Wydarzenia
Melchior Wańkowicz. Fotoreporter - wystawa nieznanego dorobku reportera literackiego
78%
Nowy bezlusterkowiec Olympusa to już trzecia odsłona jednej z najbardziej popularnych amatorskich konstrukcji na rynku. E-M10 III z jednej strony wprowadza istotne usprawnienia, z drugiej wydaje się być kierowany do mniej wymagającego odbiorcy niż poprzednik. Przekonajmy się więc, czy jest jego godnym następcą.
Praktyka potwierdza większość naszych studyjnych obserwacji. Na niskich czułościach możemy liczyć na bardzo dobrą jakość zdjęć, które przy oglądaniu w rozmiarach ekranowych nie będą odstawać od tych wykonanych aparatami z większymi matrycami APS-C. Ale i w pełnym powiększeniu jest bardzo dobrze. Detale na zdjęciach oglądanych w pełnych rozmiarach są nadal ostre i wyraźne czym nadrabiają stosunkowo niewielką rozdzielczość 16 Mp. I choć wyraźniejszy szum w nieostrościach zauważymy już w okolicy ISO 640, to jego drobny charakter i przyjemna, żywa, charakterystycznie dla aparatów Olympusa nasycona kolorystyka sprawiają, że zdjęcia wyglądają bardzo dobrze już prosto z aparatu.
Niestety, choć mocne nasycanie kolorów w większości wypadków pozytywnie wpływa na odbiór zdjęcia, to staje się pewnym problemem w przypadku portretów. Bo o ile w miękkim, delikatnym świetle skóra na zdjęciach wygląda jeszcze w miarę naturalnie, to gdy tylko mamy do czynienia z bardziej kontrastowymi warunkami, aparat zaczyna mieć z nią poważne problemy, nienaturalnie przesycając czerwone tony. Trudności ze złapaniem właściwego balansu i odwzorowania tonów dają się także we znaki w przypadku portretów wykonywanych blisko zieleni.
Dobrze natomiast aparat wypada pod względem pracy w słabym świetle i na wysokich czułościach. Zdjęcia charakteryzują się wystarczającą tonalnością, by zachować detale zarówno w jasnych jak i zacienionych partiach obrazu, a jakość fotografii będzie w takich warunkach w pełni akceptowalna aż do ISO 1600-3200. Przy tej wartości zauważymy już niestety problemy z właściwym odwzorowaniem kolorów, które będą pogłębiać się wraz z każdym kolejnym skokiem ISO.
Jak już mogliśmy przekonać się przy okazji testów studyjnych, aparat dobrze wypada pod względem automatycznego balansu bieli. W doskonałej większości wypadków temperatura barwowa będzie trafiona w punkt, co ciekawe większym problemem nie będą nawet sceny nocne, gdzie często mamy do czynienia z wielobarwnymi światłami.
Problemy pojawiają się jedynie w świetle żarowym, na szczęście doskonale jest sobie w stanie z nimi poradzić funkcja priorytetu bieli (wyłączenie funkcji zachowania ciepłych tonów).