Obiektywy
Viltrox AF 28 mm f/4.5 - znamy polską cenę ultrakompaktowego „naleśnika”
Choć zwierzęta odgrywają coraz ważniejsze role w jego projektach, ciężko mówić o nim jako o fotografie przyrody - historie, na których się skupia, zdecydowanie wykraczają poza przyjęte schematy opowiadania o naturze.
Rozmawiamy o przemianie, jaka w nim zaszła (w wyniku której "zmiękł") i wyzwaniach, jakie przed fotografem stawiają warunki surowej, arktycznej zimy. Opowiada o swoich spotkaniach z dziką przyrodą, pogoni za sprzętową doskonałością i o tym, jak walczy o niezależność i czas na tematy, które chce realizować.
Michał Siarek (fot. Grzegorz Bukalski)
Michał Siarek jest z fotografem, który specjalizuje się w opowiadaniu historii z badawczym zacięciem. Charakterystycznym elementem jego praktyki są długoterminowe projekty czerpiące z mikro-historii, jako metody [zadawania] dużych pytań w małych miejscach, łączące monumentalne fotografie z materiałem badawczym w szczegółową opowieść.
Debiutanckim cyklem Siarka był projekt Alexander, który przybrał formę wielowymiarowego badania. Projekt ten wykorzystuje mit o Aleksandrze Wielkim i jego wpływ na politykę współczesnej Macedonii, żeby przyjrzeć się konstruowaniu mitów narodowych. Narracja, łącząc wielkoformatowe ujęcia dokumentalne z wycinkami z gazet, map, fragmentów wywiadów i podsłuchanych rozmów lokalnych polityków, składa się na palimpsest, w którym wszystko ostatecznie okazuje się farsą.
Aktualnie Siarek pracuje w Północnej Norwegii, na półwyspie Nordkinn, na wybrzeżu Morza Barentsa gdzie został zaproszony jako fotograf-rezydent do realizacji projektu którego beneficjentem miała być społeczność rybackiej wsi. Rezydencja zmieniła się w wieloletni pobyt, w trakcie którego Siarek został zatrudniony jako lokalny fotograf, a potem opiekun latarni morskiej Slettnes.