Obiektywy
7Artisans INFINITE - filmowe stałki na mały budżet
90%
Najnowszy szerokokątny zoom Samyanga to owoc współpracy z uznaną niemiecką marka Schneider Kreuznach, który zapoczątkować ma całą serię dopracowanych optycznie, lekkich zoomów. Czy dla koreańskiego producenta to wreszcie przepustka do pierwszej ligi? Obiektyw sprawdziliśmy w praktyce.
Samyang AF 14-24 mm f/2.8 FE imponuje już od pierwszych chwil po wyjęciu z pudełka. To najzwyczajniej obiektyw zadziwiająco kompaktowy jak na swoją specyfikację. Mierząc 84 x 88,8 mm i ważąc 445 g jest obecnie najbardziej kompaktowym i najlżejszym obiektywem w tej klasie. Dla porównania, analogiczne konstrukcje Sigmy i Nikona ważą kolejno 795 g i 650 g. Nieco lżejszy (409 g) jest jedynie wspomniany Sony FE 16-25 mm f/2.8, ale to jednak szkło nieco węższe i nadal nieco dłuższe. Samyang zdecydowanie więc w tym zestawieniu bryluje.
Naturalnie, przy tak rekordowej wadze możemy mieć wątpliwości odnośnie wytrzymałości czy odporności całej konstrukcji. Trzeba więc od razu zaznaczyć, że tubus modelu Samyang AF 14-24 mm f/2.8 FE jest z większości wykonany z tworzywa. Całość nie sprawia więc być może tak pancernego wrażenia jak konkurencyjna Sigma, ale jednocześnie konstrukcja pod żadnym pozorem nie wypada gorzej od zbudowanych na podobnej zasadzie natywnych obiektywów Sony.
Obiektyw jest sztywny, wzorowo spasowany i ładnie wykończony, z przyjemnie fakturowanym gumowaniem pierścienia zoomu i dobrze wyczuwalnym pierścienim ostrości. Obydwa ruchome elementy chodzą też gładko i lekko, a przejechanie przez cały zakres ogniskowych wymaga raptem ok. 1/8 obrotu.
Oprócz tego, szkło imponuje także możliwością nakręcenia zwykłych filtrów kołowych (rozmiar 77 mm), będąc obecnie najszerszym zoomem AF oferującym taką możliwość. Jest ponadto świetnie wyważone, oferuje uszczelnienia, fizyczny przełącznik AF/MF i bardzo kompaktową osłonę przeciwsłoneczną, która prawie nie powiększa konturu obiektywu.
Pod względem konstrukcyjnym naprawdę trudno się tu do czegoś przyczepić. W zakresie budowy szkło przegrywa jedynie brakiem wewnętrznego systemu zoomu (wydłuża się podczas regulacji ogniskowej), co może rodzić pewne obawy o szczelność, niemniej jednak wymiary szkła zmieniają się bardzo nieznacznie, co ogranicza zasysanie powietrza do środka i pozostanie praktycznie bez wpływu na komfort pracy. Zarówno ręcznej, jak i na gimbalu - środek ciężkości, jak i wymiary obiektywu zmieniają się jedynie minimalnie.
Niektórym może brakować tu także fizycznego pierścienia przysłony z trybem bezstopniowym, tak by szkło wygodnie wykorzystywać w bardziej wymagających produkcjach wideo. Funkcję taką możemy co prawda przypisać do pierścienia ostrości, ale utracimy wtedy możliwość manualnej kontroli nad ostrością.
Pozytywne wrażenie robi natomiast sama specyfikacja układu optycznego i podzespołów. To 15 elementów w 11 grupach, wśród których znajdziemy 3 soczewki asferyczne, 3 soczewki ED i 5 elementów HR. Do tego 9-listkowa przysłona, silnik liniowy AF oraz zaawansowane powłoki antyrefleksyjne. Teoretycznie nowy Samyang ma więc wszystko, by być obiektywem zarówno dobrze korygowanym optycznie, jak i wydajnym. Na kolejnych stronach zobaczymy czy w parze z imponującą konstrukcją idą także osiągi.