Temat miesiąca

Backup i archiwizacja

Bezpieczeństwo zdjęć - pierwsze kroki

Autor: Maciej Zieliński

3 Styczeń 2018
Artykuł na: 6-9 minut

Archiwizacja i backup zdjęć, to temat z którym w pewnym momencie musi zmierzyć się każdy fotograf. Jak robić to szybko, nie rujnując jednocześnie domowego budżetu? Jesteśmy tu by pomóc...

Podobno są dwa typy fotografów - ci którzy tworzą kopię zapasowych swoich zdjęć systematycznie oraz Ci, którzy dopiero zaczną. Faktem jest, że dopóki nie stracimy bezpowrotnie danych po raz pierwszy, do backupu podchodzimy raczej beztrosko - wiemy, że trzeba i należy, ale jakoś ciągle brakuje czasu by zająć się tym na poważnie, bez problemu wymienimy też co najmniej kilka znacznie ważniejszych wydatków niż zewnętrzny dysk, czy własna przestrzeń w chmurze. 

Prawidłowy backup nie musi być jednak ani czasochłonny ani specjalnie kosztowny. Po pewnym czasie staje się też po prostu zdrowym nawykiem, który podobnie jak formatowanie kart zamyka proces pracy nad danym projektem. Dobra wiadomość jest też taka, że tworzenie kopii zapasowych w dużym stopniu można dziś już zautomatyzować, by robić to błyskawicznie, bez zbędnych kabli, a często... nawet bez naszej wiedzy.

 

W kolejnych artykułach publikowanych w ramach styczniowego Tematu Miesiąca, postaramy się zachęcić Was do systematycznej archiwizacji swoich zdjęć: krok po kroku podpowiemy jak zacząć, pomożemy wybrać najlepszy dla Waszych potrzeb model dysku lub typ usługi, pokażemy też workflow zawodowych fotografów. Zacznijmy jednak od początku...

Po co nam właściwie backup?

Po co zawodowi fotografowie robią dwie a nawet trzy kopie zapasowe, jedną z nich trzymając zawsze poza domem czy studiem w którym pracują? Dla amatora utrata danych to przykra nauczka, dla profesjonalistów - prawdziwa katastrofa. Tracą nie tylko część dorobku, ale również reputację i zaufanie klientów. 

Najczęstszą przyczyną utraty danych jest oczywiście awaria dysku na którym są przechowywane. Nie słuchajcie producentów, którzy przekonują o niezawodności swoich produktów i kuszą dożywotnią gwarancją. Gdy dysk padnie (wierzcie nam, wcześniej czy później tak się stanie) sprzedawca rozłoży ręce - dostaniecie nowy dysk ale zdjęć nikt Wam już nie zwróci.

Rzadziej dane przepadają w wyniku wypadków losowych (tych nikt z nas się przecież nie spodziewa), ale zalanie, upadek, zgniecenie a nawet zgubienie dysku nie jest przecież czymś co trudno sobie wyobrazić. Zwłaszcza jeśli często pracujemy w terenie lub musimy mieć dostęp do zdjęć by w każdej chwili by udostępnić je klientowi lub wysłać do publikacji.

Wreszcie wrogie działanie z zewnątrz: złośliwy wirus który formatuje nasze partycje, kradzież sprzętu, czy zwykła nieostrożność - przypadkowe skasowanie lub nadpisanie danych na dysku – to również może przytrafić się każdemu z nas.

Gdy mleko się rozleje szukamy ratunku - przeszukujemy fora, testujemy bezpłatne usługi on-line aż w końca decydujemy się na współprace z firmami specjalizującymi się w odzyskiwaniu danych. Ich usługi nie są niestety tanie (nawet kilka tysięcy zł) i niestety wcale nie gwarantują powodzenia. Inwestycja w backup wbrew pozorom może więc okazać się opcją najbardziej oszczędną. Warto dmuchać na zimne, strzeżonego Pan Bóg strzeże...

Backup, czyli co?

O bezpieczeństwo danych możemy zadbać już na etapie fotografowania. Jeśli dysponujemy amatorskim aparatem z jednym slotem kart, wybierzmy nośnik renomowanego producenta - stawka jest wysoka na kartach naprawdę nie warto oszczędzać. Zamiast jednej karty o dużej pojemności, np. 64 GB, warto wybrać kilka mniejszych, np. 16 GB. Jeśli nośnik ulegnie awarii, stracimy wówczas tylko część danych.

W przypadku bardziej zaawansowanych modeli do dyspozycji mamy coraz częściej podwójny slot kart pamięci. To wygodne rozwiązanie umożliwiające rozdział zapisu plików w różnym formacie (JPEG i RAW) lub zdjęć i nagrań wideo, ale również świetny sposób na tworzenie kopii zapasowej w czasie rzeczywistym - zdjęcia symultanicznie zapisywane są na dwóch nośnikach.

Na backup naszego archiwum sposobów jest naprawdę wiele, najpopularniejszym i najprostszym bez wątpienia będzie trzymanie kopii zapasowej na zewnętrznym dysku. Jeszcze kilka lat temu popularną formą archiwizacji był zapis na płytach CD/DVD, dziś wydaje się to jednak już anachronizmem.

Oferta dostępnych na rynku dysków jest ogromna. Ale wyróżnić możemy dwie ich zasadnicze odmiany. Klasyczne talerzowe dyski HDD, oraz coraz popularniejsze pamięci wykonane w technologii Flash (SSD). Różnica jest zasadnicza. Pierwsze mogą być znacznie pojemniejsze i zdecydowanie tańsze. Są przy tym jednak wolniejsze i bardziej awaryjne. Dyski SSD oferują znacznie szybszy dostęp do danych i ze względu na brak mechanicznych części uważane są za dużo bezpieczniejsze. Niestety nie są one (póki co) aż tak pojemne a przy tym nawet kilka razy droższe od standardowych dysków HDD.

Klasyczne dyski wydają się więc być dobrym rozwiązaniem jako biurkowe, pojemne magazyny danych, podczas gdy modele SSD świetnie sprawdzą się jako poręczny szybki backup w podróży lub po prostu do codziennej pracy dla fotografów, którzy ciągle są w ruchu.

Jedna kopia to za mało?

To absolutne minimum. Dlatego Warto jednak zaopatrzyć się przynajmniej w dwa dyski zewnętrzne - pierwszy służy nam na co dzień do bieżącej archiwizacji i pracy z plikami podczas edycji, na drugim tworzymy regularnie jego kopię synchronizując oba nośniki. Drugi dysk staje się tym samym naszą polisą ubezpieczeniową – przechowujemy go w bezpiecznym miejscu spokojni o bezpieczeństwo naszych zdjęć.

Coraz częściej stosowanym rozwiązaniem, zwłaszcza przez zawodowych fotografów, którym danych przybywa lawinowo, są macierze dyskowe umożliwiające połączenie nawet kilku dysków twardych w tzw. RAID (dyski można łączyć na różne sposoby od RAID 0 do RAID 6).

Gwarantują nie tylko odzyskanie danych w wypadku awarii jednego z napędów, ale również przyspieszenie pracy (dzięki jednoczesnemu transferowi do dwóch i większej liczby dysków) oraz zwyczajnie powiększenie przestrzeni którą w systemie widzimy jako jedną całość. Minusem jest oczywiście fizyczne magazynowanie danych nadal w jednym miejscu. Poważna awaria komputera to ryzyko utraty danych ze wszystkich nośników.

Coraz większą popularnością wśród fotografów cieszą się też dyski sieciowe, czyli serwery NAS (Sieciowy Serwer Plików). Nazwa brzmi groźnie, ale obecnie są to już dziecinnie proste w obsłudze urządzenia. Podłączamy je do domowego routera, co umożliwia dostęp do zgromadzonych zdjęć z dowolnego miejsca na świecie poprzez Internet. Niektóre z modeli obsługują nawet kilka dysków twardych, które również można skonfigurować w macierz RAID.

A może chmura?

Dla jednych to totalnie przyszłość, dla sceptyków rozwiązanie do którego należy podchodzić co najmniej z ograniczonym zaufaniem – jak by nie było umieszczamy nasze zdjęcia na serwerach zewnętrznych firm, które nie podlegają nawet polskiemu prawodawstwu.

Mimo ryzyka i wątpliwości, rozwiązanie takie ma wiele niepodważalnych zalet. Najważniejszą jest łatwy dostęp do najważniejszych plików (jak portfolio czy ostatnia sesja) z dowolnego urządzenia, bez względu na to gdzie się znajdujemy. Podstawową przestrzeń otrzymujemy też za darmo. Dropbox w bezpłatnej wersji oferuje 2 GB, OneDrive Microsoftu - 5 GB, a Dysk Google - 15 GB. To wystarczy by udostępnić pliki innym osobom, jeśli jednak chcielibyśmy przechowywać w chmurze całe archiwa, będziemy musieli płacić...

----------------------------

Dziś jedynie zarysowaliśmy ideę backupu, w kolejnych artykułach postaramy się w przystępny sposób przybliżyć najważniejsze narzędzia i rozwiązania, przyjrzymy się też propozycjom wiodących producentów porównując ich oferty!

 

Skopiuj link

Autor: Maciej Zieliński

Redaktor naczelny serwisu fotopolis.pl i kwartalnika Digital Camera Polska – wielki fan fotografii natychmiastowej, dokumentalnej i podróżniczego street-photo. Lubi małe dyskretne aparaty, kolekcjonuje albumy i książki fotograficzne.

Komentarze
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (1)