Obiektywy
Fujifilm Fujinon XF 500 f/5.6 R LM OIS WR - profesjonalne długie tele wkracza do systemu
Cyfrowe aparaty wielkoformatowe praktycznie nie istnieją, nie mówiąc już uzyskaniu za ich pomocą ruchomego obrazu. Dzięki pomysłowości, plastykę wielkiego formatu przełożył jednak na język filmowy 18-letni amerykański fotograf Zev Hoover.
Wszyscy chyba podatni jesteśmy na czar i plastykę fotografii wykonywanych aparatami wielkoformatowymi. Z wyjątkowo płytką głębią ostrości i bogactwem detali zawartych w kadrze nadal nie może równać się większość cyfrowych aparatów mniejszego formatu.
Na chwilę obecną cyfrowe aparaty wielkoformatowe właściwie nie istnieją. Na rynku dostępne są jedynie działające na zasadzie skanera przystawki do analogowych aparatów wielkoformatowych. Ich cena, sięgająca od kilku do kilkunastu tysięcy dolarów sprawia jednak, że dla większości osób są one nieosiągalne. W 2017 roku miała pojawić się też pierwsza wielkoformatowa “cyfra” firmy Large Sense. Jak na razie jednak nie doczekaliśmy się gotowego produktu.
Nie oznacza to jednak, że analogowego aparatu tego typu nie możemy zaadaptować na potrzeby fotografii cyfrowej, o czym przekonuje nas projekt 18-letniego amerykańskiego fotografa Zeva Hoovera. Pomysłowość pozwoliła mu na uzyskanie wielkoformatowej plastyki przy pomocy aparatu pełnoklatkowego. Co więcej, jego konstrukcja pozwala też na nagrywanie filmów.
Wszystko bazuje tu na wykorzystaniu klasycznego wielkoformatowego aparatu w celu rzucenia obrazu na swojego rodzaju matówkę, na której obraz jest następnie fotografowany lub filmowany przez tradycyjny aparat cyfrowy, w tym wypadku modelu Sony A7S. W celu jak najlepszej realizacji swojej idei u uniknięcia zniekształceń wynikających z umieszczenia aparatów w innej płaszczyźnie, Hoover stworzył szczegółowy projekt swojego pomysłu w profesjonalnym programie do grafiki 3D i użył adaptera tilt-shift.
Oczywiście z racji takiej, a nie innej konstrukcji, nie możemy tu mówić o prawdziwym wielkoformatowym aparacie cyfrowym, mimo to pomysł Hoovera bardzo dobrze spełnia swoje zadanie. Minusem jest jednak bardzo duża utrata światła (rzędu 6 EV), która sprawia, że nawet taki aparat, jak A7S, który przystosowany jest do pracy na wysokich czułościach, nie radzi sobie wystarczająco dobrze w przypadku zdjęć wykonywanych we wnętrzach.
Więcej ciekawych projektów fotografa znajdziecie na blogu fiddleoak.wordpress.com oraz na jego profilu w serwisie Facebook.