Branża
Rankin zamyka swoją agencję - fotograf obwinia AI i zmieniający się rynek
Podobnie jak w ubiegłym roku redakcja fotopolis.pl wybrała się do Japonii na targi CP+. Decyzja o wyjeździe nie była trudna. Po ostatecznym wchłonięciu targów PMA przez gigantyczny CES, impreza w Jokohamie już chyba na stałe wskoczyła na drugie miejsce wśród najważniejszych spotkań branży fotograficznej na świecie. W tym roku czeka nas jeszcze co prawda Photokina w Kolonii, a więc zdecydowany numer jeden, ale do niemieckich targów pozostało jeszcze ponad pół roku. Tegoroczne targi CP+ w Jokohamie miały dość nieoczekiwany przebieg. Impreza została przerwana na jeden dzień, w sobotę 15 lutego, z powodu rekordowo dużych opadów śniegu, które sparaliżowały transport publiczny w mieście i okolicach. Targi zaczęły się już w czwartek, dlatego przymusowa sobotnia przerwa była jedynie niemiłym zaskoczeniem dla gości, którzy akurat na ten dzień zaplanowali zwiedzanie hali, ale nie przeszkodziła producentom w zaprezentowaniu wszystkich nowości.
W zeszłym roku na CP+ dominowała optyka, tym razem targi były też okazją do obejrzenia kilku nowych aparatów, takich jak Panasonic Lumix GH4, Sony A6000, Canon EOS 1200D i PowerShot G1 X Mark II, kompaktów Sigma dp Quattro, a także bezlusterkowców Olympus OM-D E-M10 i Fujifilm X-T1, które oficjalnie debiutowały dwa tygodnie przed startem imprezy. Po obejrzeniu wszystkich nowości, a także szerszym spojrzeniu na ofertę wystawców nasunęło nam się kilka wniosków. Oto one.
Twierdzenie, że bezlusterkowce są najbardziej dynamicznie rozwijającym się segmentem rynku nie jest specjalnie odkrywcze. Na polskim rynku ciągle nie jest to może tak bardzo widoczne, jak w niektórych krajach Europy Zachodniej czy w Japonii (gdzie sprzedaż kompaktowych aparatów systemowych jest już wyższa niż lustrzanek), ale do wysnucia takiego wniosku wystarczy śledzić sprzętowe premiery opisywane na naszych łamach. Premiery na targach CP+ (a także nowości z końcówki ubiegłego roku) pozwalają na sformułowanie dalej idących wniosków: producenci skonstruowali już ofertę dla początkujących, amatorów i pasjonatów fotografii, a teraz z pełnym zaangażowaniem zwracają się w kierunku najbardziej zaawansowanych, a nawet profesjonalnych użytkowników.
Firma Olympus w ciągu ostatniego półrocza zaprezentowała dwa nowe, zaawansowane korpusy OM-D, tym samym wyrównując ich liczbę z bardziej amatorskimi PEN-ami (line-up to teraz w sumie trzy PEN-y i trzy OM-D). Jednocześnie na CP+ zapowiedziano dwa kolejne obiektywy z najbardziej zaawansowanej serii PRO (ultraszerokokątny 7-14 mm f/2,8 i teleobiektyw 300 mm f/4), a ostatnio praktycznie co chwila jesteśmy też świadkami premier kolejnych jasnych stałek. Przedstawiciele koncernu deklarują, że będą równolegle rozwijać gałąź amatorską i profesjonalną, ale jeśli mielibyśmy zgadywać, stawialibyśmy na nieco większe zaangażowanie po stronie "pro". Po prostu oferta optyki dla amatorów już teraz jest bardzo bogata i urozmaicona.
Profesjonalny charakter jest jeszcze bardziej widoczny w przypadku nowego Lumiksa GH4 firmy Panasonic. Aparat potrafi nagrywać filmy w rozdzielczości 4K, a także oferuje narzędzia i technologie, których żaden amator najzwyczajniej nie będzie w stanie wykorzystać. Po prostu sprzęt dla zawodowców.
Na stoisku firmy Sony targową nowością był bezlusterkowiec A6000 - amatorski sprzęt kierowany dla średnio-zaawansowanych pasjonatów. Zeszłoroczna zmiana nazewnictwa z "NEX" na "Alpha" sugeruje jakieś nowe otwarcie, ale to tylko pozory. A6000 to po prostu kontynuacja udanego modelu Sony NEX-6. Zresztą zwiedzający CP+ dokładnie wiedzieli, na co u Sony warto zwrócić uwagę. Największe tłumy kłębiły się w pobliżu pełnoklatkowych modeli A7 i A7R. Jeszcze rok temu Sony skupiał się na poszerzaniu oferty amatorskich bezlusterkowców, a my w naszej analizie po CP+ 2013 zastanawialiśmy się czy Japończycy pokażą "pełnoklatkowy NEX". No i pokazali! Teraz przewidujemy, że w nadchodzących 12 miesiącach poświęcą sporo energii na dostarczenie większej liczby pełnoklatkowej optyki.
Tendencja "profesjonalizacji" bezlusterkowców nie jest aż tak widoczna w przypadku systemu Fujifilm X. Ale tylko dlatego, że ten producent od samego początku celował w grupę zaawansowanych pasjonatów, a dopiero w dalszej kolejności wprowadził na rynek tańsze i prostsze konstrukcje. Nie zmienia to jednak faktu, że ostatnia nowość, dosłownie sprzed trzech tygodni, to bardzo zaawansowany X-T1. Na rynek trafiają też uszczelnione obiektywy Fujinon. A czy można się spodziewać, że Fujifilm pójdzie drogą Sony i zrobi linię pełnoklatkowych bezlusterkowców? Naszym zdaniem gdyby tak się stało, byłoby to jednak duże zaskoczenie. Co innego, jeśli chodzi o pełnoklatkowy kompakt. Od jakiegoś czasu pojawiają się plotki o następcy X100 z matrycą o rozmiarze 24 x 36 milimetrów i naszym zdaniem byłby to bardzo logiczny ruch.
Nie wspominaliśmy do tej pory o dwóch potentatach: firmach Canon i Nikon. Dwaj giganci przetrwali kolejny rok bez większych wstrząsów i perturbacji. Na rynku zachowywali się dość biernie i nie zapowiada się, żeby w najbliższym czasie coś się miało zmienić. Obydwie firmy mają w ofercie bezlusterkowce, choć obydwa systemy - Canon EOS M i Nikon 1 - wyglądają jakby były zamrożone. Mało nowości, mały wybór optyki, brak wizji rozwoju. Na targach CP+ mieliśmy w rękach stosunkowo nowy Canon EOS M2 z wyraźnie poprawionym autofokusem. Co z tego, skoro aparat ciągle jest dostępny tylko na rodzimym rynku Canona. Nikony 1 cieszyły się na targach bardzo małym zainteresowaniem, choć należy zaznaczyć, że na niektórych rynkach pod względem sprzedażowym radzą sobie nieźle. Zarówno Canon jak i Nikon ciągle brylują segmencie tradycyjnych lustrzanek. Canon pokazał na CP+ model EOS 1200D, a Nikon obiecuje zawodowcom udoskonalony D4s. Oczywiście nadal ogromna część użytkowników jest zainteresowana tym rodzajem aparatów, wiele osób ma od lat dodatkowe obiektywy, lampy i inne akcesoria. Są przecież miejsca, jak choćby trwające w Soczi Igrzyska Olimpijskie, gdzie jeszcze przez jakiś czas nie zobaczymy aparatu Mikro 4/3 czy bezlusterkowej Alphy. Twierdzenie, że już teraz Canonowi i Nikonowi grunt pali się pod stopami, byłoby przesadą. Jeśli jednak nic się nie zmieni to pewne, że prędzej czy później zacznie.
Nieco z boku stoi firma Ricoh, właściciel marki Pentax. Wygląda na to, że po szeregu zmian właścicielskich sytuacja się unormowała i Pentax może wrócić do gry. Teraz ma w ofercie całkiem udane, tradycyjne lustrzanki z bogatym systemem optyki, a także system bezlusterkowy Q z miniaturowymi, kolorowymi korpusami. Firma zaliczyła już jedno podejście do "poważnych" bezlusterkowców, ale model K-01 nie podbił rynku.
Targi CP+ były zdominowane przez rozwiązania systemowe: bezlusterkowce, lustrzanki i optykę. Kompakty praktycznie zniknęły z pola widzenia. Czasy premier dwudziestu niemal identycznych, tanich modeli jednego dnia już zdecydowanie za nami. Ten segment rynku został przejęty przez smartfony. Duże koncerny elektroniczne - Sony i nieobecny na targach Samsung - starają się tworzyć różne rozwiązania pośrednie - "bezkorpusowce", hybrydy smartfonów i kompaktów. Reszta skupia się tylko na produktach, które dają jakąś przewagę nad multimedialnymi telefonami: superzoomach, modelach odpornych i przede wszystkim zaawansowanych kompaktach z większymi matrycami. Na szczęście wbudowana łączność Wi-Fi stała się już właściwie standardem we wszystkich nowych aparatach. To swoisty pomost między tradycyjnymi aparatami, a światem urządzeń mobilnych.
Za nami targi CP+, a przecież już za siedem miesięcy wszyscy producenci ruszą do Kolonii na Photokinę. Zapowiada się rok obfitujący w interesujące premiery sprzętowe!
Wszystkie zdjęcia w relacji wykonaliśmy zestawem Olympus OM-D E-M5 i Zuiko Olympus M.Zuiko Digital ED 12-40mm f/2.8 PRO.