Jeśli kiedykolwiek natrafiliście na moje teksty poświęcone smartfonom, wiecie że jestem zwolennikiem mobilnego fotografowania i generalnie uważam, że już teraz niektóre modele są w stanie zaspokoić ambicje hobbystów (nawet tych nieco bardziej wymagających), dla których głównym celem jest publikacja zdjęć w mediach społecznościowych. Sam już od kilku lat z premedytacją na wakacje zabieram smartfona zamiast aparatu. I wiecie co? Za każdym razem wracam z większą ilością „dobrych” zdjeć, niż gdybym wybrał się ze zwykłym aparatem.
Z coraz większym współczuciem spoglądam też na fotografów-amatorów, których spotykam w turystycznych spotach z wyładowanym plecakiem, statywem i długim zoomem uwieszonym na szyi. Ale co dla mnie chyba najważniejsze, nie musze spędzać godzin, by doprowadzić zdjęcia do stanu używalności na etapie edycji - fotki ze smartfona wyglądają dobrze od razu po wykonaniu. Oczywiście, często ma to swoją cenę i kończymy ze zdjęciami, które bywają przetworzone zbyt mocno (jeden z głównych grzechów współczesnych smartfonów), ale prawdę mówiąc rzadko kiedy są to rzeczy, których nie dałoby się nieco przytłumić lub ukryć w apkach do edycji - nawet tych systemowych. Dodatkowo w niektórych smartfonach możemy już przełączyć się na bardziej stonowany układ przetwarzania lub regulować siłę działania układów AI.
Czy telefon za 2500 zł może zaspokoić fotograficzne ambicje hobbystów? Honor 400 Pro zaskakuje mocną specyfikacją
Tak czy inaczej, w zakresie fotografowania smartfonem jasne było jedno - żeby otrzymać naprawdę niezłe i uniwersalne aparaty oraz jakość, gdzie zdjęcia będą wyglądać całkiem dobrze nie tylko na małym ekranie telefonu, musimy kupić flagowca. Choć ciekawie wyglądające zestawy aparatów oferują dziś nawet modele budżetowe, w praktyce ich układy obrazowania zazwyczaj wypadają raczej przeciętnie - wystarczają do podstawowej dokumentacji, ale raczej nie zadowolą osób, które oczekują czegoś więcej.
Ten stan rzeczy chce zmienić najnowszy średniak Honor 400 Pro, który w cenie ok. 2400 zł oferuje specyfikację i możliwości, które mogą konkurować z górną półką. Telefon napędzany jest najnowszym Snapdragonem 8 Gen 3 i grafiką Adreno 750, oferuje 12 GB RAM-u, do 512 GB przestrzeni dyskowej i 10-bitowy ekran AMOLED (6,7”) z odświeżaniem 120 Hz i szczytową jasnością aż 5000 nitów. Do tego niezła bateria 5300 mAh z szybkim ładowaniem 100 W (przewodowo) i 50 W (bezprzewodowo) oraz możliwością ładowania wstecznego.
Aparaty oparte są zaś o 200-megapikselowy moduł główny (matryca 1/1.4”) z obiektywem f/1.9, moduł tele (3x) oparty o 50-megapikselową matrycę 1/2” i obiektyw f/2.4 oraz 12-megapikselowy moduł super szerokokątny (112°) z obiektywem f/2.2. Producent nie podaje dokładnych przeliczników ogniskowej, ale z grubsza odpowiadają one ogniskowym 14 mm, 23 mm i 70 mm. Do tego otrzymujemy też wirtualne moduły pośrednie (o tym dalej), szybki AF bazujący na detekcji fazy, układy stabilizacji i wsparcie układów AI, które ulepszają wygląd zdjęć, pozwalają na skuteczniejszą edycję czy zwiększają możliwości zoomu.
