Wydarzenia
Melchior Wańkowicz. Fotoreporter - wystawa nieznanego dorobku reportera literackiego
Temat miesiąca
Fotografia portretowaJaki jest sekret udanego portretu? Jak pracować z modelem, by powstał szczery obraz portretowanej osoby? Zobaczcie co o swoim stylu pracy mówią zawodowcy.
Gdy obserwuję prasę współczesną, to mam wrażenie, że te wszystkie fotografie portretowe są takie same. Taka sama stylistyka. Zautomatyzowany świat. My ustawialiśmy aparat ręcznie, w zależności od światła, bohatera, przestrzeni. Nie twierdzę, że ten sposób jest lepszy, ale jest to bardziej świadome fotografowanie. Każdy mój ruch z aparatem w ręku wymagał zastanowienia się i wypracowania ujęcia (…) Ja się zawsze starałem umawiać z bohaterem w przestrzeni, w której żył i mieszkał.
fot. Wojciech Plewiński, na zdjęciu Maja Wodecka
To mówi o człowieku, na jakim jest etapie, jak porządkuje sobie życie. To w pewnym sensie może pomóc zbudować ujęcie. Starałem się także możliwie dobrze pracować i mentalnie, i fizycznie. Nigdy nie używałem lampy błyskowej, zawsze kombinowałem ze światłem zastanym. Szukałem własnego stylu.
fot. Andrzej Świetlik, na zdjęciu Grzegorz Ciechowski
Staram się szybko nawiązać bliski kontakt z portretowaną osobą, a potem, po sesji, równie szybko o niej zapominam. Portretowanie to dość intymna relacja. Ostatnio robiłem sesję z trzema osobami. Nie wiem która, ale jedna z nich wyssała ze mnie bardzo dużo energii. Czułem się potwornie zmęczony. Nie wiem, jak to się dzieje i nie potrafię tego precyzyjnie nazwać, lecz zauważam takie zjawiska. Zależy mi na tym, żeby osoba, którą fotografuję, zachowała się tak, by jej zewnętrzność wyraziła zauważalny pierwiastek jej osobowości. A to kosztuje. Czasem dużo.
fot. Szymon Szcześniak, na zdjęciu Grzegorz Miecugow
Fotografowie za dużo rozmawiają o sprzęcie. Zawsze powtarzam, że dobry portrecista musi lubić ludzi, nie może wprowadzać dystansu, osoba fotografowana w żadnym momencie nie może czuć się wykorzystana. Oczywiście zawsze ingerujemy w czyjeś życie, bo to nie jest naturalne, że podchodzimy do kogoś i mówimy, że chcemy zrobić mu zdjęcie. Odbiorca nie może mieć też wrażenia, że to jest jakieś powierzchowne przedstawienie twarzy człowieka. Bo za tym człowiekiem idzie jakaś historia, to jest najpiękniejsze w portrecie. Oglądając dobry portret, zatrzymujemy się nad nim na chwilę, nie przerzucamy dalej jak strony czasopisma. Zaczynamy się zastanawiać, kim jest bohater tego zdjęcia. I to jest wtedy dobry portret. Liczy się siła wyrazu.
fot. Robert Wolański, na zdjęciu Roman Polański
Gdy spotykałem się z ludźmi po raz pierwszy na planie, moją metodą jest rozmowa o tym, co chcemy zrobić. Pijemy kawę i oczywiście zależnie od czasu, jaki mamy do dyspozycji na planie, rozmawiamy. Do pracy zawsze przychodzę przygotowany, niezależnie od tego, jakie mam narzędzia i zadanie do wykonania.Zawsze trzeba się porozumieć, okazać szacunek i zaufanie, a dopiero potem zaczyna się robić zdjęcia. (…) Nie mam definicji dobrego portretu. Zdjęcie jest wypadkową różnych czynników, więc nie da się tego zdefiniować, tak, jak poeta nie może podać definicji dobrego wiersza. To jest sytuacja.
