Temat miesiąca

Fotografia krajobrazu

Jak zaistnieć w świecie fotografii krajobrazu - pytamy profesjonalistów

Autor: Michał Chrzanowski

19 Wrzesień 2018
Artykuł na: 38-48 minut

Czy fotografia krajobrazu to dziedzina, na której możemy zbudować swoje nazwisko? Gdzie i w jaki sposób najlepiej promować fotografie? Czy portale stockowe to dobre miejsce na sprzedaż zdjęć krajobrazowych? Zobaczcie, co na ten temat sądzą profesjonaliści!

Jakub Połomski

W krajobrazie chyba zawsze najbardziej fascynuje mnie wygląd nieba. Nie za bardzo lubię słoneczne bezchmurne dni. Chmury sprawiają, że dana sceneria może wyglądać diametralnie inaczej i często dodają dynamiki zdjęciu. Oprócz tego szukam linii i kształtów, które pozwalają zamknąć kadr w odpowiedni sposób. Człowiek lub dom jako element ludzki, to również jedne z moich ulubionych motywów, których szukam w fotografowanym krajobrazie. Pozwalają one na pokazanie we właściwej skali, w jakiej chcę przedstawić daną scenę.

Fotografia krajobrazu to ostatnimi czasy chyba najpopularniejsza dziedzina fotografii. Myślę, że ma to bezpośredni związek z popularnością i dostępnością podróży. Ludzie lubią oglądać fotografie pejzażowe, które pozwalają zapomnieć o szarej codzienności, a zarazem inspirują ich do odbycia własnych podróży. Na fotografii krajobrazu da się zbudować nazwisko, aczkolwiek obecnie rolę promocji przejmują - z coraz większą skutecznością - popularne portale społecznościowe. Świadomi odbiorcy to tylko ułamek rzeszy osób, które decydują o tym, co warto docenić, dlatego często o popularności danego zdjęcia nie świadczą już jego walory fotograficzne, a np. dobry opis, dzięki któremu jest ono lepiej pozycjonowane w algorytmach tychże portali.

Drugą świetną formą promocji są konkursy. Zawsze jednak trzeba poświęcić trochę czasu na przygotowanie zdjęć, przeczytanie regulaminów, wypełnienie formularzy, itd. Ale jeśli uda nam się zająć w nich jakieś miejsce, to czas ten może przynieść zysk, aczkolwiek niekoniecznie materialny. Oprócz zdobytych nagród udział w konkursach pozwala na zaistnienie oraz uwiarygodnienie swojej osoby w danej dziedzinie. Oczywiście musimy odpowiednio wybierać konkursy, w których weźmiemy udział. Takie, w których głosują internauci, których zarzucimy zachętami do głosowania, wypromują właściwie tylko organizatora konkursu, a naszych znajomych zniechęcimy do swojej twórczości wysyłanym do nich spamem.

Kiedyś promocja fotografii odbywała się za pomocą wystaw, publikacji w drukowanych magazynach, a także w kręgach zrzeszających fotografów tj. ZPAF. Jak to śpiewał Kazik Staszewski „O tym jak możesz grać - decydował muzyk wykształcony profesjonalnie (…)” i to samo tyczyło się fotografii. Obecnie wszystkie te „możliwości” zastąpił Internet i jak w przypadku innych dziedzin sztuki, Internet pozwala na osiągnięcie sukcesu w bardziej demokratyczny sposób bez pośredniczących kuratorów. W moim przypadku są to głównie społecznościowe portale branżowe tj. Behance, Deviantart, czy 500px, a także portale publikujące artykuły „viralowe” tj. Boredpanda. Osobiście nie lubię popularnych portali społecznościowych tj. Facebook, instagram, Pinterest, itd. Ale mówi się, że ten, kogo tam nie ma, nie istnieje, dlatego niechętnie, ale też ich używam. 

Myślę, że publikacja w branżowych magazynach w Internecie to jak najbardziej atut w karierze fotografa i warto skorzystać z takiej okazji, ponieważ oprócz zwiększenia rozpoznawalności w branży, podwyższa to również naszą pozycję w wynikach wyszukiwania. Natomiast jeśli magazyn publikuje artykuły tylko w formie papierowej, to niestety, ale w obecnych czasach nie wydaje mi się to skuteczną promocją, a na pewno nie stawiałbym tego w kategorii marzeń.

