Fotografowanie

Wyniki testu:
Jakość obrazu:
8
Ergonomia:
8
Cena / Jakość:
7
Wydajność:
7
Funkcjonalność:
9
Marka:
Sony
Nasza ocena:

81%

Po niemal 4 latach Sony prezentuje kolejną generację swojego najpopularniejszego jak dotąd aparatu. Czy A7 IV powtórzy sukces poprzednika i zdefiniuje zawodową pracę fotograficzną na kilka najbliższych lat? Możliwościom aparatu przyjrzeliśmy się dokładnie w naszym redakcyjnym teście.

Autor: Maciej Luśtyk

21 Październik 2021
Artykuł na: 49-60 minut
Spis treści

Fotografowanie

Czas startu i szybkość obsługi

Nowy procesor wpłynął pozytywnie także na kulturę pracy. Choć pierwsze zdjęcie po włączeniu nadal wykonamy dopiero po ok. 1,1 sekundy (wynik dość przeciętny) to tym razem nie czekamy już kilku sekund aż na ekranie pojawią się informacje. Błyskawicznie po włączeniu możemy też wejść do menu głównego czy uruchomić menu pomocnicze lub tryb podglądu.

I wreszcie (klękajcie narody!) nie mamy wrażenia że aparat „laguje” podczas regulacji parametrów. Opóźnienie podglądu podczas szybkiej nawigacji pokrętłami było zmorą wszystkich aparatów serii A7 do czasu premiery modelu A7S III. Miło nam poinformować, że producent stanął na wysokości zadania także w przypadku podstawowego reprezentanta serii.

Aparat błyskawicznie reaguje na kontrolę parametrów, momentalnie uruchamia menu i równie szybko nawiguje po zdjęciach w trybie podglądu, a także przywołuje 100-procentowy podgląd zdjęć po dwukrotnym stuknięciu w ekran czy wciśnięciu przycisku AF-On. Ta ostatnia kwestia stała na wysokim poziomie już w przypadku modelu A7 III, ale różnica na plus modelu A7 IV wyczuwalna jest momentalnie, co imponuje tym bardziej, że mamy przecież do czynienia z większą matrycą i większymi zdjęciami.

Sony A7 IV może nadal odstawać od konkurencji jedynie pod względem komfortu obsługi dotykowej. Choć dotyk działa ogólnie dobrze i wreszcie jest to pełnoprawny interfejs dotykowy, pozwalający na coś więcej niż tylko kontrola punktu AF, to nie jest on jeszcze tak responsywny i precyzyjny jak np. w aparatach Canon.

Zauważymy to zwłaszcza podczas kontroli menu, ale także np. w przypadku dotykowego oglądania zdjęcia w powiększeniu, gdzie przy przesuwania palca podgląd lekko „skacze”. Są to oczywiście niuanse, które nie wpływają realnie na skuteczność naszej pracy, ale mimo wszystko konkurencja nadal robi to lepiej.

Na komfort pracy z dotykiem w większym stopniu wpływa jednak fakt, że mimo wprowadzenia nowego menu i pełnej obsługi dotykowej producent nie pomyślał o tym, by przystosować interfejs do tego typu obsługi, o czym wspominaliśmy już chociażby przy okazji pierwszych wrażeń z modelu Sony A1.

Podczas gdy Canon z każdym kolejnym modelem rozwija ideę obsługi, gdzie świetnie przemyślane funkcje dotykowe płynnie przeplatają się fizyczną obsługą kontrolerów, tak w Sony A7 IV mamy nadal ten sam stary układ szybkiego menu, które być może teraz reaguje na dotyk, ale zupełnie nie jest do takiej obsługi przystosowane.

Byłoby już znośniej, gdyby po dotknięciu danego kafelka wszystkie zgrupowane pod nim pozycje wyświetlaniu były na wierzchu, co umożliwiałoby ich szybki wybór - póki co musimy się przez nie przewijać, co nie jest ani szybkie ani wygodne, gdyż cały „suwak” przysłaniamy zwykle palcem.

Prostym przykładem może być chociażby to, że w nowych aparatach Canona funkcje dot. śledzenia oczu czy priorytetu dla automatycznego balansu bieli możemy błyskawicznie regulować z poziomu podstawowych zakładek menu pomocniczego. Tutaj nadal musimy nurkować do menu czy przypisać te funkcję własnoręcznie do jednego z przycisków lub kafelka w menu Fn. Tego typu małych rzeczy jest oczywiście więcej.

