Wydarzenia
Vive la Résistance! W oku patrzącego - Marta Bogdańska w IFF
86%
Kolejna jasna stałka szwajcarskiego producenta. Czy nowy Irix 21 mm f/1.4, mimo braku autofokusa, przekona do siebie doskonale dopracowaną optyką i ergonomią? Sprawdzamy, jak spisuje się w praktyce.
Irix 21 mm f/1.4 to kolejny model bez autofokusa, ale z pełną komunikacją z aparatem. Przy ustawianiu ostrości możemy z powodzeniem korzystać z potwierdzenia ostrości w wizjerze (wyświetlaczu) lub funkcji focus peaking. Szeroki pierścień ostrości pracuje bardzo płynnie, a obrót zajmuje 140 stopni. Przez to ostrzenie jest wygodne i szybkie, bo jednym ruchem nadgarstka możemy przejść przez cały zakres. Po pewnym czasie fotografowania dochodzimy do takiej wprawy, że zapominamy o braku AF, nawet przy dynamicznych scenach.
Jak już było wspomniane w poprzednim rozdziale, pierścień ostrości można zablokować w każdej pozycji dokręcając pierścień Lock. W ten sposób można także zwiększyć opór przy ostrzeniu, ale w pełni zluzowany pracuje chyba najbardziej optymalnie.
Ten obiektyw był testowany z bezlusterkowcem Nikon Z 7 poprzez adapter FTZ. Bez żadnych problemów ostrzył w punkt, ale z lustrzankami (co pokazywały w testach wcześniejsze modele) może wystąpić zjawisko back - lub frontfocusa, dlatego warto na początku poświęcić chwilę na dostrojenie zestawu wykorzystując regulację AF w korpusie aparatu.
Irix 21 mm f/1.4 ostrzy z odległości 30 cm, czyli bardzo podobnie jak konkurencyjna Sigma. To pozwala podejść do tematu naprawdę blisko.