Panasonic GH5 - pierwsze wrażenia

Panasonic zaprezentował dziś najnowszy model z rodziny GH, którą upodobali sobie filmowcy. Czy spełni pokładane w nim nadzieje? Podczas premiery mieliśmy możliwość przyjrzeć mu się bliżej.

Autor: Maciej Luśtyk

4 Styczeń 2017
Artykuł na: 9-16 minut

Aparaty z serii Panasonic GH oddały w ręce zwykłych użytkowników funkcje zarezerwowane wcześniej dla profesjonalnych kamer filmowych i spopularyzowały standard Mikro Cztery Trzecie wśród twórców wideo. Od premiery ostatniego modelu w serii mijają właśnie. Przez ten czas wśród użytkowników narosło wiele oczekiwań, co do tego jak powinien wyglądać jego następca. Pewien przedsmak tego, co nas czeka otrzymaliśmy podczas zeszłorocznych targów Photokina 2016, na których model GH5 został oficjalnie zapowiedziany. Dziś wiemy już wszystko. Czy nowy flagowiec będzie godnie reprezentować dziedzictwo serii.

Korpus z prawdziwego zdarzenia

Zmiany widać już na pierwszy rzut oka. Po pierwsze aparat jest znacznie masywniejszy od poprzednika i zaczyna przypominać bardziej małą lustrzankę niż aparat z segmentu Mikro Cztery Trzecie. Ma to jednak widoczne plusy. Po pierwsze, nowy Panasonic znacznie lepiej od poprzednika leży w ręce. Oferuje także większy (powiększenie 0,76x) i bardziej szczegółowy wizjer elektroniczny (3,68 Mp kontra 2,36 Mp u poprzednika) oraz dotykowy ekran LCD mogący pochwalić się takimi samymi usprawnieniami (3,2 cale oraz 1,62 Mp w porównaniu z 3 calami i rozdzielczością 1,04 Mp w poprzednim modelu). Różnica jest zauważalna od razu i przekłada się na większy komfort pracy.

Z ważniejszych zmian jakie dotknęły korpus aparatu trzeba wymienić pojawienie się joysticka ułatwiającego regulację autofokusa i nawigację po menu (rozwiązanie to pojawia się po raz pierwszy w aparacie systemu Mikro Cztery Trzecie), reorganizację przycisków na górnym panelu (pojawił się na nim przycisk Rec, a dzięki profilowanej obudowie przycisk korekcji ekspozycji jest łatwiej dostępny) oraz pojawienie się drugiego wejścia na kartę pamięci (standard UHS-II, możliwość dublowania, rozdzielania lub kontynuowania zapisu między nośnikami). Co ciekawe, podczas filmowania otrzymamy możliwość podmiany jednej z zapełnionych kart w czasie rejestracji (Hot Swap), co pozwoli na zgrywanie materiału na bieżąco i wydłużenie czasu rejestracji. Po raz pierwszy otrzymujemy także pełnowymiarowe złącze HDMI oraz port USB-C.

Oprócz tego, usprawnieniom konstrukcyjnym uległy pokrętła - ich obsługa jest teraz znacznie wygodniejsza, a cały korpus otrzymał także lepsze uszczelnienia, które oferować mają taki sam poziom zabezpieczenia aparatu jak w przypadku modelu Olympus OM-D E-M1 Mark II. Oprócz odporności na kurz i zachlapania, aparat będzie w stanie pracować w temperaturach sięgających -10 stopni Celsjusza. Warto także wspomnieć o nowym mechanizmie wbudowanego mikrofonu, który dzięki dodatkowemu mikrofonowi referencyjnemu będzie w stanie lepiej zebrać i na etapie przetwarzania anulować szumy - zarówno te z tła, jak i te spowodowane funkcjonowaniem aparatu, systemu AF itp.

Zupełnie nowe wnętrze

To tyle jeśli chodzi o konstrukcję. A co skrywa wnętrze aparatu? Trzeba przyznać, że zmieniło się niemal wszystko. Po pierwsze otrzymujemy nową 20,3-milionową matrycę bez filtra dolnoprzepustowego, wspieraną nową generacją procesora Venus Engine. Inżynierowie zadbali o to, by ten zestaw zapewnił użytkownikom zupełnie nowe doznania. Po pierwsze, otrzymujemy teraz szybszy tryb seryjny (9 kl./s z pełnym wsparciem ciągłego AF, 12 kl./s z trybie pojedynczym) i znacznie pojemniejszy bufor (100 plików RAW i brak limitu dla plików JPEG). Ale nowy procesor oznacza także znacznie szybsze próbkowanie sensora, co przekłada się na zminimalizowanie efektu rolling shutter podczas używania migawki elektronicznej bądź rejestracji filmu. Co chyba jednak najważniejsze, podczas filmowania w jakości 4K nareszcie nie będziemy musieli przejmować się współczynnikiem cropa - obraz będzie próbkowany z całej powierzchni sensora.

