Branża
Canon zmienia sposób świadczenia usług gwarancyjnych i serwisowych w Polsce - od teraz aparaty będą naprawiane w Niemczech
Temat miesiąca
Zarabiaj na fotografiiCzujesz, że jesteś już gotów, by zarabiać na fotografii? Oto kilka porad, które ułatwią ci zdobycie pierwszych zleceń.
Choć zwykle to nie pieniądze są powodem do sięgnięcia po aparat, to i tak marzeniem większości początkujących jest to, by w przyszłości móc zarabiać na swojej pasji. Jak pokazuje przykład niezliczonych fotografów, którzy porzucali swoje dotychczasowe zawody na rzecz pracy z aparatem, jest to marzenie jak najbardziej możliwe do spełnienia.
Aby jednak się to udało, trzeba poświęcić wiele czasu na doskonalenie swoich umiejętności i zapracowanie na to, by ktoś zechciał za nasze zdjęcia zapłacić. Warto też naszemu szczęściu pomóc, bo obecnie raczej nie ma co liczyć na to, że ktoś przypadkiem odkryje nasz talent i zaprosi do współpracy przy ciekawych projektach.
Aby w ogóle starać się o zlecenia, należy zbudować odpowiednie portfolio, pokazujące nasze umiejętności. Jeśli naszych zdjęć nie będziemy pokazywać, nikt nigdy nie dowie się, czym się zajmujemy. To też podstawa do rozmowy i negocjacji oferty z potencjalnymi klientami.
Sposobów na realizację zdjęć do portfolio jest tyle, ile dziedzin fotografii, warto jednak poszukiwać sposobności w najbliższym otoczeniu. Może akurat ktoś znajomy potrzebuje takich zdjęć, jakimi się zajmujesz? Warto też brać udział w kolaboracjach - sesje tworzone na zasadzie wymiany doświadczeń mogą przerodzić się w ciekawe materiały, a w kilka osób łatwiej stworzyć wartościowy projekt. Dobrym pomysłem na start jest również nawiązywanie kontaktów z lokalnymi fotografami, którzy pracują już zawodowo i mogą doradzić nam zarówno w kwestii zdjęć, jak i promocji biznesu. Być może zgodzą zabrać się nas na zlecenie w formie pomocniczego fotografa?
fot. Grzegorz "Moment" Płaczek
- Jest wiele sposobów na to, jak zdobyć pierwsze zlecenia. Zwykle zaczyna się od fotografowania ślubów znajomych, ale nie każdemu od razu uda się wejść „w buty fotografa ślubnego”. Zostają zatem aranżowane plenerowe sesje ślubne oraz odpowiednie wykorzystanie potencjału kanałów social media. Dla tych, którzy boją się od razu fotografować prawdziwy ślub, pozostają sesje z modelkami w sukniach ślubnych lub dostanie się pod skrzydła innego fotografa ślubnego z większym doświadczeniem. Z tym jednak często trudno – fotografowie boją się konkurencji. Dla fotografów całkowicie pozbawionych możliwości fotografowania ślubów oraz modelek w sukniach, mogę zasugerować fotografowanie dziewczyn. To przyszłe panny młoda. A nuż nasze zdjęcia spodobają się fotografowanym młodym dziewczynom - mówi fotograf ślubny, Grzegorz "Moment" Płaczek.
- Nie pamiętam dobrze swoich pierwszych zleceń foto, za to pamiętam doskonale że początkowo brakowało mi pewności siebie, nie wiedziałem jak wyceniać swoją pracę, ile materiału oddawać, jak konstruować umowy. Dlatego dobrze jest wystartować pod okiem kogoś doświadczonego, na klarownych zasadach finansowych. Masa doświadczenia płynie właśnie z asystowania u boku kogoś kto już jest na rynku. Po pierwsze jest to wielka szkoła techniczno-psychologiczna, po drugie często klucz do wejścia w pierwsze poważne zlecenia. - dodaje fotoreporter i dokumentalista Maciej Moskwa.
fot. Maciej Moskwa, z książki "Saraha"
Trzeba liczyć się z tym, że zdjęcia, na podstawie których zbudujemy naszą prezentację będziemy wykonywać za darmo, lub za bardzo niskie kwoty. Nie powinniśmy jednak się zrażać - to one w końcu mają zapracować na nasze pierwsze poważne zlecenia.
Portfolio warto przygotować zarówno w wersji fizycznej, jak i cyfrowej tak, abyśmy mogli zaprezentować je w atrakcyjnej formie zarówno przez internet, jak i na potencjalnym spotkaniu. Trudno też obyć się bez strony internetowej lub profilu w mediach społecznościowych. W dzisiejszych czasach coraz więcej osób kładzie szczególny nacisk na tę ostatnią kwestię. W końcu taki na przykład Instagram, to obecnie jeden z bardziej skutecznych sposobów na wypromowanie swojej fotografii i znalezienie potencjalnych klientów.
