Hyperborea. Sen o dalekiej Północy [RECENZJA]

Autor: Kamila Snopek

11 Grudzień 2023
Artykuł na: 6-9 minut

„Jestem stąd” - mówi o Arktyce Evgenia Arbugaeva, urodzona i wychowana w syberyjskiej republice Sacha. W książce Hyperborea fotografka oddaje hołd miejscu (nie)istniejącemu na styku jej wspomnień i teraźniejszości. Wyruszam tam jej śladem.

Pierwsze spotkanie z pracami twórców o nieprzeciętnie malarskim spojrzeniu łączy się z wyzwaniem, bo nie tak prosto jest otrząsnąć się z wizualnego zachwytu i sięgnąć głębiej, do fotograficznych wnętrzności. Baśniową Hyperboreę Evgenii Arbugaevej deszyfruję stopniowo, na kolejnych płaszczyznach, z myślą, że w tak złożony sposób opowiada się tylko o tym, co najbliższe, uwierające, najbardziej twoje. Na przykład o domu.

Tiksi

Fot. Evgenia Arbugaeva, z książki "Hyperborea. Stories from the Arctic" / Thames & Hudson

Tiksi, miasto na wybrzeżu Oceanu Arktycznego zamieszkane dzisiaj przez kilka tysięcy mieszkańców, podzieliło los podobnych rosyjskich ośrodków, które po rozpadzie Związku Radzieckiego i utracie znaczenia Północnej Drogi Morskiej zaczęły ulegać stopniowemu wyludnieniu. To wtedy wyjeżdża stamtąd również rodzina fotografki. Arbugaeva odwiedza je ponownie dopiero dwadzieścia lat później. Wędrując po mieście w towarzystwie zaprzyjaźnionej nastolatki Tanii, wskrzesza swój świat z dziecięcych wspomnień. Zrealizowany projekt, czarujący, inspirowany ilustracjami ze starych baśni, ukazuje się finalnie w postaci książki pod tytułem Tiksi. A fotografka wie już, że będzie tam wracać.

Fot. Evgenia Arbugaeva, z książki "Hyperborea. Stories from the Arctic" / Thames & Hudson

Polyarnicy

Jest rok 2013, gdy Evgenia wyrusza w 2,5-miesięczną podróż statkiem dostarczającym zaopatrzenie do stacji polarnych, małych wysepek życia na białym pustkowiu. Podczas rejsu poznaje bohatera cyklu Weather Man, jednej z czterej noweli, z których złożona jest Hyperborea (to dzięki tym zdjęciom kilka lat temu zafascynowała mnie twórczość fotografki). Slava, mieszkający samotnie w placówce meteorologicznej na półwyspie Khodovarikha, codziennie przekazuje raporty do ośrodka badawczego po drugiej stronie świata.

Fot. Evgenia Arbugaeva, z książki "Hyperborea. Stories from the Arctic" / Thames & Hudson

„Obserwuję, jak znika w tundrze, w śnieżycy. Wydaje się, jakby nie myślał o sobie w taki sposób, jak myśli większość ludzi. Jakby sam był wiatrem i pogodą” - pisze o nim autorka. Kilka lat później fotografuje codzienność kolejnych bohaterów: pary badaczy żyjących w Kanin Nos, na wybrzeżu na zachód od Slavy. Ivan, który zakochał się w meteorolożce Evgenii i dla niej przyjechał do Arktyki, na ścianie jednej z szop namalował farbą napis: KRANIEC ŚWIATA. Dla ludzi takich jak oni, od lat prowadzących obserwacje i z wyboru mieszkających w odosobnieniu na dalekiej Północy, w języku rosyjskim ukuto nazwę: polyarnicy.

Znikające światy

Dwie kolejne nowele Arbugaeva poświęca bohaterom zbiorowym. Dikson, bliźniacze miasto jej rodzinnego Tiksi, pełniące niegdyś zaszczytną rolę głównej siedziby kierownictwa Północnej Drogi Morskiej, dzisiaj jest w połowie opuszczone (wg spisu z 2021 r. w części kontynentalnej miejscowości pozostało 319 mieszkańców; wyspa jest miejscem praktycznie wymarłym). Evgenii dopisuje szczęście – po tygodniach czuwania ciemność nocy polarnej rozprasza jadowicie zielona aurora borealis.

Fot. Evgenia Arbugaeva, z książki "Hyperborea. Stories from the Arctic" / Thames & Hudson

Na obrazach fotografki pokryte lodem relikty i budynki o ślepych oknach wyglądają pozaziemsko, jak kadry z kina science-fiction. Evgenia odwiedza także Czukotkę, region, zamieszkały przez przedstawicieli kilku ludów autochtonicznych. Esej powstały w wiosce Enurmino opowiada o społeczności Czukczów, trudniących się polowaniami na morskie ssaki zgodnie z tradycją, z której na próżno próbowały wyrugować ich sowieckie władze. Arbugaeva wędruje i próbuje ocalać - ocalać ludzi i miejsca, zanim zupełnie znikną.

