Tariq Zaidi: „Podczas jednej z akcji usłyszałem: odłóż aparat i weź broń. Odmówiłem”

Widział obcinane palce, dokumentował pogrzeby członków gangów, na miejscach zbrodni starał się być jeszcze przed mundurowymi. „Sin Salida” (bez wyjścia) to tytuł nowej książki Tariqa Zaidiego, w której Brytyjczyk porusza temat brutalnej rywalizacji dwóch salwadorskich gangów: Mara Salvatrucha (MS-13) i Barrio 18. O kulisach pracy nad projektem opowiada Kamili Snopek.

Autor: Kamila Snopek

17 Styczeń 2022
Artykuł na: 17-22 minuty

Opowiesz nam, jak wyglądał proces pracy nad książką?

Dokumentowałem przemoc, której dopuszczają się gangi w Salwadorze, i jej wpływ na społeczeństwo od 2018 do 2020 roku, kiedy w kraju doszło do wielkiej politycznej zmiany. Zdjęcia powstawały w całym kraju - pokazują członków gangów MS-13 i La 18, policję, członków organizacji paramilitarnych, więzienia, miejsca zbrodni, stypy, pogrzeby, polityków rządowych. Pokazują, jak Salwador stał się społeczeństwem dystopijnym, które zmusza tysiące do emigracji z nadzieją na bezpieczniejsze życie w innym miejscu.

Jak się przygotowywałeś? W jaki sposób znajdowałeś swoich bohaterów?

Po drodze oczywiście pojawiały się wyzwania. Część z nich miała charakter czysto logistyczny. Policja blokowała fotoreporterom dostęp do miejsc zbrodni, więc żeby dotrzeć tam przed patrolami, ja i mój zespół byliśmy zmuszeni zbierać informacje za pośrednictwem WhatsAppa i Twittera. Długo trwało też zdobywanie zaufania lokalnych informatorów.

Po wielu miesiącach starań o uzyskanie prawa wstępu do więzień, kostnic czy placówek rządowych - zazwyczaj zamkniętych dla reporterów - wciąż trzeba było poświęcić mnóstwo czasu i energii, żeby przekonać ludzi, by dali się sfotografować. Z drugiej strony z takich sytuacji wynikały także korzyści. Stykałem się z matkami, przyjaciółmi i bliskimi zamordowanych w momentach żałoby i bólu; chciałem tam z nimi być. Niektórzy prosili, żebym robił zdjęcia i opowiedział światu, co dzieje się w ich kraju.

Wystawienie trumny 37-letniego mężczyzny, zastrzelonego przez przejeżdżającego na motorze zamachowca. Fot.Tariq Zaidi

Pogrzeb 22-letniego (domniemanego) członka gangu. Fot.Tariq Zaidi

W jaki sposób fotografuje się miejsca przemocy i żałoby?

Często czekałem pod kostnicami na bliskich ofiar. Tak było z Suzy (imię zmienione), która właśnie zidentyfikowała ciało swojego 25-letniego syna Briana (imię zmienione). Powiedziała mi, że został uduszony przez członków gangu Barrio 18 po tym, jak nie wypełnił zleconych mu zadań. Była zrozpaczona. Rozmawialiśmy chwilę, a potem utrzymywaliśmy kontakt. Kilka dni później zaprosiła mnie na czuwanie. Kiedy indziej spotykałem bliskich zamordowanych na miejscach zbrodni.

Jesteś zadowolony z zamykającej projekt książki? Myślisz, że udało Ci się pokazać złożoność problemu?

Tak. Ale czuję ogromny ciężar odpowiedzialności za tę pracę, za ludzi, z którymi pracowałem na miejscu, ludzi, z którymi rozmawiałem i których fotografowałem, za ich bliskich. Współpracowałem blisko z wydawcą przy wyborze fotografii, szukając złotego środka pomiędzy zdjęciami, które powinny znaleźć się w książce, a tymi, które znaleźć się mogą - mogą, bo nie stwarzają niebezpieczeństwa dla osób przedstawionych i ich bliskich.

"Postronny obserwator". Fot.Tariq Zaidi

Wszystkie obrazy, które budziły wątpliwości pod tym względem - nawet jeżeli mogły uatrakcyjnić całość wizualnie - zostały odrzucone. Dla ochrony bohaterów w książce pominęliśmy też nazwiska i poufne informacje. Bardzo ważne było ukazanie członków gangów, ale bez ich gloryfikacji w jakikolwiek sposób. Chciałbym podziękować wszystkim Salwadorczykom, który zaprosili mnie do swoich domów, rodzin i społeczności, żeby podzielić się swoimi historiami. Jestem im naprawdę wdzięczny za niesamowitą odwagę i wsparcie.

