Wydarzenia
Pamięć teatru. Polska fotografia teatralna od początku istnienia do dziś - ruszyła wirtualna wystawa
Chcąc sprzedawać produkty w internecie musisz pokazać produkt, tak żeby zachęcić kupującego. Z drugiej strony wytyczne serwisów aukcyjnych mówią o zachowaniu idealnie białego tła. Jak zatem połączyć atrakcyjność pokazania produktu z wytycznymi, i jak ustawić światło, żeby jak najwięcej osiągnąć jeszcze przed wciśnięciem spustu migawki? Tego dowiesz się z poniższego artykułu.
Nie da się ukryć, że typowa fotografia produktowa nie należy do najciekawszych. Musimy pokazać szczegóły fotografowanego produktu, zachować spójność między kolejnymi zdjęciami i powinniśmy osiągać niemal idealnie białe tło. Z drugiej strony, wydaje się że temat jest prosty, i rzeczywiście - matowy, niewielki produkt sfotografować jest łatwo, ale kiedy mamy do czynienia z czymś białym, przezroczystym, lub mocno odbijającym, sprawa już taka prosta nie jest. Zacznijmy jednak od początku.
Wiele serwisów, zarówno polskich, jak i zagranicznych wymaga od sprzedających idealnie białego tła, czyli takiego, którego wartości RGB to 255, 255, 255. Mimo że na monitorze tło może wydawać się białe, to jeśli wartości będą oscylowały w granicach 240-250, zdjęcie zostanie odrzucone lub spadnie w trafności przy wyszukiwaniu, a wiadomo że im oferta pojawi się wyżej, tym ma większe szanse na sprzedaż. Tu z pomocą przychodzi alarm przepaleń w ACR/LR/C1, który pokaże idealnie białe obszary, do których dążymy. Ważne jednak, żeby sam produkt nie był przepalony, czytelny i ostry.
Karton, papier, winyl, akryl. Nigdy polipropylen, czy bawełna. Tu nie masz dużego pola do popisu - tło musi być białe, więc każda faktura, czy zagniecenie będzie skutecznie utrudniało pracę. Dodatkowo, jeśli produkt postawisz bezpośrednio na tle, drobne otwory w polipropylenie będą wyglądały bardzo źle. Najlepsze będzie tło kartonowe, a do mniejszych produktów świetnie sprawdzi się też papier do plotera. Papier ma prawie niewidoczną fakturę, odpowiednio rozwinięty nie zagniata się, a łącząc go razem z pleksi, na którym możesz postawić produkt, w mojej ocenie będzie to najlepszym wyborem. Karton ma jednak sporą wadę - szybko się brudzi, wiec trzeba go odcinać. Jeśli fotografujesz czyste produkty, nie stanowi to żadnego problemu, ale fotografując np. części samochodowe, które często wybrudzone są różnymi smarami, po każdym zdjęciu trzeba byłoby odcinać kawałek tła. Tu z pomocą przyjdzie wspomniane pleksi, które bez problemu kupisz w markecie budowlanym, a wielkość oczywiście musisz dostosować do wielkości produktów. Lepiej mieć większe, żeby boczne krawędzie arkusza nie były widoczne. Jeśli jednak nie chcesz mieć efektu odbicia, możesz pomyśleć nad tłem winylowym. Jego faktura przypomina grubą ceratę z tekstylnym wzmocnieniem. Z bliska widać delikatną fakturę, więc nie zda egzaminu przy bardzo małych produktach, ale jeśli produkt jest większy niż 15-20 cm, nie powinno być problemu. Plusem winylu jest fakt, że wyczyścisz go gąbką z detergentem.
Na pewno zapomnij o świetle dziennym. Szkoląc sprzedawców dużej platformy sprzedażowej często słyszę, że fotografują przy świetle naturalnym. Owszem - sprzedając okazjonalnie to, co zalega nam w szufladach, wcale nie musisz rozkładać całego studia, ale jeśli zdjęcia mają być zrobione profesjonalnie, lampy studyjne będą koniecznością.
