Człowiek z Marsa. W gabinecie osobliwości Petera Mitchella

Autor: Kamila Snopek

9 Maj 2025
Artykuł na: 6-9 minut

Peter Mitchell przyjechał do Leeds z innego świata i tak się złożyło, że został już na zawsze. Miasto fotografuje po swojemu, z podobnym zapałem od kilkudziesięciu lat. Śladem autorów retrospektywy „Nothing Lasts Forever” podsumowujemy karierę Brytyjczyka – i czekamy na więcej.

Na fotograficzną scenę weszli mniej więcej w tym samym czasie, w połowie lat siedemdziesiątych. Prywatnie znają się długo, łączy ich zamiłowanie do dokumentowania rodzimej Anglii. Obydwaj kojarzą nam się też z kolorową fotografią, ale warto pamiętać, że to Mitchell był pierwszy.

W 1979 roku galeria w York zorganizowała wystawę jego prac, która zwróciła na siebie uwagę krytyków i kolekcjonerów. Barwne zdjęcia, dotąd w domenie reklamy, umieścić w przestrzeni dedykowanej sztuce? Na Wyspach nikt wcześniej nie zdecydował się na coś takiego. „To wydarzenie tak daleko wyprzedziło swoją epokę, że nikt nie wiedział, co właściwie o nim powiedzieć ani jak zareagować, poza całkowitym osłupieniem” - napisze w 2013 roku ten „drugi”, Martin Parr.

Do gwiazd

Fot. Peter Mitchell, Ready mixed Concrete Ltd., Elland Road, Leeds, 1977

Projekt pod tytułem „A New Refutation of the Viking 4 Space Mission”, który pokazano wtedy w York, był nowatorski nie tylko z powodu przełamania „kolorowego” tabu. Peter Mitchell postanowił, że zaprezentuje Leeds z perspektywy… przybysza z kosmosu, który ze zdziwieniem przygląda się ówczesnej Anglii. Zdjęcia z autentycznego lądowania na Marsie, które otrzymał od NASA, fotograf wymieszał z własnymi pracami. Dodatkowo każdą fotografię umieścił na czarnym tle z fikcyjnymi koordynatami. Z zasady prosty zabieg dał fantastyczne efekty: typowe angielskie widoki i twarze oglądane z pewnego dystansu ukazały się nagle w nowym świetle. To była pierwsza próbka pomysłów Petera.

Sander z angielskiego przedmieścia

Fot. Peter Mitchell, Mrs. McArthy & her daughter, Sangley Road, Catford, London, 1975

Nieszablonowe podejście do fotografii dokumentalnej wzięło się ze znacznie wcześniejszych zamiłowań Mitchella. W dzieciństwie Peter wytrwale spisywał swoje myśli w pamiętniku i kolekcjonował osobliwości. Już wtedy uważnie przyglądał się budynkom. Jako nastolatek uczył się kreślić mapy i plany, ale po dwudziestce zdecydował się pójść w innym kierunku. Na Hornsey College of Art zetknął się z grafiką i fotografią. Przyszłość łączył z techniką sitodruku, a robienie zdjęć traktował pomocniczo do momentu, gdy zwróciła na nie uwagę kuratorka galerii w Leeds.

Fot. Peter Mitchell, Two anonymous ladies, Tivoli Cinema, Acre Road from Sisson’s Lane, Leeds, 1976

Fot. Peter Mitchell, Max Babbin, Vulcan Street, Leeds, 1979

Mitchell był już wtedy zatrudniony w charakterze dostawcy. Praca dawała mu okazję do odkrywania miasta od strony zaułków i podwórek; później wracał w te miejsca ze sprzętem. Instrumentarium Brytyjczyka było zresztą dosyć skromne: aparat, statyw i drabina – tyle w zupełności wystarczyło. Drobni przedsiębiorcy, rzemieślnicy, mieszkanki i mieszkańcy Leeds w różnym wieku (często znamy ich z nazwiska) pozowali mu dumnie przed sklepikami i domami. Peter trzymał się ulubionej fotograficznej konwencji: spojrzenie en face na budynek i wyprostowanych jak struna modeli, kwadratowy format, który może pomieścić więcej tła, no i kolor. Dlaczego? „Cóż, rzeczy są kolorowe, prawda?”, odpowiada i trudno z nim dyskutować.

Fot. Peter Mitchell, The Sir Yank’s Heavy Disco, Harehills Avenue, Leeds, 1978

Fot. Peter Mitchell, Opticians, London, 1975

Tę część dorobku fotografa oglądam z myślą: już to gdzieś widziałam. Różnią ich epoka, miejsce i skala przedsięwzięcia, ale w spojrzeniu dostrzegam pewne pokrewieństwo. August Sander, portrecista mieszkańców Republiki Weimarskiej sprzed stu lat (projekt „Ludzie dwudziestego wieku”), i Peter Mitchell, kronikarz angielskiego miasta w zupełnie innym świecie, mogliby podać sobie rękę. Innym nazwiskiem, które dźwięczy mi w głowie, jest nasza Zofia Rydet  z unikalnym „Zapisem socjologicznym”. Koniec końców tym twórcom chodzi bowiem o to samo: opowiedzieć o zwykłym człowieku w jego otoczeniu.

