Interfejs programu i jakość wykonania

Rynek foto-książek zdaje się nieustannie rosnąć. Oferta jest coraz większa, co oznacza, że również wybór właściwego wykonawcy staje się coraz trudniejszy. Dziś bierzemy pod lupę foto-książki firmy SAAL, jednego z największych graczy na rynku europejskim.

Autor: Maciej Zieliński

17 Listopad 2016
Artykuł na: 23-28 minut
Spis treści

INTERFEJS PROGRAMU I JAKOŚĆ WYKONANIA

Dla wielu fotografów możliwość zaprojektowania albumu od A do Z będzie nie lada gratką. Ale nie dla wszystkich. Jeśli nie czujemy się na siłach, by samodzielnie dobierać i układać na stronach zdjęcia, możemy skorzystać z pomocy wirtualnego asystenta. Do wyboru mamy po prostu różne poziomy samodzielności. Możemy zdecydować się na jeden z gotowych szablonów z różnych, uporządkowanych tematycznie kategorii. Większość z nich dedykowanych jest jednak albumom pamiątkowym, i przez niektórych mogłyby być uznane za kiczowate. Do okazji takich jak chrzciny, czy rodzinne święta, są za to jak najbardziej adekwatne.

My celujemy jednak w album stricte fotograficzny i zdecydowanie chcemy zaprojektować go samodzielnie! Przechodzimy zatem do pustego projektu. Zobaczmy, jakie możliwości aranżacyjne daje nam dedykowana aplikacja.

Interfejs jest prosty i przejrzysty. Nawet na 13-calowym ekranie Macbooka Pro przestrzeń robocza wydaje się wystarczająca, ale możemy wygodnie minimalizować poszczególne sekcje, oddając miejsce głównemu projektowi.

Lewy panel to typowe drzewko biblioteki, prezentujące źródło importowanych zdjęć, oraz podgląd miniatur, które możemy zaznaczać lub przeciągać bezpośrednio na nasz projekt. Jeśli nie mieliśmy czasu na wstępną selekcję materiału, możemy wykorzystać tryb podglądu aplikacji, nadając najlepszym zdjęciom oceny za pomocą gwiazdek.

Dolny panel to podgląd kolejnych rozkładówek. Co ważne, nawet na chwilę przed wysłaniem gotowego projektu do drukarni możemy zmienić ich kolejność – wystarczy chwycić miniaturę i postawić ją we właściwym miejscy w kolejce. Oczywiście możemy też szybko usunąć daną rozkładówkę, lub dodać nową między już istniejącymi. Prawy panel odpowiada z kolei za szybką edycję, prezentację szablonów oraz wszelkich „efektów specjalnych”. Fantazyjne tekstury, tła, gradienty, graficzne cliparty – wybór jest ogromny, ale tego typu atrakcje pozostają dziś poza naszym obszarem zainteresowań. Skupmy się na możliwościach aranżacyjnych.

Zaczynamy od okładki. Nie zdecydowaliśmy się na uszlachetnienie skórą, mieliśmy inny pomysł. Początkowo rozważaliśmy projekt maksymalnie oszczędny: jednobarwne wykończenie z niewielkim tytułem, ostatecznie postanowiliśmy wykorzystać panoramiczne ujęcie i rozciągnąć je tak by oprócz frontu pokrywało również grzbiet oraz tylną okładkę. Dopiero po rozłożeniu obu skrzydełek ukazuje nam się pełna panorama Manhattanu.

Co ważne, kreator wyświetla ostrzeżenia, i sugeruje rozwiązania. Przypomina o spadach (kilku milimetrach zapasu poza linią cięcia), oraz ryzyku z jakim musimy się liczyć, drukując ciemne zdjęcia na matowej powierzchni. Generalnie zadbano o to by amator, który nie miał nigdy nic wspólnego z poligrafią, nie czuł się zagubiony.

Kolejną rozkładówkę pozostawiliśmy białą i to tam umieściliśmy tytuł pisany prostym fontem (kolor, styl i rozmiar wybieramy jak w typowym edytorze). Faktyczne układanie zdjęć zaczynamy od stron 3-4. Postanowiliśmy operować głównie dużymi zdjęciami, umieszczając nie więcej niż 2 na stronie, ale w zupełnie różnych konfiguracjach.

Bardzo pomocna okazuje się funkcja siatki o różnej gęstości, oraz funkcja nazywana w InDesignie (profesjonalnym programie do składu książek i magazynów) przyciąganiem. Pozwala w łatwy sposób ustawić zdjęcia na tej samej wysokości na sąsiednich stronach lub wyśrodkować względem siebie gdy ustawiamy je pionowo. W kompozycji pomagają też funkcje automatyczne w sekcji Image Box po prawej stronie. Automatycznie wyrównają one wrzucone na rozkładówkę zdjęcia, wykorzystując jeden z popularnych wariantów.

Generalnie aranżowanie stron jest sporą frajdą – łatwe i przyjemne. A dodatkowych efektów i możliwości nie sposób nawet wymienić. Ciekawą opcją jest np. użycie zdjęcia o regulowanej transparentności jako tła dla całej rozkładówki i umieszczanie kolejnych zdjęć kompozycji bezpośrednio na nim.

Projektowanie książki, zwłaszcza, złożonej z dużej ilości stron, to nie zadanie na 10 minut. Nam zajęło to dobre 4 godziny, odkładając projekt, by za jakiś czas, przed wysłaniem z dystansem spojrzeć na niego ponownie. Dzięki opcji zapisu szkicu, projektowanie i dopieszczanie naszej książki może być zabawą nawet na wiele dni!

Gotowy projekt możemy też przekartkować w trybie podglądu, gdzie nie przeszkadzają nam już miarki i linie pomocnicze, a także wyeksportować do lekkiego dokumentu PDF, by wysłać np. do wglądu klientowi. OLBRZYMI napis „podgląd” gwarantuje, że nikt nie zrobi z niego niewłaściwego użytku.

By mieć pewność, że odwzorowanie barwne będzie zgodne z naszymi oczekiwaniami, możemy przeprowadzić soft proofing – Saal udostępnia profile ICC do wszystkich najważniejszych produktów. W zakładce dedykowanej zaawansowanym użytkownikom znajdziemy tutorial, który krok po kroku prezentuje jak zainstalować profile ICC w Photoshopie i jak z nich korzystać.

Mało tego, możliwe jest zamówienie darmowego wydruku testowego, który przeszedł proces zgodny z ICC w labie Saal, co pozwoli nam odpowiednio skalibrować nasz monitor.

Gdy nie mamy już żadnych wątpliwości co do kształtu naszej fotoksiążki, pozostaje kliknąć „dodaj do koszyka”. Zanim drukarnia przyjmie projekt, aplikacja automatycznie analizuje całość kompozycji, w poszukiwaniu błędów i uchybień, jak np. zdjęcia w zbyt małej rozdzielczości. Dzięki temu unikniemy niemiłej niespodzianki, jeśli przez roztargnienie użyjemy niewłaściwego pliku. Transfer, w zależności od objętości materiału może potrwać od kilku do nawet kilkudziesięciu minut.

Producent deklaruje, że sama produkcja książki to 1-2 dni robocze, a wysyłka może potrwać maksymalnie do 4 dni. Na całość nie powinniśmy więc czekać dłużej niż 6 dni, a status zamówienia możemy monitorować na stronie producenta. W przypadku naszego zamówienia proces okazał się dużo krótszy. Album do produkcji przekazaliśmy w niedzielę wieczorem, a już w poniedziałek po południu gotowy produkt przekazano kurierowi.

W redakcji kurier UPS pojawił się następnego dnia, czyli już po dwóch dniach od wysłania projektu. Album zapakowano bardzo starannie, a zabezpieczenie składa się z trzech warstw: szczelnie zaklejonego, grubego worka chroniącego przed wilgocią, miękkiej pianki, która w pewnym stopniu chroni przed uszkodzeniami, oraz właściwej, grubej, tekturowej koperty. Naszym zdaniem to wystarczające zabezpieczenie, choć oczywiście, jeśli chodzi o przesyłki kurierskie, widzieliśmy już niejedno...

JAKOŚĆ

Musimy przyznać, że jakość wykonania książki była dla nas sporym zaskoczeniem. Zarówno materiały jak i staranność wykonania stoją na naprawdę najwyższym poziomie. Laminowanie SoftTouch nadało okładce miękkiego i jedwabistego charakteru - jest zupełnie matowa i miła w dotyku. Całość jest bardzo sztywna, a poczucia solidności dodaje wyczuwalna, słuszna waga książki.

Również papier stron wewnętrznych jest nieco jedwabisty. Wrażenie robi przede wszystkim gramatura stron. Powierzchnia ma delikatną i równomierną strukturę, ma też delikatny perłowy połysk co sprawia, że nie jest idealnie matowa ale daje za to wrażenie elegancji i bardzo wysokiej jakości.

Pochwalić należy również, a może przede wszystkim, samą jakość wydruku. Odwzorowanie barwne jest wierne i precyzyjne, a przejścia tonalne bardzo płynne. Wystarczy spojrzeć na gradację błękitu na niebie – tak jak poniżej, choć jest to zdjęcie wydrukowanego pliku JPEG (czyli obraz przynajmniej dwukrotnie kompresowany), nie zauważamy granic kolejnych tonów. Również w cieniach nie zauważyliśmy nieprzyjemnych artefaktów, choć nieco się tego obawialiśmy – niektóre zdjęcia były mocno „wyciągane” w postprodukcji, co naturalnie zwiększa ryzyko uwydatnienia zaszumienia i przebarwień.

Duży plus za płaskie łączenie stron. Widać, że rozkładówki naświetlane są razem (jakby to była jedna strona). Dzięki temu fotoksiążka jest zupełnie płaska. Nie powstaje ani zagięcie, ani przesunięcie na środku książki, więc bez obaw możemy rozmieścić na rozkładówce również zdjęcie, gdzie główny motyw kadrowany był centralnie. Zazwyczaj, podobnie jak w magazynach, strony są ze sobą sklejane na środku - powstaje wybrzuszenie, co często prowadzi do utraty ważnych elementów zdjęcia czy tekstu, które znajdują się na środku. Tu nie ma tego problemu.

Artykuł kontynuowany na kolejnej stronie

Spis treści
Skopiuj link

Autor: Maciej Zieliński

Redaktor naczelny serwisu fotopolis.pl i kwartalnika Digital Camera Polska – wielki fan fotografii natychmiastowej, dokumentalnej i podróżniczego street-photo. Lubi małe dyskretne aparaty, kolekcjonuje albumy i książki fotograficzne.

Komentarze
Więcej w kategorii: Akcesoria
Leofoto Ranger LSR-324C + LH-40 - test statywu dla każdego
Leofoto Ranger LSR-324C + LH-40 - test statywu dla każdego
To pełnowymiarowy ale nadal kompaktowy i stosunkowo lekki karbonowy statyw o uniwersalnym zastosowaniu. Być może najlepszy w swojej klasie, choć mamy pewne zastrzeżenia. Oto nasze wnioski po...
38
Wygodnie z aparatem podczas górskich wędrówek? Test uchwytu Peak Design Capture V3
Wygodnie z aparatem podczas górskich wędrówek? Test uchwytu Peak Design Capture V3
W góry jeżdżę kilka razy w roku, ale przyznam się, że aparat nie zawsze mi towarzyszy. Mój plecak, mimo posiadania komory na aparat, nie zachęca mnie do sięgania po sprzęt w trakcie wędrówki....
44
Wandrd Rogue Sling 6L - test torby fotograficznej
Wandrd Rogue Sling 6L - test torby fotograficznej
Wandrd Sling to rozbudowana i wytrzymała „nerka” przystosowana do przenoszenia również cięższego zestawu fotograficznego lub filmowego. Sprawdzamy jak taki koncept radzi sobie w praktyce.
39
Powiązane artykuły