W mojej przygodzie z fotografią pojawiały się różne okazje do zarobku na pejzażach. Na początku odnosiłem zyski biorąc udział w konkursach fotograficznych. Natomiast po kilku udanych publikacjach w branżowych portalach internetowych zacząłem otrzymywać propozycje kupna/użycia zdjęć od klientów korporacyjnych, a także z licznych agencji reklamowych. Kilka lat temu odezwał się również do mnie z propozycją sprzedaży moich zdjęć właściciel globalnej sieci galerii YellowKorner. Dzięki tej współpracy moje zdjęcia są dostępne w kilkudziesięciu krajach na całym świecie. Zaletą zarabiania na zdjęciach krajobrazowych jest to, że ich popularności nie determinuje czas albo jakiś temat jak np. w przypadku reportaży, a poza tym w zależności od licencji można je sprzedać kilkukrotnie.

Są też banki, które oferują po kilkadziesiąt tysięcy zdjęć pod jednym hasłem kluczowym, a jedno pobranie zdjęcia wyceniają na kilka centów za licencję royalty-free, ale istnieją również te mniejsze z unikalnymi zdjęciami, gdzie za pobranie w zależności od licencji dostaniemy kilkaset dolarów. W skrócie - ilość kontra jakość. Obecnie mam kilka swoich fotografii w jednym banku zdjęć, ale póki co nie robię z tego głównego źródła dochodów z fotografii, choć planuję załadować swoje zdjęcia do kolejnych banków.

Próbowałem też sprzedaży odbitek na własną rękę, ale uważam, że chyba lepiej zostawić to profesjonalistom, którzy zajmują się wydrukiem i całą logistyką. Oprócz galerii oferujących autorskie zdjęcia w limitowanych edycjach na rynku istnieją również sklepy/galerie, w których możemy kupić daną fotografię na papierze jak i nadrukowaną na różne gadżety. Jednak jeśli chodzi o te galerie, warto wcześniej sprawdzić opinie o jakości ich produktów, żeby nie popsuć sobie renomy.

Mam jedno oficjalne portfolio, aczkolwiek chcąc umieścić zdjęcia w bankach fotografii wybieram zdjęcia, których w nim nie ma. Jeśli chodzi o klientów korporacyjnych lub agencje reklamowe, to wszystko zależy od potrzeb danej kampanii. Osobiście robię głównie zdjęcia gór. W takiej kategorii pozycjonuje swoją stronę z portfolio, z której najczęściej otrzymuję zapytania. Oprócz gór na fotografiach, które sprzedaję często pojawia się motyw drogi lub człowieka w górach. W moim przypadku osobną kategorią jest również kolorystyka. Duża część zdjęć, którą sprzedałem stanowiły zdjęcia w mrocznej monochromatycznej obróbce.

Więcej zdjęć fotografa na:  jakubpolomski.com

Marek Biegalski

Fotografia krajobrazowa to chyba najbardziej popularna dziedzina w fotografii, która jest szczególnie eksponowana w Internecie -w ogromnej skali w socjal media. Ale każdy z nas ma swoją wizję na pokazanie znanego miejsca. Moim zdaniem światło i aura pogodowa to najważniejsze elementy do powstania wyjątkowego kadru. Do tego dochodzi budowanie kompozycji tak, by cały kadr wyglądał ciekawie. Są to elementy kluczowe.

Jednak fotografia krajobrazowa to bardzo ogromna rozpiętość tematyczna. Rośnie też spora grupa odbiorców, która oczekuje czegoś więcej - nie tylko to, co można zobaczyć, ale także interesuje ich historia związana z emocjami wizualnymi. Osobiście  wybrałem Grenlandię - niesamowite krajobrazy lodowców, okoliczne osadu, jak i ogromna dawka informacji na ich temat. Myślę, że to właśnie pociąga współczesnego widza.

Jeśli chcemy pokazać swoje prace, to konkursy są dobrą drogą. Od 2014 zacząłem aktywnie brać w nich udział. Zostałem nawet wyróżniony w kilku bardzo prestiżowych konkursach, gdzie liczba nadesłanych prac przekraczała nawet 150 tysięcy. Na takich właśnie konkursach można zaistnieć i wypromować swoje nazwisko. Można też poznać najwybitniejsze osoby ze świata fotografii podczas niesamowitych gal wręczenia nagród, na które jako wyróżniony zostaje się zaproszonym. Coraz częściej można dostać nagrody rzeczowe jak i pieniężne - nawet 15 tys. dolarów za 1 miejsce.

Moje prace eksponuje i promuje oczywiście na platformach społecznościowych jak i na własnej stronie internetowej. Do tego prezentuję swoją twórczość w formie spotkań i fotorelacji ze swoich wypraw. Mieszkam i pracuje w Irlandii, gdzie taka forma jest bardzo popularna. Poza tym w ciągu ostatnich lat, kilka moich prac zostało wyróżnionych i opublikowanych w czasopismach na całym świecie. Jest to ogromna przyjemność i oczywiście możliwość wskoczenie na wyższy poziom rozpoznawalności.

