Branża
Canon zmienia sposób świadczenia usług gwarancyjnych i serwisowych w Polsce - od teraz aparaty będą naprawiane w Niemczech
Find N2 Flip to pierwszy składany smartfon Oppo dostępny na rynku międzynarodowym. Otrzymał główny aparat z flagowca i chce zmienić podejście do fotografowania telefonem za sprawą dużego przedniego ekranu pomocniczego. Sprawdziliśmy, na co go stać.
Składane smartfony są z nami już od około 3 lat i przyznamy, że do tej pory traktowaliśmy je raczej jako efekciarski gadżet niż technologiczny przełom, który może zmienić to, jak korzystamy i fotografujemy smartfonem. W końcu koszmarnie wyglądające zagięcie pośrodku ekranu, które powoduje chęć ciągłego dłubania w nim palcem, z pewnością nie dodaje telefonowi wytrzymałości i denerwuje podczas oglądania treści, kładąc się cieniem na wszelkich korzyściach płynących z takiego designu. Tym chętniej skorzystaliśmy z okazji wzięcia udziału w światowej premierze modelu Oppo Find N2 Flip.
Nowy Find N2 Flip to pierwszy składany smartfon chińskiego producenta z międzynarodową dystrybucją i jedyny pełnoprawny rywal rozwijanej od 3 lat serii pionowo składanych smartfonów Samsung Galaxy Z Flip. Co prawda w międzyczasie pojawił się na rynku także Huawei P50 Pocket, ale brak wsparcia usług Google dość mocno ogranicza jego konkurencyjność w oczach odbiorców.
W dodatku Oppo ma znacznie większe ambicje, niż tylko bycie chińską konkurencją dla Samsunga. Producent już teraz twierdzi, że stworzył najdoskonalszego „składaka” na rynku i o ten format zamierza oprzeć rozwój marki w najbliższych latach. Podczas premiery Oppo zapowiedziało, że „rozwój składanych smartfonów w przyszłości będzie dla nich priorytetem w strategii, inwestycjach oraz sprzedaży i marketingu”.
Biorąc pod uwagę, że Flipy to nadal produkt bardzo niszowy, tego typu śmiałe deklaracje robią pewnie wrażenie i każą zadać sobie pytanie czy składane smartfony mogą rzeczywiście okazać się przyszłością rynku mobile. No właśnie, czy mogą? O tym mogliśmy przekonać się korzystając z modelu Oppo Find N2 Flip jeszcze przed premierą.
Zanim przejdziemy do opisywania aparatów, parę słów o samym designie i wynikających z niego korzyściach (a także zagrożeniach). Przede wszystkim naprawdę zdziwiło mnie to, jak wygodny w praktyce może okazać się składany smartfon. Jeżeli tak, jak ja, nosicie smartfona w kieszeni spodni, prawdopodobnie przywykliście już do tego uczucia. Jednak dopiero Oppo Find N2 Flip pokazał mi jakie to niewygodne - mimo że złożony jest widocznie grubszy od mojego iPhone’a, mniejszy kontur sprawia, że prawie się go nie czuje i nawet w ciaśniejszych spodniach w żaden sposób nie ogranicza on naszej mobilności. To oczywiście szczegół, ale jednak pokazuje, że na rynku smartfonów wciąż jest pole do innowacji poprawiających komfort ich użytkowania.
Bardzo dobre wrażenie zrobił też na nas sam mechanizm ekranu. Oppo chwali się, że dzięki specjalnie opracowanemu zawiasowi projektantom udało się niemal zupełnie pozbyć zagniecenia w ekranie, a sam smartfon, w odróżnieniu od serii Galaxy składa się idealnie na płasko. I rzeczywiście, bardzo delikatnie zagłębienie ekranu jest widoczne tylko podczas patrzenia na smartfon pod ekstremalnym kątem i tylko przy określonym oświetleniu. W normalnych warunkach pozostaje niewidoczne i nie zwraca uwagi. Do tego jest też ledwo wyczuwalne pod palcem podczas pracy ze smartfonem.
W końcu jest to też 10-bitowy ekran LTPO AMOLED o niezłej rozdzielczości 1080 x 2520 px, ze wsparciem wyświetlania HDR, odświeżaniem na poziomie 120 Hz i o dużej maksymalnej jasności 1600 nitów, który na pierwszy rzut oka wydaje się być też dobrze skalibrowany pod kątem kolorystyki. Jednym słowem w zakresie wyświetlacza otrzymujemy specyfikację bliską, a pod pewnymi względami przebijającą ekrany niektórych flagowców. Tu zdecydowanie należą się duże brawa.