Ile czasu spędziłeś w samym Salwadorze?

Jeździłem tylko do Salwadoru. Wracałem tam w 2018, 2019 i 2020. Realizacja projektu, obejmująca planowanie, logistykę, spotkania z bohaterami, fotografowanie, tworzenie tekstów i złożenie książki, trwała ponad trzy lata.

Dlaczego skupiłeś się wyłącznie na Salwadorze?

Sytuacja w kraju stanowi najbardziej wymowną ilustrację zjawiska przemocy, której dopuszczają się gangi. W okresie 1995-2017 w Salwadorze trzynastokrotnie obserwowany był najwyższy współczynnik morderstw popełnianych poza strefą wojenną. Jego szczyt przypadł na lata 2015-2016: ponad 100 zabójstw na 100 tysięcy mieszkańców, znacznie więcej niż w Hondurasie i Wenezueli, krajach na drugim i trzecim miejscu w tym zestawieniu, w których ten współczynnik wynosił 56 zabójstw.

Widok na San Salwador.Fot. Tariq Zaidi

Jak dokładnie wyglądały te trzy lata?

Realizację projektu rozpocząłem w 2018 roku, gdy po ośmiu miesiącach zdobywania zaufania lokalnych kontaktów, maili, telefonów i planów po raz pierwszy pojechałem do Salwadoru. Podczas pierwszych wyjazdów fotografowałem podczas czuwań przy ciałach, w domach pogrzebowych i więzieniach. Kolejna wizyta w 2020 roku dała mi większy dostęp do miejsc zbrodni i pracy policji; to uzupełniło projekt.

Dlaczego w ogóle postanowiłeś zająć się tak trudnym tematem?

Kiedy Trump, ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych, nazywał środkowoamerykańskich migrantów „przestępcami”, ja chciałem odkryć, jakie życie zostawili za sobą ci ludzie. Chciałem pokazać światu przemoc, której zasięg i bestialstwo wykraczają poza cokolwiek, co zna większość z nas. Załamanie się norm społecznych pogarsza jeszcze sytuację: młodzi ludzie, którzy dorastają w rzeczywistości przypominającej tę wojenną, często wstępują w szeregi gangów.

Więźniarki prezentują swoje kreacje. Fot.Tariq Zaidi

Wszechobecna przemoc wpływa destrukcyjnie na rozwój psychiczny. Kiedy rozmawiasz z rodzinami, które doświadczyły przemocy - morderstw, zaginięć, wymuszeń, gróźb - uświadamiasz sobie, że większość z nich żyje w strachu. Mam nadzieję, że mój projekt wzmocni głos tych Salwadorczyków, którzy walczą o podstawowe prawa człowieka i bezpieczniejsze życie dla swoich rodzin.

Co nazwałbyś największym wyzwaniem?

Jak dotąd najtrudniejsze było zdobycie zaufania informatorów i zebranie zespołu w Salwadorze. Uzyskanie wstępu do więzień czy urzędów trwało miesiącami, a czasem pozwolenia cofano w ostatniej chwili. Bardzo ważną kwestią było oczywiście bezpieczeństwo. Dotarcie na miejsca zbrodni przed policją oznaczało, że mogliśmy natknąć się na osoby należące do gangów i że w środku nocy trafialiśmy w niebezpieczne, „gorące” okolice.

Jak Salwadorczycy reagowali na obecność zagranicznego fotografa?

Przez 4 lata żyłem w Wenezueli, Brazylii i Argentynie, a przez 2,5 roku podróżowałem po niemal całej Północnej, Środkowej i Południowej Ameryce. Czuję się w tym rejonie bardzo swobodnie. Myślę, że dzięki temu ludzie czuli się swobodnie także w moim towarzystwie, a fakt, że jestem obcokrajowcem, nie tworzył żadnych problemów. Mówię też płynnie po hiszpańsku, a to zawsze pomaga przełamać lody.

Więźniowie obserwują przez kraty oddziału. Fot.Tariq Zaidi

Czy kiedykolwiek czułeś się zagrożony?