Lepszy procesor to także większe możliwości autorskiego trybu 4K Photo, który bazując na funkcjach filmowych aparatów Panasonica, pozwala na wykonywanie zdjęć seryjnych w mniejszej rozdzielczości (8 Mp) z prędkościa 30 kl./s. Tutaj po raz pierwszy otrzymujemy tryb 6K Photo, w którym rozmiar zdjęć zostanie ograniczony jedynie do 18 Mp, co sprawia, że po raz pierwszy zdjęcia wykonane w tym trybie będziemy mogli bez problemu wydrukować w większej rozdzielczości. Sam tryb staje się tym samym także poważną konkurencją dla trybów seryjnych innych producentów. Warto też wspomnieć, że w wariancie 4K Photo maksymalna prędkość serii wzrosła do 60 kl./s - raczej nie będziemy mieli problemu z uchwyceniem decydującego momentu.

Nie można także zapomnieć o usprawnionym systemie autofokusa DFD (Depth From Defocus), który już wcześniej szybkością dorównywał najlepszym lustrzankom. Teraz będzie dorównywać także możliwościami. Oprócz szybszego i bardziej precyzyjnego pomiaru, system został wyposażony w detektor ruchu, który udoskonalić ma śledzenie szybko poruszających się obiektów,  a w ręce użytkowników oddane zostały popularne ostatnimi czasy funkcje regulacji prędkości i czułości pomiaru ciągłego AF. Z tego co udało nam się zaobserwować, autofokus bardzo dobrze radzi sobie nawet w mocniej zaciemnionych miejscach, na ostateczny werdykt przyjdzie nam jednak zaczekać aż aparat trafi do nas na testy. Jeżeli w rzeczywistości system okaże się tak skuteczny jak obiecuje producent, GH5 może okazać się bardzo poważną konkurencją dla najnowszych bezlusterkowych flagowców, takich jak Olympus OM-D E-M1 Mark II, Fujifilm X-T2 czy Sony A6500.

Brak filtra dolnoprzepustowego i nowe rozwiązania z zakresu przetwarzania (informacje o kolorach sczytywane z wielu pikseli na raz, osobne przetwarzanie gładkich i szczegółowych partii obrazu) zapewnić mają także bardziej szczegółowe zdjęcia, lepsze odwzorowanie kolorów i brak niechcianych “artefaktów”, które niekiedy uwidaczniały się wcześniej na ostrych krawędziach fotografowanych obiektów.

Niestety oglądany przez nas model nie był egzemplarzem produkcyjnym toteż nie mogliśmy wykonywać nim zdjęć, ale przedstawiciele firmy zaprezentowali nam wielkoformatowe wydruki zdjęć, wykonane modelem GH5 i poprzednikiem. Różnica w jakości jest naprawdę znacząca, co zauważymy głównie w przypadku szczegółowych tekstur i wyższych czułości. W ten stan rzeczy wkład ma także nowy algorytm odszumiania, który zachowuje więcej detali jednocześnie lepiej redukując cyfrowe ziarno.

Nowością, którą użytkownicy zapewne przyjmą wyjątkowo ciepło jest 5-osiowa stabilizacja Dual I.S. 2 łącząca stabilizację matrycy z systemami stabilizacji niektórych obiektywów Panasonica. Nowy algorytm lepiej radzić ma sobie z kompensacją drgań i oferować stabilizację o skuteczności 5 EV. Podczas niedługiego czasu jaki spędziliśmy z aparatem i możliwości zobaczenia wykonanych zdjęć wyłącznie na ekranie LCD, trudno nam było ocenić jej rzeczywistą wydajność, choć trzeba przyznać, że nawet przy czasach migawki rzędu 1/4-1/2 sekundy zdjęcia wydawały się nieporuszone.

 

Jesteśmy ciekawi czy system okaże się równie wydajny jak przechodząca najśmielsze oczekiwania stabilizacja najnowszego Olympusa OM-D E-M1 Mark II. Jednak nawet w przypadku mniejszej skuteczności i tak będzie wygodnym ułatwieniem podczas filmowania z ręki.

Filmowy gigant

Tym, co jednak najbardziej interesowało użytkowników oczekujących premiery nowego flagowca Panasonica są jego możliwości filmowe. Te powinny sprostać oczekiwaniom nawet bardziej wymagających twórców wideo - na rynku filmujących aparatów wyznaczają bowiem nowe standardy. Po raz pierwszy w bezlusterkowcu otrzymujemy możliwości zapisu 4K (3840 x 2160 pikseli) z prędkością 60 kl./s w standardzie IPB. W dodatku bez cropa. Z kolei w jakości Full HD maksymalny klatkaż wzrośnie aż 180 kl./s, co z pewnością zachwyci wszystkich miłośników filmów w zwolnionym tempie. Cieszy nas również zniesienie limitu czasowego dla rejestracji wideo. Od teraz długość pojedynczego klipu ograniczać będzie jedynie pojemność karty pamięci. Standardowo już otrzymamy także profil Vlog-L, który w poprzedniku pojawił się po aktualizacji.

Jednym z ważniejszych osiągnięć jest także możliwość wewnętrznego zapisu materiału z 10-bitowym próbkowaniem 4:2:2 All-Intra przy przepływności sięgającej 400 Mb/s. Z tej funkcji wyłączony jest jednak zapis 4K 60 kl./s. Aby z niej korzystać, będziemy musieli zejść do 30 klatek na sekundę.

Funkcja ta pojawi się jednak dopiero wraz z aktualizacją firmware’u przewidzianą na lato 2017 roku. Wraz z aktualizacją otrzymamy coś, czego nie oferuje obecnie żaden aparat na rynku - anamorficzny zapis 6K 30 kl./s (format 4:3), który prawdopodobnie będzie wykorzystywał taką samą powierzchnię sensora jak w trybie 6K Photo.

Oprócz tego, w aparacie pojawił się profil gamma 709 like, który oferować ma efekty zbliżone do powszechnie używanego w branży telewizyjnej standardu Rec. 709. Otrzymujemy także dobrze znaną filmowcom funkcję Knee Control, dzięki której będziemy mogli wydobyć więcej informacji z jasnych partii obrazu. Wisienkę na torcie stanowić ma dedykowany, profesjonalny adapter mikrofonowy z dwoma wejściami XLR, możliwością ręcznej regulacji poziomów audio, filtrem górnoprzepustowym i zasilaniem Phantom 48V.

Z innych nowości warto także wspomnieć o nowym układzie menu (więcej pozycji na każdej podstronie, mniej zakładek), który na pewno ułatwi nawigację bo funkcjach oferowanych przez aparat, oraz o dedykowanym battery gripie, pozwalającym na wygodną pracę w pionie i oferującym dodatkowe źródło zasilania (w jego wnętrzu znajduje się dodatkowa bateria. Na razie nie wiadomo jednak w jakim stopniu użycie uchwytu pozwoli wydłużyć czas pracy aparatu.

Lider rynku?

Wygląda na to, że Panasonic stworzył aparat, który nie tylko ma szansę zagrozić pozycji najnowszego flagowca Olympusa, ale także namieszać na całym rynku bezlusterkowców. 60 kl./s w jakości 4K, brak cropa podczas filmowania i wewnętrzne próbkowanie 4:2:2 będzie wystarczającym powodem, by zwrócić uwagę twórców wideo, którzy do tej pory przywiązani byli do systemu Sony, a jeśli autofokus w rzeczywistości okaże się tak dobry, jak zapowiada producent, możemy zyskać solidnego rywala dla Fujifilm X-T2, Sony A6500, a nawet lustrzanek z górnej półki. Oczywiście w przypadku Panasonica otrzymujemy mniejszy sensor Mikro Cztery Trzecie, który pod pewnymi względami ustępuje matrycom pełnoklatkowym i APS-C, ale nie będzie to żadnym problemem w przypadku rejestracji wideo ani szybkiej fotografii sportowej, której zwykle nie oglądamy w formie wielkoformatowych powiększeń, choć te, jak mogliśmy zobaczyć na własne oczy, również prezentują się okazale.

W obliczu ostatnich premier, całkiem atrakcyjnie prezentuje się cena aparatu - 1999 dolarów za body. To tyle samo ile przyszłoby nam zapłacić za Olympusa OM-D E-M1 Mark II lub Nikona D500 i tylko niewiele więcej niż obecnie kosztują aparaty Sony A6500 i Fujifilm XT2. A z tego zestawienia, pod względem możliwości nowy Panasonic wydaje się być najbardziej uniwersalny. Z niecierpliwością czekamy, aż aparat trafi do nas na testy.

 

Skopiuj link

Autor: Maciej Luśtyk

Redaktor prowadzący serwisu Fotopolis.pl. Zafascynowany nowymi technologiami, choć woli fotografować analogiem.

Komentarze
Więcej w kategorii: Aparaty
Leica SL3 - test praktyczny i zdjęcia przykładowe [RAW]
Leica SL3 - test praktyczny i zdjęcia przykładowe [RAW]
Ta sama niemiecka precyzja, ale teraz z 60 Mp na pokładzie, szybszym autofokusem i odchylanym wyświetlaczem. Sprawdziliśmy, jak Leica SL3 spisuje się w praktyce.
21
Canon EOS R8 - test aparatu
Canon EOS R8 - test aparatu
Najnowsza kompaktowa pełna klatka Canona przełamuje schemat tego, co może oferować aparat dla amatorów. Specyfikacja zapożyczona z wyższego modelu R6 Mark II i przystępna cena...
41
Fujifilm X100VI - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe
Fujifilm X100VI - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe
Szósta generacja jednego z najbardziej oryginalnych aparatów na rynku wprowadza do serii stabilizowaną matrycę o wysokiej rozdzielczości 40 Mp. To nowe możliwości kadrowania i pracy ze...
41
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (9)