Podsumowując, kwestia obsługi i kultury pracy stoi na naprawdę wysokim poziomie i z pewnością jest to najlepsze, co do tej pory zaproponowało Sony w serii A7, nadal jednak nie można powiedzieć żeby były to najwygodniejsze aparaty na rynku.

Tryb seryjny

W przypadku Sony A7 IV producent postanowił pozostawić możliwości trybu seryjnego na takim samym poziomie jak u poprzednika (przynajmniej pozornie). Otrzymujemy więc maksymalną prędkość 10 kl./s, zarówno dla migawki mechanicznej, jak i elektronicznej. Naszym zdaniem, jeśli nie zajmujemy się profesjonalną fotografią sportu, to w zupełności wystarczające osiągi, które pozwolą skutecznie uchwycić moment w większości sytuacji i nie warto przejmować się tym, że konkurencja oferuje np. 20 czy 30 kl./s. Takie prędkości przydają się bardzo wąskiej grupie fotografów.

Problem w tym, że w przypadku Sony A7 IV, wynik 10 kl./s uzyskamy wyłącznie przy zapisie JPEG, lub RAW+JPEG w przypadku gdy wybierzemy skompresowane pliki RAW. W przypadku RAW-ów nieskompresowanych i nowych bezstratnie skompresowanych RAW-ów prędkość trybu seryjnego oscyluje niestety na poziomie ok 6 kl./s.

Sytuację ratuje nieco fakt, że w przypadku kart CFExpress będziemy mogli cieszyć się praktycznie nieograniczonym buforem dla każdego trybu zapisu (oprócz zapisu JPEG + nieskompresowany RAW gdzie aparat notuje i tak doskonały wynik 828 ujęć w serii), ale mina szybko zrzednie nam gdy postanowimy fotografować serią na kartach SD.

Także w tym wypadku sprawa ma się gorzej niż w modelu A7 III. Podczas gdy poprzednik pozwalał zapisać w buforze 40 zdjęć RAW + JPEG, w modelu A7 IV jest to tylko 14 ujęć, co dwukrotnie skraca możliwy czas fotografowania serią w najwyższym ustawieniu jakość. Niestety tylko nieco lepiej jest w przypadku gdy w serii RAW + JPEG zapisujemy nowe, bezstratnie skompresowane RAW-wy (16 ujęć) i równie słabo, gdy mamy do czynienia ze skompresowanymi plikami RAW (20 ujęć).

Sytuacja poprawia się nieco, gdy zapisujemy same RAW-y bez JPEG-ów (20 zdjęć nieskompresowanych i 50 zdjęć skompresowanych), ale nadal to słaby wynik w porównaniu z 89 skompresowanymi RAW-ami (także przy zapisie RAW + JPEG) w modelu A7 III. Z tej sytuacji Sony A7 IV wychodzi z twarzą jedynie dzięki nieograniczonemu buforowi dla zapisu JPEG - przynajmniej w przypadku szybkiej karty SDHC UHS-II U3 V90 10 klasy szybkości, na której testowaliśmy aparat.

Tryb seryjny, choć używalny, pozostawia więc pewien niedosyt, gdyż przy zapisie w maksymalnej jakości nie będziemy mogli wykorzystać pełnej prędkości aparatu, czym aparat wyraźnie ustępuje poprzednikowi. Ewidentnie jest to także ograniczenie firmware’owe gdyż nowy, zaczerpnięty z flagowca procesor powinien sobie z tym zadaniem poradzić bez większych problemów (Sony A1 zapisuje 70 zdjęć w serii 50 Mp).

Dlaczego więc Sony zdecydowało się na taki krok jest dla nas zagadką, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, co oferują konkurencyjne modele Nikon Z6 II (148 14-bitowych RAW-ów w serii 10 kl./s) i Canon EOS R6 (200 14-bitowych RAW-ów w serii 12 kl./s). Na pocieszenie warto wspomnieć, że przy zapisie z prędkością 10 kl./s Sony A7 IV oferuje podgląd obrazu w wizjerze na żywo, a w przypadku szybkich kart bufor czyszczony jest bardzo szybko z plików RAW.

