Leica M10-R to uzupełnienie serii M10 o model, który w świecie standardowych M-ek oferuje jak do tej pory najwyższą rozdzielczość. 40-megapikselową matrycę zobaczyliśmy już na początku roku wraz z modelem Monochrom, teraz wreszcie sensor o podobnych możliwościach trafia do zwykłej, „kolorowej” puszki.
Pod względem ogólnej funkcjonalności i ergonomii model M10-R nie różni się od tego, co miała do zaoferowania pokazana przed dwoma laty Leica M10-P i jest od niego „tylko” 3 tys. zł droższy (38 500 zł względem 34 999 zł). Większość zainteresowanych nie będzie więc miała dużego problemu, by wykosztować się nieco więcej na sensor o niemal dwukrotnie większej rozdzielczości. Czy jednak ogromna rozdzielczość nie wpływa negatywnie na zaszumienie obrazu? Zobaczcie zdjęcia przykładowe.
Redaktor naczelny serwisu fotopolis.pl i kwartalnika Digital Camera Polska – wielki fan fotografii natychmiastowej, dokumentalnej i podróżniczego street-photo. Lubi małe dyskretne aparaty, kolekcjonuje albumy i książki fotograficzne.