Fujifilm X100VI - pierwsze wrażenia i zdjęcia przykładowe

Szósta generacja jednego z najbardziej oryginalnych aparatów na rynku wprowadza do serii stabilizowaną matrycę o wysokiej rozdzielczości 40 Mp. To nowe możliwości kadrowania i pracy ze zdjęciem, ale czy nie odbiło się to na komforcie użytkowania i wydajności? Z aparatem mieliśmy okazję spędzić kilka godzin jeszcze przed premierą.

Autor: Maciej Luśtyk

20 Luty 2024
Artykuł na: 17-22 minuty

Seria X100, choć na tle linii X i GFX może wydawać się nieco niepozorna, jest jednocześnie jedną z najważniejszych pozycji w ofercie Fujifilm. To w końcu od modelu Finepix X100 z 2010 roku zaczęła się cała historia aparatów sygnowanych literą X. O ile więc jest to produkt niszowy, producent szczególnie dba, by każda jego kolejna generacja jeszcze lepiej trafiała w docelowych odbiorców, którymi w tym wypadku są głównie fotografowie uliczni, dokumentaliści, reportażyści czy też po prostu ambitni amatorzy, którzy szukają dobrego, ale zarazem funkcjonalnego i przyjemnego w użyciu aparatu do fotografowania na co dzień.

Seria X100 przebyła długa drogę

W ciągu 14 lat istnienia, seria ta przeszła znacząca metamorfozę, zarówno pod względem możliwości, jak i kultury pracy, w efekcie czego wśród wielu dorobiła się miana kultowej. Trudno się temu zresztą dziwić. Poza niszowym Pixii to obecnie jedyny cyfrowy aparat kompaktowy z prawdziwym systemem dalmierza, a do tego aparat naprawdę wyjątkowy jeśli chodzi o systematykę obsługi.

Seria X100 to kwintesencja oryginalnej filozofii aparatów systemu X, gdzie system pokręteł płynnie łączy kontrolę manualną z trybami półautomatycznymi, nawiązując jednocześnie do klasycznych analogowych aparatów. To po prostu jedne z tych aparatów, w przypadku których przyjemność sprawia sam proces fotografowania.

Po premierze świetnego modelu X100V z 2020 roku, wydawało się, że poza kosmetycznymi zmianami w linii X100 niewiele już można ulepszyć. Tymczasem producent postanowił nas zaskoczyć i wprowadzić swój zaawansowany kompakt do świata dużych rozdzielczości. Tym samym w ciągu 14 lat aparaty serii X100 zaliczyły niemal 4-krotny skok rozdzielczości (z 12 do 40 Mp). Biorąc pod uwagę, że podobnym tropem poszła Leica ze swoim modelem Q, było to być może do przewidzenia. Do tego jest to ta sama, stabilizowana matryca X-Trans CMOS 5 HS, co w modelach X-T5 oraz X-H2, a więc z pewnością pozytywnie wpływa to na koszty produkcji. Czy jednak tak duża rozdzielczość jest w takim aparacie potrzebna? Czy producent w pełni wykorzystał jej możliwości? I wreszcie, czy nie wpływa ona na tak ważną w streecie czy reportażu wydajność pracy? Zacznijmy od początku.

Body nie przeszło prawie żadnych zmian. Nie musiało, ale równocześnie nie jest to jeszcze konstrukcja idealna

Przede wszystkim producentowi należy się pochwała za to, że mimo sensora o większej rozdzielczości i zaimplementowania systemu stabilizacji, projektantom udało się utrzymać niemal identyczne wymiary korpusu. Aparat jest tylko 43 g cięższy (łącznie 521 g) i 2 mm grubszy niż wcześniej. Długość i wysokość pozostały bez zmian.

Tak samo zresztą jak cała ergonomia. Producent twierdzi co prawda, że jeszcze lepiej wyważył opór pokręteł i przycisków oraz ich położenie (spust i pierścień ekspozycji są teraz bardziej płaskie, a przyciski Drive i AFL znajdują się bliżej siebie), ale to kosmetyka. Pod względem ergonomii otrzymujemy dokładnie to samo, co w modelu X100V, włączając w to ten sam 3,69-milionowy wizjer hybrydowy (możliwość przełączania pomiędzy trybem dalmierza i wizjera cyfrowego oraz trybem łączonym) oraz ten sam odchylany ekran dotykowy LCD o rozdzielczości 1,62 mln punktów.