W zakresie układów obrazowania otrzymujemy wiec specyfikację zbliżoną do tej z flagowców sprzed ok. 2 lat, ale również wiele nowości i system przetwarzania opracowany przez firmę, która plasuje się wysoko w rankingach - modele Honor Magic cyklicznie zestawiane są z najlepszymi flagowcami na rynku. Sama marka Honor zaczynała z kolei jako sub-brand Huaweia, który choć stracił na znaczeniu na Zachodzie, to od zawsze wiódł prym w temacie mobilnych układów obrazowania. I choć Honor został oficjalnie sprzedana w 2020 roku państwowemu chińskiemu konsorcjum Shenzhen Zhixin, to wciąż dzieli zbliżone DNA.
Czy więc Honor 400 Pro to rzeczywiście najlepszy średniak na rynku, który może także zachwycić fotografujących? Telefon miałem okazję testować przez dwa tygodnie października, podczas których zabrałem go m.in. na urlop do Grecji, gdzie sprawdzałem, jak dobrze radzi sobie w kategorii aparatu na wakacje.
Budowa i wyposażenie godne flagowca. Naprawdę trudno się tu do czegoś przyczepić
Zanim przedrzemy do samych aparatów, parę słów o samej konstrukcji. Ta robi wprost doskonałe wrażenie, jak na telefon z tej półki cenowej. Honor 400 Pro jest naprawdę ładny, wykonany z wysokiej jakości materiałów, doskonale leży w ręce i oferuje dokładny oraz wyjątkowo jasny ekran (szczytowa jasność 5000 nitów). Bardzo precyzyjnie i płynnie obsługuje też dotyk. Dość powiedzieć, że w zakresie wyważenia, pewności chwytu i komfortu obsługi wypada wygodniej niż zeszłoroczny flagowiec Oppo Find X8 Pro (a przynajmniej jak na mój gust). Gdybym nie wiedział z czym mam do czynienia, śmiało uwierzyłbym, że to klasa premium.
Świetnie jest również w zakresie wydajności - bateria bez problemu wytrzymuje całodzienne fotografowanie (wieczorem zostawałem z ok. 35% baterii) a telefon nie przycina nawet gdy mamy otwartych sporo aplikacji w tle. Choć nie wykonywałem wydajnościowych benchmarków i nie odpalałem gier, powinna być to w zupełności wystarczają słuchawka do codziennej pracy.
Przyjemnym zaskoczeniem jest również aplikacja aparatu, która w zakresie funkcjonalności praktycznie nie różni się od tych, które znamy z aneroidowych flagowców. Poza trybem standardowym, z dostępem do 6 modułów foto, otrzymujemy również dostęp do trybu portretowego z symulacją rozmycia tła i zestawem filtrów oraz symulacji filmów a także trybu Pro, w którym możemy fotografować z manualnymi ustawieniami ekspozycji i bez ingerencji systemowych ulepszaczy - również w formacie RAW. Oprócz tego kilka trybów dodatkowych, standardowo ukrytych w ostatniej zakładce.
Podobnie wygląda to w przypadku możliwości edycji - otrzymujemy zestaw filtrów, podstawowe suwaki do regulacji kontrastu, jasności itp. oraz funkcje edycji AI, które również prezentują się w zasadzie identycznie, jak w przypadku androidowych flagowców. Jedynymi minusami działania podstawowej aplikacji jest brak możliwości sterowania intensywnością filtrów w przypadku edycji, a także brak trybu specjalnego, symulującego filtr ND czy po prostu pozwalającego na tworzenie długich ekspozycji z ręki. Zwykle tryb ten charakteryzują się nieco gorszą jakością obrazu, ale w dobrym świetle bywa całkiem użyteczny. Podczas urlopu chciałem użyć go do rozmycia tafli morza na zdjęciach krajobrazowych, ale niestety musiałem obejść się smakiem.
Aplikacja aparatu pozytywnie zaskakuje natomiast w zakresie możliwości trybu portretowego, który analogicznie jak w topowych modelach, pozwala nie tylko sterować intensywnością rozmycia, ale także punktem ostrości już po wykonaniu zdjęcia. W tym miejscu warto zaznaczyć, że choć podobną funkcjonalność oferują modele Apple czy Huawei to już na sterowanie punktem ostrości nie pozwalają nawet flagowe słuchawki Oppo czy OnePlus. I choć tryb portretowy nie jest bezbłędny (o tym za chwilę), to jest to zdecydowanie rzecz warta pochwały.
