Aparaty
Panasonic Lumix - nowe oprogramowanie dla modeli S9, S5II, S5IIX i G9 II
Sarah Moon będzie gościnią jubileuszowej, 10. edycji Vintage Photo Festiwal. Na gali otwarcia otrzyma „Złotą Rolkę” za całokształt twórczości.
Dla mnie to te zdjęcia, które mogę pokazywać nawet wiele lat po ich zrobieniu. Ale tak naprawdę, nie sądzę, żebym była w stanie odpowiedzieć na to pytanie – ponieważ tylko czas to pokaże.
Życie to ciągły ruch, a moja praca stale się zmienia. Najnowsze fotografie zawsze najbardziej mnie interesują, ponieważ czuję, że są mi najbliższe. „Where does the white go…” to jedna z ostatnich serii, nad którymi pracowałam, gromadząc polaroidy naznaczone upływem czasu. Nie nazwałabym tego „opus magnum”, ale ten cykl ma dla mnie duże znaczenie.
Nie, wcale. Tak naprawdę to Guy Bourdin zaszczepił we mnie chęć zajęcia się fotografią modową, ponieważ używał jej jako trampoliny dla swojej wyobraźni i miał bardzo swobodną interpretację mody.
Nie sądziłam, że mogłabym zajmować się czymkolwiek innym. Jednak to nie osoby, które podziwiałam fotograficznie, miały na mnie największy wpływ. Chciałabym tu wspomnieć Roberta Delpire’a (paryski wydawca, redaktor, kurator, producent filmowy - przyp.red.), który jako pierwszy dał mi pewność siebie w tym, co próbowałam osiągnąć. Jako na człowieka natomiast, wpływ ma na mnie wszystko, co mnie fascynuje – malarze, muzycy, pisarze, poeci… to oni mnie naznaczyli, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Fot. Sarah Moon. "The Red Thread". 1998
Oczywiście. Zwłaszcza po wystawie, czujesz się jakaś taka naga… jakby rozbita. To może trwać, dopóki nie znajdę sposobu, by opowiedzieć to samo, ale w innej formie.
Co się stało, już się stało. Wiem też, że nawet jeżeli dokonam ponownej edycji po czasie, prawdopodobnie wybiorę te same obrazy. „Where does the white go…” było tu wyjątkiem. A w filmach, po latach oczywiście widzę wszystkie błędy, ale nie mogę ich już poprawić.
Przypadek odgrywa ogromną rolę. Przypadek prowokuje zaskoczenie i potrzebę naciśnięcia migawki. Eksperymentowanie to inna historia – to często pozwolenie sobie na porażkę, ale taką, z której można się uczyć.
Fot. Sarah Moon. "The Red Thread". 2004
Projekt nosi nazwę „The Red Thread”, ale równie dobrze mógłby się nazywać „The Stranglehold” (tłum. uścisk, trzymanie za gardło - przyp. red). Chciałam zwrócić uwagę na przemoc mężczyzn – w tym przypadku pod pretekstem miłości.
Miałam to szczęście nauczyć się fotografii cyfrowej i móc używać jej jako laboratorium do obróbki kolorów, ale nie do druku, tylko do cyfrowego wyrównania obrazu. Czasem z niej korzystam, zwłaszcza przy pracach komercyjnych. Umożliwia retusz, co jest często wygodne, gdy trzeba pracować szybko. Pozwoliła mi również robić filmy i je montować. Doceniam wiele rzeczy w cyfrze, ale to nie zmienia mojego zdania, że to tylko jedno z narzędzi…
Fot. Sarah Moon. "The Red Thread". 2004
Proces wywoływania, ciemnię, relację z czasem. Rzemiosło. Zwłaszcza, że mam szczęście pracować z tymi samymi laborantami od wiele lat.
Szczerze? Mam w tym temacie mieszane uczucia… zarówno te najlepsze i najgorsze.
Fot. Sarah Moon. "The Red Thread". 1999
Chyba nie powiedziałam tego dokładnie w ten sposób, raczej, że czerń i biel to kolor mojej pamięci. Ale w rozmowie, którą odbyłam z Iloną Suschitzky – moją przyjaciółką, malarką – na temat koloru, powiedziałam, że czasami kolor narzuca się sam, a wszystko, co robię, to pracuję wokół niego, z przyjemnością i zainteresowaniem. Jest bliższy malarstwu, którym nigdy nie miałam okazji się zajmować.
Oczywiście, ale to na razie pobożne życzenia.
Sarah Moon
francuska fotografka, urodziła się w 1941 roku. Karierę fotograficzną rozpoczęła w 1970 roku, łącząc fotografię mody i kampanie reklamowe z osobistymi projektami. Współpracowała z wieloma znanymi markami i domami mody, takimi jak Cacharel, Issey Miyake, Yohji Yamamoto, Dior czy Comme des Garçons, oraz z międzynarodowymi magazynami. Wyreżyserowała pełnometrażowy film „Mississippi One” (1991) oraz pięć krótkometrażowych reinterpretacji baśni Perraulta i Andersena. Zrealizowała również dokumenty o fotografach i fotografii, a także ponad 150 reklam wideo.