Jak już mówiliśmy, konstrukcja była na tyle dopracowana, że nie musiała się zmieniać, ale po kilku godzinach z aparatem stwierdzam, że producent mógł wprowadzić tu przynajmniej dwa konstrukcyjne usprawnienia. Przede wszystkim chciałbym zobaczyć tu ekran odchylany również do boku, a biorąc pod uwagę rozbudowane możliwości wideo - być może nawet obracany. Oczywiście rozumiem, że X100VI to aparat dla die-hardowych fanów klasycznego streeta czy dokumentu, ale jednak możliwość odchylenia na bok stwarza bardzo przyjemne możliwości fotografowania z biodra w orientacji pionowej - dominującej dziś na platformach, w których dzielimy się zdjęciami.

Oprócz tego, nieco zdziwił mnie fakt, że producent nie wykorzystał większej rozdzielczości do zaimplementowania w aparacie nowego, szerszego obiektywu - na przykład 28 mm. Sam bardzo lubię ogniskową 35 mm, ale jednak w opisanym scenariuszu moglibyśmy jej bezboleśnie używać w formie cropa, nadal utrzymując wysoką rozdzielczość zdjęć. A szerszy obiektyw z pewnością przemówiłby do tej grupy fotografów ulicznych, którzy to właśnie ogniskową 28 mm uważają za najlepszą do tego typu działań. To jednak z pewnością kwestia ograniczania wydatków przeznaczanych na R&D - nowy obiektyw przecież „dopiero co” otrzymał model X100V. Z drugiej strony producent podkreśla, że teraz lepiej wyglądać będą zdjęcia zrobione w trybie Crop 50 mm, co z pewnością spodoba się fanom standardu i pozwoli lepiej wykorzystać aparat w portrecie. Można też polemizować, że ogniskową 28 mm uzyskamy mocując na obiektyw oficjalny adapter poszerzający kąt widzenia, ale to jednak dodatkowy wydatek ok. 1300 zł, którego w przypadku tak kosztownego aparatu wolelibyśmy nie ponosić.

W końcu w oczy rzuca się kwestia wydajności akumulatora. To ciągle to samo małe ogniwo NP-W126S, co we wcześniejszych odsłonach aparatu i choć lepsza optymalizacja pozwoliła zniwelować skutki użycia matrycy o większej rozdzielczości oraz systemu stabilizacji, a aparat utrzymuje wydajność zbliżoną do poprzednika (450 zdjęć w trybie dalmierza i 310 zdjęć z wizjerem elektronicznym), są to nadal mierne wyniki jak na dzisiejsze standardy. W praktyce, w pełni naładowany akumulator wystarczył nam niemal równo na 2-godzinny spacer z aparatem. Biorąc pod uwagę, że z natury ma to być aparat do fotograficznego „wałęsania się”, chcielibyśmy nieco więcej.

Większa rozdzielczość to jedno, ale prawdziwym gamechangerem jest stabilizacja

Przejdźmy jednak do meritum, czyli nowej 40,2-megapikselowej, stabilizowanej matrycy X-Trans CMOS 5 HS i tego, jak wpływa ona na pracę z aparatem. Sporo większy rozmiar zdjęć (7728 x 5152 px względem 6240 x 4160 px w modelu X100V) to dla wielu fotografów z pewnością duża zmiana. Większa rozdzielczość to większe możliwości kadrowania, które w fotografii ulicznej i ze względu na zamocowany na stałe obiektyw mogą okazać się bardzo pomocne. I choć rozmiary w jakich oglądamy dziś zdjęcia cyfrowe sprawiają iż oglądający prawdopodobnie nie zauważyliby różnicy między cropem z mniejszej matrycy, to nowy sensor daje też jeszcze większe możliwości osobom zainteresowanym drukiem. W końcu, wraz nową matrycą otrzymujemy też niższe bazowe ISO 125, a więc teoretycznie także lepszą ogólną jakość obrazu. Niestety także i dużo większy rozmiar zdjęć, który przy "radosnym" ulicznym pstrykaniu szybko zacznie zapychać nawet pojemne karty i który będzie większym obciążeniem dla komputera podczas obróbki.

ISO 125

ISO 200

ISO 400

ISO 800

ISO 1600

ISO 3200

ISO 6400

ISO 12800

Czy większa rozdzielczość przekłada się jednak na większe zaszumienie? Na razie nie miałem jeszcze okazji porównać bezpośrednio zdjęć z modelem X100V, ale śmiało mogę stwierdzić, że to, co pod względem jakości na wysokich czułościach oferuje nowy model, powinno w zupełności wystarczyć wszystkim zainteresowanym. Natywny zakres aparatu to ISO 125-12800 i takie też widełki można uznać za zakres używalny, choć dla świętego spokoju radziłbym nie wchodzić na czułości wyższe niż ISO 6400. Ale też naprawdę rzadko docieranie do takich wartości będzie w ogóle konieczne.