fot. Bartek Wieczorek, na zdjęciu Monika Brodka
Na zdjęciach portretowych często wychodzi dużo z charakteru fotografa. Jestem introwertyczną osobą i myślę, że dlatego szukam w ludziach mocnego spojrzenia, melancholii i spokoju (…) Bardzo lubię spotkać się z portretowaną osobą w jej naturalnym środowisku, bez ekipy, jedynie z asystentem. Dla wysokonakładowych gazet robię oczywiście komercyjne sesje, gdzie na planie kręci się mnóstwo osób, realizujemy stylizacje i pomysły redakcji. W obu przypadkach najważniejszy jest dla mnie bliski kontakt z fotografowaną osobą (…) Przez ostatnie dwa i pół roku dużo eksperymentowałem. Robiłem bardzo dużo portretów do niszowych magazynów i kampanii dla projektantów, którzy ufali mi i dawali wolną rękę. Szybko odkryłem, że wolę naturalne, miękkie światło od sztucznego, a prawdę od kreacji.
fot. Jacek Poremba, na zdjęciu Robert Kupisz
Zawsze staram się, by portret był po trosze również moim autoportretem. W formalnej i energetycznej stronie zdjęć szukam siebie. Mam dwie drogi: komercyjną i autorską, i pierwszą z nich staram się traktować również osobiście. Jest to trudne, nie zawsze starcza czasu i możliwości, ale w tym roku mija 21 lat od rozpoczęcia mojej pracy zawodowej i muszę przyznać, że chociaż nie zawsze było różowo, to zawsze walczyłem o swoją fotografię i to siebie chciałem "sprzedawać" w zdjęciach. Jednak usługowy wymiar fotografii komercyjnej bywa pomocny. Lubię słuchać wytycznych klienta, to pozwala nam spotkać się w połowie drogi. Najtrudniejsze są dla mnie sesje, w których słyszę, że mogę zrobić co chcę (...) Gdy fotografuję anonimowych ludzi, nigdy nie podglądam. Nie interesuje mnie siedzenie za rogiem z teleobiektywem.
Każdy portret jest spotkanym wcześniej człowiekiem. Dlatego zawsze pytam o pozwolenie, nawiązuję kontakt. (...) Trudno jest zrobić zdjęcie, które będzie się wyróżniało spośród tysięcy podobnych i na równym poziomie. Dlatego powtarzam, że trzeba szukać własnego charakteru pisma. Fotografia jest dziś trochę tym, czym kiedyś było słowo pisane. Dziś każdy potrafi pisać, ale nie każdy napisze książkę; podobnie rzecz ma się z fotografią. Polecam oglądanie, próbowanie, nawet naśladowanie we własnej manierze innych fotografów, ale jednocześnie szukanie w tym własnego elementu. Sam miałem swoich własnych mistrzów. Warto znaleźć sobie wzór, kogoś, kto skróci nam drogę nauki.
fot. Volker Hinz, na zdjęciu Woody Allen
Kiedy kogoś fotografuję, pozwalam mu się zrelaksować, po prostu być człowiekiem. Jednocześnie staram się być uprzejmy i miły, a swój cel osiągam w międzyczasie. Należy też być zawsze przygotowanym. Mam swoje małe archiwum ze szkicami portretów i zawsze, przed każdą sesją, przeglądam sobie te pomysły, robię notatki. Trzeba się mocno wczuć w sytuację. Mam swoje triki. Można przewracać oczami albo wydawać śmieszne dźwięki, cokolwiek, co sprawi, że człowiek może rozluźnić się, zrelaksować. To bardzo ważne. Kiedy uda Ci się wywołać uśmiech, najważniejszy moment następuje, gdy pomału znika on z twarzy. Człowiek już się tak nie szczerzy, ale wyraz twarzy nadal jest błogi - tak jak po orgazmie (śmiech). Złapanie tego momentu największego luzu nie jest łatwe.
Wszystkie cytowane wypowiedzi zaczerpnięte zostały z wywiadów opublikowanych w magazynie Digital Camera Polska. Wydania archiwalne dostępne są pod adresem ulubionykiosk.pl.