo skonstruowany i świetnie wyważony, a w kwestii rozdzielczości zachwyci najbardziej wybrednych malkonentów, wyprzedzając nawet sporo droższe konstrukcje konkurencji.
Świetnie wypada także pod względem dystorsji (a właściwie niemal jej braku) i redukcji aberracji chromatycznej. Większym problemem, mimo wypukłej soczewki nie będzie także praca pod słońce - odbicia światła i flary występują tu bardzo sporadycznie.
Cieniem na całej konstrukcji kładzie się jedynie ogromna winieta, która sprawia, że różnica w jasności kadru między środkiem, a brzegami kadru wynosi ponad 1,5 EV. W dodatku jest ona obecna właściwie w całym zakresie przysłon i ogniskowych, choć wraz z przyrostem ogniskowej i domykaniem przysłony staje się bardziej wyrównana i mniej zauważalna.
Trzeba też brać pod uwagę, że w przypadku pojedynczego pomiaru AF w aparatach Sony, ustawianie ostrości będzie trwało nawet 0,5 sekundy, co dla niektórych będzie wykluczać szkło z zastosowań “reportażowych”.
Ogólnie rzecz biorąc jest to jednak obiektyw warty polecenia wszystkim zainteresowanych szerokimi kątami widzenia, który w tym zakresie okazuje się jedną z najciekawszych pozycji dostępnych w systemie Sony E (oraz L-mount). To ostre, kontrastowe szkło i wygodne szkło, które powinno zaspokoić potrzeby doskonałej większości użytkowników.