Branża
Canon zmienia sposób świadczenia usług gwarancyjnych i serwisowych w Polsce - od teraz aparaty będą naprawiane w Niemczech
Temat miesiąca
Fotografia portretowaTak efektowny portret, z ogromną łatwością i przy minimalnych nakładach finansowych wykonacie w domowym studio, korzystając z lamp reporterskich i filtrów żelowych.
Kolorowe światła otaczają nas ze wszystkich stron. Podświetlają budynki i pomniki, malują neonowe obrazy witryn sklepowych, budują nastrój w filmie i reklamie. Właśnie ta ostatnia cecha znalazła zastosowanie również w fotografii portretowej. Powracająca moda na styl lat 80. przyniosła ze sobą feerię barw coraz częściej wykorzystywaną w fotografii i filmie. Wspomnieć tu można chociażby teledysk The Weeknd feat. Daft Punk - "I feel it coming" lub powracający w wielkim stylu film Blade Runner. Także Gwiezdne wojny przyzwyczaiły nas do niebieskich i czerwonych refleksów tańczących po twarzach bohaterów podczas walki na miecze świetlne. W niniejszym artykule postaram się opisać dla Was krok po kroku, jak powtórzyć przedstawione na zdjęciach efekty kolorystyczne.
Po pierwsze muszę przyznać, że pomysł na tę sesję zrodził się po n-tym już z rzędu obejrzeniu najnowszej części gwiezdnej sagi - Ostatni Jedi oraz filmu Blade Runner 2049, który wręcz kipiał neonowymi kolorami. Postanowiłem wykorzystać trzy barwy - czerwoną, niebieską oraz różową. Szczególnie ta ostatnia w połączeniu z niebieskim i fioletem narzuca jednoznaczne skojarzenia z neonowym stylem lat 80.
Moją modelką była tego dnia Ania z MANGO Models. Ania specjalnie na tę sesję wygrzebała z szafy niebieską bluzę z rozszerzanymi rękawami. Kontrast pomiędzy jej szczupłą i delikatną sylwetką, a oversize’ową bluzą ciążącą w dole kadru bardzo mi się spodobał. Podczas całej sesji korzystałem z tła kartonowego barwy szarej. Okazało się to dobrym pomysłem, ponieważ z uwagi na niewielki rozmiar studia nie mogłem zbyt daleko odsuwać modelki i lamp od tła w celu jego skutecznego wyciemnienia. Podejrzewam, że używając zupełnie białego tła, miałbym z tym spory problem. Te kilka tonów szarości pomogło skutecznie zgasić tło na zdjęciu nr 3.
Do pracy zaprzągłem trzy lampy reporterskie o liczbie przewodniej 58. Lampy o takich parametrach są względnie tanie (ceny zaczynają się już od 300 zł), dzięki czemu możemy w cenie już poniżej 1000 zł skompletować aż trzy źródła światła błyskowego, które z powodzeniem wystarczą nam do pracy portretowej w małym domowym studio. Ponieważ sesję wykonywałem w Akademii Fotografii, korzystałem z dużych, ciężkich statywów studyjnych. Użytkownik "domowy" może niskim kosztem zaopatrzyć się w lekkie statywy oświetleniowe, których ceny zaczynają się już od ok. 30 zł. Statywy te przydadzą się nie tylko w domowym studio, ale też możecie wykorzystać je błyskając w plenerze.
Do kompletu brakowało mi jeszcze kilku elementów: łamanych głowic z sankami do zamocowania lamp na statywach, wysrebrzonej od wewnątrz parasolki do równomiernego rozproszenia światła głównego na postaci modelki, wyzwalacza radiowego oraz filtrów żelowych. Filtry to kolejny, tani element złożonego na potrzeby tej sesji zestawu. Paczkę zawierającą kilkanaście rodzajów filtrów wraz z mocowaniem na jedną lampę błyskową możecie kupić już za trzydzieści-czterdzieści złotych.
Zasada działania filtrów jest banalnie prosta - wybrany filtr wsuwamy w przezroczystą kieszonkę, którą za pomocą pasków z rzepami mocujemy na lampie. Ot, cała filozofia. Do wykonania zdjęć wybrałem aparat pełnoklatkowy z obiektywem stałoogniskowym 100 mm. Po skompletowaniu zestawu mogliśmy przystąpić do pracy.
Na początek postanowiłem wykorzystać wszystkie trzy lampy błyskowe. Dwie z nich ustawiłem w tryb slave, natomiast jedna pracowała w trybie master łącząc się bezpośrednio z wyzwalaczem radiowym na moim aparacie. Dwie lampy umieszczone za modelką wyposażyłem w filtr czerwony, aby uzyskać mocną i odcinającą się od reszty zdjęcia kontrę z obu stron modelki. Używając zoomu lampy skupiłem światło na twarzy i szyi Ani. Operowanie zoomem lampy reporterskiej jest świetnym sposobem na szybką modyfikację strumienia światła, obywającym się bez żmudnego montowania dodatkowych wysłaniaczy.
