Fujifilm X-M1 - opinia Pawła Dudziaka

Autor: Michal Grzegorczyk

9 Październik 2013
Artykuł na: 9-16 minut
Zapraszamy do lektury kolejnej opinii na temat aparatu Fujifilm X-M1. Jej autor, Paweł Dudziak, jest fanem i kolekcjonerem aparatów analogowych. Cyfrowy X-M1 został przez niego poddany wnikliwemu testowi.

Jestem fanem i kolekcjonerem aparatów analogowych, lubię ich design, formę i obraz zapisany na kliszy. Rodzina Fujifilm X mocno mnie zainteresowała. Spotkałem się z opiniami, że są to budżetowe odpowiedniki kultowej niemieckiej czerwonej kropki. Ponieważ X-M1 to uproszczona wersja X-E1/X-Pro1 zadawałem sobie pytanie, czy kompaktowy aparat w eleganckiej retro obudowie, może konkurowć np. z lustrzanką? Okazuje się, że... tak!

Fujifilm X-M1 to dotychczas najmłodszy, najtańszy i najmniejszy bezlusterkowiec rodziny X z wymienną optyką. Śmiało można powiedzieć, że jest to uproszczona, nieco uboższa wersja X-Pro1 i X-E1. Czy aparat za ponad 3000 zł, bez wizjera i z dość ciemnym kitowym obiektywem jest w stanie zawalczyć o miejsce na ciasnym rynku aparatów kompaktowych?

10/600 s, f/5.6, ISO 320, ogniskowa: 75 mm (ekwiwalent dla pełnej klatki)

Odbierając fabrycznie zapakowany zestaw, otrzymujemy w eleganckim czarnym kartonowym sześcianie niewielki korpus, ładowarkę, akumulator współdzielony ze starszym rodzeństwem, pasek na szyję, kilka książeczek informacyjnych, instrukcje obsługi i obiektyw 16-50 mm f/3,5-5,6.

Po wyciągnięciu aparatu z folii dostrzegamy pierwsze różnice w stosunku do starszych braci. Elegancki korpus w stylu retro jest wykonany z plastiku, a nie aluminium. Niemniej jednak, jakość materiału jest ponad przeciętna, do czego w sumie zobowiązuje cena X-M1. Dwa pokrętła na górze aparatu pracują z miłym oporem (choć tarcza do korekcji ekspozycji, kilkukrotnie podczas transportu na pasku wisząc na szyi przeskoczyła o kilka stopni EV, co zauważyłem dopiero po wykonaniu zdjęcia), przyciski na tylnej ścianie są dobrze wyprofilowane, choć cztery z nich poza "krzyżakiem" mogłyby być nieco mocniej wypukłe. Mimo tego osoby z dużymi palcami nie powinny mieć problemu z obsługą. Na górnej krawędzi, po prawej stronie znajduje się "nowe pokrętło". Nowa tarcza została umieszczona pionowo, zastępując standardową poziomą. W pierwszym momencie takie rozwiązanie zaskakuje i wydaje się być niefunkcjonalna, choć po kilku chwilach można się do tego spokojnie przyzwyczaić. Wówczas kciukiem od góry operujemy trzema pokrętłami - nastaw programu, ewentualnej korekcji ekspozycji i pionowy doboru czasu/przysłony/zoomu przy podglądzie zdjęć. Dodatkowo gdy opanujemy sztukę kadrowania bez wizjera (o ile wcześniej tak jak ja tylko z niego korzystaliśmy) pokrętło pionowe okazuje się być umieszczonym w sposób jak najbardziej ergonomiczny.

10/1800 s, f/5.6, ISO 200, ogniskowa: 38 mm (ekwiwalent dla pełnej klatki)

Jak już wspominałem aparat nie ma wizjera optycznego/cyfrowego jak w przypadku starszego rodzeństwa, dostajemy w zamian ruchomy w pionie wyświetlacz, odchyla się o blisko 90 stopni w górę i w dół. Ekran LCD jest wyraźny, ostry, ładnie oddaje kolory przy umiarkowanym słońcu nie ma problemu z czytelnością informacji, standardowo nieco gorzej jest pod ostre światło. Niestety mimo kilkudniowych testów, nie mogłem się przyzwyczaić do kadrowania jak w telefonie komórkowym, ale może być to spowodowane kilkuletnim przyzwyczajeniem. Z pewnością osobą kadrujące za pośrednictwem LCD, ten brak w ogóle nie będzie przeszkadzał.

Warty odnotowania jest fakt, że aparat uruchamia się szybko i jest gotowy do wykonywania pierwszych fotografii w około 2 sekundy. Podczas fotografowania możemy korzystać z kilku trybów, oprócz standardowych M, A, S, P znajdziemy programy tematyczne i ustawienia preferencji użytkownika. Samo Menu jest bardzo zbliżone do tego z modelów wyższych, przejrzyste i łatwe do opanowania. Na tylnej ściance podobnie jak w innych modelach Fujifilm mamy dostęp do uproszczonej wersji menu z poziomu przycisku "Q" - bardzo wygodna forma, dzięki której możemy szybko skorygować interesujące nas preferencje. Jedyne do czego można się przyczepić w obrębie menu, to odrobinę zbyt skąpe informacje dot. ustawień, aparat dla amatorów powinien być źródłem nieco większej liczby informacji, użytkownik powinien zapoznać się dokładnie z instrukcją obsługi, aby w pełni korzystać z dobrodziejstw aparatu.

10/4200 s, f/9.0, ISO 200, ogniskowa: 24 mm (ekwiwalent dla pełnej klatki)

Po miłych doświadczeniach z innymi modelami z półki Fujifilm X (X-100 i X-E1), do testowanego aparatu podchodziłem dość krytycznie. Na pierwszy rzut oka dostajemy okrojoną wersję X-E1, ale tak naprawdę młodszy brat jest po prostu aparatem do nieco innej grupy docelowej. Jest on przygotowany pod użytkownika - amatora który ceni sobie wysoką jakość obrazu, wykonania i piękny design.

Ogromnym plusem tego kompaktu jest matryca CMOS X-Trans zaadaptowana od starszych braci. Pozwala ona na pracę z czułościami ISO w zakresie 200 - 6400, z możliwością wykorzystania w formacie JPG czułości 100, 12800 i 25600. Obraz rejestrowany zarówno w formatach RAW, jak i JPG na czułościach do 3200 jest rewelacyjny. Wyżej też jest nieźle, pojawiające się szumy są mimo wszystko przyjemne dla oka.

10/1400 s, f/9.0, ISO 200, ogniskowa: 24 mm (ekwiwalent dla pełnej klatki)

Obraz może być zapisywany w seriach z prędkością do 5,6 kl/s, co stanowi bardzo dobry wynik, tym bardziej, że jest on identyczny zarówno w formacie JPG, jak i RAW. W dodatku aparat nie ma problemów z buforowaniem i odtwarzaniem zdjęć, nie zauważyłem również "zacięć" / "wieszania się" podczas pracy.

Standardowo do aparatu dołączony jest zoom o zakresie 16-50 mm. Po kontakcie z 18-55, obiektyw kitowy do X-M1 wydawał się nieco ciemny, mimo wszystko, pozwala na rejestrację bardzo dobrego jakościowo obrazu i pracę w słabych warunkach oświetleniowych dzięki rewelacyjnym właściwościom matrycy. Szybki i cichy autofokus, dobrze radzi sobie z celnością. Jedynie w przypadku fotografowania obiekty szybko zbliżającego się w naszym kierunku (np. psa), AF potrafi się zgubić. Można uznać również za minus tryb "makro" który tak na prawdę powinien nazywać się co najwyżej trybem do fotografowania z małych odległości. Podczas pierwszego kontaktu obawiałem się zniekształcenia beczkowego przy ogniskowej 16 mm, ale i tu zostałem pozytywnie zaskoczony. Obiektyw również dobrze radzi sobie z odwzorowaniem szczegółów na każdej długości ogniskowej, aczkolwiek możemy spotkać się z efektem mory. Największym plusem aparatu oprócz rewelacyjnej matrycy jest możliwość podpięcia świetnych jakościowo obiektywów Fujifilm XF. Po podłączeniu któregokolwiek z dostępnych modeli aparat w niczym nie ustępuje starszemu rodzeństwu, a jego prostota obsługi i poprawnie działające tryby automatyczne/tematyczne, pozwalają na rejestrację bardzo ładnego i ostrego obrazu. Aparat dobrze dobiera parametry przysłony/czasu/ czułości, a dzięki zainstalowanym emulacją filmów marki Fuji (Velvia, Provia...), możemy otrzymać ciekawe i modne ostatnio efekty, bez ingerencji programów zewnętrznych w postprodukcji.