Autofokus

Przeciętny tryb seryjny osłodzą nam usprawnienia w zakresie systemu AF. Tak samo, jak w modelu A1, pomiar opiera się teraz o 759 punktów detekcji fazy, które pokrywają 94% kadru i które pozwalają nam na równie skuteczną pracę jak w przypadku flagowca. A może nawet skuteczniejszą. Po raz pierwszy bowiem Sony uporało się z wielokrotnie opisywanym przez nas problemem dość powolnego potwierdzania ostrości w trybie pojedynczym S-AF, w którym nie byliśmy w stanie przeostrzyć w czasie poniżej 0,2 sekundy.

Teraz czas ustawienia ostrości i wyzwolenia migawki to ok. 0,06 sekundy i jest to wynik, który osiągamy nie tylko w przypadku ostrzenia w jednej płaszczyźnie, ale także gdy obiektyw musi nieco dalej pchnąć soczewki. W przypadku przeostrzania przez cały zakres, w zależności warunków oświetleniowych czas ten waha się od 0,12 do ok. 0,35 sekundy, ale nadal w każdej sytuacji w trybie pojedynczym fotografuje się po prostu przyjemniej i bardziej pewnie niż modelem A7 III.

W dodatku system AF jest teraz czuły do -4 EV, dzięki czemu praca w słabym świetle jest dużo skuteczniejsza. Nadal nie jest to poziom -6 EV oferowany przez Canona EOS R6, ale prawdę mówiąc nawet podczas fotografowania w bardzo ciemnym otoczeniu, gdzie aparat wymuszał używaniu czułości rzędu ISO 80000, nie mieliśmy problemu z ustawieniem ostrości.

Pokrycie kadru punktami AF w modelu Sony A7 IV (piksele detekcji fazy na zielono, na niebiesko dodatkowy pomiar detekcji kontrastu)

Jak zwykle w przypadku Sony, magia zaczyna się dziać, gdy przełączymy się na tryb ciągły C-AF. Już w przypadku Sony A7 III i aktualizacji 3.0 ciągły system AF prezentował się bardzo dobrze, a tu jego skuteczność jeszcze wzrasta. Po pierwsze otrzymujemy usprawniony system śledzenia, obejmujący najnowsze technologie Real-Time Tracking i Real Time Eye AF oraz funkcję śledzenia oka, rozszerzoną także o ptaki (wcześniej tylko ludzie i zwierzęta czworonożne). Po drugie, pełną wydajność systemu AF, podobnie jak w modelu A1, otrzymamy aż do f/22, co zwiększa swobodę korzystania z długich zoomów z konwerterami.

W praktyce aparat błyskawicznie przeostrza i reaguje na ruch nawet w gorszym świetle, choć różnice między nowym a starym systemem nie są mocno zauważalne. Technologia Real Time Tracking oferuje nam po prostu bardziej stabilne śledzenie w dynamicznych warunkach i pewność, że ostrość nie zostanie przeniesiona na inny obiekt, gdy model np. odwróci się lub gdy coś go chwilowo przysłoni.

Układ Real Time potrafi też na bieżąco analizować pomiary AF, przewidywać sytuacje i np. w przypadku trybu szerokiego przełączyć ostrość z torsu na twarz i oko, gdy model znajdzie się bliżej aparatu, w ramach jednej serii. Dobrze widać to na poniższym przykładzie, gdy aparat skutecznie śledzi głowę nawet gdy fotografowana osoba wyjeżdża już kadru.

W przypadku takich sytuacji w A7 III ostrość ustawiana jest na ramieniu. Jeśli zaś chodzi o tracking, gdzie zaznaczamy obiekt do śledzenia, nie zauważyliśmy żadnej różnicy w skuteczności pomiaru, choć niewątpliwie zaletą jest fakt, że teraz tracking możemy uruchamiać także dotykowo.

Zobacz wszystkie zdjęcia (27)

Sony A7 IV, seria JPEG 10 kl./s, C-AF z pomiarem szerokim i śledzeniem oka

Autofokus w Sony A7 IV jest po prostu bardziej pewny i sprawia, że jeszcze więcej ujęć będziemy w stanie realizować w trybie szerokim, bez martwienia się o ustawienia punktu AF. To z pewnością jeden z najlepszych systemów AF na rynku, który idzie łeb w łeb z równie imponująco skutecznym system firmy Canon i trudno wskazać tu faworyta. Z pewnością jest to kolejny aparat w przypadku którego poprawne ostrzenie nawet w trudnych sytuacjach staje się dziecinne proste.