Tak - przez większość czasu, kiedy pracowałem. Jako przykład… Zostałem zaproszony przez Paula (imię zmienione), burmistrza małego miasteczka pod San Salvador, żeby zobaczyć, jak radzi sobie z ochroną swojej społeczności przed gangami. Region, w którym żyje, jest znacznie bezpieczniejszy niż reszta kraju. Paul ma do dyspozycji zespół ludzi, uzbrojonych i w kamizelkach kuloodpornych, z którymi patroluje najbardziej zapalne okolice, szukając członków gangów, żeby ich aresztować lub zabić. Kiedy dotarłem do jego domu, dał mi kamizelkę kuloodporną i broń automatyczną - tej ostatniej odmówiłem.

Wsiedliśmy do samochodu i zaczęliśmy krążyć, sprawdzając okolicę i pytając mieszkańców, czy nie mieli problemów z gangami. W pewnej chwili Paul dostał telefon z drugiego samochodu z informacją, że zauważyli aktywność gangów i żeby szykował się do reakcji. Był zupełnie ciemno, a my pędziliśmy w dół górskimi drogami o godzinie drugiej w nocy.

Pozostali ludzie w samochodzie mieli kominiarki i broń. Paul dał pistolet mojemu fixerowi i po raz drugi zaczął przekonywać mnie, żebym ja też wziął pistolet. „Jeżeli dojdzie do strzelaniny, zanim zajmą się Tobą, zgwałcą dziennikarkę, która jedzie z nami, i odrąbią jej ręce i nogi. Odłóż aparat i weź broń”, powiedział. Odpowiedziałem, że ma położyć naładowany pistolet przy moich stopach i zaczęliśmy ścigać podejrzanego. Ale wtedy pierwszy samochód poinformował nas, że członkowie gangu się wymknęli i już ich nie znajdziemy. „To właśnie musimy robić, żeby chronić miasto przez gangami”, powiedział mi Paul. Cały czas otrzymuje groźby śmierci.

Patrol taktyczny kontroluje przechodnia. Fot.Tariq Zaidi

Czy istnieje granica, której jako fotograf nigdy nie przekraczasz?

Tak. Staram się oceniać sytuację w każdym miejscu, w którym pracuję. Zachowywać równowagę między bezpieczeństwem a ryzykiem w oparciu o warunki specyficzne dla konkretnego projektu lub miejsca.

Twoje fotografie w „Sin Salida” są jednocześnie szokujące i pociągające wizualnie. Czy kiedykolwiek krytykowano Cię za tzw. estetyzację zła i cierpienia? I co w ogóle sądzisz na ten temat?

Zamiast odpowiedzieć na to pytanie, opowiem Ci o moich spotkaniach z doświadczonym policjantem, którego poznałem podczas pierwszego wyjazdu - bez imienia i osobistych szczegółów. Gliniarz był pierwszą osobą, z którą rozmawiałem w ramach projektu. Spotkaliśmy się w jego biurze, oprowadził mnie. Jedna ze ścian obwieszona była zdjęciami ze scen morderstw, nad którymi pracował przez trzydzieści lat. Na biurku trzymał naładowany pistolet. Potem dowiedziałem się, że wiele razy grożono mu śmiercią i próbowano go porwać.

Opowiedział mi o swojej pracy, o tym, co widział przez te lata, o tym, na co najpewniej się natknę, dokumentując tę historię. Wskazał mi też kilku ludzi, których powinienem poznać, żeby zdobyć dostęp do różnych miejsc. Ostatniego dnia wyjazdu, tuż przed odlotem, poszedłem do niego jeszcze raz. Zapytał, czy odwiedziłem więzienia, czy widziałem członków gangów, czy byłem na miejscu morderstw, na pogrzebach, czy rozmawiałem z bliskimi ofiar. „Tak”, odpowiedziałem, „w ciągu ostatnich tygodni miałem szansę zrobić to wszystko”.

Policjant na patrolu. Fot.Tariq Zaidi

Wtedy powiedział: „Mam nadzieję, że nie jesteś delikatny”. Przytaknąłem. „Opowiedziałeś o gangach, policji i miejscach mordu”, kontynuował, „więc chcę Ci coś pokazać”. Podszedł do komputera. „To są nagrania z telefonów przestępców, których zatrzymaliśmy albo zabiliśmy. Na przykład to”. Nagranie pokazywało grupę członków gangu, który odcięli palce ofierze, a potem bawili się nimi, śmiejąc się histerycznie. Świadomość, że wszyscy najprawdopodobniej byli trzeźwi (bo zasady gangów zabraniają odurzania się jakimikolwiek środkami), sprawia, że to wszystko przeraża jeszcze bardziej. „A teraz, skoro widziałeś, do czego są zdolne gangi”, powiedział policjant, „skoro zobaczyłeś, co robią, idź i napisz tę swoją p***ą historię”.

