Wydarzenia
Pamięć teatru. Polska fotografia teatralna od początku istnienia do dziś - ruszyła wirtualna wystawa
CP+ to w porównaniu z Photokiną czy CES-em całkiem małe targi, zajmują tylko jedną halę i wystawia się góra kilkudziesięciu wystawców. Jednak pamiętajmy, że znajdujemy się w ojczyźnie większości największych koncernów fotograficznych, więc mimo to jest to jedna z trzech najważniejszych imprez sprzętowych w branży fotograficznej.
Japończycy to praktyczny i konkretny naród. Takie też są targi CP+. W porównaniu z "zachodem" znajdziemy tu więcej konkretnych informacji, prezentacji technologii, informacji o zastosowanych rozwiązaniach. Dlatego też oprócz sprzętu, znaczną część stoisk producentów zajmują gablotki z przekrojami aparatów i obiektywów, modele demonstrujące działania najróżniejszych mechanizmów stosowanych w produktach danej firmy czy porównania "włączony/wyłączony". Robimy dużo zdjęć i będziemy je sukcesywnie wrzucać do galerii po prawej stronie tego tekstu.
W związku z inną specyfiką targów postanowiliśmy zmienić styl naszej relacji. Zamiast opisywać firmy i stoiska jak to robiliśmy do tej pory, skupimy się na szybkich pierwszych wrażeniach z premierowych produktów poszczególnych firm. Najnowsze wpisy będą pojawiały się na górze.
Canon - demonstracja technologii
Trudno w relacji z targów fotograficznych pominąć taką firmę jak Canon - nawet jeżeli jedyne premierowe produkty jakie zostały pokazane, to kilka kompaktów. Mimo to warto było spędzić na stoisku Canona trochę czasu, bo firma urządziła prawdziwą demonstrację swojego technologicznego know-how.
Można było obejrzeć jak działa stabilizacja w obiektywach, jak jest zbudowany silnik USM, jakie są składniki stopów szkła używanego do produkcji soczewek, dlaczego jedna soczewka UD zastępuje układ tradycyjnych i tak dalej. Canon chwalił się nawet soczewką do teleskopu... Subaru. Zwykłych przekrojów obiektywów i aparatów już nawet nie liczyliśmy. Naprawę szkoda, że tego typu prezentacje tylko w okrojonej formie trafiają na europejskie targi. Widać, że na rodzimym rynku Canon - i inne firmy - doceniają zainteresowanie techniką odwiedzających targi. Z drugiej strony widać też, że Japończycy są zafascynowani technologią i wszelkie informacje chłoną jak gąbka.
Dla porządku pokazujemy topowy z zaprezentowanych na targach IXUS-ów PowerShot IXUS 225 HS mający polepszone możliwości sieciowe, między innymi łatwiejsze korzystanie z serwisów społecznościowych.
Canon postanowił poprawić piętę achillesową aparatów z WiFi, czyli skomplikowane podłączenie do sieci. I rzeczywiście po wyborze zapamiętaniu sieci - wpisaniu nazwy i hasła - połączenie z nią można przywrócić za pomocą jednego przycisku na tylnej ściance aparatu. Pokazuje nam się wtedy lista aktualnie dostępnych, znanych aparatowi sieci WiFi. Naszym zdaniem to krok do przodu.
Nikon - dwa nowe szkła i J3
Na stoisku Nikona mogliśmy przyjrzeć się bliżej dwóm nowościom obiektywowym zaprezentowanym na CP+. Przede wszystkim zainteresował nas szerokokątny zoom Nikkor AF-S 18-35mm F/3.5-4.5G ED, który ma być ofertą dla użytkowników, którzy kupili sobie tańsze lustrzanki pełnoklatkowe Nikona jak np. D600 i teraz szukają szerokiego zooma, za którego nie zapłacą majątku. Do tej pory szukali głownie wśród oferty producentów niezależnych, ale Nikon najwyraźniej postanowił nie oddawać tej części tortu.
I może mu się to udać, bo nowy Nikkor to bardzo udana konstrukcja. Wykonanie właściwie nie odbiega od profesjonalnych szkieł Nikona, a przy tym obiektyw jest lekki, zwarty i bardzo szybki dzięki zastosowanemu silnikowi SWM. Ważnym czynnikiem będzie cena na naszym rynku.