Postanowiłem, że kontry będą dość mocne, dlatego ustawiłem moce lamp na 1/8 ich maksymalnej wartości przy oddaleniu od modelki o około 1 metr. Należy pamiętać, że ciemne filtry o intensywnej barwie, jak np. czerwony lub niebieski, pochłaniają bardzo dużą część przechodzącego przez nie światła, co widocznie zmniejsza efektywną moc błysku. Dlatego też używając ich, pamiętajcie o odpowiednim zwiększeniu mocy lampy lub zmianie parametrów ekspozycji (przysłona, ISO) w Waszym aparacie.
Na szczęście przy ciasno kadrowanym portrecie możemy ustawić lampy blisko modela, dzięki czemu mogłem fotografować przy użyciu ISO 100 i wartości przysłony f/10. Jako światła głównego użyłem lampy wyposażonej w filtr niebieski. Zależało mi jednak, aby światło zostało równomiernie rozprowadzone tak po modelce, jak i delikatnie na tle za nią. Użycie wysrebrzonej parasolki pozwoliło uzyskać zamierzony efekt. Statyw z parasolką ustawiłem pod kątem około 60 stopni w stosunku do modelki, a samą parasolkę podniosłem lekko z góry nachylając ją w stronę Ani, aby przy ustalonej wcześniej pozie uzyskać delikatny cień jej nosa i trójkąt światła pod lewym okiem.
Pozostało mi tylko ustawić lampę światła głównego na 1/2 mocy, ponieważ straty światła generował zarówno ciemny filtr niebieski, jak i odbicie w parasolce, po czym przystąpiliśmy do fotografowania. Prawie natychmiast uzyskałem zadowalający mnie efekt. Gruntowne zaplanowanie i przemyślenie sceny pozwoli Wam zaoszczędzić wiele czasu podczas pracy w studio - zmęczenie szybko daje się we znaki tak Wam jak i modelowi, a podczas przydługiej sesji atmosfera powoli "siada". Unikajcie tego dzięki wcześniejszemu wizualizowaniu planowanej sceny w wyobraźni i montowaniu seta według założonego planu, a nie metodą prób i błędów.
Przystępując do realizacji drugiego zdjęcia postanowiłem lekko zmodyfikować ustawienie lamp. Tym razem kontry zamieniły się w oświetlenie tła. Obydwie lampy wycelowałem w ten sam punkt za głową Ani. Podkręcenie mocy pozwoliło uzyskać naprawdę bardzo jasną plamę czerwonego światła. Znów zmieniłem zoom lamp, tym razem na wartość około 50 mm. Dzięki temu zabiegowi uzyskałem mocną plamę światła za głową modelki, która ciemniała do dołu jednostajnym gradientem skupiając tym samym wzrok widza na głównym elemencie zdjęcia - twarzy. Światło główne przesunąłem tym razem w pozycję 45 stopni w stosunku do modelki, nie zmieniając jego wysokości.
Ponieważ zamierzonym efektem było uzyskanie na tle światła różowego przechodzącego gradientem w fioletowe, poprosiłem retuszerkę Elę Jocz o wykonanie prostego zabiegu w zakładce HSL Lightrooma - przesunięcie wartości suwaka Luminance dla barwy czerwonej w pozycję in plus, aż do uzyskania różu z czerwieni. Przy pracy z filtrami barwnymi narzędzie to pozwoli Wam osiągać fantastyczne efekty za pomocą dosłownie kilku kliknięć.
Ideą trzeciego zdjęcia było "zgaszenie" tła, wyostrzenie cieni i oświetlenie modelki dwoma źródłami światła różnej barwy. Postanowiłem pozostać przy świetle niebieskim jako głównym dla zachowania spójności zdjęć z całej sesji. Światło główne zbliżyłem mocno do modelki, podniosłem je też o wiele wyżej niż poprzednio, nachylając jednocześnie mocniej czaszę parasolki w stronę twarzy Ani. Pozwoliło to uzyskać ostre i głębokie cienie współgrające z mocnym odcięciem modelki od ciemnego tła.
Po ustaleniu mocy lamp w ich nowym położeniu, od razu udało mi się uzyskać zadowalający efekt. Skierowanie światła głównego pod odpowiednim kątem na modelkę pozwoliło "ślizgnąć" się jego promieniom po sylwetce Ani, nie dotykając jednocześnie tła, które choć w rzeczywistości szare, na zdjęciu wyszło prawie zupełnie czarne. Dzięki starannemu zmontowaniu seta zaoszczędziłem wiele czasu i nerwów tak swoich, jak i retuszerki.
Mam nadzieję, że ten krótki raport z sesji zdjęciowej zainspiruje Was do własnych eksperymentów z kolorami, a Wasze portfolio portretowe urośnie o kolejne świetne zdjęcia. Jednocześnie bardzo dziękuję Ani za udaną współpracę, a Eli Jocz za profesjonalny retusz zdjęć.
Tekst i zdjęcia: Adrian Norbert Cuper / Akademia fotografii