10/600 s, f/5.0, ISO 640, ogniskowa: 53 mm (ekwiwalent dla pełnej klatki)

Aparat dysponuje funkcją nagrywania filmów w rozdzielczości Full HD i HD, drugą opcją do wyboru podczas kręcenia filmu jest tryb ostrości. Na tym w sumie kończą się ustawienia filmowania. Podczas kręcenia filmu w trybie MF nie działa focus picking, co dziwne, gdyż podczas fotografowania taką możliwość mamy. W dodatku gdy szybko przesuwamy na boki aparatem, pionowe linie lubią się powyginać (rolling shutter). Ponadto obiektywy głośniejsze (np. 35 mm f/1,4, który nie ostrzy wewnątrz bagnetu) wyraźnie słychać na nagraniu. Tryb ten należy traktować jako dodatek, a nie główną cechę aparatu.

Fuji mocno reklamuje funkcję przesyłu zdjęć za pośrednictwem Wi-Fi (X-M1 posiada ją jako pierwszy z rodziny), niestety nie jest ona jeszcze dopracowana i raczej raczkuje na tle konkurencji. Po pobraniu aplikacji na iPada, czy iPhona połączenie i przesył często są zrywane, podejrzewam, że jest to kwestia firmware'u który powinien dość szybko się pojawić w aktualizacji, na razie polecam standardowy kabel/czytnik kart pamięci.

Co istotne, bateria w aparacie pozwala na wykonanie około 200 - 300 zdjęć, co jest dość zadowalającym wynikiem i powinno w zupełności wystarczyć na drobne wycieczki/spacery i podczas codziennego użytkowania.

Podsumowując, to co mi się w aparacie podoba i za co go polecam:

- matryca gwarantująca ładny obraz nawet na wysokich czułościach

- piękny design, jakość wykonania

- wymienna optyka z rodziny XF

- focus picking przy fotografowaniu w trybie MF

- wyraźny wyświetlacz

- łatwość obsługi

- kompaktowe rozmiary

To co mi się nie podoba:

- ubogie menu filmowania, rolling shutter

- efekt mory

- funkcja komunikacji Wi-Fi

Komu polecam aparat: Początkującym fotoamatorom, pasjonatom stylistyki retro, ceniącym jakość obrazu, design i lubiącym hi-tech gadgety.

Komu odradzam aparat: Zaawansowanym fotografom, w tej cenie można znaleźć ciekawsze rozwiązania dające więcej możliwości i wygody podczas kontroli ustawień aparatu, lub skorzystać z oferty Fuji, wybierając modele bardziej zaawansowane X-E1, X-Pro1.

Na koniec podkreślam raz jeszcze, że do aparatu podchodziłem bardzo krytycznie, między innymi dla tego, że seria X to sprzęt na naprawdę wysokim poziomie, a w dodatku z wyższej półki cenowej. Aparat mimo pewnych wad, należy uznać za udany. Wszelkie niedociągnięcia rekompensuje jakość rejestrowanego obrazu i świetny design! Pewną przeszkodą może być cena dodatkowych obiektywów, ale pozostaje cień nadziei, że wraz z wprowadzeniem X-M1 i zapowiadanego X-A1, pojawi się oferta tańszych obiektywów Fujinon.

Tekst i zdjęcia: Paweł Dudziak

Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Poradniki
Jak dobrać kabel HDMI do filmowania i streamingu?
Jak dobrać kabel HDMI do filmowania i streamingu?
Jak wybrać kabel HDMI, żeby nie mieć problemów na planie i uzyskać optymalną jakość? W tym poradniku przyglądamy się odpowiednim kablom do filmowania na przykładzie oferty marki...
17
Jak zrobić oryginalne zdjęcie na walentynki? Zapytaliśmy ChatGPT
Jak zrobić oryginalne zdjęcie na walentynki? Zapytaliśmy ChatGPT
Nadal myślisz, że najlepszym pomysłem na walentynkowe zdjęcie jest serce narysowane na zaparowanej szybie? Zobaczcie, co na ten temat ma do powiedzenia sztuczna inteligencja.
4
Oświetlenie filmowe w fotografii portretowej - GlareOne LED 300 BiColor D w praktyce
Oświetlenie filmowe w fotografii portretowej - GlareOne LED 300 BiColor D w praktyce
Filmowo-fotograficzny świat nie mógłby istnieć bez światła. W tym artykule fotograf Piotr Werner na przykładzie lamp GlareOne 300 BiColor D pokazuje trzy filmowe ustawienia...
16
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (1)