Niestety z egzemplarza, który zaprezentowano nam na targach nie możemy prezentować zdjęć. Czekamy zatem na egzemplarz do testów.
Drugim z premierowych obiektywów było szkło Nikon Nikkor AF-S 800mm f/5.6E EL ED VR, czyli propozycja ewidentnie dla zawodowców. Na stoisku był wystawiony jeden egzemplarz tego szkła, do którego ustawiała się kolejka chętnych. Niestety producent zaprezentował zestaw z telekonwerterem, więc nie można było realnie ocenić możliwości samego obiektywu.
Zapraszamy więc do obejrzenia zdjęć korpusu. Z pewnością wrażenie robi bateria przełączników, do których jednak użytkownicy profesjonalnych tele Nikona są już przyzwyczajeni.
Kolejną nowością był nowy bezlusterkowiec Nikon 1 J3, czyli już kolejna generacja bezlusterkowców Nikona. Mieliśmy możliwość pobawić się chwilę tym aparatem, ale rezygnujemy z pokazania zdjęć, gdyż egzemplarz, który był dostępny do zdjęć miał kilka problemów - między innymi nie działającą lampę błyskową. Uznajemy więc, że nie był finalny.
Możemy tylko napisać, że poza małymi problemami wieku dziecięcego J3 działał bardzo szybko. Zdjęcia nawet na wysokich czułościach prezentowały się bardzo dobrze. Szkoda, że producent znowu zrezygnował w ustawień PASM na kółku nastaw. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że to aparat lifestylowy, ale gładka obudowa trochę utrudnia trzymanie. Tym bardziej, że nowy superzoom 10-100mm wysuwa się dosyć daleko. Tu można Nikona pochwalić za rozwiązanie składania szkieł w systemie "one". Wystarczy wcisnąć guziczek, nie trzeba nic przesuwać jak np. w obiektywach Olympusa. To nam się bardziej podoba.
Bardzo estetyczne i funkcjonalne jest też w Nikonie 1 J3 menu. Robi bardzo dobre wrażenie - szczególnie konstruktorzy Pentaksa powinni mu się bliżej przyjrzeć.
Czasami mamy wrażenie, że japońskie firmy umawiają się za naszymi plecami w sprawach rozmaitych kwestii. To samo mieliśmy na targach CP+, bo Nikon, tak jak Canon, zaprezentował prawdziwy przegląd technologii - demonstrację siły. Szczególnie ciekawy był dział poświęcony matrycy w D4.
Fujifilm XF 14 mm f/2.8 - finalna wersja i upgrade firmware'u
Musimy w naszej relacji po raz kolejny powrócić do firmy Fujifilm. Po czwartkowym zaprezentowaniu nowego firmware'u poprawiającego działanie AF z obiektywem 14 mm f/2.8 warto go szybko przetestować z X-E1.
Jak nam powiedział inżynier na stoisku Fujifilm, zadaniem nowego firmware'u było przede wszystkim takie zoptymalizowanie działania autofokusa modeli X z wymienną optyką, aby przy ustawianiu ostrości wyeliminować zbędne ruchy soczewek - w danej sytuacji, mają się przemieszczać tylko te grupy soczewek, które są konieczne dla uzyskania ostrego obrazu.
Rzeczywiście układ AF w X-E1 przyspieszył - nie jest to może jeszcze szybkość ostrzenia porównywalna np. z Olympusem OM-D, ale czuć, że jest lepiej. Przy okazji mieliśmy okazję bliżej się przyjrzeć i pofotografować premierowym Fujinonem XF 14mm f/2.8 R, który właśnie na tych targach CP+ zadebiutował jako finalny produkt. To spore opóźnienie, bo oczekiwaliśmy go już na jesieni zeszłego.
Na pierwszy rzut oka XF 14 mm jest dosyć spory jak na tę ogniskową (ekw. 21 mm), jednak dzięki temu producent mógł zastosować wygodny, szeroki pierścień ostrzenia. Jest to o tyle waże, że w XF 14mm f2.8 zastosowano bardzo wygodne przesuwanie pierścienia w celu przełączenia między automatycznym, a manualnym ustawianiem ostrości. To bardzo wygodne rozwiązanie jest już znane np. z obiektywów Olympus M.ZUIKO.