Czy książka to koniec pracy nad projektem „Sin Salida”?

Mam nadzieję, że wrócę jeszcze do Salwadoru, żeby nagrać krótki dokument, który będzie towarzyszył książce i przyszłym wystawom. Liczę, że dzięki filmowi doświadczenie zapoznania się z wystawą będzie dla odbiorców zainteresowanych problematyką tego kraju i szerzej rozumianej Ameryki Środkowej jeszcze pełniejsze. W 2022 chciałbym prezentować projekt w ramach kolejnych wystaw, pokazów, prelekcji, gdzie to tylko będzie możliwe. Aktualne informacje będą pojawiać się na mojej stronie.

Członek gangu MS-13. Fot.Tariq Zaidi

Czy teraz, po publikacji książki, czujesz, że potrzebujesz odpoczynku, czy masz już w głowie pomysły na kolejne projekty?

„Sin Salida” pojawiła się na rynku niedawno - minie jeszcze kilka miesięcy, zanim uznam, że włożyłem wystarczająco dużo wysiłku w jej promocję. Oprócz tego równocześnie pracuję nad innymi długoterminowymi i „międzynarodowymi” projektami.

Dziękuję za rozmowę.

Tariq Zaidi, “Sin Salida”

  • Wydawnictwo: GOST
  • Oprawa: twarda
  • Język: angielski
  • Liczba stron: 160
  • Format: 200 x 2725 mm

Tariq Zaidi - sylwetka fotografa

Brytyjski fotograf-freelancer. Pracował w ponad dwudziestu krajach na czterech kontynentach. W swojej fotografii porusza kwestie społeczne i problem nierówności, opowiada o lokalnych tradycjach i sytuacji zagrożonych społeczności, najczęściej w rozwijających się rejonach świata. Jego prace eksponowano na ponad osiemdziesięciu wystawach międzynarodowych i publikowano w światowych mediach takich jak „The Guardian”, BBC, CNN, „National Geographic”, „Newsweek”, „Los Angeles Times”, „Washington Post”, Al Jazeera i „El Pais”. Zaidi jest laureatem konkursów i nagród fotograficznych (m.in. Pictures of the Year International, UNICEF Photo of the Year Award I Amnesty International Media Awards).

Jego pierwsza książka, “Sapeurs: Ladies and Gentlemen of the Congo” znalazła się w gronie finalistów kategorii „najlepsza publikacja fotograficzna 2020 roku” konkursu POY. Obecnie czeka na dodruk. Druga, „Sin Salida”, ukazała się na rynku w październiku 2021 roku za sprawą wydawnictwa GOST.

www
Facebook
Twitter
Instagram 
Youtube 

Skopiuj link

Autor: Kamila Snopek

Absolwentka archeologii i fotografii na Uniwersytecie Warszawskim, trochę archiwistka, trochę dziennikarka. Nałogowo ogląda (stare) zdjęcia i dzieli się opowieściami na ich temat; kiedyś ma nadzieję napisać o tym wszystkim książkę. W wolnym czasie lubi fotografować analogiem i wędrować po filmowych i literackich światach.

Komentarze
Więcej w kategorii: Wywiady
Maciej Taichman: "Jestem uzależniony od tworzenia obrazu i nie umiem od tego odejść. Parę razy nawet próbowałem."
Maciej Taichman: "Jestem uzależniony od tworzenia obrazu i nie umiem od tego odejść. Parę razy...
O poszukiwaniu sprzętu idealnego, pogoni za jakością, współczesnych realiach rynkowych i o tym czy średni format może zastąpić profesjonalną kamerę filmową, rozmawiamy z Maciejem Taichmanem -...
51
Viviane Sassen: "Kiedy fotografuję, jestem naprawdę tu i teraz"
Viviane Sassen: "Kiedy fotografuję, jestem naprawdę tu i teraz"
O jej najnowszej retrospektywie, stagnacji i rozwoju na fotograficznej drodze, a także o tym, co irytuje ją w branży modowej, rozmawiamy z jedną z najważniejszych współczesnych artystek...
22
Odnaleźć piękno w fotografii wnętrz. Jak PION Studio zbudowało swoją pozycję na światowym rynku
Odnaleźć piękno w fotografii wnętrz. Jak PION Studio zbudowało swoją pozycję na światowym rynku
Fotografował dla Hermèsa, Amour, NOBU, PURO i innych luksusowych marek oraz hoteli. O ciemnych i jasnych stronach tej branży, ulubionych aparatach oraz kulturze pracy w Polsce i na świecie...
23
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (1)