Pojawienie się współczesnych analogów było tylko kwestią czasu. W ostatnim roku widzieliśmy już m.in. półklatkowego Pentaxa 17 czy reboot kompaktu Rollei 35 a kolejny aparat celujący w entuzjastów klasycznej fotografii szykują Holendrzy pracujący nad projektem Analogue aF-1. Teraz, po kilku latach rozwijania własnego projektu w sekrecie, do stawki dołącza także Lomography, które ma szansę odnieść sukces tam, gdzie nie do końca poradzili sobie inni.
Zaawansowany kompakt Lomography nie wymyśla koła na nowo. Po prostu ma wszystko na swoim miejscu i oferuje swobodę fotografowania
Lomo MC-A to nie pierwszy analog w ofercie Lomography. Niemiecka firma stworzyła (lub odtworzyła) już ponad 20 różnych aparatów. Do tej pory były to jednak głównie zabawki czy proste konstrukcje, wpisujące się w ideę fotografii lomo. Tym razem otrzymujemy jednak pełnoprawny, zaawansowany pełnoklatkowy kompakt, który wydaje się najciekawszą do tej pory propozycją tego segmentu. Głównie dlatego, że jest prosty, wygodny i dobrze przemyślany (a przynajmniej takie robi wrażenie)
Lomo MC-A oferuje wysuwany obiektyw 32 mm f/2.8 (5 elementów w 5 grupach i zaawansowane powłoki) oraz rozbudowaną ergonomię, pozwalającą na wygodne dopasowanie obsługi do naszego typu pracy. Mamy więc fizyczny pierścień przysłony (zakres f/2.8-f/16), pokrętło czasów (1/500 s - 1s) i korektę ekspozycji oraz manualny przełącznik zakresów ostrzenia (0,4 m, 0,8 m, 1,8 m, 3 m i nieskończoność), które pozwalają na w pełni manualną kontrolą ostrości i ekspozycji. Gdy jednak wolimy czegoś prostrzego, możemy przełączyć się na autofokus i skorzystać z trybu priorytetu przysłony lub pełnej automatyki - wtedy całość obsługi sprowadza się do wciśnięcia spustu migawki (aparat automatycznie dobierze ostrość, przysłonę i czas naświetlania z zakresu 1/500 - 20 s).
Zdjęcia przykładowe
Jak to wszystko przekłada się na zdjęcia? O tym możecie przekonać się na podstawie oficjalnych skanów, udostępnionych przez producenta.
Oprócz tego na pokładzie znalazł się wbudowany flash z możliwością nakładania kolorowych filtrów żelowych i synchronizacją na pierwszą lub drugą kurtynę migawki, duży wyświetlacz LCD pozwalający na podejrzenie ustawień i liczby wykonanych zdjęć, złącze PC Sync do współpracy z zewnętrznymi lampami błyskowymi, tryb Bulb i możliwość wykonywania wielokrotnych ekspozycji, samowyzwalacz z kilkoma ustawieniami opóźnienia czy w końcu w pełni metalową obudowę z klasyczną wajchą naciągu filmu i gwintem statywowym. Całość zasilana akumulatorem CR2, który możemy ładować przez USB-C.
Jednym słowem, otrzymujemy w zasadzie wszystko, czego od współczesnego analogowego kompaktu mogą oczekiwać entuzjaści tradycyjnej fotografii. Biorąc pod uwagę możliwości, to zresztą jeden z najlepiej wyposażonych kompaktów tego typu w historii.
Jedynym bardziej zauważalnym minusem wydaje się migawka ograniczona do 1/500 s, co wymusi mocne domykanie przysłony w słoneczne dni, ale wygląda na to, że przy obecnej dostępności podzespołów jest to na razie rzecz niemożliwa do przeskoczenia przez producentów, którzy porywają się na takie przedsięwzięcia. Co jednak najważniejsze, jest to obecnie najtańsza propozycja tego segmentu.
Cena i dostępność
Lomo MC-A trafia na rynek w cenie 499 euro, czyli ok. 2100 zł.
Aparat dostępny jest w wersji czarnej i czarno-srebrnej. Pierwsze dostawy planowane są przed świętami Bożego Narodzenia. Jeśli więc chcecie zrobić sobie w tym roku wyjątkowy prezent, już teraz możecie złożyć zamówienie w ramach preorderu.
Więcej informacji znajdziecie na stronie lomography.com.
![Pentax 17 - sprawdziliśmy najnowszy analogowy kompakt [RECENZJA]](/i/images/1/6/5/dz0zMzg=_src_231165-pentax-17.jpg)
_1826294941.jpg)