W moim przypadku paradoksem jest to, że zanim odkryłem fotografię miałem okazję zwiedzić ponad 60 krajów ze wszystkich kontynentów. Teraz od 4 lat łączę swoją pasję i odkrywam na nowo świat organizując wyprawy fotograficzne. Jednak moja pierwsza gratyfikacja finansowa była skromna - była to suma za naukę edycji zdjęć krajobrazowych.

Od kilku lat, udzielam się też na profesjonalnych portalach fotograficznych. Większość z nich umożliwia sprzedaż swoich zdjęć z portfolio, niektóre dobrze prosperujące platformy mogą naprawdę pozytywnie zaskoczyć i podreperować nadszarpnięty budżet każdego fotografa (śmiech). Jednak klient poszukuje różnych zdjęć. W moim konkretnym przypadku ta różnorodność przy wyborze fotografii jest ogromna. Ale najbardziej poszukiwane są prace, które zawierają jakiś symboliczny element związany z miejscem danej osoby/klienta. Dla ciekawości dodam, że najbardziej popularne prace nie należą do moich najbardziej cenionych. Dlatego też posiadam oddzielne portfolia, a cześć prac mam w formie wydruku, które mogę zaprezentować klientowi podczas spotkania.

Więcej zdjęć fotografa na:  marekbiegalski.com

Jan Siemiński

Ci którzy uważają, że krajobraz to staromodna forma, która prezentuje tylko ładne widoczki, bardzo się mylą! Do tego wiele osób, które zaczynają przygodę z fotografią, uważa, że wystarczy nacisnąć spust, bo wokoło jest ładnie i kolorowo i mamy gotowy „hit fotograficzny“. To stereotyp, który nie ma zastosowania w praktyce. Dobre zdjęcie krajobrazu powinno zatrzymać widza, sprawić, że po pierwszym wrażeniu zacznie je analizować, dociekać, jak fotografia została skomponowana, jaki jest jej przekaz.

Morawska wstęga, Czechy 3 maj 2018, fotografia zajęła III miejsce na portalu 35.Photo w konkursie 35AWARDS 2017, 100 najlepszych zdjęć roku

Wielu zadaje sobie pytanie, czy fotografia krajobrazu to dziedzina, na której współcześnie da się zbudować swoje nazwisko i pokazać swoje prace wyrobionemu odbiorcy. Uważam, że tak. Ale, wiąże się to z nabyciem wielu umiejętności. Mam na myśli zarówno obsługę programów graficznych, sprzętu, jak również zwykłej fotograficznej praktyki. Jednak najważniejszym aspektem jest posiadanie zamiłowania do fotografii - czyli pasji. Z czasem kształtujemy swój styl fotograficzny, w trakcie fotografowania dojrzewamy, zaczynamy coraz bardziej zdawać sobie sprawę, co chcemy pokazać i co przekazać widzowi. Sadze, że przy podejściu z dużym zaangażowaniem, po pewnym czasie możemy osiągnąć sukces i  zbudować swój fotograficzny status i być rozpoznawalnym. A to oznacza już bardzo wiele!

Diabelski most, 11.11.2017, zdjęcie opublikowano w Angielskim magazynie THE TIMES

Dobrą metodą sprawdzenia swojej fotograficznej pozycji są konkursy fotograficzne. Wzięcie udziału i zdobycie nagrody lub wyróżnienia, wskazuje nam na jakim poziomie rozwoju fotograficznego jesteśmy. Chwalenie naszych prac przez osoby nam przyjazne, nie zawsze jest miernikiem prawdy o naszej twórczości. Natomiast niezależny juror więcej nam powie o nas samych. Im wyższa ranga konkursy tym większy splendor, ale też - a może przede wszystkim - sprawdzenie samego siebie. Dodam, że wiąże się to również - w konkursach o większej randze - ze zdobywaniem nagród rzeczowych, a zatem pewnej gratyfikacji finansowej naszych poczynań. Branie udziału w konkursach pod patronatem PSA, FIAP, IAAP, czy CAPA i zdobywanie medali oraz wyróżnień świadczyć będzie o tym, że ocieramy się już o prawdziwy kunszt fotograficzny.