Wszystko ze względu na stabilizację, która to według mnie jest najważniejszym powodem, dla którego warto kupić model Fujifilm X100V. Zwyczajnie otwiera ona przed nami nowe pole gry, jeśli chodzi o możliwości wykorzystania aparatu. Pierwsze próby pokazują, że fotografując z ręki jesteśmy w stanie bezpiecznie zejść z czasem naświetlania do ok. 1 sekundy. Łącząc to z obiektywem o świetle f/2, bez konieczności korzystania ze statywu rozświetlimy nawet mocny mrok. I to zachowując niską czułość. Generalnie jeśli chcemy fotografować miasto nocą, rzadko kiedy zdarzy się sytuacja, by konieczne było wejście na czułości wyższe niż bazowa, a jeśli już będziemy to robić, to głównie ze względu na chęć skrócenia czasu naświetlania. Tym samym, konstrukcja bardzo zyskuje też jako aparat podróżniczy „do wszystkiego”.

Zdjęcie wykonane z czasem 1/4 s, ISO 125

Zdjęcie wykonane z czasem 1/15 s, ISO 125

Zdjęcie wykonane z czasem 1/2 s, ISO 125

Zdjęcie wykonane z czasem 0,7 s, ISO 125

Ostrości, gdzie się podziałaś?

Niestety równie dobrze nie mogę wypowiedzieć się o nowym autofokusie, który według producenta był szkolony na sieciach AI i który wykorzystywać ma najlepsze i najszybsze algorytmy opracowane przez Fujifilm, oferując sprecyzowane tryby do śledzenia różnego rodzaju obiektów.

O ile sam system wykrywania działa naprawdę świetnie i wyłapuje twarze, oczy i pojazdy już z kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu metrów, a także nie ma problemu z okularami, to ciągły autofokus wyraźnie nie nadąża przy nagłym przeostrzaniu na krótkie dystanse. Zarówno w trybie Wide (tracking), jak i w trybie Strefy miałem spory problem w sytuacjach gdy nagle podnosiłem aparat do oka, by wykonać szybki portret osoby stojącej w odległości 1,5-2 metrów. W większości sytuacji zdjęcie okazywało się przestrzelone, a ja straciłem najciekawsze kadry.

Przykład nietrafionych kadrów

Przykład nietrafionych kadrów

Przykład nietrafionych kadrów

Po fakcie zorientowałem się, że domyślne ustawienie C-AF aparatu ma przypisany priorytet wyzwalania migawki. Przełączając się na priorytet ostrości, z pewnością takich sytuacji unikniemy, ale kosztem czasu potrzebnego do wykonania zdjęcia - pokazuje to, że aparat nie jest w stanie wyostrzyć tak szybko, jak bym chciał. A przecież momenty, które chcemy fotografować na ulicy trwają często bardzo krótką chwilę.

Co ciekawe, nie jest to nawet wina systemu AF, a raczej szybkości samej optyki - w aparacie widać, że system poprawnie wykrył twarz (na podglądzie pojawia się ramka), ale obiektyw nie nadążył z poprawnym wyostrzeniem. Jeśli więc lubimy naprawdę szybkie pstryki, pozostaje nam klasyczny zone focusing i fotografowanie „na czuja”.

Na szczęście złego słowa nie można powiedzieć na ogólną wydajność aparatu. Fujifilm X100VI błyskawicznie się włącza, momentalnie reaguje na dotyk czy ruch pokręteł i wyświetla 100-procentowy podgląd zdjęć właściwie już w momencie wciśnięcia stosownego przycisku czy dwukrotnego dotknięcia ekranu. Korpus imponuje też w zakresie trybu seryjnego, gdzie podobnie jak X-T5 wyciągnie 11 kl./s w trybie migawki mechanicznej i 20 kl./s w trybie migawki elektronicznej.

Aparat oferuje imponujący tryb wideo. Tylko czy ktoś będzie używał X100VI do filmowania?