Sto lat samotności

„Moment przeszłości i teraźniejszości – lubię pracować w tej przestrzeni czasu” – opowiada fotografka w wywiadzie dla czasopisma Studio International. „Kiedy myślisz o swojej przeszłości, myślisz poezją. Tworzysz opowieść, wspaniałą opowieść, nawet jeżeli przeżyłeś coś dramatycznego. Lubię taki język opisywania przeszłości” – tłumaczy. Rzeczywiście, Hyperborea i cała twórczość fotografki przeniknięta jest swoistą nostalgią, daleką od sztucznej stylizacji, bliższą realizmowi magicznemu. Arbugaeva szuka inspiracji u Gabriela Garcíí Márqueza, w literaturze dziecięcej, mitologii (tytuł książki pochodzi od mitycznej Hiperborei, rajskiej krainy położonej na odległej północy), słucha muzyki i wspomnień. Mówi, że dzięki temu dostraja się do miejsca i potrafi opowiedzieć je fotografią.

Czytelniczy (nie)dosyt

Fot. Evgenia Arbugaeva, z książki "Hyperborea. Stories from the Arctic" / Thames & Hudson

Ogromną rolę w tym procesie odgrywa światło, które w Arktyce oferuje fotografowi duże możliwości – albo zupełnie uniemożliwia mu pracę. Arbugaeva umiejętne wykorzystuje je kreacji aury i wzmocnienia przekazu swoich noweli. Zdjęcia z cyklów: Weather Man i Dikson, które powstały podczas nocy polarnej przy świetle gwiazd, lampy lub zorzy polarnej, wzbudzają we mnie inne emocje niż ciepła i jasna historia miłości Evgenii i Ivana, opowiedziana miękkim, rozproszonym światłem dnia.

Mogę powiedzieć, że lektura Hyperborei w wersji analogowej to przeżycie estetyczne; chociaż moja satysfakcja byłaby pełniejsza, gdyby w książce umieszczono większą liczbę fotografii (a jest ich zaledwie czterdzieści pięć). Czytelniczy niedosyt wynagrodzony zostaje przez fakt, że za pośrednictwem obrazu i tekstu Arbugaeva porusza w książce szereg kwestii, w tym wątek polityki wobec mniejszości etnicznych i ich tożsamości, wątek samotności i współistnienia, wreszcie wątek wzajemnej zależności ludzi i świata przyrody.

Melancholia Arktyki

Fot. Evgenia Arbugaeva, z książki "Hyperborea. Stories from the Arctic" / Thames & Hudson

W esejach towarzyszącym rozdziałom fotografka pisze o „arktycznej melancholii”, smutku stanowiącym nieodłączną część doświadczania dalekiej Północy. Nie chodzi wyłącznie o poczucie osamotnienia – bo chociaż Arktyka potrafi przytłoczyć brakiem światła i monotonią kolejnych identycznych dni, zarówno Evgenia, jak i jej bohaterowie odnajdują tutaj spokój.

Przede wszystkim nie można zignorować faktu, że Arktyka umiera.

Podczas pobytu w Czukotce, gdzie fotografka i jej brat Maxim pracują nad filmem dokumentalnym o naukowcu prowadzącym obserwacją nad morsami (nominowany do Oscara Haulout, 2022), Arbugaeva jest świadkinią dorocznej masowej migracji tych ssaków. Morsy, pozbawione możliwości odpoczynku na dryfujących krze, która topi się w wyniku ocieplenia klimatu, gromadzą się na zbyt ciasnej przestrzeni plaż, co doprowadza do śmierci coraz większej liczby ich osobników. „Wszystko w Arktyce zmienia się bardzo szybko” – pisze fotografka. „Będąc tutaj, czuję w sercu dręczący ból, gdy patrzę jednocześnie na obezwładniające piękno i wielki smutek, który pojawił się na tej ziemi”. Być może ta myśl jest w Hyperborei najważniejsza.

"Hyperborea. Stories from the Arctic", Evgenia Arbugaeva

Zobacz wszystkie zdjęcia (12)

  • Stron: 112
  • Fotografii: 45
  • Format: 215 × 286 mm
  • Oprawa: twarda
  • Wydawnictwo: Thames & Hudson
  • Cena: 219 zł

Książka jest już dostępna w Księgarni Artystycznej Bookoff (www.bookoff.pl)

Skopiuj link

Autor: Kamila Snopek

Absolwentka archeologii i fotografii na Uniwersytecie Warszawskim, trochę archiwistka, trochę dziennikarka. Nałogowo ogląda (stare) zdjęcia i dzieli się opowieściami na ich temat; kiedyś ma nadzieję napisać o tym wszystkim książkę. W wolnym czasie lubi fotografować analogiem i wędrować po filmowych i literackich światach.

Komentarze
Więcej w kategorii: Recenzje
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
Fotografując galopującego konia jako pierwszy na świecie, Eadward Muybridge stawia sobie pomnik sam, jeszcze za życia. Sto lat później Guy Delisle ściąga go z piedestału i przepisuje tę historię...
9
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
Takie niebo jak na okładce książki Fergusona widziałam może kilka razy w życiu: wielkie, ale nieprzytłaczające. I niewiarygodnie rozgwieżdżone. W Big Sky australijski fotograf łączy...
24
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Ten mały i niedrogi kolorymetr pozwoli na łatwe skalibrowanie monitora nawet totalnemu laikowi. Dawid Markoff sprawdza, jak Calibrite Display 123 działa w praktyce.
8
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (3)