Wydarzenia
Melchior Wańkowicz. Fotoreporter - wystawa nieznanego dorobku reportera literackiego
89%
Następca flagowego modelu EOS-1D X oferuje usprawnienia na niemal każdej płaszczyźnie i udowadnia, że szybka profesjonalna fotografia jeszcze długo pozostanie domeną lustrzanek. Przekonajmy się jak nowe możliwości przekładają się na komfort i wydajność pracy zawodowego fotografa.
Canon EOS-1D X Mark II wyposażony został w nową, 20-milionową matrycę CMOS wspieraną dwoma procesorami DIGIC 6+, która dostarczy nam obraz w maksymalnej rozdzielczości 5472 x 3648 px, co pozwoli na wykonanie wydruku wysokiej jakości (300 dpi) w rozmiarach około 46 x 30 cm. Po raz pierwszy pełnoklatkowa matryca producenta wyposażona została w przetworniki ADC (analogowo cyfrowe) umieszczone bezpośrednio na matrycy, co według producenta ma wpływać na poprawę zakresu dynamicznego i zmniejszenie zaszumienia w całym zakresie czułości.
Ciekawą funkcją jest zaimplementowany system retuszu kurzu, który zbiera informacje o zabrudzeniach na matrycy i mapuje odpowiednie piksele. Z pewnością pomoże to wydłużyć czas między rutynowymi wizytami w serwisie i pozwoli także zniwelować efekty występowania tzw. gorących pikseli.
Poziom szumów i reprodukcja szczegółów mierzona jest dla plików JPEG w najwyższej, dostępnej rozdzielczości, dla najniższego ISO i ze standardowymi ustawieniami oraz dla najniższych ustawieniami odszumiania i wyostrzania. Pomiar wykonywany jest dla wszystkich dostępnych ekwiwalentów ISO co 1EV. Wykres przedstawia utratę szczegółów wraz ze wzrostem zaszumienia.
Aparat pozwala na pracę w zakresie czułości ISO 100 – 51 200 (rozszerzane do ISO 50 – 409 600). Obrazek dostarczany przez lustrzankę, jak zwykle w przypadku Canona jest dosyć miękki, niemniej jednak wysoce szczegółowy. Co chyba najważniejsze, to że obraz pozostaje bogaty w detal nawet na wyższych czułościach. Nie zauważamy też widocznej straty na kolorystyce obrazu. Widoczny spadek jakości odnotowujemy dopiero w okolicach ISO 3200-6400, niemniej jednak obraz pozostaje w pełni użyteczny aż do wartości rzędu ISO 12 800, a nawet 25 600 - choć tu zauważalne już będą wielobarwne szumy.
Jeśli chodzi o czułości rozszerzone, w wyjątkowych sytuacjach można będzie zaakceptować jakość dostarczaną przez aparat przy wartości ISO 102 400. Wyższe czułości w żadnym wypadku nie nadają się już do użytku.
Co istotne, szum nie wpływa inwazyjnie na jakość obrazu i nawet w okolicach ISO 12 800 jest jeszcze bardzo drobny i przyjemny dla oka. Dobrze radzi sobie z nim systemowe odszumiania, niemniej jednak włączenie tej opcji wiążę się z pogorszeniem jakości zdjęcia, co będzie szczególnie zauważalne na wysokich czułościach. W większości sytuacji lepsze efekty uzyskamy wyłączając odszumianie obrazu.
Tak jak obiecywał producent, obserwujemy znaczną poprawę w kwestii zakresu dynamicznego matrycy, który dla plików RAW wynosi ponad 13,5 EV. Aparat bardzo dobrze radzi sobie w kontrastowych sytuacjach i raczej nie będziemy mieli problemów z dynamiką, na którą narzekali użytkownicy wielu wcześniejszych aparatów producenta. Co ważne dynamika utrzymuje się na względnie wysokim poziomie aż do wartości ISO 6400.
Canonowi często zarzuca się brak innowacyjności, ale to właśnie projektanci tej firmy regularnie prezentują funkcje, które znacznie wyprzedają konkurencję. Tak jest chociażby w przypadku automatycznego balansu bieli z priorytetem bieli, który po raz pierwszy mogliśmy testować przy okazji modelu 80D.
W praktyce aparat idealnie balansuje biel, niezależnie od temperatury oświetlenia danej sceny, zwłaszcza w kłopotliwym oświetleniu żarowym gdzie. Podobną funkcję oferują również najnowsze Nikony, ale jak mogliśmy przekonać się testując Nikona D500, system Canona sprawdza się znacznie lepiej.
Co ciekawe, automatyczny balans bieli z priorytetem bieli radzi sobie ciut gorzej niż w przypadku modelu 80D, niemniej jednak odchylenia szarości rzędu 7 jednostek w skali Lab będą ledwo widoczne na zdjęciach.
Warto wspomnieć, że gdyby efekty uzyskiwane w tym trybie wydały się nam nienaturalne (na przykład w świetle żarowym), możemy skorzystać ze zwykłego pomiaru automatycznego, który temperaturę barwową zdjęć balansować będzie z uwzględnieniem temperatury oświetlenia danej sceny.
Balans bieli zdefiniowany ręcznie
Aparat świetnie radzi sobie z reprodukcją kolorów. Obserwujemy delikatną tendencję do wpadania w zimniejsze tonacje, jednak w większości przypadków różnice w odzworowaniu barw wynoszące między 5, a 10 jednostek na skali przestrzeni Lab nie będą widocznie wpływały na odbiór zdjęcia.