Nieco więcej wątpliwości budzi natomiast sam fakt składania telefonu na płasko. Oczywiście w ten sposób telefon powinien być widocznie wytrzymalszy na przypadkowe przygniecenie od modeli Samsunga, ale jednocześnie może być podatny na zarysowanie ekranu czy też chroniącej go powłoki. Chodzi o to, że choć możliwość szczelnego zamknięcia zapobiega dostawaniu się okruchów i paprochów z kieszeni, to jednak przy normalnym użytkowaniu na ekranie i tak znajdują się drobiny kurzu i materii, które po zamknięciu mogą trzeć o powierzchnie powodując jej powolne uszkodzenie. Znam ten problem zbyt dobrze ze swojego 7-letniego Macbooka Pro (2015), którego ekran delikatnie stykał się z klawiaturą, powodując dość szybkie wycieranie się powłoki antyrefleksyjnej. Oczywiście Oppo może stosować doskonalsze i wytrzymalsze powłoki, a do tego ekran wtopiony jest w ramkę, ale generalnie nie widzieliśmy jeszcze smartona, który by się w ogóle nie rysował. Dopiero czas więc pokaże czy ekran składany na płasko będzie wytrzymalszy od standardowego czy może odwrotnie.
Sam mechanizm składania ma jednak kilka niewątpliwych zalet przy codziennym użytkowaniu telefonu. A zwłaszcza w połączeniu w największym na rynku składaków pomocniczym ekranem na pleckach telefonu. Podczas gdy u konkurencji pozwoli on co najwyżej podejrzeć godzinę i ostatnie powiadomienie, tutaj umożliwia sterowanie szeregiem widgetów i wygodne odczytywanie wiadomości , ale co chyba najciekawsze - także wygodny podgląd obrazu z aparatu.
Oppo Find N2 Flip naturalnie staje się więc świetną propozycją dla smartfonowych vlogerów czy osób nagrywających Reelsy i TikToki, a także wybawieniem dla tzw. Instagram husbands, którzy stoją za kulisami postów swoich partnerek. Dzięki przedniemu ekranowi osoba stojąca przed aparatem może podejrzeć kadr i zobaczyć jak wygląda. Oczywiście o instagramowych mężach piszemy żartobliwie, bo korzyści z tego rozwiązania powinni zauważyć wszyscy fotografujący smartfonem - możliwość zobaczenia siebie sprawia, że osoby pozują bardziej naturalnie (chyba każdy wie jak łatwo stroi się miny przed lustrem). W końcu, przedni ekran ułatwia też wykonywanie calli i transmisji wideo (złożony do połowy pełni rolę statywu) a także tworzenie wszelkiego rodzaju zdjęć selfie, sprawiając że będą one miały lepszą jakość (do ich stworzenia możemy bowiem wygodnie wykorzystywać główny aparat smartfona).
W tym wszystkim szkoda jedynie, że poza zaprogramowanymi reakcjami przedni ekran nie pozwala na swobodne odpisywanie na wiadomości (wystarczyłaby nawet uproszczona wirtualna klawiatura w formie 9 przycisków znanych ze starych telefonów) i korzystanie ze wszystkich funkcji oraz aplikacji na smartfonie. W końcu jest on na tyle duży, że swobodnie można by go wykorzystać chociażby do przeglądania codziennych newsów czy feedów z aplikacji społecznościowych. Do tego przedni ekran przestaje się włączać gdy odegniemy Flipa do połowy (żeby np. włączyć aparat trzeba uruchomić ekran na zamkniętym smartfonie i dopiero go odgiąć do pozycji roboczej). Być może jednak w tej kwestii zmienią coś aktualizacje. W końcu, co warto podkreślić, Oppo Find N2 Flip jest chyba pierwszym w historii chińskim smartfonem z Androidem, dla którego producent zapowiedział 4-letnie wsparcie programowe (i 5-letnią aktualizację zabezpieczeń), czym zrównuje się Samsungiem i zbliża się do wieloletniego wsparcia Apple.
Czy jednak składany smartfon dla mas (Oppo pozycjonuje nowego flipa jako zaawansowany model ze średniego segmentu) jest w stanie zaspokoić nasze potrzeby zdjęciowe i rywalizować z „fotograficznymi” konstrukcjami konkurencji? Producent z pewnością zrobił wiele, by telefon zaspokajał wszelkie podstawowe potrzeby twórców.