Niestety, nie możemy pokazać z niego zdjęć, gdyż nasza karta nie wytrzymała trudów targowych i odmówiła zapisywania zdjęć nie sygnalizując tego w żaden sposób podczas przcy w aparacie. Na pocieszenie możemy tylko napisać, że i tak na samym stoisku nie było ciekawych planów zdjęciowych. Czekamy więc na ten obiektyw do oficjalnych testów od Fujifilm.
Przy okazji chcieliśmy podziękować Łukaszowi Zezulakowi, naszemu czytelnikowi na stałe mieszkającemu w Tokio za pomoc językową podczas dyskusji na stoisku Fujifilm i generalnie podczas targów.
Pentax MX-1
Na stoisku Pentaksa najciekawszą nowością jest zaprezentowany na CES 2013 stylowy zaawansowany kompakt Pentax MX-1. Już pierwszy kontakt z nowym MX-1 zaskakuje. Powiedzieć, że jest solidny, to trochę mało. Aparat sprawia wrażenie pancernego, jakby z innej epoki. Nie ma wątpliwości, że jest to ze strony producenta zabieg świadomy - góra i dół obudowy zostały wykonane z mosiądzu. Jedna z wersji MX-1 jest nawet fabrycznie przycierana na rogach. Fajny zabieg i aparat wygląda nawet całkiem naturalnie. Poza elementami stylizowanymi, ogólnie aparat zdradza wpływy projektowania firmy Ricoh, nowego właściciela Pentaksa.
Całe spójne wrażenie "oldskulowego" designu psuje, niestety bardzo odstający odchylany ekran. Nie jest on konieczny w tego typu aparacie, a psuje starannie wypracowany efekt. Z podobną sytuacją mieliśmy w przypadku Olympusa OM-D, gdzie odchylany ekran był jakby dolepiony do korpusu. W przypadku MX-1 jest to nawet jeszcze bardziej widoczne. A przecież można zrobić cieniutki odchylany ekran, jak to pokazało Sony w modelu NEX-6.
Sam ekran ma bardzo dobrą rozdzielczość i na pierwszy rzut oka wiernie oddaje kolory. Niestety, znowu musimy się przyczepić. Co z tego, że ekran ma wysoką rozdzielczość, jak wyświetlane na nim informacje i ikony mają wygląd jak z głębokich lat 90-tych: grube, kolorowe i kanciaste. Może Pentax ma taki styl, ale czas to już zmienić, bo utrudnia korzystanie z aparatu.
Brak wizjera i brak jakiejkolwiek fizycznej możliwości jego podłączenia, może trochę zniechęcać część zwyczajowych nabywców stylowych, zaawansowanych kompaktów, ale może Pentax zdobędzie ich wyglądem.
Jeżeli chodzi o szybkość działania, to MX-1 nie wyróżnia się w jakiś istotny sposób spośród konkurencji. Czy jest trochę lepiej, czy gorzej będziemy musieli sprawdzić podczas testu. Mamy nadzieję, że polski dystrybutor po zmianach personalnych wreszcie stanie na nogi i zacznie nam odpowiednio wcześnie przesyłać sprzęt do testów.
Zdjęcia nowych odpornych kompaktów, oraz dziesiątek kolorowych Pentaksów Q10 znajdziecie w galerii obok. Poniżej prezentujemy dodatkowo zdjęcie prototypowego dekielko-obiektywu, który został zapowiedziany na lato.
Epson - wyświetlacze
Na stoisku Epsona królowały oczywiście drukarki. Ponieważ nie wypatrzyliśmy żadnej nowości, zainteresowaliśmy się wciśniętym w róg standem, gdzie demonstrowane były wyświetlacze używane w wizjerach elektronicznych aparatów cyfrowych.
Dzięki specjalnej instalacji można było sobie porównać jakość obrazu z wersji wyświetlacza o rozdzielczości 1,4 megapiksela zastosowanej na przykład w Olympusie OM-D E-M5 z wersją 2,4 megapiksela stosowaną na przykład w...