- Ważną rzeczą jest dbanie o wizerunek i marketing w sieci. Mam na myśli konkretnie social media i stronę internetową. Trzeba w tych obszarach działać bardzo rzetelnie i regularnie. Wrzucać nowe rzeczy często i interesować się tym, co słychać na rynku. - mówi zajmujący się fotografią deskorolkową i reklamową Miłosz Rebeś.
fot. Miłosz Rebeś
Gdy już mamy zdjęcia, którymi możemy się pochwalić, warto rozejrzeć się za możliwościami, które pomogą przekuć nam je w konkretne zlecenia. I tu stajemy przed najtrudniejszym zadaniem. Stawiając swoje pierwsze kroki na polu fotografii komercyjnej, biorąc pod uwagę zatrzęsienie fotografów na rynku, raczej nie możemy liczyć na to, że klienci będą od razu sami się do nas zgłaszać.
W zależności od branży, sposoby dotarcia do klientów są różne. W przypadku wielu dziedzin fotografii pierwsze zlecenia często otrzymujemy z polecenia. Warto więc rozpowiedzieć o swojej działalności wśród rodziny i przyjaciół. Często to właśnie wśród dalszych lub bliższych znajomych znajdziemy pierwszą możliwość zarobku na zdjęciach. W końcu wszyscy chętniej korzystamy z usług osób czy firm, które dobrze znamy. Poza tym do mniejszych, lokalnie działających firm czy organizacji zwyczajnie łatwiej dotrzeć. Jeśli się sprawdzimy, będziemy mogli liczyć na dalsze polecenia, a nasze zdjęcia udostępnione w takiej czy innej formie będą już pracować na nasza markę.
fot. Michał Stańczyk
- W przypadku fotografowania sportu warto popytać w klubach w Twojej okolicy, czy nie potrzebują fotografa, który za określoną kwotę, uwieczni na zdjęciach zawody. Z czasem, gdy nasze umiejętności i wiedza zaczną rosnąć, pojawią się nowe możliwości – sesja grupowa zespołu, portrety na potrzeby programów meczowych. Następnie można spróbować własnych sił w agencjach fotograficznych. Jeśli nasze zdjęcia będą ciekawe, będą pokazywać sport w sposób, w jaki nie zobaczymy w telewizji, na pewno naszą pracą zainteresują się sponsorzy zawodników, drużyn i tak będziemy mogli zdobyć kolejnego klienta. - komentuje fotograf sportowy Michał Stańczyk.
Promować działalność w najbliższym otoczeniu warto nawet, gdy potencjalnie nasze zainteresowania nie pokrywają się z potrzebami znanych nam osób. Często może się bowiem okazać, że ktoś zna kogoś, kto akurat zdjęciami tego typu może być zainteresowany. Dla początkującego biznesu, poczta pantoflowa to często jedne ze skuteczniejszych rozwiązań. Nie bez powodu agencje marketingowe prowadzą całe kampanie w oparciu o tzw. marketing szeptany.
W końcu jednak z naszą fotografią będziemy chcieli wyjść nieco dalej, zwłaszcza jeśli myślimy o pracy z aparatem jako o źródle zarobku. W większości wypadków, zwłaszcza jeśli nie posiadamy kontaktów, które ułatwiłyby nam zaczepienie się w interesującej nas branży, dobrym rozwiązaniem będzie po prostu przedstawienie swojej oferty firmom, redakcjom, agencjom i wszystkim innym, którzy potencjalnie mogliby być zainteresowani naszymi usługami.
- Trzeba zrobić bardzo dokładny research wśród firm i osób z danego obszaru, a następnie wysłać swoje portfolio, i robić to cyklicznie, za każdym razem aktualizując je o nowe prace (wymusza to też na fotografie ciągły progress). Trzeba dać klientowi o sobie znać. - dodaje Rebeś.
Jest to zadanie żmudne, ale przynoszące efekty. Trzeba jedynie uzbroić się w cierpliwość i nie zrażać niepowodzeniami. Zwykle współczynnik odpowiedzi jest bardzo niski, ale gdy na kilkadziesiąt wysłanych maili czy wykonanych telefonów otrzymamy jedną pozytywną, możemy już mówić o małym sukcesie i zacząć budować portfolio klientów. W dzisiejszych czasach, gdy większość komunikacji marketingowej i sprzedażowej opiera się na obrazie, w końcu znajdziemy firmę, która będzie zainteresowana naszymi usługami.
fot. Maria Miklaszewska, z publikacji z magazynie "M jak Mieszkanie", nr 01/2017
"Gdy kilka lat temu wspólnie z Martyną Rudnicką stawiałyśmy swoje pierwsze kroki w branży fotografii wnętrz, nasze portfolio rozsyłałyśmy przede wszystkim do studiów projektowych i projektantów wnętrz, którzy mogli być zainteresowani fotograficzną dokumentacją stworzonych przez nich realizacji. Nasza taktyka była prosta. Sporządziłyśmy pokaźną listę kontaktów, następnie w wybrane dni tygodnia na zmianę spędzałyśmy po kilka godzin dziennie na pisaniu maili, a następnie telefonicznym przypominaniu się potencjalnym klientom. W większości wypadków nasze starania pozostawały bez odpowiedzi, lub też spotykały się z brakiem zainteresowania. Ostatecznie jednak pozwoliło nam to nawiązać kilka ciekawych relacji, a efekty naszej pracy spodobały się na tyle, że współpraca trwa do dziś" - mówi fotograf wnętrz Maria Miklaszewska.
