Jeśli coś jeszcze można usprawnić w kwestii postprodukcji zdjęć, to na pewno szybkość całego procesu, a nowoczesne technologie stwarzają ku temu nowe możliwości. Kilka dni temu usłyszeliśmy o opartym o sieci neuronowe edytorze, który „ucząc się” z wgranych do niego zdjęć i badając zależności między grupami pikseli na zdjęciu, pozwala nanosić na nie skomplikowane zmiany za jednym pociągnięciem pędzla.
Oglądając filmy przykładowe mogłoby się wydawać, że zanim będziemy w stanie realnie wykorzystać możliwości podobnych rozwiązań minie jeszcze kilka dobrych lat. Wszystko może jednak pójść znacznie szybciej, gdy za sprawy bierze się samo Adobe.
Producent oprogramowania wraz z naukowcami z Uniwersytetu Kalifornijskiego pracuje nad bardzo podobnym systemem, który pozwalałby na zaawansowaną edycję przy minimalnych zdolnościach osoby pracującej z programem.
Podobnie jak w przypadku programu opracowanego w Edynburgu, tutaj też manipulacja odbywałaby się na zasadzie kilku pociągnięć pędzlem i prostych komend. W dodatku pożądane obrazy moglibyśmy generować jedynie w prosty sposób szkicując to, co mamy na myśli. Na dokładkę algorytmy programu pozwalają na automatyczne i inteligentne zmiany wyglądu danego obiektu, których dokonywać bylibyśmy w stanie jedynie prezentując aplikacji zdjęcie, do którego ma „równać”.
Mimo, że na razie całość pracuje na obrazach o dość niskiej rozdzielczości, oglądając filmik nie trudno wyobrazić sobie jakie korzyści podobne rozwiązania mogłyby przynieść osobom zajmującym się retuszem. Pozostaje tylko pytanie: czy tam gdzie zaczyna się automatyzacja, nie kończy się fotografia?
Więcej informacji znajdziecie pod adresem berkeley.edu.