Aparaty - wszechstronny zestaw, który sprosta prawie wszystkim waszym zachciankom
A jak wypadają same aparaty? Jak wymienialiśmy na początku, Honor 400 Pro dysponuje w sumie 3 fizycznymi modułami aparatów. W aplikacji aparatu możemy jednak skorzystać aż z 6 różnych „obiektywów”. Analogicznie jak w wielu innych telefonach, część z nich realizowana jest po prostu wirtualnie, poprzez zawężenie próbkowania do fragmentu większego sensora. W efekcie telefon oferuje nam użyteczny zakres ogniskowych ok. 16-135 mm, czyli praktycznie identyczny, jak w wielu topowych flagowcach. Blisko czy daleko, wąsko czy szeroko - Honor potrafi wszystko.
Czy jednak smartfon za 2500 zł jest w ogóle w stanie podskoczyć modelom z górnej półki? Poniżej krótkie porównanie każdego modułu 1:1 z kadrem wykonanym zeszłorocznym modelem Oppo Find X8 Pro, które doskonale pokazuje z czym mamy do czynienia. Prawdę mówiąc, byłem ogromnie zaskoczony tym, jak niedaleko nowy Honor wypada od telefonu prawie dwukrotnie droższego.
Gdy oglądamy zdjęcia w rozmiarach ekranowych, różnice w jakości pozostają mało widoczne. Powiększając zdjęcia, zauważymy nieco gorszą jakość modułu 6x (w przypadku Honora realizowany wirtualnie), ale nadal nie są to rzeczy, które przekreślałyby jego użyteczność - zwłaszcza gdy zamierzamy publikować wyłącznie na instagramie. Co chyba jednak bardziej zaskakujące, Honor wypada nawet lepiej w przypadku wirtualnego modułu 2x (ogniskowa ok. 50 mm), a to ze względu, że główny sensor ma tu rozdzielczość aż 200 Mp. W efekcie, nawet po przycięciu system przetwarzania ma tu wystarczająco dużo informacji, by zaoferować nam szczegółowy i dobrze wyglądający obrazek. W przypadku 50-milionowej matrycy wspomnianego Oppo bywają z tym problemy.
Analogicznie, duża rozdzielczość głównego sensora przekłada się na lepsze rezultaty trybu portretowego, w sytuacjach gdy trzymamy się modułów wykorzystujących ową matrycę, czyli właśnie 1,5x (ekwiwalent 35 mm) i 2 x (ekwiwalent 50 mm). Osobiście to moje ulubione ustawienia, które nieźle imitują użycie jasnego obiektywu standardowego, dlatego zawsze ubolewam, że nawet w najbardziej zaawansowanych smartfonach realizowane są one w ramach cropa i charakteryzują się zauważalnie gorszą jakością. Tutaj o dziwo nie wygląda to źle i choć tryb portretowy nie lubi zbyt dynamicznych ujęć a rozmycie nie zawsze nakładane jest perfekcyjnie (Apple nadal robi to najbardziej naturalnie), to przynajmniej zdjęcia w nim wykonane nie odstają widocznie szczegółowością od reszty.
Co ważne, tryb portretowy działa skutecznie nie tylko w sytuacjach, gdy w kadrze znajduje się człowiek. To sprawia, że ogniskowych 50 mm i 75 mm możemy swobodnie używać także w innych dziedzinach fotografii, gdzie pozwolą nam całkiem skutecznie zamarkować użycie prawdziwego obiektywu o podobnej ogniskowej. Ja nawet stworzyłem zalążek czegoś, co można by nazwać projektem.
Honor 400 Pro zaimponował mi także skutecznością nakładania rozmycia przy szerszych kątach widzenia i dłuższych odległościach ostrzenia, głównie podczas korzystania z modułu 1,5 x. Lubię zdjęcia typu portret środowiskowy, gdzie postać zajmuje jedynie część kadru. W takich sytuacjach prawdziwe, jasne obiektywy pozwalają nam rozmyć lekko tło, dodając całości nieco plastyki. W wielu smartfonach miałem jednak z tym problem - tryb portretowy gubił się, gdy tylko obiekt znajdował się dalej niż 2-3 metry. Średniak Honora z kolei radził sobie z tym zadaniem zaskakująco dobrze. Co prawda zdarzały się sytuacje, gdzie rozmycie było widoczne na podglądzie, ale nie zostało finalnie zaaplikowane na zdjęcie, jednak działo się to raczej sporadyczne.