No właśnie. Na moje pytanie wprost czy taki właśnie układ jest w nowym Fujifilm X100s panowie bardzo się zakłopotali i powiedzieli, że nie są upoważnieni do udzielania takich informacji, ale właściwie mogę się domyślić sam. No to się domyślamy, że tak właśnie jest. Może, żeby zakończyć niewygodny temat powiedziano mi jeszcze, że Epson pracuje nad jeszcze lepszymi rozdzielczościami także w wersji 16:9, co może mieć zastosowanie w kamerach i aparatach i - w tych drugich - pozwalałoby na wygospodarowanie przestrzeni na dodatkowe informacje w wizjerze. Podobne układy są już stosowane w projektorach Epsona, jednak działają na innej zasadzie - są podświetlane lampami projekcyjnymi.
W każdym razie przy bezpośrednim porównaniu różnica między tymi dwoma wyświetlaczami jest znacząca. Nie widać jej aż tak, jeżeli nie porównujemy obrazów obok siebie - obraz 1,4-megowego ekranika wydaje się być wystarczający, dopóki nie zobaczymy go w wersji o prawie dwa razy lepszej rozdzielczości.
Inne myśli przychodzą do głowy patrząc na powyższe zdjęcie. Skoro oba ekrany mają identyczne obudowy, to czy na przykład właściciel OM-D może sobie wymienić wizjer na taki z większą rozdzielczością? I jak łatwo Olympus może wypuścić jakiegoś OM-D+ z lepszym wizjerem?
Panasonic - jeden gotowy obiektyw i dwie makiety
Panasonic na CP+ pokazał oczywiście... nowe obiektywy! A dokładnie jeden nowy obiektyw i dwie makiety. Pierwsza nowość, to skończony i gotowy, nowy kitowy zoom Lumix G Vario 14-42 mm f/3.5-5.6 II ASPH Mega OIS. Ma to być standardowy obiektyw do bezlusterkowców G5 i GF5.
Mogliśmy bliżej przyjrzeć się temu nowemu kitowi. Chociaż to tanie szkło, to o tyle ważne, że większość osób kupujących bezlusterkowce korzysta głównie z kitowych zoomów. Trzeba przyznać, że obiektyw robi całkiem dobre wrażenie. Nie jest składany jak bezlusterkowe kity Olympusa czy Nikona, a mimo to jest stosunkowo mały na obu ogniskowych (co ciekawe większy na krótkiej). Jest równie dobrze wykonany jak konkurencja, ale w innym stylu - bardziej błyszczący, "wypolerowany" i kolorowy.
Założyliśmy ten obiektyw na Olympusa OM-D i wykonaliśmy kilka zdjęć przykładowych. Poniżej prezentujemy dwa zrobione na skrajnych długościach ogniskowych. Można zauważycć, że w środku kadru szkło jest całkiem ostre (zdjęcie było robione z ręki). Trochę gorzej jest na brzegach, ale pamiętajmy, że mamy tylko do czynienia z podstawowym obiektywem kitowym.
Na stoisku Panasonika znalazły się też makiety dwóch zapowiadanych podczas targów https://www.fotopolis.pl/index.php?n=15605:Photokina 2012 szkieł 42,5mm f/1,2 i 150mm f/2,8. Co ciekawe ten pierwszy miał oznaczenie 43 mm.
A więc Panasonic jest kolejną firmą, która z nowości na CP+ pokazuje głównie obiektywy. Z aparatów największą nowością był Lumix GH3 z Photokiny 2012.
Fujifilm XF 55-200mm F3.5-4.8R LM OIS - makieta
Wczoraj opisywaliśmy pierwsze wrażenia z nowych aparatów Fujifilm, dzisiaj chcemy zasygnalizować, że na stoisku znalazła się także makieta zapowiedzianego na targach CES 2013 telezooma Fujifilm XF 55-200mm F3.5-4.8R LM OIS, który ma być zaprezentowany w maju 2013. Jednak na targach nie było jeszcze nawet prototypu, więc prace trwają.
Sony - zapowiedzi obiektywów
Na stoisku Sony nie ma niestety żadnych nowości, które moglibyśmy wziąć w swoje ręce. Pojawiła się za to niespodzianka. Co prawda zapowiadany, ale długo oczekiwany Sony Carl Zeiss Planar T* 50 mm F1.4 ZA SSM. Za tą długą nazwą kryje się topowy obiektyw stałoogniskowy serii Planar, który w tym wcieleniu otrzymał silnik autofokusa SSM.