Ile zatem lamp będziesz potrzebować? Do małych produktów wystarczą nawet dwie - jedna lampa może posłużyć za tło, natomiast druga - z góry oświetli produkt. Trzeba jednak pamiętać, że do takich zdjęć produkt musi być naprawdę niewielki. Przy większych produktach dobrze, kiedy w Twoim studio pojawią się cztery lampy. Dwie będą odpowiadały za oświetlenie tła, a kolejne dwie za oświetlenie produktu.
Doświetlając produkt dwiema lampami otrzymujemy szare tło. Żeby było ono idealnie białe, przy takim zdjęciu nie obejdzie się bez żmudnego wycinania.
Na tym zdjęciu po prostu włączyłem dwie dodatkowe lampy na tło - jest ono idealnie białe.
Niestety bardzo często słyszę, że wiele firm decyduje się na zakup dwóch lamp i doświetla jedynie produkt, czego wynikiem jest dobrze oświetlony produkt z szarym tłem. To z kolei skutkuje tym, że każdy produkt trzeba wyciąć z tła, a to zajmuje czas.
Robiąc zdjęcia światło powinno być ustawione tak, żeby tło było na granicy przepalenia - wartości RGB powinny oscylować w granicach 250-253. Dzięki temu, przesuwając delikatnie suwak „Whites” w prawo otrzymamy idealnie białe tło, a ewentualne niedociągnięcia poprawisz kilkoma ruchami pędzla korekty.
Jeśli chodzi o modyfikatory to jestem fanem softboxów. Wiele osób zaczyna od parasoli, ale w tego typie fotografii nie zdadzą egzaminu. Jeśli produkt będzie błyszczący zobaczymy w nim całe żebrowanie parasola i mało ciekawy kształt. Softbox 60x90 cm w mojej ocenie jest najbardziej uniwersalny - zda egzamin przy małych produktach, ale jeśli to, co fotografujesz ma np. 70 cm - też da radę. Dopiero większe produkty będą wymagały softboxów 80x120 cm lub większych. Softbox kierunkuje światło, a ewentualne odbicia w produkcie nie są tak drażniące - to po prostu białe prostokąty, które łatwo przygasić filtrem polaryzacyjnym (na powierzchni niemetalicznej) lub wyprowadzić z nich gradient ustawiając przed nimi kawałek białej pleksi lub panel dyfuzyjny.
A jaki typ lamp wybrać? Wszystko zależy od Ciebie. Możesz postawić na światło błyskowe, lub ciągłe, ale LEDowe z mocowaniem Bowens. Świetlówki energooszczędne nie będą najlepszym pomysłem z uwagi na trudność modyfikacji i brak ukierunkowania światła. Błysk ma tę zaletę, że mając lampę o mocy 200-300Ws bez problemu możesz pracować z czasem 1/200s i przysłoną f/8 i niskim ISO. Jego minusem jest trudność zapanowania nad światłem jeśli fotograf jest początkujący, a także mniejsza precyzja podczas wygaszania odbić, ustawiania zastawek itd. Światło modelujące w lampach studyjnych jest dobrym przewodnikiem, ale błysk zawsze będzie wyglądał trochę inaczej.
Do zdjęć w artykule wykorzystałem w sumie 3 lampy GlareOne LED1500 i jedną GlareOne LED 600D. Dobrze, żeby lampy oświetlające sam produkt były mocniejsze od tych na tło, bo przepuszczając światło przez płaszczyzny dyfuzyjne, traci na intensywności.