Jak na telefon tego segmentu, Honor 400 Pro oferuje również niezłe możliwości wideo z opcją rejestracji 4K HDR czy możliwością nagrywania w płaskim profilu Log. Mamy też opcję symulowania rozmycia. Raczej nie powinniśmy się nastawiać, że zastąpi nam profesjonalny aparat, ale do prostych vlogów czy nagrywania rolek powinien w zupełności wystarczyć. Poniżej przykładowa rolka nagrana telefonem podczas premiery aparatu. Dodam tylko, że choć tego nie widać, obraz rejestrowany był w słabych warunkach oświetleniowych.
Czy jest wiec coś z czym Honor 400 Pro sobie nie radzi? Poza wspomnianą jakością powiększenia 6x, z którą bywa różnie, nieco gorsze osiągi zauważymy właściwie wyłącznie w słabym świetle. O ile moduł główny w takich sytuacjach nadal radzi sobie bardzo dobrze, to już w przypadku modułu tele i super szerokokątnego zauważymy bardziej zauważalny spadek jakości.
Najgorzej wypada właśnie moduł ultrawide, gdzie w przypadku naprawdę złych warunków oświetleniowych możemy w ogóle nie być w stanie uchwycić klarownego zdjęcia. W odróżnieniu od niektórych modeli na rynku, Honor 400 Pro nie oferuje też trybu statywowego, w którym naświetlana byłaby dłuższa niż standardowo ekspozycja, która następnie byłaby dokładniej przetwarzana w zakresie szczegółowości i kontroli szumu. Oczywiście możemy skorzystać z ekspozycji manualnej w ramach trybu Pro, ale wtedy tracimy wszystkie dobrodziejstwa trybu nocnego.
Warto natomiast wspomnieć, że Honor 400 Pro całkiem nieźle radzi sobie w zakresie pracy z lampą błyskową. Flash nie jest być może przesadnie mocny i - jak w przypadku większości smartfonów - wyzwalany jest niestety dość powolnie, ale aparat skutecznie wyrównuje światło lampy z oświetleniem tła, zachowując naturalną kolorystykę i widocznie zaznaczając błysk.
Jeżeli z kolei chodzi o minusy, podczas fotografowania Honorem nawiedzał mnie sporadyczny, ale jednak zauważalny problem z wyostrzeniem na dalekie obiekty podczas korzystania z modułów 3x i 6x. W przypadku braku mocnych kontrastów, system miewa problemy z odpowiednim złapaniem ostrości, nawet gdy ręcznie staramy się skierować punkt AF na bardziej szczegółowe obszary. W przypadku poniższych kadrów zrobiłem chyba 20 różnych kopii - na żadnym ostrość nie była do końca poprawnie ustawiona.
Przeciętne wrażenie robi również aparat do selfie. Jest szeroki, ma wysoką rozdzielczość 50 Mp i wspierany jest sensorem do mapowania przestrzeni (co pozwala m.in. nakładać symulację rozmycia w trybie portretowym), ale jego jakość nie powala. W porównaniu z tylnymi aparatami selfiaki charakteryzują się gorszą jakością i przeciętną dynamiką w kontrastowych warunkach. Na szczęście na instagramowych storiskach czy innych mediach społecznościowych nikt raczej nie zwróci na to większej uwagi.