Przede wszystkim układem obrazowania steruje tutaj ten sam autorski i wspierany układami AI procesor MarisSilcon X, co w przypadku flagowego modelu Oppo Find X5 Pro, którego możliwości mieliśmy okazję sprawdzać w zeszłym roku. System bazujący na sieciach neuronowych na bieżąco przetwarza dane obrazu RAW, by inteligentnie polepszyć jakość zdjęć i filmów poprzez doskonalszą realizację trybu HDR, doświetlanie nocnych scen, subtelną redukcję szumu czy wreszcie precyzyjne odwzorowanie kolorów (jedna z głównych korzyści płynących ze współpracy z marką Hasselblad).
Podobnie jak w modelu X5 Pro możemy też decydować czy chcemy korzystać z ulepszenia AI (bardziej nasycone kolory, mocniej podbity kontrast itp.) czy pozostać przy bardziej naturalnej charakterystyce obrazu, choć wydaje się mieć to nieco mniejszy wpływ na wygląd finalnego obrazka niż we flagowcu.
Co chyba najbardziej istotne, w głównym module aparatu znajdziemy tę samą 50-megapikselową matrycę w rozmiarze 1/1.56” z autofokusem opartym o detekcję fazy, co we flagowcu. Wspierana jest ona tylko nieznacznie gorszym obiektywem (światło f/1.8 względem f/1.7 oraz brak systemu stabilizacji). Zasadniczo, w przypadku głównego aparatu powinniśmy więc uzyskać tak samo dobre efekty, jak w przypadku modelu Find X5 Pro.
Niestety telefon gorzej wypada pod względem modułów dodatkowych, co jest zapewne podyktowane koniecznością zachowania przyzwoitych rozmiarów składanej obudowy. Podczas gdy za aparat superszerokokątny we flagowcu odpowiadał ten sam 50-megapikselowy sensor, co w głównym aparacie, tutaj mamy już tylko matrycę 8-megapikselowej, o której fizycznym rozmiarze producent nawet nie wspomina. Podobnie, zamiast osobnego modułu teleobiektywu otrzymujemy jedynie tryb, w którym aparat wycina fragment obrazu z głównej 50-megapikselowej matrycy (choć akurat to rozwiązanie sprawuje się całkiem dobrze).
I te braki niestety niekiedy widać. Podczas gdy główny aparat oferuje naprawdę dobrą jakość obrazu, zdjęcia z modułu szerokokątnego charakteryzują się już widocznie niższą wyrazistością i zakresem dynamicznym, co będzie widoczne zwłaszcza w słabszym świetle. Nadal będzie to wyglądać stosunkowo dobrze na niewielkim ekranie smartfona, ale już po zgraniu na komputer całość prezentuje się dosyć przeciętnie, podczas gdy zdjęcia z flagowca potrafiły zrobić wrażenie nawet i w większym formacie. Oczywiście bierzcie też pod uwagę, że to nasze narzekanie - większości użytkowników będzie zapewne zależało wyłącznie na tym, żeby zdjęcia prezentowały się dobrze na Instagramie. I to z pewnością nowy Oppo jest w stanie zaoferować.
Oprócz tego Find N2 Flip wydaje się nieco bardziej agresywnie przetwarzać obraz, niż miało to miejsce we flagowcu. Podczas gdy Find X5 Pro potrafił zaskoczyć drobnym detalem nawet podczas oglądania zdjęć w powiększeniu, tutaj mamy często do czynienia z typowym dla rynku smartfonów wyostrzaniem krawędzi, zacieraniem drobnych szczegółów czy przesadnym niekiedy rozjaśnianiem cieni. Choć to też zależy od tego, co fotografujemy. Bardziej widoczne działanie algorytmów poprawiania obrazu zauważymy zwykle fotografując na dłuższe dystanse, gdzie aparat ma do przetworzenia więcej drobnych detali. Tak czy inaczej, są to rzeczy niezauważalne podczas oglądania zdjęć w rozmiarach ekranowych i nie odstaje to od tego, co oferują inni producenci w tym segmencie.
Aparatami zarządza tu aplikacja, która jest niemal identyczna jak ta, którą pamiętamy z modelu Find X5 Pro. Jest więc przejrzysta i wygodna w obsłudze, a także oferuje rozbudowane menu edycji, które w mojej ocenie pozwala na dużo bardziej subtelną edycję niż chociażby w topowym Huaweiu Mate 50 Pro, który aktualnie wyznacza standard jakości smartfonowych zdjęć.
Oppo Find N2 Flip - aplikacja aparatu
Mamy też dostęp do najbardziej popularnych „nowości” rynku mobile, czyli trybu nocnego i trybu portretowego. Ten pierwszy działa oczywiście dużo skuteczniej w przypadku głównego modułu aparatu i dobrze spełnia swoje zadanie. Co ucieszy niektóre osoby, dzięki przedniemu ekranowi będziemy mogli skorzystać z niego także w przypadku wykonywania zdjęć selfie i wykonać przyzwoite autoportrety w słabym świetle.