Hamnoy, Norwegia listopad 2017, fotografia opublikowana w listopadowym wydaniu Digital Camera Polska w dziale HOTSHOTS, zdjęcie miesiąca

Dobrą metodą promocji naszej twórczości jest publikacja naszych prac. Jednak w tym wypadku mamy już mniejszy, a czasami nie mamy wcale, wpływu na to czy nasze zdjęcie zostanie opublikowane czy tez nie. Na przykład w czasopiśmie Foto Kurier trwa cykliczny Internetowy Konkurs Miesiąca. Zdobycie premiowanego miejsca gwarantuje nam publikacje w tym czasopiśmie, poza tym redakcja wybiera i publikuje zdjęcia w cyklu Najlepsze z Najlepszych. Redaktorzy czasopisma Digital Camera Polska również zapraszają wybranych autorów zdjęć do publikacji w ich magazynie. Czasami też odnajdują - nas autorów - redakcje europejskich czasopism i również zapraszają do współpracy i często jest z tym związana jest gratyfikacja finansowa. Jednak wszystko to odbywa się już uznaniowo. To nasz poziom fotograficzny decyduje o wyborze danego autora i jego zdjęcia.   

Fanad Head - fotografia zdobyła I miejsce Internetowym Konkursie Miesiąca na portalu Foto Kurier i została wydrukowana w tym magazynie w maju 2016

Ostatnio jednak bardzo modną formą sprzedaży prac są banki zdjęć. Jest ich wiele, ale tak naprawdę tylko kilka, które się liczą. Są to: Shutterstock, Getty Images, Adobe Stock i kilka pomniejszych. Ktoś kto zaczął sprzedawać na nich swoje prace kilka lat temu, można powiedzieć ze dobrze zarabiał. Obecnie jednak ta forma sprzedaży zdjęć, tak się rozrosła, że ciężko jest się naprawdę przebić ze swoimi pracami. Kiedy 6 lat temu mój znajomy zaczął swoją sprzedaż na Shutterstocku miał 1,5 milionowy numer użytkownika. Obecnie nowy członek otrzymuje ponad 20 milionowy numer, a zdjęć na takim portalu jest dziesiątki, a nawet już setki milionów. Przekłada się to oczywiście na zarobki. Teraz oscylują one często w granicach 20 dolarów, co skutecznie zniechęca do dodawania swoich zdjęć. Oczywiście są ludzie z nazwiskami, którzy np. sprzedają fotografie na wyłączność tylko jednemu portalowi i z tego żyją, ale są to zawodowcy.

Należy też pamiętać o tym, że tantiemy na tego typu portalach nie są wysokie. Np. na Shutterstocku: 25 centów za zdjęcie małe, 1,48 dolarów za średni rozmiar i około 15-20 dolarów za pełen rozmiar zdjęcia. Cała rzecz leży w tym, żeby sprzedawać dużo - co się przekłada na zarobki.  Przygotowanie fotografii do wystawienia również zabiera sporo pracy. Należy zdjęcie opisać w języku angielskim, dodając atrakcyjny tytuł i opis mówiący, gdzie fotografia została zrobiona i co prezentuje. Dodać tak zwane „Keywords“, czyli słowa kluczowe niezbędne do wyszukiwania fotografii - im precyzyjniejsze i bardziej logiczne, tym bardziej przyczynią się do sprzedaży. Wreszcie bardzo często musimy posiadać zgodę np. właściciela posesji czy też domu (modela), który znalazł się w kadrze na publiczną prezentacje. 

Przed burzą, 1.9.2016, zdjęcie na okładce wrześniowego magazynu NPhoto UK

Szczerze mówiąc trudno jest obecnie sprzedać cokolwiek. Wiele osób posiada sprzęt fotograficzny i sami sobie drukują swoje własne kadry. Wielu kupuje „masówke” zdając sobie sprawę z tego, że taka fotografia jest powielana w tysiącach, ale dlatego jest przystępna cenowo. W moim przypadku zawsze kilka prac sprzedaję po swoich wystawach fotograficznych (wkrótce zaproszę was na moją 13-stą ekspozycję). Jednak nie mogę nazwać tego sukcesem. Jest w kraju kilka firm, które zapraszają do współpracy po uprzednim zapoznaniem się z twórczością autora, np. Wydrukuj Fotografie.pl, ale nie mam danych, na ile są one prężne i jakie dochody mogą przynieść autorowi.