Wśród pozostałych nowości otrzymujemy nowe, zaawansowane możliwości trybu filmowego oraz nową symulacje filmu REALA ACE, która pojawiła się po raz pierwszy w modelu GFX100 II. Do nowości z zakresu rejestracji wideo stosunek mam dosyć ambiwalentny. Z jednej strony to świetnie, że aparat pozwala teraz na zapis do 6K w 10-bitowej głębi z próbkowaniem 4:2:2 i w płaskim profilu F-Log, a także umożliwia synchronizację z chmurowym serwisem Frame.Io. Z drugiej trudno mi znaleźć powód, dla którego ktoś miałby chcieć wykorzystywać ten aparat do filmowania. Obiekty jest za wąski, by aparat był wygodny do vlogowania, a zarazem dość szeroki jak na rozbudowaną wizualnie pracę wideo.. Jedyne realne zastosowanie jakie widzę, to propozycja na kompaktową kamerę dla fana „twardego” dokumentu czy reportażu, gdzie wykorzystanie jednego obiektywu jest celowym zabiegiem stylistycznym. Być może sprawdzi się też do kręcenia backstage’y czy jako druga kamera na śluby, jednak osób, które z tego powodu kupią ten model będzie zapewne garstka. No i nie zapominajmy, że mamy tu baterię, która raczej nie została stworzona do pracy wideo.

Jeżeli chodzi o filtr Reala ACE, nowa symulacja filmu jest już 20. pozycją oferowaną przez aparat i dla wielu ma szansę stać się ulubionym profilem kolorystycznym. Zdjęcia zachowują rzeczywisty wygląd i kolorystykę, ale jednak są nieco stonowane i bardziej „filmowe” niż standardowy profil Provia. Analogicznie nie są także przesadzone, jak w niektórych przypadkach bywają profile Classic Chrome czy Classic Negative. Więcej zapewne powie wam galeria zdjęć przykładowych poniżej - wszystkie wykonałem korzystając z nowego profilu. Efekt jest być może nieco uwypuklony, gdyż używałem też balansu bieli „słonko z chmurką”, który dał ciepłą kolorystykę, ale też najlepiej odpowiadał temu, jak sceny wyglądały w rzeczywistości.

Pierwsze wnioski

 

Fujifilm X100VI to z pewnością ważny krok na drodze rozwoju serii i potwierdzenie tego, że wysokie rozdzielczości są przyszłością większości aparatów systemu X (w najnowszej generacji sprzętu Fujifilm jedynie X-H2S oraz X-S20 dysponują matrycami o niższej rozdzielczości). Nowy kompakt to dużo więcej możliwości i dużo większa swoboda pracy, za którą w większości odpowiada układ stabilizacji matrycy. Prawdę mówiąc, widząc co oferuje w tym zakresie X100VI, trudno byłoby mi już zdecydować się na poprzednika.

Jeśli szukamy poręcznego, kompaktowego aparatu do streeta, dokumentu czy też do zabrania w podróż, trudno wyobrazić mi sobie obecnie model, który lepiej spełniałby te założenia, a jednocześnie pozostawał w zasięgu zwykłego użytkownika (tak, piję tu do Leiki). Jedynym konkurentem jest tu Ricoh GRIII - to jednak nieco inny typ aparatu. Szkoda jedynie, że projektanci przegapili okazję by z modelu X100VI stworzyć aparat jeszcze lepszy w swojej dziedzinie. Przede wszystkim w oczy rzuca się średnia wydajność baterii, ale jak też wspomniałem, aparat mógłby sporo zyskać oferując możliwość odchylenia ekranu do boku czy też wykorzystując obiektyw 28 mm.

Zostaje też kwestia ciągłego autofokusa, który na pierwszy rzut oka odstaje nieco od najlepszych systemów na rynku. Pragnę jedynie zaznaczyć, że wniosek ten wysnuwam na podstawie krótkiego czasu obcowania z aparatem - być może jakimś w specyficznym ustawieniu AF-C (możliwości personalizacji w aparacie jest sporo) będzie w stanie błyskawicznie ostrzyć już momencie dociskania migawki. Ale jednak chciałoby się, żeby działo się tak niezależnie od ustawień. Recenzje użytkowników wskazują też, że z podobnymi problemami mierzył się poprzednik.

Decyzji o kupnie z pewnością nie ułatwi też cena startowa, która skoczyła do 8500 zł. Z jednej strony można to tłumaczyć inflacją, gorzej wygląda to, gdy zdamy sobie sprawę że na rynku zachodnim aparat kosztuje 1600 dolarów. Nawet gdybyśmy tę różnicę tłumaczyli podatkiem, to i tak wychodzi na to, że przepłacamy przynajmniej kilkaset złotych. Jak na kompakt APS-C, 8500 zł to już naprawdę sporo - w podobnej cenie złożymy dziś niezły pełnoklatkowy zestaw z obiektywem 35 mm f/1.8.