Parę słów należy się także samemu systemowi przetwarzania. Jak w większości współczesnych Androidów na Snapdragonie, działa on dosyć agresywnie, a efekty jego pracy możemy oglądać na bieżąco, gdy odpalimy galerię zaraz po wykonaniu zdjęcia. W większości sytuacji na szczęście wykonuje on raczej dobrą robotę, skutecznie wyrównując ekspozycję i kolorystykę. Co ucieszyło mnie szczególnie, widzimy tu także mniejszą niż w niektórych smartfonach ingerencję układów AI w poprawę wyglądu twarzy na zdjęciach. To nadal się odbywa, ale raczej nie spotykamy tu efektu odrealnienia, które towarzyszyło m.in. zeszłorocznym modelom OnePlusa i Oppo. Co ważne, Honor oferuje też 3 różne tryby przetwarzania, pozwalając nam zdecydować się na bardziej naturalny wygląd, lub mocniejsze kontrasty i nasycenie.
W zasadzie jedyne, co momentami naprawdę mi przeszkadzało, to tendencja do znacznie przesadzonego podbijania kontrastu i saturacji w przypadku włączonego trybu HDR. O ile doskonale radzi on sobie z poszerzaniem zakresu dynamicznego w trudnych sytuacjach, to niestety w wielu przypadkach podbija on czernie i „przejrzystość” bardziej, niż byśmy tego chcieli. Co ciekawe, nie ma w tym reguły. Czasem efekt ten się pojawia, a czasem nie. Po wykonaniu blisko 3000 zdjeć zauważyłem, że zazwyczaj dotyczy to sytuacji gdy użycie trybu HDR nie jest niezbędne dla wykonania dobrego zdjęcia. Gdy więc nie mamy do czynienia ze słońcem w kadrze i mocnymi kontrastami, opcję HDR warto wyłączyć dla zachowania bardziej naturalnego wyglądu zdjęć (szczególnie gdy chcielibyśmy poddać je dalszej obróbce). Poniżej kilka porównań HDR Off / HDR On.
Z drugiej strony, funkcja HDR jest zbawienna chociażby dla zdjeć wykonywanych po zmroku, gdzie pozwala wyciągnąć bardzo dużo informacji z miejsc, które normalnie uległyby przepaleniu. Tryb HDR jest więc ogólnie nieco nieprzewidywalny i jego działania trzeba się więc po prostu nauczyć, robiąc kilka kopii danego kadru na różnych ustawieniach. Dobrze jednak gdybyśmy nie musieli o tym myśleć.
Na koniec wspomnę jeszcze o funkcjach AI. Jak w większości najnowszych smartfonów, znajdziemy tu kilka opcji edycji opartych o tzw. generatywną sztuczną inteligencję. Możemy jej używać m.in. do poprawy jakości cyfrowego zoomu czy odzyskiwania detali z poruszonych zdjęć portretowych. Nie poświęciłem tym trybom zbyt dużo uwagi, gdyż choć stanowią dość istotny punkt przekazu marketingowego, to raczej gadżet, którego skuteczność bywa różna i który nie będzie miał większego znaczenia dla fotografujących.
Na chwilę obecną jedyną naprawdę dobrze działającą i przydatną funkcją wydaje się możliwość usuwania niechcianych obiektów ze zdjęć. Oczywiście nie możemy oczekiwać cudów, ale w większości sytuacji pozwala ona dość skutecznie oczyścić kadr.
Podsumowanie
Honor 400 Pro to z zdecydowanie jedno z naszych najbardziej pozytywnych zaskoczeń w temacie smartfonów, które pokazuje, że średniaki są dziś w stanie zaoferować fotograficzną wszechstronność godną flagowca. Oczywiście nie jest to najdoskonalszy fotograficzny smartfon na rynku. W zestawieniu z najlepszymi modelami zauważymy różnice w teleobiektywie, module ultraszerokokątnym (głównie w słabych warunkach oświetleniowych) czy ogólnie strukturze detalu, ale są one dużo mniejsze, niż moglibyśmy spodziewać się po smartfonie z tej półki cenowej.
Kluczem jest tu uniwersalność - choć Honor 400 Pro kosztuje o połowę mniej, oferuje praktycznie wszystkie te same funkcje aparatów, co modele kosztujące ponad 5000 zł, włączając w to możliwość pracy w manualnym trybie Pro, opcję regulacji punktu ostrości po wykonaniu zdjęcia czy opcje edycji wspierane AI. Na podobnym poziomie co w modelach z wyższej półki stoi też sama skuteczność systemu przetwarzania obrazu i optyka - zdjęcia są ostre, kontrastowe, odpowiednio nasycone, tryb HDR zazwyczaj daje wierne rezultaty, a obiektywy nie są podatne na flary.