Nowy system AF oferuje także pewne usprawnienia w trybie filmowym, które opisujemy w rozdziale poświęconym funkcjom wideo. W przypadku trybu trackingu, gdzie zaznaczamy obiekt do śledzenia (tym razem także dotykowo), nie zauważyliśmy żadnej różnicy w skuteczności pomiaru. Dużo płynniej działa natomiast przesuwanie ramki AF za pomocą palca na ekranie monitora.

Właściwie jedynym mankamentem systemu AF jest to, że nadal tryb wykrywania oka często ustawia ostrość na rzęsy i brwi zamiast na źrenice, co ma miejsce zarówno w przypadku fotografowania ludzi, jak i zwierząt. W większości sytuacji jest to bez znaczenia, ale w przypadku teleobiektywów czy bardzo jasnych stałek może niekiedy rzucić się w oczy.

Migawka i Auto ISO

Sony A7 IV, tak samo jak model A7 III oferuje migawkę mechaniczną z opcją bezgłośnego fotografowania w trybie migawki elektronicznej. W przypadku tej pierwszej, otrzymujemy znacznie lepiej tłumiony moduł, choć nadal nie należy on do najbardziej dyskretnych i jest wyraźnie słyszalny. Do delikatnych klapnięć migawek Canona czy choćby A1 jeszcze daleka droga. W dodatku nadal podczas fotografowania z ręki można wyraźnie wyczuć drgania spowodowane przez mechanizm migawki. Nowością jest natomiast to, że teraz można zamknąć ją na czas wymiany obiektywu, co w teorii uchronić ma matryce przed zapyleniem (narażając jednocześnie równie delikatną migawkę).

Niestety wygląda też na to, że mimo najszybszego dostępnego procesora i nowej matrycy praktycznie w żadnym stopniu nie została poprawiona kwestia migawki elektronicznej. A nawet odwrotnie - praca z jej użyciem będzie jeszcze bardziej narażona na niepowodzenie. W przypadku modelu A7 IV dużo bardziej uwidacznia się problem rolling shutter podczas pracy ze sztucznym migającym światłem (np. LED-owym). 

W modelu A7 III problem ten także występował ale tutaj, przy identycznych ustawieniach ekspozycji, uwidacznia się niestety dużo mocniej i będzie stwarzał sporo problemów nawet przy dłuższych czasach poniżej 1/100 s, gdzie w modelu A7 III charakterystyczny "banding" był już mało widoczny. Ba, w niektórych sytuacjach problem jest widoczny jeszcze przy tak długich czasach jak 1/30 s. Na szczęście tak, jak wcześniej przy czasach migawki zsynchronizowanych z częstotliwością migotania oświetlenia w Europie (1/50 s, 1/100 s itd.) problem nie będzie widoczny.

1/160 s, A7 IV

1/160 s, A7 III

1/60 s, Sony A7 IV

1/60 s, A7 III

1/125 s, A7 IV

1/125 s, A7 III

1/40 s, A7 IV

1/40 s, A7 III

Na pochwałę zasługuje natomiast na pewno tryb Auto ISO, który skutecznie dobiera czułość i czas migawki (w przypadku jednoczesnej pracy w trybie preselekcji przysłony). Standardowo aparat faworyzuje niskie czułości i dobiera najdłuższy możliwy czas wg reguły, że czas migawki nie powinien być dłuższy od ogniskowej (np. 1/50 s dla ogniskowej 50 mm), co w wielu sytuacjach może zaowocować poruszonymi zdjęciami, ale z poziomu menu możemy zarówno „na stałe” określić dolną granicę czasów używanych przez aparat, jak i ogólnie narzucić aparatowi używanie czasów krótszych, bądź dłuższych od standardowych, co pozwoli nam skutecznie pracować nawet w bardziej skomplikowanych sytuacjach.