Kolekcjonowanie świata

Fot. Peter Mitchell, Scarecrow 28

Fotograficzna działalność Mitchella jest w pewnym sensie przedłużeniem jego kolekcjonerskiej pasji. Różne historie żyją w archiwum Brytyjczyka na równych prawach. On sam nie chce wyróżniać ulubionego kadru. Każdą pracę traktuje jako część zbioru, z którego od trzydziestu lat wyciąga kolejne tematy na książki.

Znajdujemy tu: portrety, architekturę w wielorakim wydaniu, zdjęcia dokumentalne o tematyce społecznej – i osobliwości. Spójrzmy na „Scarecrows”. Bohaterami tego cyklu Mitchella są strachy na wróble, w których fotograf widzi uniwersalny symbol każdego z nas, Everymana. Nibyludzkie sylwetki kukieł zestawia ze zdjęciami cennych dla siebie drobiazgów w intrygującej autobiograficznej książce „Some Thing means Everything to Somebody” z 2015 roku.

Fot. Peter Mitchell, Francis Gavan, Ghost Train Ride, Woodhouse Moor, Leeds, Wiosna 1986

Ciekawa jest także seria portretów artysty Francisa Gavana. Zbudowany przez niego pociąg-widmo z wielką czaszką na szczycie budził grozę dzieciaków na lokalnych jarmarkach. Mitchell fotografował ten pojazd wielokrotnie, a czaszka, notabene, znalazła finalnie drugi dom w piwnicy fotografa.

Opowieść o zmianie

Przez dekady mieszkania w Leeds Mitchell obserwował powolne procesy zmian w tkance miasta. W archiwum Brytyjczyka natykamy się na zdjęcia, które zaliczylibyśmy do nurtu tzw. urbex photography. Przedstawiają zrujnowane pałace, cmentarze, zamknięte teatry i plakaty wydarzeń, o których już dawno zapomniano. Wśród nich wyróżnia się wizualna opowieść o Quarry Hill, potężnym osiedlu, po którym w dzisiejszym pejzażu Leeds nie ma już śladu.

Fot. Peter Mitchell, The Kitson House telephone, Quarry Hill Flats, 1978

Modernistyczny kompleks mieszkalny dla trzech tysięcy lokatorów powstał w latach 30. ubiegłego wieku. Był jednym z największych założeń tego typu w Europie, ale okres jego świetności trwał stosunkowo krótko. W latach 70. zdecydowano o jego wyburzeniu. Mitchell zdążył sfotografować Quarry Hill w ostatnich dniach przed jego zniknięciem. W tych zdjęciach jest dużo romantyzmu i tęsknoty za minionym, ale Brytyjczyk nie pozwolił sobie ulec ich czarowi. „Memento mori” (1990) i „The Epilogue” (2021), dwie publikacje podsumowujące ten projekt, stanowią rzetelne historyczno-socjologiczne studium życia i upadku osiedla.

(Na szczęście) nic nie trwa wiecznie

„Nothing Lasts Forever”, tytuł nadany retrospektywie Petera Mitchella i towarzyszącej jej książce, ma w sobie pociągającą dwuznaczność (optymistyczne albo ponure oczekiwanie końca). Świetnie pasuje do twórczości i wyobraźni Brytyjczyka, w której mieszają się ciepło i groteska. Uśmiechnięci sklepikarze spotykają strachy na wróble, pastelowe szyldy sąsiadują z budynkami w stanie rozkładu. Dwie strony tej samej monety, jak to w życiu.

Wystawę „Nothing Lasts Forever” obejrzycie w londyńskiej The Photographers’ Gallery do 15 czerwca. Więcej informacji na stronie galerii oraz na stronie i w mediach społecznościowych fotografa: strangelyfamiliar.co.uk

Skopiuj link

Autor: Kamila Snopek

Absolwentka archeologii i fotografii na Uniwersytecie Warszawskim, trochę archiwistka, trochę dziennikarka. Nałogowo ogląda (stare) zdjęcia i dzieli się opowieściami na ich temat; kiedyś ma nadzieję napisać o tym wszystkim książkę. W wolnym czasie lubi fotografować analogiem i wędrować po filmowych i literackich światach.

Komentarze
Więcej w kategorii: Sylwetki
„I Am Martin Parr” - nadchodzi film o kultowym fotografie. Zobacz trailer
„I Am Martin Parr” - nadchodzi film o kultowym fotografie. Zobacz trailer
Już niebawem na ekrany kin wejdzie dokument o jednym z najbardziej rozpoznawalnych współczesnych fotografów. „I Am Martin Parr” zabierze nas w przepełniony kolorem i humorem świat...
19
Znany fotoreporter Paul Lowe zamordowany. Zarzuty postawiono 19-letniemu synowi
Znany fotoreporter Paul Lowe zamordowany. Zarzuty postawiono 19-letniemu synowi
Nagradzany brytyjski fotoreporter Paul Lowe, który dokumentował najważniejsze wydarzenia przełomu lat 80. i 90. został znaleziony martwy na szlaku turystycznym w Kalifornii. Zarzut...
6
Nagość wraca do kalendarza Pirelli - zajrzyjcie za kulisy nadchodzącej edycji
Nagość wraca do kalendarza Pirelli - zajrzyjcie za kulisy nadchodzącej edycji
Historia zatacza koło, a kalendarz Pirelli powraca do swoich korzeni. W edycji na rok 2025 po raz pierwszy od lat ponownie zobaczymy „nagie” zdjęcia. „Jeśli mam robić kalendarz...
9
Powiązane artykuły