Miejsca

Autor: Maciej Zieliński

13 Kwiecień 2016
Artykuł na: 23-28 minut

Myślisz Malediwy i widzisz rzędy domków na spokojnej tafli turkusowej wody. W rzeczywistości nie ma to jednak nic wspólnego z prawdziwym życiem mieszkańców tego rajskiego archipelagu.

MIEJSCA

Architektura jest prosta, ale specyficzna. Kolorowe, murowane domy otaczają zazwyczaj wysokie mury, które najwyraźniej, mają oddzielić nieporządek podwórka, od zaskakująco czystych ulic - codziennie zamiatanych prostymi miotłami z gałęzi przez złamane w pół staruszki. Przed każdym domostwem spotykamy proste siedziska z siatki zamocowanej wokół stalowej ramy. Wieczorami domownicy rozsiadają się w nich wygodnie obserwując życie wioski, które toczy się głównie na skrzyżowaniach.

Centralnym punktem wyspy jest boisko do piłki nożnej. Każdy mecz jest prawdziwym wydarzeniem, które ściąga tłumy. Chłopcy obowiązkowo noszą piłkarskie koszulki największych europejskich klubów - widać że piłka jest bardzo ważna w życiu wyspiarzy. Siatkarze, których boisko znajduje się obok, prezentują całkiem dobry poziom i zawsze zachęcają by z nimi zagrać. Atmosferę dopełniają małoletni bębniarze, którzy z werwą zagrzewają zawodników uderzając rytmicznie w niewielkie konga.

Okazale prezentuje się meczet, gdzie na diodowej tablicy wyświetlane są wiersze koranu, szpital z prowizoryczną kantyną, która okazuje się najlepszą restauracją na wyspie, oraz centrum edukacyjne, gdzie nawet po zmroku tłoczą się jeszcze uczniowie w schludnych, jednolitych mundurkach. Zajęcia trwają nawet do 20 wieczorem.

Dość smutnym widokiem, który zaburza rajski krajobraz, jest jedynie niewielkie wysypisko wygrodzone w pobliżu głównego portu. Śmieci generalnie są poważnym problemem i to nie tylko na wyspach zamieszkałych przez lokalną ludność. Również płynąc do ekskluzywnego resortu mijamy usytuowaną zaledwie kilkaset metrów od brzegu niewielką wyspę-wysypisko na której piętrzą się hałdy odpadów.

Mało kto wie też o istnieniu sztucznie usypanej na początku lat 90. wyspy Thilafushi, na którą trafia średnio aż 300 ton śmieci dziennie .Większość odpadków pochodzi z ośrodków turystycznych położonych w innych częściach archipelagu. Odpady nie są sortowane, dlatego na Thilafushi są też substancje niebezpieczne dla środowiska, m.in. metale ciężkie i azbest.

 

Spis treści
Skopiuj link

Autor: Maciej Zieliński

Redaktor naczelny serwisu fotopolis.pl i kwartalnika Digital Camera Polska – wielki fan fotografii natychmiastowej, dokumentalnej i podróżniczego street-photo. Lubi małe dyskretne aparaty, kolekcjonuje albumy i książki fotograficzne.

Komentarze
Więcej w kategorii: Recenzje
Anja Niemi: In Character. Przekleństwo perfekcjonizmu [RECENZJA]
Anja Niemi: In Character. Przekleństwo perfekcjonizmu [RECENZJA]
Precyzyjnie budowane napięcie rodem z dreszczowców Hitchcocka, literackie inspiracje i kinowe wizualne tropy. Pierwsza retrospektywna książka Anji Niemi to fantastyczna podróż do świata jej...
7
Kraj w kolorze ziemi. Gruyaert i jego „Morocco” [RECENZJA]
Kraj w kolorze ziemi. Gruyaert i jego „Morocco” [RECENZJA]
Jeżeli o stopniu fascynacji danym miejscem decydowałaby liczba poświęconych mu książek fotograficznych, Harry Gruyaert mógłby śmiało pretendować do tytułu honorowego obywatela Maroka....
18
Inny czas. Przeczytaliśmy nową książkę Sage Sohier [RECENZJA]
Inny czas. Przeczytaliśmy nową książkę Sage Sohier [RECENZJA]
W okresie pandemicznego zawieszenia Sage Sohier otwiera na nowo swoje archiwa. Rolka po rolce przygląda się materiałom sprzed kilkudziesięciu lat, by później ułożyć z nich Passing...
15
Powiązane artykuły