Nie można jednak zapominać, że Fujifilm X100VI to produkt premium, który przy okazji sprawia niesamowicie dużo radości z fotografowania. A w końcu to właśnie dlatego powinniśmy kupować aparat.

Zdjęcia przykładowe

Zdjęcia przykładowe wykonaliśmy aparatem Fujifilm X100VI, w najwyższej jakości obrazu JPEG, ze sprowadzonym do minimum systemowym odszumianiem (poziom -4), w profili Reala ACE. Dla zainteresowanych także paczka z plikami RAW.

Zdjęcia przykładowe do pobrania

1/2700 s, f/2.8, ISO 125, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/480 s, f/2.5, ISO 250, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/450 s, f/2, ISO 250, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/280 s, f/2.8, ISO 250, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/38 s, f/4, ISO 5000, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/400 s, f/2, ISO 125, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/250 s, f/2.8, ISO 250, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/26 s, f/2.8, ISO 800, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/50 s, f/2, ISO 1600, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/250 s, f/4, ISO 800, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/5 s, f/4, ISO 125, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/250 s, f/5.6, ISO 400, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/250 s, f/2, ISO 800, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/20 s, f/2, ISO 800, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/10 s, f/2, ISO 200, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/20 s, f/2, ISO 400, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/120 s, f/2, ISO 3200, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/250 s, f/2, ISO 640, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/50 s, f/2, ISO 125, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/5 s, f/4, ISO 125, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/150 s, f/2.8, ISO 5000, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/40 s, f/2, ISO 800, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/12 s, f/2, ISO 800, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

0.4 s, f/4, ISO 400, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/480 s, f/2, ISO 250, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/280 s, f/2, ISO 5000, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

0.4 s, f/4, ISO 400, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/2500 s, f/4, ISO 250, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/350 s, f/2, ISO 125, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/420 s, f/2, ISO 6400, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/300 s, f/4, ISO 250, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/160 s, f/4, ISO 250, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

0.4 s, f/2, ISO 125, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/15 s, f/4, ISO 5000, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/26 s, f/2, ISO 400, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/950 s, f/4, ISO 250, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/8500 s, f/2.8, ISO 250, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/950 s, f/5.6, ISO 250, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/250 s, f/2.2, ISO 320, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/1700 s, f/4, ISO 250, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/2200 s, f/2.8, ISO 250, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/250 s, f/4, ISO 500, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/250 s, f/5.6, ISO 320, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/25 s, f/2, ISO 125, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/640 s, f/4, ISO 250, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/900 s, f/2, ISO 250, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/7000 s, f/2, ISO 250, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/250 s, f/5.6, ISO 800, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/1250 s, f/2, ISO 250, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/250 s, f/2, ISO 125, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1.4 s, f/3.6, ISO 125, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/5000 s, f/2, ISO 125, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/20 s, f/4, ISO 160, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/20 s, f/4, ISO 200, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/42 s, f/4, ISO 400, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/180 s, f/4, ISO 1600, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/90 s, f/4, ISO 800, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/340 s, f/4, ISO 3200, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/550 s, f/4, ISO 6400, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/600 s, f/4, ISO 6400, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

1/1400 s, f/4, ISO 12800, 23.0 mm (ekwiwalent 35 mm)

Skopiuj link

Autor: Maciej Luśtyk

Redaktor prowadzący serwisu Fotopolis.pl. Zafascynowany nowymi technologiami, choć woli fotografować analogiem.

Komentarze
Więcej w kategorii: Aparaty
Leica SL3 - test praktyczny i zdjęcia przykładowe [RAW]
Leica SL3 - test praktyczny i zdjęcia przykładowe [RAW]
Ta sama niemiecka precyzja, ale teraz z 60 Mp na pokładzie, szybszym autofokusem i odchylanym wyświetlaczem. Sprawdziliśmy, jak Leica SL3 spisuje się w praktyce.
23
Canon EOS R8 - test aparatu
Canon EOS R8 - test aparatu
Najnowsza kompaktowa pełna klatka Canona przełamuje schemat tego, co może oferować aparat dla amatorów. Specyfikacja zapożyczona z wyższego modelu R6 Mark II i przystępna cena...
41
Tamron 70-180 mm f/2.8 Di III VC VXD G2 – test praktyczny (+RAW)
Tamron 70-180 mm f/2.8 Di III VC VXD G2 – test praktyczny (+RAW)
Druga generacja tego nie-do-końca-klasycznego tele to ważne zmiany, które przybliżają go do segmentu profesjonalnego. A pod niektórymi względami nawet je wyprzedza. Co potrafi i dla kogo jest...
40
Powiązane artykuły