Akcesoria
Akcesoria PolarPro w oficjalnej dystrybucji Focus Nordic
95%
Druga generacja uniwersalnej pełnej klatki pretenduje do miana najbardziej wszechstronnego, a zarazem najbardziej użytecznego aparatu pełnoklatkowego na rynku. Sprawdzamy czy może zasłużyć na miano nowego standardu pracy zawodowych fotografów.
Modele EOS R5 i R6 były pierwszymi pełnymi klatkami producenta, które na poważnie podchodziły do kwestii filmowania. Miłym zaskoczeniem jest fakt, że producent zrobił kolejny krok naprzód i z modelu Canon EOS R6 Mark II uczynił jeszcze doskonalsze narzędzie do rejestracji wideo.
Możliwości aparatu nadal kończą się na 4K 60 kl./s, ale tym razem jest to zapis pełnoklatkowy bez cropa, a obraz próbkowany z jest z rozdzielczości 6K, co zapewnić ma nam jeszcze lepszą wyrazistość. W praktyce różnice będą prawdopodobnie mało zauważalne, bo maksymalna przepływność to nadal 230 Mb/s dla zapisu 8-bitowego i 320 Mb/s dla zapisu 10-bitowego. Mamy też opcję zapisu 6K ProRes RAW na rekordery Atomos Ninja V+, a aparat oferuje także tryb slow motion w rozdzielczości Full HD do 180 kl./s. Kolejny raz otrzymujemy też możliwość zapisu z 10-bitową głębią koloru i próbkowaniem 4:2:2, ale niestety wyłącznie w trybach HDR PQ i Log, i wyłącznie w standardzie H.265.
Ogólna jakość nagrań robi bardzo dobre wrażenie, a w szczególności cieszy to, że EOS R6 II naprawdę dobrze radzi sobie w warunkach słabego oświetlenia. Nagrania w Log-u nie są być może tak ostre, jak w niektórych aparatach konkurencji, ale zostawia to tylko większe pole manewru w postprodukcji. Najprzyjemniejszym zaskoczeniem jest chyba jednak to, że zapis 10-bit 4:2:2 w standardzie H.265 i kompresji IPB nie okazuje się przesadnie wymagający w obróbce. Po załadowaniu klipów na timeline programu Final Cut Pro X, byłem w stanie całkiem płynnie odtwarzać je nawet na starszym Macbooku Pro i7 z 2015 roku. Będzie to wiec dobra wiadomość dla osób, które pracują na nieco starszym sprzęcie, a chciałyby cieszyć się wszystkimi możliwościami aparatu.
Największym minusem dla wymagających twórców będzie fakt, że aparat nie oferuje opcji kompresji All-Intra i w każdym z trybów zapisuje obraz w kompresji międzyklatkowej IPB. W większości sytuacji różnica będzie mało zauważalna i nawet przy tych brakach aparat z powodzeniem nada się do pracy zawodowej. Wyjątkiem mogą być sceny, na których bardzo dużo się dzieje, gdzie przy kompresji IPB mogą uwidaczniać się pewne artefakty, ale jeśli nie obracamy się jeszcze w sferze zleceń wideo za kilkadziesiąt tys. złotych, nie powinniśmy sobie tym faktem zbytnio zaprzątać głowy. Mimo wszystko warto zauważyć, że konkurencyjny Lumix S5 IIX oferuje zapis ProRes 4:2:2 HQ na kartę lub dysk, toteż nie widzimy powodu, dla którego podobnych możliwości miałby nie oferować Canon (poza oczywistą chęcią utrzymania dystansu do modelu R5).
Co ciekawe, względem modelu R6, EOS R6 II uszczuplony jest o podstawowy profil C-Log. Aktualnie dostępny jest tylko C-Log 3, dla którego bazowe czułości to ISO 800 i ISO 3200. Co jednak bardzo wygodne, przy użyciu profilu Log można filmować także z niższymi czułościami (włącznie do ISO 100). Obrazek nie będzie wykorzystywał wtedy pełnej dynamiki Log-a, ale opcja ta może nam pomóc w sytuacjach gdy nie będziemy mieli przy sobie filtra ND i z uwagi na płaski profil obrazu będzie lepiej nadawała się do postprodukcji niż rejestracji w standardowych profilach obrazu.
Bardzo pozytywne wrażenie robi także autofokus w trybie filmowym. Jak zwykle otrzymujemy możliwość określenia z jaką prędkością aparat będzie przeostrzał z planu na plan i jak czuły będzie na pojawiające się w kadrze obiekty. Generalnie możemy sprawić, że ostrość będzie ustawiana płynnie niczym przy manualnym ostrzeniu systemem follow focus. Świetnie sprawdza się także dotykowy tracking i śledzenie oka, które przy odpowiedniej szybkości przeostrzania "wyłapuje" nawet bardziej dynamiczne sytuacje. Należy mieć jedynie na uwadze, że przy zwiększonej czułości AF aparat może niekiedy bardzo delikatnie pompować, co objawi się charakterystycznym drganiem nieostrości (a'la Panasonic). Jeśli więc nie filmujemy ludzi, warto obniżyć prędkość przeostrzania w aparacie.
W końcu EOS R6 Mark II to także brak limitu czasu nagrywania. Czy w parze z tym idzie także lepsza kontrola ciepła? Wygląda na to, że tak. W przypadku modelu EOS R6, po aktualizacjach problemy zaczynały się już po 45 minucie rejestracji. Przeprowadzając testy wytrzymałościowe, w modelu EOS R6 Mark II byłem w stanie nagrać ponad 2 godziny materiału 4K 25 kl./s i niecałe 1,5 godziny 4K 50 kl./s zanim aparat się wyłączył. Co ważne, nie z powodu przegrzania, a rozładowania akumulatora. EOS R6 Mark II wyświetla ikonkę informującą o temperaturze pracy, ale nawet przy 1,5-godzinnym zapisie 4K 50 kl./s wskaźnik nie przekroczył nawet połowy skali. Nowy Canon nie powinien więc sprawiać problemu przy nagrywaniu dłuższych form wideo.
W modelu R6 Mark II debiutują jeszcze dwie istotne nowości. Pierwsza to znana z kamer funkcja False Color, która pozwoli precyzyjnie ustawiać ekspozycję, a druga to możliwość zapisu materiału w pętli na 3 do 5 sekund przed uruchomieniem rejestracji. Oprócz tego standardowo otrzymujemy już wszelkie pomocy w postaci peakingu zebry czy monitora audio, a wszystkie ustawienia rozdzielimy wygodnie pomiędzy tryb foto i wideo.
Podsumowując tryb filmowy EOS-a R6 Mark II ma w zasadzie wszystko czego mogą wymagać współcześni twórcy wideo średniego szczebla. Nie jest to najbardziej rozbudowana specyfikacja w świecie pełnej klatki, ale o ile nie będziemy porywać się na typowo wysokobudżetowe produkcje niczego nie powinno nam tu zabraknąć.