Olympus E-3 - test

Na rynku zawodowych lustrzanek cyfrowych pojawił się nowy konkurent - Olympus E-3. Choć dla japońskiego producenta jest to "okręt flagowy", to jednak aparat ten należałoby umieścić na półce koło Nikona D300, Canona EOS-a 40D i Sony A700, czyli aparatów półprofesjonalnych. Zapraszamy do lektury testu tej interesującej lustrzanki systemu 4/3.

Autor: Paweł Ryczkowski

30 Listopad 2007
Artykuł na: 49-60 minut
Spis treści

Olympus kazał długo czekać miłośnikom marki na następcę najwyższego modelu oznaczonego symbolem E-1. Przed premierą jego następcy, modelu E-3, w internecie pojawiło się sporo przecieków. Zdradzały one wiele szczegółów nowej konstrukcji. Dlatego z wielkim zainteresowaniem wzięliśmy do ręki finalny egzemplarz tej lustrzanki, aby przeprowadzić pełny test. Zanim jednak przekażemy informacje o wynikach testu, popatrzmy na różnice między starym a nowym "zawodowcem" Olympusa.

Olympus E-3 z obiektywem Zuiko Digital 12-60 mm F2.8-4

Oba korpusy są do siebie bardzo podobne, ale w oczy rzuca się brak mechanicznych przełączników sterujących pracą niektórych funkcji. I tak zniknęła dźwignia przełącznika trybu pracy autofokusa oraz tarcza wyboru programu fotografowania. W "jedynce" dźwignię wyłącznika umieszczono pod tą tarczą, dlatego konstruktorzy musieli przenieść wyłącznik na tylną ściankę - teraz znalazł się on mniej więcej w tym samym miejscu, w którym ten element umieścili inżynierowie Canona w modelu EOS 40D. Teraz zarówno pracą autofokusa jak i wyborem trybów fotografowania steruje się za pomocą odpowiednich przycisków. Zmieniło swoje położenie także przednie pokrętło sterujące. W E-1 znajdowało się ono nad spustem migawki i było całe odkryte. Sprzyjało to bardzo szybkim zmianom nastaw. Odnosi się wrażenie, że Olympus pozazdrościł Nikonowi i teraz przednie pokrętło umieścił pod spustem. Wiele razy narzekaliśmy na takie rozwiązanie, ale na całe szczęście pokrętło w E-3 jest częściowo odsłonięte, co ułatwia korzystanie z niego. Można przypuszczać, że na te zmiany wpłynęły uwagi zawodowych fotografów, którzy nie lubią, kiedy na przykład podczas wyjmowania aparatu z torby niechcący zmienią ustawienia aparatu.

Patrząc na liczbę i rozmieszczenie przycisków w poprzedniku testowanego przez nas olympusa odnosiło się wrażenie sporego bałaganu. Teraz zostały one bardziej uporządkowane, co sprzyja łatwiejszemu zorientowaniu się. Dodatkowo jeden z nich ubył, co w rezultacie sprawia bardzo dobre wrażenie.

Już na pierwszy rzut oka można dostrzec dużo większy, ale co najważniejsze, ruchomy monitor. W takiej sytuacji uśmiechamy się na samą myśl o możliwościach związanych z podglądem na żywo. E-3 przybył jeszcze jeden element, który być może wyda się zbyteczny zawodowcom. Mowa o wbudowanej lampie błyskowej. My jednak chwalimy to rozwiązanie, gdyż za jej pomocą można w pełni bezprzewodowo sterować zewnętrznymi lampami dedykowanymi.

Po spojrzeniu w wizjer też zanotujemy zmiany. Po pierwsze zniknął efekt światełka na końcu tunelu - matówka jest duża i jasna. Po drugie przybyło punktów aktywnych autofokusa - teraz jest ich 11, w dodatku wszystkie to elementy podwójne krzyżowe.

Pozostała nam jeszcze jedna zmiana, którą można wypatrzyć po otwarciu klapki zakrywającej komorę kart pamięci. Znalazły się tam dwa gniazda - CF i xD-Picture Cart. O ile pierwsze z nich jest w pełni uzasadnione, to wiele osób może dziwić zastosowanie mało praktycznej karty xD, ale jest to standard wspierany przez Olympusa.

porównanie starego i nowego - z lewej E-3 z prawej E-1

Pozostałe różnice nie są już widoczne gołym okiem. Mowa tu oczywiście o 10-megapikselowym sensorze typu Live MOS, procesorze TruePic III oraz systemie stabilizacji matrycy.

Nie zmieniło się natomiast uszczelnienie korpusu, które czyni go odpornym na kurz i zachlapania, także wykonanie korpusu ze stopu magnezowego łączy E-3 z poprzednikiem. Można zatem spać spokojnie - nowego olympusa łatwo nie uszkodzimy.

Choć E-3 traktowany jest przez Olympusa jak aparat w pełni profesjonalny, to naszym zdaniem jego parametry i cena wskazują, że powinien on konkurować z takimi lustrzankami, jak Nikon D300, Canon EOS 40D, Sony A700, czy Pentax K10D. Czy w zestawieniu z nimi poradzi sobie na rynku fotograficznym. Nawet pomimo systemu 4/3, który nie wszystkim przypadł do gustu, Olympus ma swoich wiernych fanów, którym z pewnością E-3 bardzo się spodoba. Nie obawiamy się więc, że nie trafi on w potrzeby rynku.

Egzemplarz Olympusa E-3 wraz z obiektywem Zuiko Digital 12-60 mm F1:2.8-4 SWD otrzymaliśmy do testu dzięki uprzejmości firmy Olympus Polska.

Test został podzielony na następujące części:

  • Wstęp
  • Specyfikacja techniczna
  • Ergonomia i funkcje przycisków
  • Budowa i obsługa
  • Menu i tryby odtwarzania
  • Fotografowania
  • Jakość zdjęć
  • Podsumowanie
  • Zdjęcia testowe

Zapraszamy do lektury.

Spis treści

Poprzednia

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Aparaty
Sony ZV-E10 II - pierwsze wrażenia
Sony ZV-E10 II - pierwsze wrażenia
Druga generacja vlogerskiego korpusu APS-C ma być wreszcie idealnym rozwiązaniem dla początkujących, ale ambitnych twórców internetowej rozrywki. Sony ZV-E10 II to jednak także prawie...
13
Canon EOS R5 Mark II – pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe [RAW]
Canon EOS R5 Mark II – pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe [RAW]
Nowa warstwowa matryca 45 Mp, wideo 8K 60p, dodatkowy procesor, który „patrzy na scenę” i oczywiście jeszcze więcej AI, które wspiera AF i wprowadza funkcje znane dotychczas tylko z zewnętrznych...
53
Pentax 17 - sprawdziliśmy najnowszy analogowy kompakt [RECENZJA]
Pentax 17 - sprawdziliśmy najnowszy analogowy kompakt [RECENZJA]
Pierwszy od ponad 20 lat zaawansowany analogowy kompakt otwiera nowy rozdział rynku fotografii analogowej. Czy jednak ma do zaoferowania coś więcej niż konstrukcje dostępne powszechnie...
54
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (13)