Światło ciągłe jest niesamowicie proste do okiełznania - na ekranie aparatu widzisz dokładnie to, co powstanie po wciśnięciu spustu migawki. Zmiana mocy lamp, rozkład cieni, zarysowanie krawędzi jest widoczne od razu, dzięki czemu odpowiednie ustawienie światła jest niesamowicie proste. Z drugiej strony koniecznie musisz wyposażyć się w statyw, bo robiąc fotografię produktową pod e-commerce powinieneś zachować dużą głębię ostrości, więc będziesz używał przysłon rzędu f/8-16, co z kolei przełoży się na czas naświetlania rzędu 1/10-1/60 sekundy. Statyw i tak trzeba mieć, żeby zachować powtarzalność między zdjęciami, ale tu dodatkowo pozwoli uniknąć ewentualnego poruszenia. Ja na potrzeby tego artykułu użyłem lamp GlareOne - LED1500 i LED600D. LED1500 ma moc 150 Watów, co przekłada się na podobną ilość światła, którą generuje halogen o mocy 1500 Watów - to naprawdę sporo. Dwiema takimi lampami możesz doświetlić produkt - na nich będą softboxy, które dość mocno ograniczają światło, natomiast tło z powodzeniem możesz oświetlić lampami LED600D, na które założysz standardowe czasze - wtedy światła jest więcej, dzięki czemu moc 60 Watów wystarczy.
Aparat w fotografii produktowej nie ma aż tak dużego znaczenia. Ważne, żeby był to aparat z wymienną optyką, bo obiektyw ma tu zdecydowanie większe znaczenie. Na co zwrócić uwagę dobierając aparat? Z mojego punktu widzenia najważniejsze funkcje to odchylany ekran (na boki, nie tylko góra/dół) i tethering. Obie funkcje bardzo usprawniają pracę i pozwalają uniknąć bólu kręgosłupa. Podczas moich zdjęć mam włączony tethering do Capture One z podglądem przepaleń ustawionym na wartość 250, dzięki czemu tuż po wykonaniu zdjęcia wiem czy dobrze je naświetliłem.
Tak, jak wspomniałem, obiektyw ma tu znacznie większe znaczenie, choć wiele zależy od fotografowanych produktów. Jeśli robisz zdjęcia większym produktom, nawet ten „kitowy” wystarczy. Na f/8-16 da przyzwoitą jakość, a zakres 18-55/14-42/28-70 mm jest w zupełności wystarczający. Z drugiej strony, chcąc pójść o krok dalej, dobrze jest dobrać obiektyw z wyższej półki. Świetnie nadadzą się obiektywy typu 12-40 mm f/2.8, 17-55 mm f/2.8, 24-70 mm f/2.8, czy 12-100 mm f/4, 24-105 mm f/4. Dają znacznie lepszą jakość niż te najtańsze, które dostajemy do aparatu, mają mniejszą odległość ostrzenia i lepiej skorygowane wady optyczne.
Jeśli z kolei fotografujesz małe produkty, świetnym wyborem będzie obiektyw macro. Większość tego typu obiektywów oferuje bardzo dobrą jakość w całym kadrze, a przede wszystkim umożliwia na bardzo mocne zbliżenie się do fotografowanego obiektu, co bardzo przydaje się przy fotografowaniu detali. Przygotowując ten artykuł używałem obiektywów Olympus 12-40 mm f/2.8 Pro i 60 mm f/2.8 Macro na aparacie Olympus OM-D E-M1 Mark III.
Pracując ze światłem ciągłym nasze ustawienia regulujemy nieco inaczej niż w przypadku błysku. Przysłonę regulowałem w zakresie f/8-16, ISO ustawiłem na najniższe natywne, czyli 200, natomiast czas oscylował między 1/80 a 1/13 sekundy, w zależności od produktu, przysłony, i tego, czy miałem nałożony filtr polaryzacyjny.
Lampa GlareOne LED600D, która świeciła na tło była ustawiona na 100%, GlareOne LED1500 na tło miał 35%, natomiast lampy GlareOne LED1500 w softboxach przez większość czasu pracowały na 100% mocy. Przyjrzyjmy się przykładom.