Obiektyw zamknięty był w gablotce, więc prawdopodobnie jest to prototyp albo nawet makieta. Można też powiedzieć, że na pierwszy rzut oka obiektyw jest dosyć spory, wielkości niektórych zoomów. Tylko plakietka informowała o podstawowych parametrach. Nie znamy dokładnych specyfikacji ani ceny, ale już nie możemy się doczekać, aż trafi do nas do testów.
Również w gablocie znajdowały się zapowiedziane kilka dni wcześniej nowości 20 mm f/2.8 i PZ 18-200 mm z mocowaniem E do NEX-ów. Ten drugi obiektyw, to oczywiście znana już konstrukcja z kamery NEX-VG900, ale teraz sprzedawana oddzielnie.
Dlatego, też zainteresował nas bardziej "naleśnik" 20 mm. Takiego szkła brakowało w systemie. Po pierwsze, to bardzo fajny ekwiwalent ogniskowej, a po drugie wreszcie czarny pancake. Osoby oczekujące jak najmniejszego rozmiaru będą chyba musiały pozbyć się osłony przeciwsłonecznej, która jest prawie tak gruba jak sam obiektyw. Mimo to z NEX-ami 6 i 7 będą stanowić świetny zestaw.
Sigma obiektywy
Na stoisku Sigmy można było znaleźć kilka ciekawych rzeczy. Przede wszystkim ostatnie premiery 60 mm f/2.8 DN i 30 mm f/1.4 DC odpowiednio do M4/3 i bagnetu Sigma. O ile "trzydziestka" nie budzi specjalnie emocji, o tyle "sześćdziesiątka" w konsekwentnie wprowadzanym nowym designie wygląda co najmniej dziwnie z gładkim pierścieniem - szczególnie w kolorze srebrnym. Po prostu wygląda jak kawałek metalowego cylindra - taki niedokończony obiektyw. Nie mogliśmy niestety sprawdzić czy broni się obrazem, bo był to tylko prototyp.
Pojawiają się głosy, że taka konstrukcja może powodować ślizganie się palców. Nam po prostu średnio się podoba i o ile w czarnym jeszcze jakoś się broni, o tyle srebrny wygląda jak półprodukt. Może to kwestia przyzwyczajenia.
Za to w przypadku "trzydziestki" designerzy nie poszli tak daleko. Dzięki temu obiektyw wygląda bardzo fajnie, nowocześnie, a jednocześnie nie ucierpiała na tym ergonomia.
Oprócz tych dwóch zapowiedzianych już nowości, na stoisku jako premiery oznaczone były obiektywy 19 i 30 mm f/2.8 EX DN, które według naszych informacji otrzymały tylko nowe obudowy (zgodne z nową polityką).
Sigma DP3 Merill
Kolejna premiera, którą pierwszy raz mamy okazję wziąć do rąk na CP+, to zaprezentowana na tegorocznych targach CES Sigma DP3 Merill. Mimo że linia DP Sigmy już od jakiegoś czasu jest na rynku, to nadal nie możemy przyzwyczaić się do designu tych aparatów. DP3 to stosunkowo duży kompakt, a gładki, twardy plastik obudowy i brak jakiegokolwiek uchwytu nie ułatwia trzymania. Palce rozpaczliwie łapią się tylko dwóch rzędów wypukłych kropek na przedniej ściance aparatu. To trochę za mało jak na tak duży aparat. Uznajmy więc, to jest to aparat dwuręczny. Chociaż trzeba przyznać, że minimalistyczny design może się podobać.
Podobnie jak większość innych premier, egzemplarze DP3 dostępne na targach miały zaklejone złącza kart pamięci. Nie mogliśmy zrobić nimi zdjęć, więc pozostała nam jedynie szybka ocena pracy aparatu. Pechowo dla Sigmy wcześniej bawiliśmy się już kompaktami Fujifilm i Olympusa, więc autofokus DP3 musi wydawać się niezwykle powolny - taki też jest jak na obecne standardy. Do obsługi innych opcji trzeba się przyzwyczaić, ale podstawowe przyciski mamy w zasięgu palców (o ile oczywiście resztę korpusu trzymamy drugą ręką). To właściwie tyle, ile jesteśmy w stanie napisać na tym etapie o tej nowości. Najważniejsza będzie ocena pracy matrycy, bo głównie dla niej kupuje się ten kompakt.