Więcej zdjęć fotografa na:  500px.com/harb1

Alina Kondrat

Aby pokazać pejzaż w nietuzinkowy sposób ważne jest, aby przede wszystkim szukać nowych perspektyw oraz znaleźć element nadający krajobrazowi niepowtarzalność. Może być to przelatujący ptak, promienie słońca przebijające się przez drzewa czy sylwetka człowieka w tle. Ważne jest, aby znaleźć coś, co uczyni zdjęcie unikalnym. Kolejnym komponentem jest światło. Przygotowując się do wyjazdów, zawsze robię szczegółowy research dotyczący lokalizacji, w których chciałabym zrobić zdjęcia oraz sprawdzam godziny wschodów i zachodów słońca. Oczywiście nie jest to kluczem do sukcesu, bo pogoda to czynnik, na który nie mam gwarancji. Uważam jednak, że to właśnie światło odgrywa największą rolę w fotografii krajobrazu i sprawia, że zdjęcia stają się niepowtarzalne.

Żyjemy w czasach, w których każdy ma swobodny dostęp do różnorodnych platform, gdzie można publikować swoje prace. Z jednej strony jest to ogromny plus, natomiast z drugiej z pewnością nie ułatwia aspirującym do profesjonalizmu przebicia się do większej i bardziej świadomej rzeszy odbiorców. Obecnie zdjęcia przedstawiające krajobrazy osaczają ze wszystkich stron, szczególnie na portalach społecznościowych. Wychodzę z założenia, że zbudowanie swojego nazwiska jest możliwe dzięki ciekawości świata, spojrzenia na otaczającą rzeczywistość z różnej perspektywy, uchwycenia tej magicznej chwili. Najważniejsze jest, żeby być szczerym z samym sobą, dążyć do wykreowania własnego stylu i być otwartym na ciągły rozwój.

Konkursy fotograficzne to z pewnością dobra forma zaprezentowania swoich prac, natomiast ciężko jest stwierdzić, na ile dzięki nim można realnie zaistnieć w środowisku. W mojej opinii istnieją dwa typy konkursów. Pierwszy typ konkursu to taki, dzięki któremu można dać się poznać ekspertom w określonej dziedzinie, a wyspecjalizowane jury wyłania zwycięzców podczas głosowania. W drugim typie konkursu, organizowanych w celach czysto marketingowych, wygrywa się dzięki m. in. głosom znajomych. Uważam, że w takim przypadku nie ma dużych szans na zaistnienie wśród wysokiej klasy fotografów, a jedynym plusem może być zdobycie nagrody rzeczowej lub finansowej. Niezależnie od formy wyłaniania zwycięzców, przed wysłaniem swoich prac na jakikolwiek konkurs polecam szczegółowe zapoznanie się z regulaminem, ponieważ można się spotkać tam z ciekawymi zapisami, jak np.: udzielenie organizatorom nieograniczonej terytorialnie i czasowo licencji w zakresie wykorzystania zdjęć.

Moim głównych kanałem, który służy mi do promowania zdjęć jest Instagram, gdzie przez ostatnie lata zgromadziłam odbiorców zainteresowanych tematyką podróżniczą i szeroko pojętym outdoorem. Przy każdej publikacji jestem w stanie dotrzeć od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy odbiorców, co z pewnością zwiększa moje szanse na pozyskanie nowych klientów. Na Instagramie mogę na bieżąco prezentować swoje prace, dzielić się wcześniej zdobytą wiedzą, jak i uczyć się nowych rzeczy. W pewnym sensie social media dają ogromne możliwości i narzędzia, z których warto skorzystać do promocji swoich zdjęć. Oprócz tego prowadzę tradycyjną stronę internetową.

Dotychczasowo moje prace były publikowane w kilku magazynach online, natomiast jednym z moich marzeń z dzieciństwa są regularne publikacje w tradycyjnych drukowanych magazynach branżowych. Niestety magazyny te stają się powoli dobrami luksusowymi, sprawiając tym samym, że ich zasięg jest dużo mniejszy niż dziesięć czy dwadzieścia lat temu. Uważam jednak, że nie jest istotne, do ilu odbiorców dzięki takim publikacjom dotrę. Ważna jest satysfakcja i zrobienie kolejnego kroku w kierunku, w którym chcę podążać jako fotograf.

Fotografia krajobrazu to dziedzina, dzięki której można zarobić pieniądze, natomiast nie jest to łatwe. Oczywiście w przypadku, gdy nazwisko jest rozpoznawalne na całym świecie, nie można by było narzekać na brak kontraktów, natomiast dla mniej znanych twórców jest to nie lada wyzwanie. Możliwości rozwoju i zarobku znalazłam dla siebie dzięki połączeniu fotografii krajobrazowej z outdoorem, dzięki czemu zwiększyłam liczbę potencjalnych klientów oraz zleceń. Tym samym otworzyłam się na nowe dziedziny fotografii.

Pewnym sposobem jest też umieszczenie swoich zdjęć w specjalnych serwisach typu banki zdjęć. Znam kilka osób, które to robię. Jedna z nich kreuje zdjęcia typowo stockowe, specjalnie przygotowane do masowej sprzedaży. Zdjęcia kosztują stosunkowo niewiele, natomiast zainteresowanie jest na tyle duże, że pod koniec miesiąca dzięki setkom małych transakcji zbiera się spora kwota. Druga z nich sprzedaje droższe prace w jakości premium, natomiast chętnych jest dużo mniej. Nie są to również zdjęcia typowo stockowe. Uważam, że jeśli ktoś postawi sobie za cel tworzenie zdjęć, które umożliwią zarobek w taki sposób, osiągnie to dzięki regularnej pracy i ciągłym tworzeniu nowych materiałów.

Jak najskuteczniej sprzedać swoje prace? Jeśli jest jakiś magiczny przepis - z chęcią go poznam (śmiech). Niestety, wydaje mi się, że nie ma żadnej określonej reguły, co podoba się klientom, a czego z pewnością nie zaakceptują. Spotkałam się z sytuacjami, w których klient podczas selekcji zdjęć na samym początku odrzucił mojego faworyta, decydując się na najsłabsze w moim wyobrażeniu zdjęcie. Wysyłając swoje portfolio do klienta najważniejsze dla mnie jest pokazanie własnego stylu i sposobu, w jaki pracuję.

Osoby, które chcą zajmować się zawodowo fotografią krajobrazu przede wszystkim powinny być zdeterminowane. Nie jest łatwo wybić się w tej dziedzinie, natomiast uważam, że cierpliwość, ciągła nauka oraz bycie otwartym na nowe kontakty i możliwości może wiele pomóc. Współpraca na której można zarobić, rzadko kiedy zdarza się na początku drogi, jaką podąża fotograf krajobrazu. Nie jest to łatwa praca i sukces osiągają tylko najwytrwalsi, dlatego moją radą jest to, aby zbyt szybko się nie zniechęcać, mieć aparat pod ręką, szeroko otwarte oczy i po prostu robić swoje.

Więcej zdjęć fotografki na: www.alinakondrat.com

Krzysztof Browko

Kluczowe w fotografii krajobrazu zawsze będą warunki atmosferyczne i światło. Tylko to, w połączeniu z dobrą kompozycją, może dać nam spektakularny efekt. Wielokrotnie będąc w miejscu docelowym zdarzyło mi się nawet nie sięgnąć po sprzęt, bo wiedziałem, że w takiej odsłonie to nie będzie dobra praca. Wie to każdy, kto ukochał tę dziedzinę fotografii i ta podstawowa jej trudność paradoksalnie jest też zaletą... Zawsze jest ta nutka emocji i obawy czy warunki będą dobre i wielka radość jeśli „niebo dopisało“. Czyste „polowanie“. Jeśli jednak mamy szczęście - wszystko w naszych rękach.

Podejścia są różne. Na pewno kadr „musi się układać“. Musi wciągać i zachęcać widza do wejścia w ten świat. Przedplan, samotne drzewo, toskańska farma, klify… Cokolwiek miałoby się znaleźć w kadrze musi być zbalansowane. Kompozycja powinna być zrównoważona. Czy to staromodne? Na upartego można tak powiedzieć o wszystkim. Fotografia krajobrazowa także na swój sposób ewoluuje. Mamy coraz szersze obiektywy, a jednak czasem tworzymy panoramy z wielu klatek, np. z 14 mm. Jest to dość czasochłonne, ale efekt jest na pewno tego wart. Najważniejsze jednak jest mieć frajdę z tej całej zabawy.

Jak w każdej dziedzinie trzeba mieć talent, zmysł artystyczny i starać się znaleźć swój własny styl. Oczywiście nie można zakładać, że nasze prace będą podobały się wszystkim, ale tak jak w każdej innej dziedzinie życia - każdy ma szanse na sukces. Dlatego bardzo polecam konkursy fotograficzne jako rodzaj rywalizacji. Jeśli czujemy, że nasze prace zaczynają się podobać odbiorcom, to dlaczego nie pokusić się o pokazanie ich w konkursie? Na luzie, bez wstępnych założeń. Spokojnie i systematycznie. Naprawdę warto się sprawdzić. A finanse? Z tym bywa różnie. Konkursy pod patronatem FIAP i PSA raczej bazują na nagrodach w postaci medali i wyróżnień. Wiele konkursów oferuje nagrody w postaci sprzętu. To także ciekawa opcja. Nagrody finansowe także się zdarzają, więc wszystko w naszych rękach. Nigdy nie warto z góry skazywać się na porażkę!

Prowadzę swoją stronę internetową i oczywiście są jeszcze media społecznościowe. Wszystko po trosze ma swoje znaczenie. Natomiast stała współpraca z magazynami chyba zdarza się niezbyt często. To raczej okazyjne momenty, gdy ktoś chce pokazać konkretne ujęcie lub artykuł w nieco szerszej wersji okraszonej fotografiami. Na pewno jest to pożądany element działalności fotograficznej i dający swego rodzaju satysfakcję twórcy. Na pewno każda publikacja jest jakąś „cegiełką“ w budowaniu swojej rozpoznawalności. Ale nigdy nie fotografowałem krajobrazu tylko dla pieniędzy i mimo sporej puli sukcesów i nagród nie udało mi się zbilansować na zero nakładów i kosztów. Nie twierdzę, że to niemożliwe, jednak jeśli brać pod uwagę koszty plenerów, wyjazdów, sprzętu, to nie jest to łatwa sprawa, żeby rachunek zamykał się na plus. Mnie to się nigdy nie zdarzyło, ale też nie jest to priorytet dla mnie.

Trzeba mieć świadomość, że natłok fotografii w portalach typu banki zdjęć jest olbrzymi. Często dobre prace giną pośród tysiąca słabych. Ceny także nie są rewelacyjne - zważywszy na to jaki jest realny koszt zrobienia dobrego ujęcia krajobrazu. Raczej, żeby odczuwalnie zarobić trzeba mieć w takich miejscach bardzo dużo prac, a to w tej dziedzinie raczej się nie zdarza. Oczywiście mam na myśli ujęcia na dobrym poziomie i o sporej różnorodności. Niemniej jednak warto przekonać się o tym na własnej skórze. Ale także portale internetowe, w których pokazujemy fotografie, czasem prowadzą także sprzedaż wydruków np. 1x.com. Warto sprawdzić, czy to nie będzie dla nas fajna sprawa.

Więcej zdjęć fotografa na: browko-photography.pl

Przemysław Kruk

Na początek możemy znaleźć jakieś ciekawe miejsce, ciekawy krajobraz. Najprościej jest pojechać w miejsce, które wszyscy fotografują. Ale jest to pójście na łatwiznę. Chociaż niektórzy nawet znani fotografowie na takich kadrach poprzestają (śmiech), to nie polecam tej drogi. Ciężko wtedy pokazać jakieś oryginalne ujęcie takiego obfotografowanego miejsca. Trzeba szukać własnych miejsc i własnych kadrów. Zapewniam że się da! Wystarczy spojrzeć na moje zdjęcia z Ponidzia, Dolomitów czy Islandii - jeszcze jest sporo ujęć do odkrycia. Jeśli już jesteśmy w takim ciekawym miejscu pozostaje tylko skomponować ujęcie, które najbardziej nam odpowiada. Możliwości jest wiele. Zawsze do krajobrazu możemy dołożyć chmurę, światło też nam może pomóc. Bez dobrego światła często nic ciekawego nie zrobimy!

Na fotografii krajobrazu można spokojnie zbudować swoje nazwisko. Wystarczy tylko zajrzeć do Internetu i zobaczyć ile polubień mają znani fotografowie krajobrazu i jaką popularnością cieszą się ich zdjęcia. Musimy tylko wyrobić sobie własny styl i starać się pokazywać krajobraz ciekawiej niż „konkurencja”. Poza tym konkursy to dobra forma prezentacji własnych prac. Po pierwsze, szykując na nie własne fotografie mamy dodatkową motywacje do pracy, co zawsze zaowocuje jakimiś nowymi zdjęciami. Po drugie, nawet jak nie załapiemy się na „pudło”, to porównamy własne prace z innymi i wiele się nauczymy. No i po trzecie, ewentualna wygrana da nam niesamowitą motywacje do dalszej pracy.

