Wraz z trzecia generacją aparatu EOS R6 Canon prezentuje nowy obiektyw RF 45 mm f/1.2 STM za 2400 zł. To wyraźna odpowiedź na budżetowe, ale bardzo dobre optycznie obiektywy Nikona 35 i 50 mm ze światłem f/1.4, które trafiły na rynek w ubiegłym roku, a zapewne także reakcja na coraz bardziej śmiałe kroki w systemie Sony takich producentów jak Viltrox i Sigma.
Niestety rynek nie zna litości, więc żeby zatrzymać “nie zawodowych” fotografów w systemie i złowić nowych, Canon musiał założyć na haczyk naprawdę smakowitą przynętę. Dziś, kiedy pełnoklatkowy system EOS R jest zamknięty, Canon zmuszony jest sam zaspokajać potrzeby wszystkich.
W segmencie klasycznych stałek zadbał już z nawiązką o zawodowców wprowadzając RF 50 mm f/1.2L USM i serię VCM - mocno zaawansowanych stałek f/1.4 o ogniskowych 20, 24, 35, 50 i 85 mm. W segmencie entry level króluje z kolei niezmiennie RF 50 mm f/1.8 STM. Nowy RF 45 mm f/1.2 STM to natomiast wyczekiwana propozycja dla tych pomiędzy - być może najbardziej licznych - którym nie wystarcza tanie f/1.8, ale nie stać ich na flagowe stałki za 7000 zł.
Jednocześnie RF 45 mm f/1.2 STM z nawiązką (z racji swojej dużej jasności) zapełnia lukę w systemie EOS R, którą w lustrzankach łatał przez lata EF 50 mm f/1.4 USM - tania, ale całkiem dobra pięćdziesiątka, z czasem wygryziona przez Sigmę i serię stałek Art. Co więcej, teraz z racji krótszej ogniskowej RF 45 mm f/1.2 STM może u większości osób przejąć rolę standardowej 50-tki i 35-tki, a jednocześnie będzie także szerszą portretówką dla fotografujących korpusami APS-C. W ich przypadku oferuje pole widzenia obiektywu o odpowiedniku ogniskowej 70 mm dla pełnej klatki. Jednym słowem w teorii to bardzo uniwersalny obiektyw. A jak jest w praktyce? Przejdźmy do konkretów…
Budowa i funkcjonalność
Choć mamy do czynienia z obiektywem o jasności f/1.2 nowy Canon jest lekki i poręczny. Waży jedynie 346 gramów i współpracuje z popularnym rozmiarem filtrów o średnicy 67 mm. Wykonany jest przy tym naprawdę solidnie z twardych kompozytów i metalowego bagnetu. Nie jest to jednak konstrukcja uszczelniona, co przy tej cenie niespecjalnie dziwi.
Na obudowie znajdziemy przełącznik AF/MF, szeroki pierścień ostrzenia oraz wąski, ale dobrze trzymający się palców, pierścień funkcyjny, który można zmapować w menu aparatu.
Jak radzi sobie autofokus? Dobrze, ale nie idealnie. Jest szybki i nie ma pompowania, ale nie zawsze trafiał idealnie. Trzeba jednak zaznaczyć, że zarówno obiektyw jak i aparat były egzemplarzami przedprodukcyjnymi. W związku z tym trudno o jednoznaczne wnioski. Na pewno jest dobrze, a być może będzie jeszcze lepiej…
Jakość obrazu
Po obiektywie tej klasy nie można oczekiwać cudów, ale już Nikon pokazał, że budżetowymi stałkami można pozytywnie zaskoczyć. Nowy Canon to jednak konstrukcja jaśniejsza, a więc w teorii trudniejsza do skorygowania przy ograniczonym budżecie. Kompromisy na pewno musiały się pojawić, tylko w jakim stopniu?
Zacznijmy od ostrości. Przy f/1.2 jest miękko, ale szczegółowość w centrum stoi na wysokim poziomie i w rezultacie można fotografować bez obaw przy maksymalnym otworze względnym. Wyraźnie ostrzej robi się już przy f/1.4, a maksimum rozdzielczości obiektyw osiąga w okolicach f/2.8.
Na zdjęciach nie ujawniła się aberracja chromatyczna poprzeczna, ale za to wyraźna jest podłużna w nieostrościach. Przy bliskich portretach pod światło zielone obwódki pojawiają się wokół twarzy albo na włosach. Nie wygląda to dobrze, ale też niespecjalnie rzuca się w oczy gdy patrzymy na zdjęcie w całości.
Przy w pełni otwartej przysłonie widoczne jest też pewne winietowanie, które jednak bez problemu koryguje aparat. Nieduża jest także dystorsja.
Obiektyw mocno jednak blikuje. Pod światło daje kontrastowy obraz, ale odblaski potrafią być naprawdę duże. Testowany przez nas egzemplarz nie miał osłony przeciwsłonecznej - być może ona będzie w stanie je ograniczyć. Oby była w zestawie…
Na koniec bokeh. Rozmycie tła jest naprawdę miłe, plastyczne, wręcz analogowe. W dodatku pozostaje takie po przymknięciu 9-listkowej przysłony. Wyraźniejsze kanty w nieostrych punktowych źródłach światła pojawiają się bowiem dopiero przy f/2.8-4.
Podsumowanie
Niewątpliwie dzięki RF 45 mm f/1.2 STM hermetyczny system Canona staje się dużo bardziej atrakcyjny. Nowy obiektyw przy tak niskiej cenie oferuje “profesjonalną” jasność, naprawdę niezłą jakość obrazu od pełnego otworu względnego i poręczność.
Oczywiście trzyma spory dystans do bardziej zaawansowanych stałek. Entuzjazm studzi bowiem podłużna aberracja chromatyczna, która w specyficznych sytuacjach może generować spore przebarwienia na kontrastowych krawędziach, słaba ostrość na brzegach i odblaski. Z ostateczną oceną wstrzymajmy się jednak do czasu, kiedy przetestujemy finalną wersję obiektywu.
Zdjęcia przykładowe
Wszystkie zdjęcia przykładowe zostały wykonane nowym aparatem Canon EOS R6 Mark III. Uwaga! Zarówno korpus jak i obiektyw były egzemplarzami przedprodukcyjnymi.