Świetnie prezentuje się także kwestia wykonania i specyfikacji. Telefon bardzo dobre leży w ręce, ma wysokiej jakości ekran, wydajną baterię, mocne podzespoły i - w odróżnieniu od niektórych chińskich smartfonów - oferuje schludny, minimalistyczny i nienachalny design, który dobrze wpisuje się w zachodnie gusta.
Czy więc nowego Honora można polecić jako zastępstwo aparatu? Zależy czego szukamy. Ja, wybierając go jako aparat na wakacje byłem bardziej niż zadowolony. Dzięki uniwersalnemu zestawowi aparatów byłem stanie sfotografować prawie wszystko, na co miałem ochotę, a zaskakująco dobrze wyglądające zdjęcia z wirtualnego modułu 50 mm pozwoliły mi nawet stworzyć zalążek projektu poświęconego dziwactwom wyspiarskiej motoryzacji. Oczywiście nie można tu oczekiwać subtelności niczym z pełnej klatki i profesjonalnych obiektywów, ale tu chodzi o wygodę - wiem, że z wielu sytuacjach zwykłego aparatu nie chciałoby mi się wyciągać, a już na pewno nie chciałoby mi się zabierać tak wszechstronnego zestawu optyki. Tutaj wszystko miałem pod ręką.
Jeśli naszą główną motywacją jest publikacja w mediach społecznościowych, Honor 400 Pro powinien dostarczyć w zasadzie wszystkiego, co niezbędne nawet bardziej zaawansowanym amatorom. Jeśli z kolei cenimy większą kontrolę i w smartfonie upatrujemy narzędzia, które moglibyśmy włączyć w nieco bardziej poważne realizacje, może nam jednak przeszkadzać momentami zbyt intensywne przetwarzanie (zwłaszcza przy włączonym trybie HDR). Zdarza się też, że dwa zdjęcia wykonane na tych samych ustawieniach różnią się jakością i szczegółowością, a sama struktura obrazu w niektórych trybach mogłaby być nieco bardziej subtelna. To jednak problem dotyczący większości smartfonów na rynku i rzecz, której zwykle nie zauważamy bez powiększania zdjęć.
Podsumowując wszystkie wady i zalety, Honor 400 Pro wydaje się być bardzo dobrą propozycją na rozwijanie fotograficznej pasji, której możliwości widocznie wybijają się ponad reprezentowaną półką cenową. Będzie też ciekawym zastępstwem aparatu na wyjazdy dla mniej wybrednych hobbystów (raczej nie będziemy żałować, ze jednak nie wzięliśmy zwykłego zestawu foto). Oczywiście nie jest to poziom niektórych androidowych modeli z topowych serii Ultra (to do nich kierujemy najbardziej wymagających użytkowników), ale w tej cenie prawdopodobnie trudno będzie obecnie znaleźć wam coś lepszego i bardziej wszechstronnego.
- Uniwersalny zestaw aparatów
- Spójne przetwarzanie wszystkich modułów
- Bardzo dobra jakość obrazu w świetle dziennym
- Tryb nocny
- Bardzo dobra jakość wirtualnego modułu 50 mm
- Skuteczność trybu portretowego
- Skuteczna praca z lampą błyskową
- Tryb Pro z zapisem RAW
- Jasny ekran
- Wytrzymała bateria
- Schludny design
- Moduł superszerokokątny w słabym świetle
- Brak trybu statywowego
- Nie zawsze przewidywalny tryb HDR
- Zbyt mocne przetwarzanie HDR
- Sporadyczne problemy z AF na module 6x
- Dynamika aparatu do selfie
Zdjęcia przykładowe
Poniżej galeria zdjęć przykładowych, wykonanych smartfonem Honor 400 Pro w natywnej aplikacji aparatu, w standardowym trybie fotografowania (chyba że wyszczególniono inaczej).
Zdjęcia przykładowe do pobrania: