„Wszelakie zlecenia przyjmuję” - wystawa wiejskich fotografów z I połowy XX wieku

Pracowali w szkole, na roli, budowach, zajmowali się pszczelarstwem, handlowali mięsem. Byli częścią tego świata,  fotografią przeważnie dorabiali. Czym parali się wiejscy fotografowie i jakie zlecenia przyjmowali? Na wystawie w Białymstoku zobaczmy ponad 100 zdjęć wykonanych przez fotografów z Podlasia w I połowie XX wieku.

Skomentuj Kopiuj link
Posłuchaj
00:00

Określenie „wiejscy fotografowie” jest pewnym uproszczeniem, jak przyznaje Grzegorz Dąbrowski ze Stowarzyszenia Edukacji Kulturalnej Widok, które realizuje wystawę.

- Pokażemy zdjęcia anonimowych autorów i pięciu, których nazwiska znamy: Jerzego Kostko z Kleszczel, Jana Żukowskiego z Kuźnicy, Jana Siwickiego z Jaczna, Konstantego Kuźmina z Gródka i Józefa Januszkiewicza z Wojszek. Niektórzy z nich działali więc w miasteczkach, ale niewiele różniły się one od otaczających je wiosek. Fotografowali wiejskie życie. Czasami też wyprawiali się w teren rowerem czy motorem - mówi kurator.

Fryzjer, pszczelarz, rolnik, fotograf

Fot. Jan Siwicki, z wystawy "Wszelakie zlecenia przyjmuję" / Galeria im. Sleńdzińskich w Białymstoku

Fotografowanie zazwyczaj nie było ich głównym zajęciem. Pracowali w szkole, na roli, budowach, zajmowali się pszczelarstwem, byli fryzjerami, handlowali mięsem czy cembrowinami. Robieniem zdjęć przeważnie dorabiali. Dlatego przyjmowali wszelakie zlecenia, a klisze średniego formatu dzielili z oszczędności na dwie czy cztery części, żeby zmieściło się więcej „główek”.

Najczęściej proszono ich o upamiętnienie „wiekopomnej chwili” - ślubu, narodzin dziecka, pogrzebu, zatknięcia wiechy na skończony dom, wyjazdu kawalerki do wojska. Robili też zdjęcia do dokumentów.

Fot. Józef Januszkiewicz, z wystawy "Wszelakie zlecenia przyjmuję" / Galeria im. Sleńdzińskich w Białymstoku

Ale poza tym czysto zarobkowym nurtem pełnili też w swoich małych społecznościach inne funkcje, np. kronikarzy dokumentujących życie codzienne - nieraz z reporterskim zacięciem, jak Żukowski czy Kuźmin. Bywali „PR-owcami” w dzisiejszym rozumieniu, jak Kostko czy Siwicki, którzy dbali, by portrety odpowiadały aspiracjom fotografowanych i dodawały im prestiżu. Mieli na wyposażeniu swoich atelier torebki do wypożyczenia dla pań, rowery dla panów, buty i ubrania na każdą okazję, a także przewoźne widoczki - tła zasłaniające bieda-chałupy.

Ekscentrycy i majsterkowicze, zanurzeni w lokalnym żywiole

Musieli też mieć żyłkę majsterkowicza. Tanie aparaty często się psuły. Trzeba było umieć je naprawić. Kuźmin i Kostko konstruowali nawet własne. Przeważnie wcześniej terminowali w tzw. „wielkim, miastowym”, choćby białostockim świecie. Wnosili więc „na swoje wioski” powiew nowoczesności. Niektórzy uchodzili za dziwaków, jak Kostko - rozpoznawalny z daleka po czapce pilotce, prenumerujący fotograficzne czasopisma z Warszawy, codziennie rysujący wykresy pogody i malujący astrologiczne efemerydy.

Fot. Józef Januszkiewicz, z wystawy "Wszelakie zlecenia przyjmuję" / Galeria im. Sleńdzińskich w Białymstoku

- Byli więc wielofunkcyjni, ale zwykle nie uważali się za artystów. To upływający czas, który ładnie spatynował ich zdjęcia, pozwala spojrzeć na nie z poziomu meta, jak na obrazy - zauważa Jolanta Szczygieł-Rogowska, dyrektorka Galerii im. Sleńdzińskich, która jest partnerem wystawy. - Czasami pamiątkowe fotografie zmieniały plastyczne ingerencje ich posiadaczy. Układali z nich albumy w dużych ozdobnych ramach i wieszali na najbardziej widocznej ścianie, ozdabiali zdjęcia kruszonymi szkiełkami, czasami nawet tworzyli do nich coś à la metalowe ryzy/koszulki, jak do ikon.

Prezentowane zdjęcia pochodzą głównie z I połowy XX wieku. Przy uważnym oglądzie można na nich zauważyć podlaską wielokulturowość - szczególnie prawosławne krzyże, świątynie i obrzędy.

Fot. Józef Januszkiewicz, z wystawy "Wszelakie zlecenia przyjmuję" / Galeria im. Sleńdzińskich w Białymstoku

- Fotografowie byli częścią tego świata, byli zanurzeni w lokalnym żywiole. Dlatego na ich zdjęciach nie ma egzotyzacji prowincji - są szczere - mówi Magdalena Godlewska-Siwerska ze Stowarzyszenia Widok, koordynatorka projektu. - Nasza wystawa pokazuje, czym parali się wiejscy fotografowie, jakie zlecenia przyjmowali, ale także opowiada o tym, jak zmieniała się podlaska wieś i rola fotografa.

Kiedy i gdzie?

Wernisaż wystawy „Wszelakie zlecenia przyjmuję” odbędzie się 22 sierpnia o godz. 18.00 w Galerii im. Sleńdzińskich, przy ul. Wiktorii 5 w Białymstoku. Zdjęcia będzie można oglądać do 19 października.

Na 15 października zaplanowano panel dyskusyjny, w którym wezmą udział świetne specjalistki: Joanna Kuciel-Frydryszak, autorka słynnych „Chłopek”, Agnieszka Pajączkowska, autorka znakomitych książek teoretyczno-fotograficznych, i Agata Koprowicz, naukowczyni zajmująca się chłopską fotografią.

Więcej informacji znajdziecie na stronie galeriaslendzinskich.pl oraz na facebookowej stronie wydarzenia.

Komentarze
Przeczytaj także
Zobacz więcej z tagiem: fotografia dokumentalna
logo logo
Magazyny
Zamów