Zacząłem od małego, dość łatwego do sfotografowania produktu. Za sprawą jego wielkości mogłem użyć tylko dwóch lamp - postawiłem na model GlareOne LED1500 - obie lampy miały założone softboxy 60x90 cm. Koguta postawiłem na arkuszu białego plexi - to dało estetyczne odbicie. Tłem był sam softbox, dzięki temu jest idealnie białe. Drugą lampę umieściłem nad kogutem - przy tak małym produkcie światła było wystarczająco, a dzięki umiejscowieniu lampy, cały produkt oświetlony jest równo. Zdjęcie było bardzo proste do zrobienia.
Do fotografowania kolejnego produktu całe ustawienie dość mocno się zmieniło. Dwie lampy nie byłyby już wystarczające, poza tym potrzebowałem nieco więcej miejsca dla samego obiektywu, żeby móc objąć cały produkt. Tło powiesiłem na statywie - to zwykła rolka papieru do plotera. Za rolkę o szerokości metra i długości 50 metrów zapłacisz około 60 zł. Tło powinno być też nieco odsunięte od samego produktu, tak aby niezależnie oświetlać produkt i tło. Światło z lamp na tło nie powinno wchodzić na sam produkt, a linia światła/cienia powinna zaczynać się tuż za produktem, co pokazuje zdjęcie poniżej. Dzięki temu nie mamy problemu z przepaleniem dalszej części fotografowanego obiektu, a także unikamy ciemniejszego miejsca za produktem.
Na tym zdjęciu widzisz, że światło z lamp na tło nie dotyka bezpośrednio fotografowanego produktu, ale zaczyna się tuż za nim. Mimo że na zdjęciu są okulary, to dokładnie taką samą taktykę zastosowałem też do głośnika.
Główne lampy, czyli GlareOne LED1500 ustawiłem po obu stronach produktu. Na nich znajdowały się softboxy 60x90 cm, dzięki czemu światło na produkcie jest bardzo równe i świetnie go pokazuje. Przy tego typu fotografii nie możesz zbyt mocno grać światłocieniem - zdjęcia mają jak najwierniej pokazywać jak wygląda to, co chcesz sprzedać. W związku z tym, że produkt był matowy nie było konieczności stosowania żadnych zastawek czy filtra polaryzacyjnego. Warto wspomnieć, że głośnik z każdej strony wygląda trochę inaczej. Ma charakterystyczne elementy, więc trzeba było pokazać to na zdjęciach robiąc je pod różnymi kontami i zwracać uwagę na detale. Przy fotografii detalu możemy sobie pozwolić na delikatne rozmycie tła, ale na pewno zapomnij o f/1.4 - ja używałem f/8, co przy bliskim kadrze i tak mocno rozmyje tło, ale produkt pozostanie czytelny.
Może się wydawać, że okulary będą trudnym produktem, ale jeśli mądrze podejdziesz do tematu, fotografowanie nie powinno sprawić Ci większych trudności. W tym przypadku musisz ustawić okulary tak, żeby w szkłach nie odbijał się bezpośrednio softbox. Najpierw ustaw okulary w kadrze tak, żeby Ci odpowiadał. Jeśli widzisz mocne odbicie w szkłach, manipuluj lampą tak, żeby softbox po prostu wyszedł z odbicia. Jeśli jednak nie uda Ci się uzyskać odpowiednich rezultatów, spróbuj użyć filtra polaryzacyjnego. Powinien poradzić sobie przynajmniej z częścią odbicia.
Fotografując okulary nie zmieniłem setupu oświetleniowego - cały czas dwie lampy świeciły na tło, a dwie kolejne z softboxami - na produkt.
Fotografując różnego rodzaju butelki możesz spotkać się ze zbyt mocnymi odbiciami softboxów. Mogą wyglądać estetycznie, ale w niektórych przypadkach trzeba je mocno ograniczyć. Tu z pomocą przyjdzie kilka sztuczek! Moje podstawowe oświetlenie nie zostało zmienione, ale większe znaczenie będą miały tu dodatkowe akcesoria.
Jeśli fotografujesz napoje, które w momencie podania powinny być zimne, nie zastanawiaj się - włóż je do lodówki. Po wyjęciu będą matowe, bo na butelce pojawią się mikroskopijne kropelki wody, które ułatwią Ci zadanie. Taką sztuczkę zrobiłem fotografując białe wino, które powinno być serwowane zimne.