Obecnie pokazuje zdjęcia na Behance.net i na kilku innych portalach fotograficznych. Mam też funpage na facebooku, który mocno obciął zasięgi i nie jest już tym co jeszcze rok, dwa lata temu. Obecnie większość fotografów promuje się na Instagramie, ale ja nie ma serca do tego miejsca. Najbardziej jestem zadowolony obecnie z Behance.net - stamtąd mam najwięcej zapytań i propozycji. Natomiast, aby publikować zdjęcia w magazynach fotograficznych trzeba najpierw zostać gdzieś zauważonym. Najłatwiej w tej chwili zaistnieć w Internecie, czy też wysyłając zdjęcia na wspomniane konkursy. Jeżeli już fotoedytor zwróci się do nas o zdjęcie to musi ono spełniać określone wymagania jakościowe, rozmiarowe  itp. Trzeba więc pamiętać, aby zawsze zachowywać plik końcowy dużych rozmiarów. Jedna publikacja zbytnio nam nie pomoże, ale jest na pewno krokiem do przodu. Większą obecnie rozpoznawalność - niż obecność w branżowych czasopismach - daje publikacja w odpowiednim miejscu w Internecie. Moja seria zdjęć wykonanych w podczerwieni po publikacji na portalu BoredPanda, rozeszła się po całym świecie i obejrzały ją miliony ludzi, a ja wskutek tej 5 minutowej sławy trafiłem nawet z wywiadem do ogólnopolskiej telewizji śniadaniowej.

Jestem fotoamatorem i nie przywiązuje zbytniej uwagi do sprzedaży zdjęć. Ale z tego co obserwuje nie jest prosto utrzymać się ze sprzedaży zdjęć krajobrazowych. Jednak od czasu do czasu można coś zarobić. Pierwsze pieniądze za zdjęcia dostałem z… Bułgarii. Pamiętam, że sprzedałem 4 zdjęcia krajobrazowe do kalendarza - otrzymałem za nie 200 Euro. Potem kilka razy zdobyłem Grand Prix w różnych konkursach, gdzie nagrodą były całkiem spore kwoty. Ostatnio sprzedałem kilka zdjęć do Japonii. Były to zdjęcia wykonane w podczerwieni, które potem wisiały na wystawie na Politechnice w Tokyo. Zapewne pomogła mi w tym publikacja na BoredPanda, o której mówiłem.

Myślę, że skuteczną formą sprzedaży są też stocki. Jednak musimy pamiętać i mentalnie się do tego przygotować, że będziemy dostawać za sprzedaż zdjęcia, które z takim trudem zrobiliśmy np. 25 centów. Zatem, żeby tu zarobić jakieś zauważalne pieniądze, musimy w tych serwisach mieć nie setki, ale raczej tysiące zdjęć. Ja tego nie robię więc nie wiem jakie mogą być to w sumie dochody. Jednak musimy pamiętać o tym, że będziemy wrzucać fotografie na stocki, już na etapie ich robienia. Powinniśmy robić RAW, pamiętać o niskim ISO, zdjęcia wykonywać ze statywu lub na krótszych czasach. Z tego co wiem niektóre tego typu portale już mają zaimplementowaną sztuczną inteligencje, która podpowiada słowa klucze. Oczywiście odpowiednie i dokładne opisanie zdjęcia ma bardzo duże znaczenie, bo pamiętajmy że mamy tam miliony zdjęć i ich późniejsze odnalezienie przez potencjalnego klienta będzie niemożliwe przy słabym opisie. Poza tym, jeżeli mówimy o stockach i o krajobrazie, to raczej będą się sprzedawać widoki wykonane w południe. W zasadzie takie nad którymi nawet się nie zastawiamy za wiele. Trzeba niestety mieć dwa portfolia - jedno stockowe, a drugie takie „od serca” (śmiech).

Są jeszcze portale, które sprzedają odbitki, gdzie publikuje mniej autorów i są oni wtedy bardziej rozpoznawalni. Wrzucamy tam wtedy nie tysiące zdjęć, ale dziesiątki i podlegają one selekcji przez fotoedytorów. Często trzeba zostać zaproszonym na taki portal, albo aplikować z prośbą o przyjęcie. Jednorazowe kwoty za sprzedaż w takim miejscu są wówczas większe. Ja do tej pory nie sprzedawałem zdjęć w taki sposób, ale ostatnio po raz kolejny zostałem zaproszony do sprzedaży przez pewien francuski portal i będę chciał spróbować tej formy. Do tej pory sprzedawałem zdjęcia zupełnie biernie, czyli ktoś pisał i pytał czy może kupić.

Więcej zdjęć fotografa na:  www.behance.net/przemyslawkruk

zdjęcie główne: fot. Marek Biegalski

Skopiuj link

Autor: Michał Chrzanowski

Stały bywalec naszego laboratorium. Ciągle patrzy na świat przez różne ogniskowe oraz przemierza miasta i wioski obwieszony sprzętem fotograficznym. Uwielbia stylowe aparaty, a także eleganckie i funkcjonalne akcesoria. Ma słabość do monochromu i suwaków w programie Lightroom, po godzinach – do literatury faktu i muzyki country.

Komentarze