W przypadku firm, działania w większości wypadków wystarczy, przynajmniej na początku, oprzeć o internet i telefon. Paradoksalnie, znacznie trudniejszym wyzwaniem może okazać się dotarcie do redakcji magazynów i portali oraz agencji. Zwykle wszystkie z nich mają już swoją bazę współpracowników (także fotografów), z których usług korzystają i nawet jeśli nasze zdjęcia w pełni odpowiadają ich oczekiwaniom, często zostaną pominięte. Z prostej przyczyny - mogą się bez nich obejść.
W tym wypadku warto poświęcić czas i postarać umówić się na spotkanie, na którym przedstawimy naszą ofertę i spróbujemy przekonać osoby do naszych usług. W takim wypadku warto nie tylko uzbroić się w mocne portfolio, ale także w listę propozycji na materiały, które dla danego podmiotu moglibyśmy zrealizować. Nawet jeśli spotkanie takie nie zakończy się od razu zawiązaniem współpracy, zostaniemy zapamiętani, a nasze kolejne maile nie pozostaną bez odpowiedzi.
Dla wielu, to właśnie wspomniane własne propozycje będą kluczem do sukcesu. W dzisiejszych czasach nikt nie powierzy realizacji materiału początkującemu, a w wielu przypadkach działalność fotografów opiera się na samodzielnej realizacji tematów, a dopiero później rozsyłania gotowego materiału do tytułów branżowych i agencji. Musimy więc poświęcić swój czas, zaangażowanie, a często także pieniądze na coś, co może nigdy się nie zwrócić. Ryzyko to jednak wpisane jest w działalność wielu fotografów i często się opłaca. W najgorszym wypadku nasz materiał opublikujemy za darmo, w którymś z branżowych czasopism czy portali. Może to mieć jednak pozytywny wpływ na budowanie naszej rozpoznawalności.
fot. Krystian Maj, Peszmergowie (kurdyjska armia ochotnicza) to jedne z najbardziej efektywnych sił w walce z ISIS. Wielu z nich opuściło swoje prace i rodziny by chronić swoją ojczyznę przed "Kalifatem".
- Jeżeli chodzi o fotografię prasową, to jest to trudny segment do zarabiania. Ceny za zdjęcia są bardzo niskie, a na rynku jest wielu doświadczonych i sprawdzonych fotografów. O zleceniach na początku możemy zapomnieć, fotoedytorzy nie zaryzykują wysłania na zlecenie kogoś, kogo nie znają i nie wiedzą czy mogą na nim polegać. Najpierw fotografujmy i pracujmy nad tematem, a potem wysyłajmy go redakcjom. Przede wszystkim polecam odpuścić sobie wszystkie wielkie wydarzenia, bo one będą obfotografowane przez zawodowców na wszystkie możliwe sposoby i skupić się na tematach, które mogą zainteresować redakcje, a nikt inny ich nie znalazł. Coś nowego albo pokazanego w inny sposób jest kluczem do tego, żeby fotoedytor, do którego wyślemy nasz materiał odpisał czy oddzwonił. Kiedy stwierdzi, że zdjęcia go interesują i chce je u siebie opublikować, wtedy zaczynamy rozmowę o pieniądzach. - mówi fotoreporter Krystian Maj.
Podobne działanie można zastosować wobec firm, z którymi chcielibyśmy współpracować, tutaj temat jest jednak znacznie trudniejszy. W większości dużych firm za kampanie odpowiadają agencje marketingowe, które mają z góry zaplanowane działania. Natomiast taktyka ta może sprawdzić się w przypadku mniejszych podmiotów, lub tych, które dopiero się rozwijają. Jak to mówią, klienci muszą dowiedzieć się o tym, że potrzebują Twoich zdjęć. Wyjście z własną inicjatywą czy pomysłem na działanie będzie do tego dobrym pierwszym krokiem.
Gdy już uda ci się zdobyć pierwsze zlecenia, ważne jest podtrzymanie relacji. Jeśli klient będzie zadowolony, z pewnością do Ciebie wróci, lub Cię poleci. Jeżeli pozostajemy w dobrych relacjach możemy poprosić naszego klienta o polecenie kolejnych, którzy mogą być zainteresowani naszą działalnością. Warto też dbać o to, by w przypadku publikacji nasze zdjęcia były podpisywane. To nic, że dopiero zaczynasz. Każda wzmianka o Tobie to możliwość dotarcia do kolejnych odbiorców.