Tak samo z wodą - butelka od razu zrobiła się bardziej matowa, przez co odbicie softboxów nie jest tak widoczne. Z butelką poszedłem jednak o krok dalej, bo etykieta była metaliczna i mimo wszystko dość mocno odbiła światło. Chcąc zniwelować ten efekt możesz użyć dodatkowych dyfuzji. Ja dodałem dwa kawałki białej pleksi po obu stronach produktu, co dodatkowo bardzo zmiękczyło światło i narysowało ładne gradienty, z resztą sam oceń efekt. Butelka nie jest idealna, ale przygotowując artykuł doszedłem do wniosku, że pokażę zdjęcia, które przeszły tylko globalną edycję, lub miały bardzo delikatne poprawki w Photoshopie. Tak jak wspomniałem - najważniejsze jest to, co będziesz w stanie zrobić jeszcze przed wciśnięciem spustu migawki.
Na tym zdjęciu nie użyłem dodatkowych rozpraszaczy. Mimo że odbicia softboxów w butelce nie są nachalne, to etykieta świeci się trochę za mocno.
Na tym zdjęciu dołożyłem dwa kawałki białej pleksi po obu stronach. Dzięki nim, światło narysowało ładny gradient, a etykieta ładnie zgasła.
Ostatnim „pacjentem” była butelka żelu pod prysznic. Nie jest wykonana ze zbyt wysokiej jakości plastiku, co dodatkowo utrudniało zadanie. Softboxy odbijają się w niej bardzo mocno tworząc długie, białe prostokąty wzdłuż całej butelki. Filtr polaryzacyjny średnio sobie z nimi poradził, więc trzeba było dołączyć kolejną metodę. Dodałem więc dyfuzje - to znów dwa kawałki pleksi, które umieściłem blisko butelki. Softboxy były pod kątem do pleksi, więc utworzyły ładny gradient. Aby zarysować krawędzie dodałem też dwa kawałki czarnej pianki modelarskiej po obu stronach produktu. Całość dopełniłem filtrem polaryzacyjnym i gotowe!
Zdjęcie bez żadnej ingerencji, z podstawowym oświetleniem wyglądało źle - odbicia softboxów były zbyt mocne, a krawędzie niewidoczne.
Dodanie czarnych zastawek nieźle zarysowało krawędzie, ale filtr polaryzacyjny nie poradził sobie z odbiciami softboxów.
Dodanie dodatkowych dyfuzji dodało ładne gradienty na produkcie, a czarne zastawki zarysowały krawędzie.
Finalnie czarne zastawki i ich odbicia zostały usunięte w postprodukcji.
Szkło nie należy do łatwych w fotografowaniu. Sfotografowane na białym tle często znika, pojawiają się nieładne odbicia, traci przezroczystość. Jest na to jednak jeden, sprawdzony sposób. Szkło po prostu lubi światło kontrowe. Zaczynając fotografować szkło, najpierw włącz tylko światła z tyłu, zobaczysz fakturę produktu i ocenisz czy w ogóle światło z przodu jest potrzebne. Kiedy pójdziesz do sklepu ze szkłem, często różnego rodzaju produkty stoją na przezroczystych półkach i podświetlone są od tyłu, najczęściej przez białe pleksi. To dobra wskazówka.
Ja postawiłem na zielony wazon ze szkła o mocnej, powtarzalnej fakturze. Zrobiłem kolejno trzy zdjęcia z różnym oświetleniem, choć baza oczywiście pozostała ta sama. Pierwsze zdjęcie - tylko ze światłem z tyłu. Rzeczywiście wazon wygląda naprawdę dobrze, kolor jest głęboki, ale odbicie zbyt ciemne, podobnie jak ciemne partie.
Do drugiego zdjęcia włączyłem lampy GlareOne z softboxami z przodu. Wazon stracił dużo kontrastu, odbicia zrobiły się białe i według mnie, zdjęcie wygląda zdecydowanie gorzej niż nawet to zbyt ciemne.
Trzecie zdjęcie, według mnie najlepsze, jest wypośrodkowane - po prostu zmniejszyłem o połowę moc lamp w softboxach z przodu. Cienie zostały wypełnione, odbicie jest jaśniejsze, ale wazon nie stracił swojego charakteru i koloru.
To zawsze sprawia problem. Albo produkt wychodzi szary, albo znika na białym tle. Jak się jednak okazuje, zrobienie poprawnego zdjęcia wcale nie jest bardzo trudne. Tu pierwsze skrzypce grają czarne zastawki. Ja używam kawałków czarnej pianki modelarskiej, którą docinam w różnych rozmiarach, w zależności od wielkości produktu. To rozwiązanie sprawdza się idealnie kiedy musisz zarysować krawędź jakiegoś produktu. Żeby ustawić arkusze obok produktu używam klipsów stolarskich lub biurowych. Najlepsze efekty osiągniesz ustawiają pianki bardzo blisko produktu. Im bliżej, tym mocniej zarysujesz krawędź. Musisz jednak uważać, żeby nie przesadzić, bo łatwo spowodować, że produkt będzie zbyt ciemny. Tu bardzo pomocny jest tethering i podgląd na żywo. Dzięki niemu precyzyjnie ustawisz pianki.
Ja zdecydowałem, że sfotografuję dezodorant. Dodatkowo, użyłem patentu, który opisałem przy żelu pod prysznic. Pomarańczowy korek bardzo mocno świecił się z powodu odbić softboxów, więc i w tym przypadku użyłem dwóch dodatkowych dyfuzji z pleksi. Cały setup był dość niewygodny, bo bardzo ciasny, ale efekt jest jak najbardziej w porządku. Zobacz z resztą porównanie dwóch zdjęć - na pierwszym dezodorant niemal zlał się z tłem, a dodatkowo odbicia na korku bardzo rażą. Wystarczyły dwie sztuczki, a zdjęcie jest znacznie lepsze. Następnie szybkie wymazanie zastawek w Photoshopie i gotowe!
Jak widzisz, fotografia produktowa, która wydaje się bardzo prosta, czasem potrafi dać w kość. Nie każdy produkt jest matowy i prosty i przyjemny do sfotografowania. W tym artykule poruszyłem wiele aspektów tego typu fotografii i dałem garść wskazówek jak radzić sobie również z tymi trudniejszymi produktami. Oczywiście, są produkty bardziej ekstremalne jak biżuteria, sztućce czy lustra, ale to temat na osobny artykuł.
W tym artykule zdecydowałem też, że nie będę mocno edytował zdjęć, bo chciałem, żebyś zobaczył ile jesteś w stanie osiągnąć przy użyciu światła i aparatu. Oczywiście, postprodukcja w zdjęciach jest, ale bardzo drobna - jedynie globalna obróbka w Capture One, gdzie poprawiłem kontrast, przejrzystość i podbiłem biele, a także na etapie edycji lokalnej, miejscowo rozjaśniłem tło, tam gdzie nie było do końca białe. Najważniejsze jednak, że znakomitą większość pracy osiągnąłem odpowiednim oświetleniem - rozpraszając czy zasłaniając światło, tak żeby odpowiednio wydobyć produkt.
Lampy GlareOne LED 1500 i GlareOne LED 600D sprawdziły się naprawdę dobrze, bo dzięki nim dokładnie widziałem rozkład cieni i świateł, a także mogłem dobrze dobrać moc polaryzacji, czy w dobrym miejscu ustawić zastawki. Trzeba jednak pamiętać, że pracując ze światłem ciągłym, z domkniętą przysłoną trzeba sięgnąć po statyw. Udanych zdjęć!
Więcej informacji o lampach GlareOne znajdziecie pod adresem glareone.pl, a także na stronie facebookowej i profilu marki w serwisie Youtube.