Olympus XZ-10
Na stoisku Olympusa dużym zainteresowaniem cieszył się oczywiście premierowy kompakt Stylus XZ-10. Na pierwszy rzut oka widać, że ten kieszonkowy, zaawnsowany kompakt ma konkurować z takimi modelami jak Sony RX100 czy Canon S110. To trudni konkurenci, zobaczymy czy nowy Olympus sobie poradzi.
Na pewno XZ-10 jest jest dobrze wykonany. Materiały są świetnej jakości, a gumowany gripik ułatwia trzymanie jedną ręką. Kółko nastaw na górze pozwala na dostęp do najważniejszych trybów pracy aparatu, jak na zaawansowany kompakt przystało.
XZ-10 jest sporo mniejszy od modelu XZ-2. W zamian musimy zapomnieć o gorącej stopce, odchylanym ekranie i wymiennym gripie - coś za coś. Olympus tradycyjnie dba o jakoś dźwięku ze swoich aparatów, więc na górze znajdziemy mikrofon stereo.
Mimo że mieliśmy do czynienia z egzemplarzem prototypowym, aparat pracuje szybko i bez zwłoki. Ale, niestety, nie możemy pokazać Wam zdjęć z egzemplarzy dostępnych na targach. System autofokusa działa sprawnie i szybko - wydaje się, że nie ma różnicy względem dosyć szybkiego AF w XZ-2. Menu ma typowy układ dla produktów Olympusa, a więc 3-4 zakładki z podstawowymi ustawieniami i długa lista bardziej drobiazgowych opcji w ostatnich zakładkach - bardzo przypomina to z OM-D.
Szkoda, że Olympus nie zdecydował się na wbudowanie funkcji WiFi - byłby to wtedy doskonały zamiennik smarfona, też zawsze można go mieć w kieszeni, a matryca, obiektyw i autofokus lepsze. Tu Canon wygrywa.
Tradycyjnie dla Olympusa do XZ-10 znajdziemy zestaw ciekawych akcesoriów, a właściwie dodatków. Są to oczywiście stylowe pokrowce skórzane, ale też - co jest nowością - fantazyjne etui sylikonowe. Fajny pomysł.
Japończycy mają dziwne upodobanie do białych aparatów. Nie mamy danych jak tego koloru aparaty sprzedają się w innych częściach świata, ale na pewno nie najlepiej. My mamy mieszane uczucia, ale uczciwie pokazujemy Wam premierowego, białego XZ-2. Taaa daaam!
Tymczasem nad Japonią wstało już słońce, wracamy więc na targi by wkrótce opisać Wam więcej nowości.
Fujifilm X20 i X100s
Chronologicznie rzecz ujmując dwa nowe kompakty Fujifilm są najstarszymi nowościami, gdyż X100s i X20 pojawiły się jeszcze na początku stycznia na targach CES 2013. Największe zainteresowanie wzbudziły zapewnienia producenta, że znacznie poprawiono szybkość działania układu AF, na który - szczególnie w przypadku X100 - narzekali i recenzenci sprzętu i jego użytkownicy. Nic dziwnego, że od razu ustawiliśmy się grzecznie w kolejce (w Japonii nie ma przepychania, wszystkim kierują kolejkowi), żeby to twierdzenie sprawdzić.
Poniżej znajdziecie film z prezentacją działania systemu AF w X20, jednak od razu możemy potwierdzić, że jest bardzo dobrze. W miarę dobrych warunkach oświetleniowych szybkość AF jest porównywalna z dobrymi bezlusterkowcami jak np. Olympus OM-D. Oczywiście trzeba to jeszcze potwierdzić w warunkach "polowych", ale na pewno skok szybkościowy jest ogromny w obu modelach.
Poza AF-em przyjrzeliśmy się nowym funkcjom aparatów. Cieszy, że w X20 producent zdecydował się na wyświetlanie parametrów ekspozycji w wizjerze optycznym. Mamy taką namiastkę wizjera hybrydowego z X100. Można się jedynie przyczepić, że momentami cyfry są słabo widoczne, np. gdy fotografujemy ciemne obiekty. Czarne, na czarnym - wiadomo. Za to nowy ponad 2-milionowy wizjer elektroniczny w X100s jest super. Można zaryzykować twierdzenie, że przy takim wyświetlaczu tryb hybrydowy ze swoją paralaksą przestaje być atrakcyjny. Nie wiemy czy w X100s znalazł się wizjer produkcji Epsona, ale właśnie na stoisku tego producenta widzieliśmy porównanie wyświetlacza wizjera o rozdzielczości 1,4 miliona pikseli (stosowanego w Olympusie OM-D E-M5) i właśnie 2,4 milionowego układu. Różnica jest znacząca.
Jeżeli jednak mimo to chcemy ostrzyć manualnie, mamy w X100s dwa nowe, bardzo praktyczne tryby. Pierwszy z nich to znany już z produktów Sony Focus Peaking, czyli podświetlanie na biało krawędzi obiektów w ostrości. Druga funkcja to jakby wirtualna matówka znana ze starych manualnych lustrzanek. Na ekranie wyświetla się kwadrat, w którym obraz podzielony jest na pasy. Gdy wyostrzamy pasy nakładają się na siebie. Ostrość uzyskujemy gdy pokryją się całkowicie. Tylko po co to wszystko, jak teraz AF działa tak sprawnie.
Niestety oba modele były przedprodukcyjne, więc nie można było nimi robić zdjęć.
Olympus M.ZUIKO DIGITAL 75-300 f/4.8-6.7 II
Na wstępie trzeba napisać, że widać, że w Japonii system Micro 4/3 jest bardzo mocny. Spora część zwiedzających ma bezlusterkowce tego systemu, a zainteresowanie nowymi obiektywami różnych producentów też jest spore. Również do zaprezentowanego wczoraj M.ZUIKO DIGITAL 75-300 f/4.8-6.7 II trzeba było odstać chwilę w kolejce. Za to był to egzemplarz, z którego możemy pokazać zdjęcia (linki poniżej). Nasze pierwsze wrażenia są takie, że obiektyw jest bardzo poprawny.
Oczywiście jak zwykle przy produktach Olympusa nie ma się do czego przyczepić, jeżeli chodzi o wykonanie. Mimo swojej wielkości jest stosunkowo lekki. O ile jednak na najkrótszej ogniskowej ostrzy całkiem sprawnie, to na długim końcu jest już, z grubsza, dwa razy wolniej. Oczywiście dzięki silnikowi MSC ostrzenie jest praktycznie bezgłośne.
Poniżej zapraszamy do pobrania zdjęć porównujących skrajne ogniskowe nowego szkła Olympusa. Zdjęcia wykonane Olympusem OM-D E-M5.
Tamron 14-150mm F/3.5-5.8 Di III VC
Również zaprezentowany na CP+ superzoom Tamron 14-150mm był dostępny jedynie w formie prototypu i to za szybą. Jednak dzięki uprzejmości przedstawiciela firmy Tamron mogliśmy w specjalnym pokoiku przyjrzeć się prototypowi. Pierwsze wrażenie jest takie, że obiektyw jest znacznie lepiej wykonany niż wydaje się ze zdjęć. Na zdjęciach specyficzny design wygląda jakby biednie. W rzeczywistości obiektyw jest bardzo solidnie wykonany i to pierwsze wrażenie mija. Dobrze, bo tego typu szkła rzadko są zdejmowane z aparatu, muszą więc być wytrzymałe.
Jak na superzooma przystało rożnica w wielkości między skrajnymi ogniskowymi jest duża. Aby uniknąć przypadkowego wysunięcia tubusu, producent umieścił na korpusie blokadę zabezpieczającą. Drugi z dostępnych przełączników umożliwia wyłączenie stabilizacji. Będziemy musieli to zrobić, jeżeli chcemy wykorzystywać Tamrona z aparatami Olympusa, które mają stabilizowaną matrycę.
Z OM-D autofokus pracował szybko, celnie i bezgłośnie. Producent nie podaje jeszcze ceny, ale to może być ciekawa propozycja, chociaż mógłby być trochę mniejszy. Z dobrych wiadomości - osłona przeciwsłoneczna ma być w zestawie.
Na tym kończymy naszą bezpośrednią relację z targów CP+ w japońskiej Jokohamie. Pomoc językową w relacji z poszczególnych stoisk zapewniał nam nasz stały czytelnik mieszkający na stałe w Japonii Łukasz Zezulak, za co serdecznie dziękujemy.
{GAL|25764