Stabilizacja

Sony A7 IV obiecuje także usprawniony system 5-osiowej stabilizacji sensora. Jej skuteczność według deklaracji wzrosła bardzo nieznacznie, bo raptem o 0,5 EV (5,5 EV względem 5 EV w modelu A7 III) i tak też prezentuje się to w praktyce. Stabilizacja Sony nigdy nie należała do najbardziej wydajnych i niewiele się w tej kwestii zmienia. W przypadku ogniskowej 50 mm najdłuższym czasem przy jakim udało nam się wykonać nieporuszone ujęcia była 1/6 sekundy, co jest wynikiem dość przeciętnym.

Bateria

Sony A7 IV wykorzystuje tę samą baterię NP-FZ100, co model A7 III i niestety nie oferuje poprawy w zakresie poboru mocy. A nawet jest nieco gorzej, co zapewne spowodowane jest zwiększoną rozdzielczością wizjera i ekranu. Podczas gdy model A7 III deklarował 710 zdjęć na jednym ładowaniu przy użyciu ekranu LCD, tutaj wynik spadł do 610 zdjęć. Czy jest to odczuwalne w praktyce?

Niespecjalnie, choć zależy to od tego, co dokładnie robimy. W przypadku spacerowania z aparatem, po 2-3 godzinach fotografowania nadal mieliśmy ok. 60% baterii. W przypadku bardziej intensywnego fotografowania w kilkadziesiąt minut jesteśmy w stanie opróżnić ok. 30% akumulatora. W większości sytuacji bateria powinna nam więc wystarczyć na ok. 4-6 godzin pracy, o ile niezbyt często uruchamiamy tryb podglądu i nie korzystamy z trybu wysokiej jakości wyświetlania w wizjerze.

Niezmiernie szybko akumulator drenowany jest natomiast w trybie filmowym. W przypadku zapisu 4K 25 kl./s w ustawieniu 10 bit 4:2:2 możemy niemal na żywo obserwować jak ubywa procentów ze wskaźnika baterii, a w pełni naładowany akumulator wystarczy na około 45-60 min rejestracji wideo. W przypadku rejestracji 60 kl./s czy zapisu XAVC S-I będzie pewnie jeszcze gorzej.

Pomiar światła

W zakresie pomiaru światła nie zauważyliśmy żadnych istotnych różnic względem modelu A7 III. W identycznych sytuacjach w przypadku standardowego pomiaru matrycowego aparaty dobierają takie same ustawienia migawki i na pewno nie można na to narzekać. Sony A7 IV dobrze radzi sobie nawet w kontrastowych sytuacjach i raczej się nie „gubi”, choć w wielu sytuacjach najlepsze efekty uzyskamy ręcznie korygując ekspozycję o 0,3 EV w górę lub w dół.

Cieszy także duża skuteczność pomiaru w przypadku pracy w słabym świetle. Często spotykamy się z sytuacjami, gdzie zdjęcia wyglądają przyzwoicie na ekranie LCD, a po zgraniu na komputer okazują się widocznie niedoświetlone. Tutaj pomiarowi światła w przypadku pracy w trudnych warunkach oświetleniowych możemy zaufać - ewentualne korekcje na etapie edycji raczej nie będę przekraczać 0,3 EV.

Dodaj ocenę i odbierz darmowy e-book
Digital Camera Polska
Spis treści
Skopiuj link

Autor: Maciej Luśtyk

Redaktor prowadzący serwisu Fotopolis.pl. Zafascynowany nowymi technologiami, choć woli fotografować analogiem.

Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Aparaty
Leica SL3 - test praktyczny i zdjęcia przykładowe [RAW]
Leica SL3 - test praktyczny i zdjęcia przykładowe [RAW]
Ta sama niemiecka precyzja, ale teraz z 60 Mp na pokładzie, szybszym autofokusem i odchylanym wyświetlaczem. Sprawdziliśmy, jak Leica SL3 spisuje się w praktyce.
21
Canon EOS R8 - test aparatu
Canon EOS R8 - test aparatu
Najnowsza kompaktowa pełna klatka Canona przełamuje schemat tego, co może oferować aparat dla amatorów. Specyfikacja zapożyczona z wyższego modelu R6 Mark II i przystępna cena...
41
Fujifilm X100VI - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe
Fujifilm X100VI - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe
Szósta generacja jednego z najbardziej oryginalnych aparatów na rynku wprowadza do serii stabilizowaną matrycę o wysokiej rozdzielczości 40 Mp. To nowe możliwości kadrowania i pracy ze...
31
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (4)