Z kolei tryb portretowy zaskakuje dokładnością oddzielania pierwszego planu od tła, nawet w przypadku bardziej skomplikowanych obiektów. Wszystko działa tu bardzo subtelnie, maskowane są nawet pojedyncze włosy, a my dodatkowo możemy regulować rozmiar wirtualnej przysłony (f/1.4-f/16) zwiększając lub zmniejszając intensywność rozmycia nieostrości. Szkoda tylko, że z racji braku teleobiektywu tryb ten realizowany jest wyłącznie w oparciu o standardowy obiektyw szerokokątny. Dużo bardziej rzeczywiste rezultaty uzyskujemy gdy tryby portretowe bazują na ogniskowych zbliżonych do 50 mm (lub dłuższych).
Oprócz tego, otrzymujemy też sygnowany logiem Hasselblada tryb Pro, w którym możemy regulować parametry ekspozycji i zapisywać zdjęcia w formacie RAW, a także znany z modelu X5 Pro tryb XPan (zdjęcia panoramiczne) oraz możliwość rejestracji filmów w jakości 4K. Poniżej krótki filmik pokazujący jakieś jakości możecie spodziewać się w typowo vlogerskich sytuacjach.
Oppo Find N2 Flip chce wyznaczać nowe standardy w segmencie składanych smartfonów, a przy okazji być telefonem dla mas, oferowanym w nieco bardziej przystępnym pułapie cenowym, niż większość flagowców. I trzeba przyznać, że udaje mu się to całkiem dobrze. Otrzymujemy najlepszy na rynku zawias, bardzo dobry ekran, baterię, która wytrzymuje cały dzień użytkowania, niezły aparat i najbardziej praktyczny w tej niszy ekran pomocniczy. To z pewnością jeden z wygodniejszych telefonów z jakimi mieliśmy do czynienia.
Oczywiście bardziej kosztowny proces produkcji składanego smartfona i wyposażenie go w największy na rynku przedni ekran oraz te same procesory, co we flagowym modelu Find X5 Pro, przy chęci zachowania niższej ceny wymusiły na producencie pewne kompromisy w zakresie modułów fotograficznych. Choć główny aparat dorównuje jakością niektórym współczesnym flagowcom, to niestety widocznie gorzej wypada już moduł superszerokokątny. Nie uświadczymy tu też teleobiektywu (zamiast tego obraz kadrowany jest z głównego sensora).
Podsumowując, jeśli zależy wam przede wszystkim na jak najlepszych aparatach, ten telefon z pewnością zaspokoi wasze podstawowe potrzeby, ale nie ma też co ukrywać, że w tej cenie da się znaleźć doskonalsze fotograficzne smartfony. Jeśli jednak szukacie składaka, nowy Oppo Find N2 Flip to prawdopodobnie najlepsze, co w tej chwili ma do zaoferowania ten segment. Debiutuje też w ciekawej ofercie przedsprzedażowej. Kupując telefon do 12 marca, w cenie 4999 zł otrzymamy dodatkowo słuchawki bezprzewodowe Enco X2 o wartości 799 zł oraz pakiet Usług Premium, obejmujący m.in.: 5 lat bezpłatnych napraw, 2 lata darmowej wymiany warstwy ochronnej na ekranie, 1 rok ochrony ekranu i 6 miesięcy dostępu do 100 GB przestrzeni w ramach Google Drive. Choć nie ukrywamy, że wolelibyśmy, żeby zamiast tego wszystkiego telefon był po prostu nieco tańszy. W końcu konkurencyjnego Samsunga kupimy dziś już nawet za 3700 zł.
Na koniec też mała dygresja. Możliwości aparatów ocenialiśmy na podstawie dość wczesnego firmware’u telefonu, gdzie widać było pewnie niedociągnięcia w działaniu aplikacji aparatu. Takie jak choćby to, że ramka regulacji ekspozycji nie reagowała na zmianę orientacji smartfona czy fakt zapisywania wszystkich zdjęć w orientacji pionowej. Całkiem prawdopodobne, że do czasu premiery smartfon otrzyma aktualizację poprawiającą poszczególne aspekty działania aparatów. Z podobnym zdarzeniem mieliśmy do czynienia w przypadku modelu Huawei Mate 50 Pro, gdzie aktualizacja dostarczona przez producenta diametralnie odmieniła i poprawiła działanie modułów fotograficznych.
Poniżej prezentujemy galerię zdjęć przykładowych, wykonanych różnymi modułami aparatów smartfona Oppo Find N2 Flip.
Zakres ISO: