Wydarzenia
Pamięć teatru. Polska fotografia teatralna od początku istnienia do dziś - ruszyła wirtualna wystawa
O ile wcześniejsze edycje programu Luminar jedynie romansowały z ideą edytora RAW opartego o sieci neuronowe, w nowej wersji układy AI wkraczają w świat edycji zdjęć z pełną mocą.
Do tej pory wszystkie kolejne edycje programu Luminar, choć wyposażone w wiele ciekawych i oryginalnych funkcjonalności, starały się być tylko alternatywą dla Lightrooma. W przypadku wersji Luminar AI, która jest zupełnie osobnym produktem (tak, standardowy Luminar 4 nadal oferowany jest jako osobny zakup i prawdopodobnie będzie dalej rozwijany), producent obrał jednak zupełnie inny kierunek - stworzenie jak najszybszego, ale zarazem najdoskonalszego pod względem oferowanych efektów edytora zdjęć na rynku.
„Nie oszukujmy się - tradycyjna edycja zdjęć jest nudna i czasochłonna. Z Luminar AI liczy się przede wszystkim wynik, a nie droga do jego osiągnięcia. Luminar AI automatyzuje proste, manualne etapy obróbki oraz upraszcza te bardziej skomplikowane, aby dać Ci więcej czasu na stworzenie wciągającej historii.” - takimi słowami producent reklamuje nowe oprogramowanie.
Aby było to możliwe, do pracy na dobre zaprzęgnięto układy wytrenowane w oparciu o sieci neuronowe, które są podstawą aplikacji i odpowiadają za doskonałą większość jego funkcji. Jak więc to wszystko działa w praktyce?
Cała aplikacja opiera się o asystenta AI, szablony, będące czymś na wzór presetów i „inteligentne” panele edycji, które pozwolą nam błyskawicznie poprawić zdjęcia bez konieczności jakiegokolwiek zaznaczana obiektów, maskowania czy dokonywania lokalnych edycji. Tak więc asystent AI analizuje zdjęcie pod kątem zawartości i podpowiada nam któryś z szablonów, mogących stać się punktem wyjścia do dalszej edycji obrazu w konkretnych panelach.
Nie ma co ukrywać, że Luminar AI to przede wszystkich narzędzie do obróbki zdjęć krajobrazowych i różnego rodzaju portretów, ale powinien poradzić sobie z większością zdjęć lifestyle’owo-okolicznościowych. W przypadku scenerii, mamy do dyspozycji bazujące na układach AI funkcje automatycznej poprawy „atmosfery”, kontrastu, kolorystyki czy też opcję podmiany nieba. W przypadku portretów otrzymujemy slidery pozwalający na błyskawiczną korektę sylwetki, niedoskonałości cery, kształtu twarzy, oświetlenia czy wyrazistości i koloru oczu. Aha, aplikacja sama też zaproponuje najlepsze kadrowanie, a wraz z nadchodzącą aktualizacją program pozwoli także na symulowanie rozmycia tła, uzyskiwanego normalnie przy pomocy superjasnych obiektywów (opcja, którą dobrze znamy ze smartfonów).
Oczywiście nad intensywnością działania poszczególnych funkcji mamy pełną kontrolę, a dodatkowo otrzymujemy tez zestaw podstawowych narzędzi edycji, które znamy z Lightrooma i jego klonów. Nie w każdej sytuacji trzeba więc będzie zdawać się na pełną automatykę.
Czy to wszystko rzeczywiście pozwala pracować szybciej i skuteczniej? Programu nie mieliśmy jeszcze okazji sprawdzić w praktyce, ale jeśli funkcje AI działają tak dobrze jak we wcześniejszych odsłonach programu Luminar (a pewnie tak jest), to jesteśmy przekonani, że nowa aplikacja będzie w stanie ułatwić życie wielu osobom. To nie program pokroju Photoshopa, którego moglibyśmy użyć do profesjonalnej postprodukcji zdjęć komercyjnych na potrzeby dużych klientów czy ważnych publikacji, ale hobbystom czy osobom szukającym wygodnego sposobu na edycję zdjęć do mediów społecznościowych będzie pewnie w stanie zaoferować wszystko to, do czego normalnie używałyby bardziej specjalistycznego Lightrooma, tylko znacznie szybciej. W dodatku pozwoli im robić rzeczy, do których dojście jeszcze niedawno zajęłoby im kilka lat praktyki.
Wcześniejsze wersje Luminara okazywały się świetnym narzędziem, gdy potrzeba było szybko przerobić przeciętnie wyglądające zdjęcie (suwak Accent AI potrafi niekiedy zdziałać cuda), ale były też naprawdę wygodne nawet przy bardziej wymagającej edycji. Tutaj wszystko jest być może nieco uproszczone, ale jeśli rzeczywiście „robi robotę”, to nie powinniśmy narzekać.
Jedynym problemem do tej pory była optymalizacja i stabilność - choć teoretycznie Luminar 4 powinien działać na 10-letnich komputerach z 8 GB RAM-u, program miewał niekiedy mocne zadyszki nawet w przypadku dużo bardziej zaawansowanych konfiguracji. Zdarzały się też nieoczekiwane restarty. Miejmy jednak nadzieję, że coś się w tej kwestii zmieniło.
O tym czy tak się stało możemy przekonać się kupując program ze strony producenta. Twórcy co prawda nie oferują wersji próbnej, ale w przypadku niezadowolenia z produktu obiecują zwrot pieniędzy „bez jakichkolwiek pytań” w ciągu 30 dni od daty zakupu.
Koszt licencji Luminar AI na jeden komputer wynosu 79 euro (około 355 zł). Jest to opłata jednorazowa, która da nam możliwość korzystania z programu przez nieograniczony czas. Producent ni wymaga wykupywania subskrypcji tak, jak ma to miejsce w przypadku produktów Adobe.
Więcej informacji znajdziecie na stronie skylum.com.